Stranglehold - recenzja gry
Stranglehold bazuje na jednym z najwyżej ocenianych dzieł Johna Woo, oferując możliwość poznania dalszych losów inspektora Tequili, granego przez Yun-Fat Chowa. Na potrzeby gry udzielił on głosu oraz wizerunku i trzeba przyznać, że wypadł bardzo dobrze.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
W ostatnim czasie spotkałem się z licznymi opiniami, przewidującymi, iż Stranglehold będzie całkowitą kalką atrakcji pierwotnie wdrożonych w obu częściach Max Payne’a. Trochę zabawnie brzmią te stwierdzenia, gdyż gry opowiadające smutną historię nowojorskiego policjanta czerpały pomysły pełnymi garściami właśnie z najlepszych filmów Johna Woo. Wszystko to nie zmienia jednak faktu, iż do tematu stworzenia nieoficjalnej kontynuacji filmu Hard Boiled (w naszym kraju znanego pod tytułem Dzieci Triady) powrócono dopiero po kilkunastu latach. W głowie niejednego gracza może teraz zrodzić się dość oczywiste pytanie: Czy jest to tylko kolejna gra akcji, żerująca na niezłej licencji, czy może faktycznie tytuł ten ma szanse wnieść coś ciekawego do nieco skostniałego gatunku „slo-mo strzelanin”? Udzieleniem odpowiedzi między innymi na to pytanie zajmę się za chwilę. Zacznijmy jednak od bardziej przyziemnych spraw, gdyż ogólna koncepcja gry nie każdemu musi być dobrze znana.
Jak już napisałem, Stranglehold bazuje na jednym z najwyżej ocenianych dzieł Johna Woo, oferując możliwość poznania dalszych losów inspektora Tequili, granego przez Yun-Fat Chowa (znajomość fabuły filmu nie jest wymagana, lecz bardzo wskazana). Na potrzeby gry udzielił on głosu oraz wizerunku i trzeba przyznać, że wypadł bardzo dobrze. Akcja Stranglehold rozpoczyna się wiele lat po wydarzeniach, które przedstawione zostały w Hard Boiled. Dla sympatyków Dzieci Triady nie powinno być szczególnym zaskoczeniem to, że Tequila ponownie działa na granicy prawa, nie przejmując się opinią przełożonych, ani możliwością utraty policyjnej odznaki, na uwadze mając jedynie wyższe cele. Akcja gry rozpoczyna się od brutalnej egzekucji funkcjonariusza lokalnej policji. Za zabójstwem stoi jeden z bardziej wpływowych gangów Hong Kongu. Tequila wyrusza na poszukiwania morderców, samotnie stając do walki z panoszącymi się po ulicach metropolii bandziorami. Jest to oczywiście jedynie krótki wstęp do głównego wątku gry. Nie chcąc zdradzać zbyt wielu szczegółów, dodam jedynie, że w wydarzenia zamieszane są bliskie inspektorowi osoby. Można więc powiedzieć, że jest to tylko dodatkowa motywacja dla Tequili do tego, żeby wymordować wszystkich, którzy staną mu na drodze.
Przedstawionym wydarzeniom generalnie nic nie można zarzucić, mając naturalnie na uwadze fakt, iż jest to typowe kino akcji. Problem dotyczy innej kwestii, a mianowicie tego, że absolutnie nie odczuwa się aktywnego uczestnictwa w kolejnych scenach gry. Przeważnie jest tak, że musimy przedrzeć się przez okupowane przez wroga terytorium, tylko po to, żeby dotrzeć do miejsca, w którym załączy się dłuższy filmik przerywnikowy. Na jego przebieg nie mamy żadnego wpływu, ograniczając się jedynie do okazjonalnych walk z głównymi postaciami opowieści, pełniącymi tu rolę bossów. W mojej ocenie producenci powinni w lepszy sposób poprzeplatać główne wątki z właściwymi poziomami, tak aby pełniły one równorzędne role, a nie stanowiły jedynie nagrody za pozbycie się określonej liczby gangsterów. Dobrym pomysłem byłoby też dodanie zyskujących na popularności interaktywnych scenek przerywnikowych, albowiem niejednokrotnie na ekranie obserwuje się fajne akcje z udziałem inspektora. Chciałoby się tu zawalczyć o utrzymanie Tequili przy życiu.