Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 11 lipca 2005, 12:35

autor: Wojciech Ząbek

Imperial Glory - recenzja gry

Przemyślana dyplomacja, bez której ani rusz, dopracowane realia historyczne, niebrzydka grafika oraz sposobność rozegrania 5 bitew, które zmieniły oblicze świata, to niewątpliwe atuty tej najpoważniejszej konkurencji dla serii Total War.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Od czasów Aleksandra Wielkiego i Cezara na świecie nie było większego wodza i zwycięzcy. Do dziś jego osoba budzi respekt, a ludzie zastanawiają się, jak z taką łatwością podporządkował sobie niemal całą Europę. Napoleon Bonaparte, bo o nim mowa, nie jest tu wymieniany na darmo. Bowiem on, jak i wielu innych znakomitych dowódców pokroju Horatio Nelsona czy Pierre’a Villeneuve, są ważnymi postaciami najnowszej produkcji Pyro Studios – Imperial Glory.

Wpierw należałoby jednak nieco przybliżyć czytelnikom tych, którzy odpowiedzialni są za stworzenie gry. Bowiem Pyro to twórcy między innymi tak znakomitych gier jak: Commandos czy Praetorians. Pierwszego tytułu z pewnością nie trzeba nikomu szerzej przedstawiać, gdyż sukces odniósł niebywały. Drugi zaś mimo sporych ambicji okazał się dziełem przeciętnym. Dobrym, ale mimo wszystko przeciętnym. Teraz jednak następuje trzecie uderzenie, które ma na celu jeszcze bardziej odbić się na społeczności graczy niż osławieni Commandos.

Imperial Glory to gra strategiczna, której akcja rozgrywa się pod koniec XVIII i w XIX wieku, w czasie osławionych wojen napoleońskich, o których każdy mógł się tyle nasłuchać podczas szkolnych lekcji historii. Teraz jednak książki odłożymy na bok i sami zajmiemy się tworzeniem nowej, znacznie lepszej dla wybranego przez nas imperium, historii.

W grze przejmujemy bowiem kontrolę nad jednym z pięciu mocarstw tamtych czasów: Francją, Wielką Brytanią, Prusami, Austrią (późniejszymi Austro-Węgrami) bądź Rosją. I tu pojawia się pierwsza wątpliwość. Czemu dostępnych jest tylko tyle państw? Rozumiem, że twórcy chcieli dać nam możliwość pokierowania tylko największymi mocarstwami, ale osobiście brakuje mi możliwości zarządzania Polską i innymi europejskimi krajami o nieco mniejszej „sile rażenia”. Gracz obejmując opiekę nad jednym z tych państw ma w miarę wyrównane szanse na starcie względem innych. Każde z nich ma rzecz jasna swoje plusy i minusy (o tym za chwilę), ale uważam, że możliwość wyboru między większą ich liczbą wyszłaby grze tylko na korzyść. Tymczasem pozostaje nam jedynie możliwość wchłonięcia innych państw metodą ognia i miecza bądź pokojowe starania o dołączenie ich do naszego mocarstwa (istnieje możliwość aneksji bez jakiejkolwiek walki!).

Świat w XIX wieku był areną nieustannych walk. Również i tak ma się rzecz tutaj. Kampania opiera się na prowadzeniu ciągłych wojen i poszerzaniu wpływów naszego imperium. Możemy wybrać opcję walki do czasu, aż pod naszą kontrolą będzie cała mapa, albo od roku 1793 do 1830, a wówczas zwycięzcą zostaje ten, który do tego czasu zdominuje większą część mapy. Istnieje również możliwość stoczenia historycznych bitew i zmiany ich wyniku. Tych jest akurat pięć i co ciekawe w każdej brał udział Napoleon: Waterloo, Friedland, Austerlitz, Salamanka oraz pod piramidami w Afryce Północnej. Ciekawy dodatek ze strony twórców. Owe walki prezentują się bardzo interesująco, mamy bowiem dokładne odtworzenie ówczesnych realiów, armie o podobnej liczebności wojsk będące na początku w równie ciężkiej sytuacji. Szkoda, że istnieje możliwość zagrania jedynie w pięciu takich historycznych potyczkach.

Wybierając kraj, którym będziemy wojować, musimy liczyć się z faktem, iż każdy ma inne wady i zalety. Przykładowo Francja ma najlepsze wojsko na całym kontynencie, Rosja jest wielka, ale położona z dala od centrum Europy i wszystkich ważniejszych wydarzeń, a Wielka Brytania ma w większości opanowane wszystkie handlowe szlaki morskie. W grze tak naprawdę liczą się cztery czynniki: złoto, surowce, żywność i ludność. Każda prowincja dostarcza nam części z nich, dodatkowo można zaś podpisać porozumienia z innymi państwami na ich wymianę. Dobrym sposobem jest też zajęcie jakiejś prowincji naszego sąsiada, wówczas bowiem tamtejsze bogactwa będą płynęły bezpośrednio do nas – trzeba mieć jednak na uwadze, że może to również iść w drugą stronę.

Gra podzielona jest na system turowy, który rozgrywamy podczas zarządzania naszym krajem (jedna tura to jeden miesiąc), oraz bitwy w czasie rzeczywistym, w których to przyjdzie nam walczyć z innymi mocarstwami o hegemonię na kontynencie. Wszystkich krajów jest ogółem 23, a teren naszego działania ogranicza się do Europy, części Azji i północnej Afryki – ogółem 55 prowincji lądowych i 29 akwenów wodnych.

Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.

Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy
Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy

Recenzja gry

Fani city builderów musieli długo czekać na kolejną odsłonę gry o tworzeniu nowoczesnych miast. Cities: Skylines 2 nie wprowadza rewolucji do gatunku i boryka się z technicznymi problemami. Nadal jednak wciąga na długie godziny.