autor: Fulko de Lorche
Belief & Betrayal: Medalion Judasza - recenzja gry
Miłośników klasycznych przygodówek wciąż nie brakuje. Naprzeciw ich wymaganiom wychodzi Artematica ze swoim nowym tytułem. Z jednej strony nowojorski dziennikarz, z drugiej – średniowieczne sekrety, artefakty, zakon Templariuszy i tajemnicza sekta.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Cześć! Nazywam się Jonathan Danter i jestem dziennikarzem. Miał być to mój kolejny, rutynowy wywiad. Zapowiadało się naprawdę świetnie: wyjazd do Miami, szybka rozmowa z jakimś opętanym kardynałem, a potem już tylko dziewczyny w krótkich spódniczkach, drinki z parasolkami i gorące słońce na plaży. Niestety, klapa! Dziwny telefon z Londynu pokrzyżował moje plany. Zadzwonił jakiś inspektor ze Scotland Yardu. Wyobraź sobie: twierdzi on, że jestem w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Ma to ponoć jakiś związek z morderstwem mojego wuja Franka. Znaleziono właśnie jego ciało. Jezu, doznałem szoku! Według mojej wiedzy, drogi stryj zmarł dobre dziesięć lat temu…
Tak właśnie rozpoczyna się Belief & Betrayal: Medalion Judasza – nowa gra przygodowa studia Artematica. Włoska firma ma już pewne doświadczenie w produkcji tytułów z tego gatunku, ale jej poprzednie przygodówki są u nas prawie nieznane. Co innego Ducati World Championship – te motocyklowe wyścigi zasłynęły tak u nas, jak i w szerokim świecie - głównie z powodu słabiutkich ocen recenzentów i graczy. Podsumowując – Artematica jest na razie na dorobku i wciąż czeka na swoją pierwszą, przebojową grę. I trochę jeszcze poczeka, bowiem B&B: Medalion Judasza raczej hitem nie zostanie.

Wstęp do gry sugerowałby, iż będziesz miał do czynienia z kryminałem w stylu Jacka Orlando, ale tak niestety nie jest. Na logikę biorąc, mord na bliskiej osobie powinien być dla bohatera najważniejszy, ale dość szybko okazuje się, że zagadkowa śmierć Franka jest mniej ważna niż średniowieczne tajemnice, sekretne znaki Templariuszy, tajemnicze obrzędy kafarów itd. Niby oba wątki – kryminalny i historyczny – przeplatają się z sobą, ale twoje wędrówki po zabytkach Chartres, Rzymu czy Wenecji mają głównie na celu odszukanie tytułowego medalionu, sprawę wujka i jego zgonu traktując drugorzędowo.
B&B: Medalion Judasza posiada klasyczny interfejs point-and-click, czyli kursor, który zmienia kształt w zależności od sytuacji. Autorzy poszli w stronę maksymalnych uproszczeń – po naciśnięciu spacji masz wskazane na ekranie wszystkie ważne miejsca. Sam bohater, oprócz łażenia, może wykonać trzy rzeczy: zbadać coś, wykonać na tym czymś akcję oraz pogadać z jakąś postacią (nie z każdą). Ułatwienia te sprawiają, że grę obsługuje się bardzo łatwo, wręcz komfortowo. Nie musisz przeczesywać planszy kawałek po kawałku w poszukiwaniu aktywnego zlepka pikseli, nie męczysz się z danym przedmiotem nie wiedząc, czy go otworzyć, zamknąć, zjeść czy polizać. Za wszystkie czynności odpowiada jedna akcja. Hmmm… Obawiam się, że nie wszystkim to się spodoba.