Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 12 kwietnia 2007, 11:20

autor: Krzysztof Gonciarz

Resistance: Fall of Man - recenzja gry

Zamiast cudownego połączenia Call of Duty z Halo otrzymujemy, hm, nudne połączenie Call of Duty z Halo. Czerstwe, monotonne i nieciekawe, broniące się jedynie oprawą A-V i drobnymi, klimatycznymi przebłyskami developerskiej świadomości.

Recenzja powstała na bazie wersji PS3.

Resistance, pfrt. Resistance to ja czuję w sobie, kiedy włączam tę grę i przypominają mi się utopijne zapowiedzi twórców, lansujące ją na pierwszego system-sellera Playstation 3. A tu feler, westchnął seler. Zamiast cudownego połączenia Call of Duty z Halo otrzymujemy, hm, nudne połączenie Call of Duty z Halo. Czerstwe, monotonne i nieciekawe, broniące się jedynie oprawą A-V i drobnymi, klimatycznymi przebłyskami developerskiej świadomości. No dobra, trochę przesadzam: oprócz Motorstorma jest to w końcu najfajniejsza startowa produkcja Sony, problem jej oceny tkwi jednakże w zawiedzionych oczekiwaniach. Choć nie jest to gra zła, olbrzymi hype na jaki trafiła przed premierą, przerodził się w bagaż, który ciężko jest jej udźwignąć. Trudno oprzeć się wrażeniu, że gdyby dokładnie ta sama rzecz wyszła tymi czasy na PC, stałaby się standardowym średniakiem, do którego przełknięcia należałoby być przynajmniej w połowie wyjadaczem pokroju UV-a. A tak, koń pociągowy, oj jak mi gorąco. Każdy europejski growy żurnalista sobie sprawdzi niezłą średnią na GameRankings i z rozpędu rzuci te 80 procent z hakiem. Kruca! Zatrzymajmy hype, otwórzmy oczy, konstytucyjnie chrońmy życie. Słabiźnie mówimy stanowcze NIE.

Fabuła gry przedstawia nam alternatywny bieg historii XX wieku, w myśl którego II Wojny Światowej nigdy nie było, a jej miejsce na czarnych kartach ludzkości zajęła epidemia wirusa nieznanego pochodzenia, znanego jako Chimera. Zarażeni przezeń ludzie przez lata zasilali szeregi podłej armii mutantów, która ostatecznie podbiła całą Europę. Całą? Nie! Niewielka wioska w Wielkiej Brytanii wciąż stawia opór najeźdźcy. Żarty żartami – dzielni Brytyjczycy są na skraju porażki, gdy do akcji wkraczają Stany Zjednoczone, wysyłając swe wojska z odsieczą. Główny bohater gry, Nathan Hale, to z pozoru zwykły, jankeski żołnierz. Jak się jednak okazuje po mniej więcej godzinie zabawy, posiada on pewien niezwykły dar: kontakt z wirusem nie owocuje w jego przypadku zarażeniem. Dlaczego tak jest i jak można to wykorzystać, by w krytycznym momencie odwrócić losy wojny? O tym opowie 30 poziomów głównej kampanii gry, zabierając nam przy tym z życia od 10 do 12 godzin.

Głównym medium, za pośrednictwem którego opowiadana nam jest historia, są statyczne cut-scenki, oparte na nieruchomych obrazkach okraszonych komentarzem jakiejś wyspiarskiej pani komandos. Co ciekawe, pomiędzy te drętwe filmiki powtykano nawet jakieś levele. Wśród nich prym wiodą znane ze screenów, trailerów i screenów z trailerów pola bitew, stylizowane na WW2, a przy bliższych oględzinach zdradzające inspiracje old-schoolowym science fiction, z klasyczną Wojną Światów na czele. Poza nimi, zwiedzimy również takie okolice, jak wylęgarnia obcych (dokładniej to centrum mutowania jeńców) czy, całkiem już futurystyczne, wrogie bazy i instalacje. Niestety, wbrew pozorom monotonność bierze górę. Ciekawy poziom trafia się raz na, nie wiem, pięć – przy czym pozostałe cztery to nędzny wypełniacz, w którym idziemy po nitce do kłębka przez szarobure, wyniszczone przez konflikt miasta Wielkiej Brytanii. Pewnym urozmaiceniem są pojawiające się kilka razy w przebiegu kampanii pojazdy. Już przy początku zrobimy sobie całkiem miłą przejażdżkę czołgiem. A pod koniec... się nam Lost Planet przypomni.

Spędzając czas nad Resistance, gracz przez cały czas całkiem świadomie czeka na jakiś konkretny dowód następnogeneracyjności (ha!) tego tytułu. Przynajmniej do chwili, kiedy miejsce wyczekiwania zajmie zwątpienie – a prędzej czy później zajmie, gdyż mamy tu do czynienia z FPP-em do bólu sztampowym. Tłumu przeciwników na ekranie nie uświadczymy, otoczenie okaże się z gruntu nieinteraktywne a poziomy ciasne i ograniczone nienaturalnie porozmieszczanymi ścianami. Ogólnie – ta gra mogła wyjść na PC lata temu. Nie ma w niej nic, co korzystałoby z dobytku współcześnie produkowanych tytułów tego typu.

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

kALWa888 Ekspert 7 kwietnia 2022

(PS3) Bardzo przyjemny tytuł na start generacji. Swoim charakterem trochę przypomniał mi o starych, dobrych odsłonach Medal of Honor z PS2 - bez obrazy dla tworu Insomniac. Świetny klimat, ciekawy design przeciwników, pomysłowe bronie (strzelanie przez ściany!), obsługa pojazdów i odpowiedni poziom trudności. Szkoda, że Sony olało FPSy. Mam jednak wrażenie, że trochę za długo, toteż lekko zmęczyło. Plus fabuła niezbyt wciąga i zrzucam to na jej formę (niczym archiwalne zdjęcia z wojny), bo treść ciekawa. Protagonista też nie do końca przekonujący, ale idzie to przełknąć. Warto sprawdzić.

7.0
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.