Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 21 lipca 2008, 10:48

autor: Mikołaj Królewski

Secret Agent Clank - recenzja gry

Chociaż gra nie jest wybitna, ma w sobie coś sympatycznego. Robot w czarnym smokingu naprawdę śmieszy i momentami można otrzeć się o „prawdziwe” (na miarę Clanka) szpiegowskie klimaty.

Recenzja powstała na bazie wersji PSP.

Pamiętacie Ratcheta? Heroicznego zwierzaka o dużych uszach sadzącego dowcipne teksty. Miał on pomocnika, małego robota mądralę – Clanka. Obydwaj zadebiutowali na Playstation Portable w grze zatytułowanej Ratchet & Clank: Size Masters. Seria ta od zawsze rywalizowała o miano najlepszej platformówki z kolejnymi częściami gry Jak and Daxter. Ten drugi doczekał się własnej gry na PSP, teraz przyszła kolej na gadatliwą miniaturę Robocopa – Clanka, a właściwie secret agent Clanka.

Oglądając krótkie intro, jesteśmy świadkami kradzieży w muzeum. Przyłapany na gorącym uczynku złodziej okazuje się być naszym przyjacielem i jest to nie kto inny, tylko sam Ratchet. Co gorsza ukradł on tzw. oko nieskończoności (Eye of infinity), które mieliśmy ochraniać. Chwilę potem oglądamy wiadomości, w których znany nam Lombax jeszcze bardziej pogarsza swą sytuację, przyznając się do ukrycia owego oka w miejscu, gdzie nikt go nie znajdzie. Oczywiście Clank ani przez chwilę nie wierzy w winę przyjaciela i w to, co zobaczył na własne oczy. Przemierzając silnie strzeżone korytarze muzeum Baltoire, zaśnieżone szczyty wokół CountessMansion czy długie i wąskie kanały Venantonio, stara się rozwiązać zagadkę i dowiedzieć, kto za tym wszystkim stoi. Osadzony w więzieniu Ratchet nie pamięta bowiem, co zrobił i zadaje sobie pytanie, dlaczego znalazł się wśród swych wielu dawnych wrogów, znanych z poprzednich części serii Ratchet & Clank. Podczas gry prześledzimy wydarzenia mające miejsce po tych opowiedzianych w Ratchet & Clank: Size Masters , a przed tymi znanymi z Ratchet & Clank Future: Tools of Destruction.

Nazywam się Clank. Agent Clank.

Po odzyskaniu władzy nad małym bohaterem większość starych wyjadaczy zostanie zaskoczona faktem, że nie jest to gra, w której uzbrojony po zęby kosmita wbiega w hordy przeciwników, robiąc niewiarygodne spustoszenie, zamieniając wszystkich w śrubki i nakrętki, i przy okazji rzucając ironiczne, niepozbawione humoru teksty. W Secret Agent Clank chodzi o to, by unikać przeciwników i nie zostać przez nich zauważonym. Przynajmniej na początku gry. W końcu nasz robocik jest agentem i to w dodatku tajnym, a biorąc pod uwagę jego aparycję, zdecydowanie lepiej pozostać mu niezauważonym i likwidować strażników jednego po drugim.

Z pomocą w takich sytuacjach przychodzi tzw. stealth takedown, coś na wzór stealh killa znanego chociażby z serii Tenchu. Tutaj jednak nie wystarczy wcisnąć jeden przycisk, żeby ujrzeć całą efektowną akcję i pozbyć się oponenta. Trzeba wykonać odpowiednią czteroprzyciskową sekwencję pokazującą się na ekranie w naprawdę krótkim czasie. Jest to bardzo fajny patent, który niestety może być wykorzystany tylko i wyłącznie w pewnych momentach gry, z góry założonych przez twórców, więc nie każdego można wyeliminować po cichu.

Recenzja Super Mario Bros. Wonder - zachwycający powrót króla platformówek
Recenzja Super Mario Bros. Wonder - zachwycający powrót króla platformówek

Recenzja gry

Podchodziłem do Super Mario Bros. Wonder z dużą rezerwą, bo ostatnie platformówki 2D z udziałem hydraulika były mocno odtwórcze i nie miały tej magii co kiedyś. Okazało się jednak, że Nintendo odrobiło zadanie domowe.

Recenzja gry LEGO Skywalker Saga - beztroska rozrywka na trudne czasy
Recenzja gry LEGO Skywalker Saga - beztroska rozrywka na trudne czasy

Recenzja gry

LEGO Star Wars Skywalker Saga, choć nieidealne, dostarcza na rynek cenny ładunek, którego chyba wszyscy teraz potrzebujemy: czystą rozrywkę pozbawioną ciężkiej fabuły i trudnych emocji. Suchy humor, ulubione uniwersum i tysiące znajdziek.

Recenzja gry Psychonauts 2 - mózg rozwalony
Recenzja gry Psychonauts 2 - mózg rozwalony

Recenzja gry

Psychonauts 2 miesza w głowie wieloma stylistyczno-narracyjnymi dziwnościami, chwyta za gardło masą zwrotów akcji i pomysłów na siebie, a na sam koniec łapie za serce ciepłem i morałem snutej opowieści. Psychodeliczny szał ciał, ot co.