Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 8 listopada 2007, 13:25

Call of Duty 4: Modern Warfare - recenzja gry

Jedna z najlepszych strzelanin tego roku i bez wątpienia najciekawsza odsłona cyklu – oczywiście mam tu na myśli tylko te odcinki, które ukazały się na „blaszakach” - Panie i Panowie - Call of Duty 4 zrecenzowane!

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Gdy po niespełna sześciu godzinach zabawy ze strzelaniną moim oczom ukazują się napisy końcowe, jestem rozczarowany. Jeśli jednak rzecz tyczy się serii Call of Duty, nie mam nic przeciwko. Dlaczego? Od początku istnienia tego cyklu jestem zachwycony faktem, z jaką łatwością firma Infinity Ward tworzy porywające interaktywne filmy, które słowo „nieliniowość” mają tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. W przypadku czwartego odcinka popularnego serialu, o którym chcę Wam teraz więcej opowiedzieć, Amerykanie utrzymali niezwykle wysoką formę. Królowa skryptów powróciła i krótko mówiąc „pozamiatała”, o ile jesteśmy w stanie zaakceptować fakt, że tym razem gra z II wojną światową nie ma nic wspólnego.

Autorzy postanowili odświeżyć cykl i zaoferowali fanom konflikt osadzony w czasach nam współczesnych. Choć nie jestem zwolennikiem tego typu produkcji i z reguły omijam je szerokim łukiem, myślę że ta zmiana wyszła serii Call of Duty na dobre. Ostatnimi czasy na rynku pojawia się mnóstwo tytułów odwołujących się do II wojny światowej, nie tylko w gatunku pierwszoosobowych strzelanin, dzięki czemu ta tematyka robi się coraz bardziej wyświechtana. Zamiast kolejnego odcinka o zmaganiach z hitlerowcami, mamy zatem opowieść o wyczynach amerykańskich i brytyjskich chłopców na terenie Bliskiego Wschodu oraz byłych republik Związku Radzieckiego. Pomysł może i mało oryginalny, ale w chwili obecnej na pewno bardziej zachęcający od niekończących się podbojów w Normandii.

Pociski przebijające się przez niektóre materiały ułatwiają eksterminację wrogów.

Zmieniły się realia, ale reszta pozostała po staremu. Zmagania rozpoczynamy od treningu, podczas którego nauczymy się obsługiwać karabin maszynowy oraz dowiemy się, że pociski mogą przenikać przez niektóre, mniej wytrzymałe materiały, np. drewno czy blachę (ta informacja przyda się w trakcie wymiany ognia z ukrywającymi się za przeszkodami przeciwnikami). Później przychodzi czas na krótką, ale treściwą rozgrzewkę. Kapitan Price - doskonale znany z poprzednich odsłon cyklu – wyśle nas na tor przeszkód. Zadanie sprowadza się do oczyszczenia kolejnych lokacji z wrogów, symbolizowanych przez nieszkodliwe tarcze. W zależności od tego jak szybko uporamy się z misją szkoleniową, gra określi poziom trudności. Możemy się zastosować do tej rady lub nie, ale lepiej skorzystać z pomocnej dłoni, gdyż wbrew pozorom, właściwe zmagania do najłatwiejszych nie należą.

Już podczas wykonywania pierwszego, prawdziwego zadania – na pokładzie estońskiego frachtowca podczas sztormu – przekonamy się, że mimo zmiany klimatu nadal mamy do czynienia ze starą, dobrą serią Call of Duty. Kolejne misje wykonujemy w kilkuosobowych grupach, a zabici sojusznicy są w większości wypadków zastępowani przez nadciągające posiłki. Nasi towarzysze broni aktywnie uczestniczą w zmaganiach, eliminując wrogów, rzucając granaty błyskowe i dymne, czy wreszcie... otwierając przejścia do kolejnych lokacji. W tej ostatniej kwestii również nie ma rewolucji – będziesz mógł ruszyć się dalej w chwili, gdy gra Ci na to pozwoli. Co prawda nie przeszkadza to w trakcie pierwszego podejścia do programu, ale sytuacja zmienia się diametralnie gdy spróbujemy ukończyć kampanię po raz drugi czy trzeci. Wówczas okazuje się, że w Call of Duty 4: Modern Warfare można grać praktycznie z zamkniętymi oczyma – wystarczy przypomnieć sobie położenie wrogów w poszczególnych pomieszczeniach i nic nie będzie w stanie nas zaskoczyć.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Recenzja gry Avatar: Frontiers of Pandora - tak pięknie jeszcze nie było
Recenzja gry Avatar: Frontiers of Pandora - tak pięknie jeszcze nie było

Recenzja gry

Avatar Ubisoftu zaskoczył mnie, bo okazał się poprawnym sandboksem i jeszcze lepszym odtworzeniem filmowego uniwersum w formule gry video. Frontiers of Pandora teleportuje nas do wprost do przepięknego, otwartego świata, który wygląda jak ten z kina.

Recenzja Call of Duty: Modern Warfare 3 - rozczarowująca ekoodsłona z recyklingu odpadów
Recenzja Call of Duty: Modern Warfare 3 - rozczarowująca ekoodsłona z recyklingu odpadów

Recenzja gry

Call of Duty: Modern Warfare III nie jest, niestety, godnym zwieńczeniem bardzo udanego restartu serii z 2019 roku. Przypomina raczej Anthem – czuć, że powstawało w wielkich bólach, a to, co dostaliśmy, plasuje się wśród najsłabszych odsłon cyklu.

Recenzja gry RoboCop - filmowa demolka z domieszką drewna
Recenzja gry RoboCop - filmowa demolka z domieszką drewna

Recenzja gry

RoboCop: Rogue City to gra wyważona niemal równie dobrze jak kroki tytułowego cyborga. Niemal – bo obok filmowego klimatu, niezłej fabuły i dobrego modelu strzelania znalazły się w niej także nieco głupawa SI oraz niedoróbki techniczne.