autor: Asmodeusz
Graliśmy w Total War: Arena - World of Tanks nawiedza starożytny Rzym - Strona 2
Przetestowaliśmy grę Total War: Arena, czyli produkcję sieciową osadzoną w realiach Rome II: Total War, nastawioną na szybkie starcia pomiędzy dwudziestoma graczami. Czy Creative Assembly uda się wyrwać kawałek z tortu free-to-play?
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Po zakończeniu starcia, wzorem innych gier free-to-play, otrzymujemy pewną ilość waluty i punktów doświadczenia, które możemy wydać na ulepszenie naszych oddziałów czy też rozwój naszego bohatera. Tutaj też pojawiają się największe podobieństwa do World of Tanks. Poszczególne oddziały zostały podzielone na poziomy. Grę zaczynamy posiadając jedynie trzy słabe jednostki pierwszego poziomu, uzbrojone w włócznie lub łuki. Każdy rozegrany mecz daje nam pewną pulę punktów doświadczenia, które możemy wydać na ulepszenie broni lub pancerza (nowe tarcze, miecze, hełmy), zaś po zdobyciu wymaganego sprzętu odblokowujemy oddział wyższego poziomu, o większej skuteczności w walce czy nowych zdolnościach specjalnych. Sam rozwój jest praktycznie identyczny jak w przypadku „czołgów”, stąd też przejście z nich do Areny nie powinno sprawiać żadnych trudności. Podobnie jak w World of Tanks możemy wykupić tutaj dodatkowe przedmioty jednorazowego użytku (nowe strzały, ostre miecze) oraz... oddziały premium, które skutecznością są zbliżone do zwykłych jednostek, lecz zdobywają większą ilość doświadczenia. Brzmi znajomo?
Pole walki to sporych rozmiarów arena; ukształtowanie terenu pozwala na wykorzystanie różnego rodzaju taktycznych zagrywek.
Warto poczekać
Na osobny akapit zasługują bohaterowie, przypominający postaci z Command and Conquer: Generals czy mechanikę doktryn z Company of Heroes. Nie biorą oni aktywnego udziału w walce, lecz jedynie zmieniają charakterystyki naszych oddziałów i odblokowują nowe, unikatowe zdolności. Przykładowo, jeden z Rzymskich generałów, Germanicus, specjalizuje się w ciężkiej piechocie: odblokowuje on formację żółwia (Testudo), zwiększa skuteczność szarży legionistów oraz ich wytrzymałość na ostrzał. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby grając nim posiadać trzy oddziały łuczników, lecz nie zyskają one żadnych dodatkowych bonusów. Zmieniając bohaterów w obrębie jednej nacji możemy nadal korzystać z ulepszonych oddziałów. W przypadku, kiedy zapragniemy zagrać np. Grekami zmuszeni będziemy do rozpoczęcia zabawy z jednostkami pierwszego poziomu.
Interfejs Areny jest bardzo prosty a zarazem przejrzysty; używanie umiejętności do złudzenia przypomina granie w League of Legends.
Po zaledwie godzinnej zabawie z Total War: Arena można stwierdzić, że Creative Assembly odrobiło lekcje – wzoruje się na najlepszych i największych produkcjach z gatunku free-to-play. Nowy tytuł nie tylko celuje w niezagospodarowaną niszę (gdyż połączenie MOBA z RTS-em jest dosyć rzadkim rozwiązaniem – pierwszą a zarazem ostatnią dobrze wykonaną grą tego typu był wiekowy Shattered Galaxy), lecz również wydaje się być przystępnym dla każdego gracza. Jedynymi niepewnymi elementami są system monetyzacji (gdyż nawet najlepsza darmówka może zostać przez niego zniszczona) oraz sami gracze. Nie od dziś wiadomo, że jeden „toksyczny” generał jest w stanie zepsuć każdy, nawet najlepiej dopracowany plan.
Asmodeusz | GRYOnline.pl