Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Call of Duty: Advanced Warfare Recenzja gry

Recenzja gry 5 listopada 2014, 13:14

autor: Luc

Recenzja gry Call of Duty: Advanced Warfare - CoD wkracza w przyszłość

Jak każdego roku zapowiedzi twórców Call of Duty były szalenie śmiałe – szereg rewolucji, jeszcze większa grywalność a do tego znacznie poprawiona oprawa graficzna. Co z tych hucznych obietnic faktycznie znalazło się w Advanced Warfare?

Recenzja powstała na bazie wersji PC. Dotyczy również wersji PS4, XONE

PLUSY:
  1. Sensownie poprowadzona, zróżnicowana i wciągająca kampania;
  2. Egzoszkielety całkowicie zmieniają podejście do rozgrywki;
  3. Fotorealistyczne przerywniki filmowe i niezła oprawa graficzna;
  4. Świetny, jeszcze bardziej dynamiczny tryb multiplayer;
  5. Ciekawie zaprojektowane mapy;
  6. Mnóstwo opcji modyfikowania swojego żołnierza.
MINUSY:
  1. Monotonny tryb kooperacji, zombie dopiero w płatnych dodatkach;
  2. Drobne uchybienia w animacjach postaci.

Seria Call of Duty pierwsze kroki stawiała w realiach II wojny światowej, ale wraz z kolejnymi częściami coraz bardziej zbliżała się do współczesności. Sporadycznie cofając się do swoich korzeni, od kilku odsłon coraz śmielej flirtowała jednak z „wojną przyszłości” i było bardziej niż pewne, że w końcu w swoich wirtualnych poczynaniach przeskoczymy dobrych kilkadziesiąt lat do przodu. Zadanie stworzenia pierwszego w pełni futurystycznego Call of Duty przypadło ekipie ze Sledgehammer Games, współpracującej wcześniej przy tworzeniu Modern Warfare 3. Tym razem nie tylko otrzymali pełną swobodę w konstruowaniu kolejnej odsłony, ale także dopracowanie wszelkich szczegółów mieli dodatkowe całe 3 lata. Warunki, wydawać by się mogło, wręcz idealne do stworzenia kolejnego hitu, wprowadzenia kilku potrzebnych innowacji i przywrócenia serii lekko zszarganego, dobrego imienia. A jak wyszło w rzeczywistości?

Świat na barkach ATLASu

Co prawda większość graczy w Call of Duty szuka przede wszystkim mocnych wrażeń w trybie multiplayer, to jednak kampania od zawsze odgrywała w serii istotną rolę. Nacisk na filmowość, dramatyczne zwroty akcji i pełne rozmachu sekwencje stały się w pewnym sensie znakiem rozpoznawczym serii. Przy tym przyznać trzeba, iż ostatnie części do bólu klepały sprawdzone schematy i ciężko uznać je za udane. Na szczęście w Advanced Warfare do tematu rozgrywki dla pojedynczego gracza twórcy ponownie podeszli bardzo poważnie. Niestety nie przełożyło się to na jej długość (pełne przejście kampanii zajęło mi trochę ponad pięć godzin), ale za to opowiedziana historia zaskakująco wciąga. Choć gołym okiem widać skąd czerpano inspiracje przy projektowaniu niektórych misji, futurystyczna otoczka i nowoczesne gażdżety sprawiają, że od samego początku do zadań podchodzimy całkowicie inaczej niż dotychczas, a wrażenie autentycznego przebywania w „świecie przyszłości” nie opuszcza nas choćby na moment.

Nowoczesne technologie diametralnie zmieniają obraz walki.

Recenzja gry Call of Duty: Advanced Warfare - CoD wkracza w przyszłość - ilustracja #3

Choć zbieranie ulepszeń oraz nowych umiejętności było do tej pory domeną trybu multiplayer, w Call of Duty: Advanced Warfare zdecydowano się przenieść część tego systemu także do kampanii. Podczas wykonywanych misji otrzymujemy punkty za poszczególne osiągnięcia (np. zabicie 200 wrogów strzałem w głowę), które możemy następnie przeznaczyć na ulepszenie naszego egzoszkieletu. Dzięki temu nasz protagonista jest w stanie m.in. szybciej przeładowywać broń, dłużej biegać czy chociażby nosić więcej granatów.

Sama fabuła skupia się na postaci niejakiego Mitchella – młodego, obiecującego żołnierza, który zamienił tradycyjną służbę na życie najemnika w potężnej, paramilitarnej korporacji ATLAS. Zarządzana przez Jonathana Ironsa – ojca jego najbliższego przyjaciela – stała się w połowie XXI wieku poważnym międzynarodowym graczem, a dramatyczna seria ataków terrorystycznych w tym okresie jedynie pogłębiła jej wpływy. Kolejne przypisywane nam zadania skupiają się przede wszystkim na zapanowaniu nad chaosem jaki powstał na świecie i przywróceniu go do porządku oraz pełnej funkcjonalności, choć mniej więcej w połowie rozgrywki wszystko ulega całkowitemu przetasowaniu. Okazuje się wówczas, iż metody, po jakie dla wyższego dobra sięgają nasi zwierzchnicy, coraz częściej bywają moralnie i etycznie kontrowersyjne, a to, co wydawało się z początku walką o słuszną sprawę, staje się o wiele bardziej skomplikowane.

Misje, w których bierzemy udział przemierzając kolejne szczeble kariery Mitchella to w dużej mierze bazowanie na obowiązującym od lat trendzie. Jak w większości pozostałych strzelanek, także i w Advanced Warfare widzimy więc szturmowanie baz, rozbrajanie bomb, pościgi przez miasto, typową infiltrację oraz całą masę innych, wielokrotnie już wykorzystywanych motywów. Wszystko oczywiście mocno oskryptowane i niepozostawiające graczowi zbyt wiele swobody, ale do tego każdy już chyba zdążył się przyzwyczaić. Pod tym kątem nowe Call of Duty innowacyjne w żaden sposób z pewnością nie jest, choć twórcom przyznać trzeba, że wprowadzenie egzoszkieletu i nowych technologii mocno odświeżyło także te najbardziej wyeksploatowane formuły. Nawet przy klasycznym odbijaniu zakładników bawiłem się po prostu świetnie. Zamiast typowego szturmowania drzwi w zwolnionym tempie lub wparowywania do pomieszczenia przez okno… eliminujemy naszych przeciwników przez potężną ścianę, zawczasu umieszczając na niej futurystyczne urządzenie osłabiające jej strukturę i oznaczające poszczególne cele. Podobnych zabiegów podczas kampanii mamy całą masę i choć na papierze nie wyglądają szalenie imponująco, w praktyce sprawdzają się świetnie i czynią z rozgrywki po prostu coś nowego, a same etapy są mocno zróżnicowane.

Cutsceny może i są prerenderowane, ale mimo wszystko robią ogromne wrażenie.

Całkowicie osobną kwestią są filmowe wstawki, jakich uświadczymy pomiędzy poszczególnymi zadaniami. O samej oprawie graficznej wspominać będę wprawdzie później, ale już teraz warto zaznaczyć, iż akurat pod tym kątem Advanced Warfare wypada zaskakująco dobrze. Cutsceny, choć nie są najważniejsze, wyglądają po prostu obłędnie i potężnie windują filmowość kampanii, a wisienką na torcie jest naturalnie doskonała kreacja Kevina Spaceya. Każde jego pojawienie się na ekranie przyprawia wręcz o ciarki na plecach, a atmosfera, którą tworzy swoim władczym głosem do złudzenia przypominała mi chwile spędzone z serialem House of Cards. Analogia jest w tym miejscu jak najbardziej słuszna, bowiem w historii przedstawionej w Advanced Warfare zwrotów akcji, intryg oraz politycznych rozgrywek jest krocie, co czyni tym samym z kampanii jedną z ciekawszych w całej serii.

W górę, ku przyszłości

Tym, co jednak zadecyduje o żywotności i ogólnym sukcesie Call of Duty: Advanced Warfare nie będzie jednak ani sensownie poprowadzona kampania, ani nawet fotorealistyczne przerywniki. Niemal od samego początku esencją całej serii jest w końcu tryb multiplayer i to właśnie tutaj Sledgehammer Games poczyniło największe modyfikacje. Choć ciężko nazwać je totalnie rewolucyjnymi, nie da się ukryć, iż diametralnie zmieniają nie tylko wygląd rozgrywki, ale także i jej tempo. Przeniesienie do sieciowych potyczek egzoszkieletu i nowoczesnych technologii pozwala graczom nie tylko na wykonywanie błyskawicznych uników czy chociażby „znikanie”, ale także na oddawanie podwójnych skoków.

Pomimo ogromnej mobilności, ciężko odmówić sobie przejażdżki czymś równie imponującym.

Wprowadzenie niespotykanej do tej pory w serii wertykalności czyni z Advanced Warfare grę o jeszcze bardziej dynamicznym charakterze, choć gracze, którzy spodziewają się akrobacji rodem z Titanfalla, będą raczej zawiedzeni. Nowe Call of Duty na tle poprzedników wydaje się przerażająco szybkie, pod kątem mobilności ustępuje jednak znacznie wspomnianemu dziełu Respawn Entertainemnt. Nie oznacza to bynajmniej, iż sama rozgrywka nie należy do przyjemnych. Po kilku długich sesjach z multiplayerem mogę śmiało przyznać, iż to jedna z najbardziej uzależniających form rozgrywki, na jaką natrafiłem przez ostatnie kilka lat w sieciowych strzelankach.

Recenzja gry Call of Duty: Advanced Warfare - CoD wkracza w przyszłość - ilustracja #2

W momencie powstawania tekstu Call of Duty: Advanced Warfare oferowało jedynie gry prywatne oraz automatyczne tworzenie drużyn. Przed premierą zapowiedziano jednak, iż nowa odsłona zostanie wyposażona w dedykowane serwery. Szczegółów wciąż niestety nie znamy, ale miejmy nadzieję, że opcja ta zostanie wkrótce dodana w którejś z łatek.

Szybciej, wyżej, więcej

To, co rzuca się w oczy już niemal od samego początku to fakt, iż giniemy i zabijamy znacznie częściej niż w poprzednich odsłonach. Sytuacja na polu bitwy zmienia się doprawdy błyskawicznie, wszyscy są w nieustannym ruchu, a całość najlepiej opisuje chyba określenie kontrolowany chaos. Odnalezienie się w całym tym zamieszaniu zajęło mi wprawdzie trochę czasu, jednak w momencie, w którym w końcu przyzwyczaiłem się do wykonywania podniebnych skoków i używania uników, świetnej zabawy nie było końca. Być może nie jest to najbardziej realistyczna i taktyczna rozgrywka, jaką można sobie wyobrazić, ale daje po prostu mnóstwo frajdy i co najważniejsze – satysfakcji. Na ten ostatni element składa się bez wątpienia nie tylko lekko usprawniony model strzelania, ale także wprowadzony system tzw. supply drops, czyli paczek z kosmetycznymi przedmiotami oraz zmodyfikowanymi pukawkami. Otrzymujemy je za zdobywanie poszczególnych osiągnięć lub po prostu losowo, bez względu na to, jak poradziliśmy sobie na polu bitwy. Przedmiotów do odblokowania jest naprawdę cała masa – począwszy od butów, przez pancerze czy choćby egzoszkielety, a na hełmach kończąc i to przynajmniej w kilku zróżnicowanych wariantach. I choć większość rozgrywki spędzamy widząc jedynie lufę naszego karabinu, wierzcie mi – na modyfikowaniu wyglądu wojaka można spędzić zawstydzająco dużo czasu.

Walka jest o wiele bardziej chaotyczna, ale w poszczególnych trybach bez zespołowej współpracy się nie obędzie.

Równie pochłaniające wydaje się tworzenie samej klasy, którą decydujemy się walczyć przeciwko innym graczom. W Advanced Warfare powrócił system znany z Black Ops II, czyli pick 10… tyle że w lekko zmodyfikowanej i rozszerzonej formie. Tym razem do wydania mamy aż 13 punktów, które rozdysponowujemy pomiędzy ulepszenia naszej broni, tworzenie własnych killstreaków oraz dopasowywanie umiejętności. Całość daje graczom nie tylko pełną swobodę w tworzeniu wymarzonego żołnierza przyszłości, ale pozwala także na bardzo dokładne przygotowanie poszczególnych klas do konkretnych sytuacji. Bardzo ciekawą „nowinką” jest także wprowadzenie wirtualnej strzelnicy, na której w dowolnej chwili podczas kreacji bohatera możemy przetestować wybraną pukawkę oraz jej atrybuty. Zabieg wydaje się banalnie prosty, ale niemal z miejsca stał się jednym z moich ulubionych usprawnień w tejże odsłonie – nie tylko oszczędza mnóstwo czasu, ale pozwala także w prosty i przystępny sposób przekonać się na własnej skórze, czy dany karabin jest tym, czego szukamy. A wbrew pozorom jest się do czego przyzwyczajać, bowiem nasz arsenał powiększył się o kilka świeżych i interesujących pozycji.

I jeden krok w tył …

Odrobinę mniejszy wybór czeka nas niestety w momencie, w którym przyjdzie nam wybierać mapę, na której zechcemy stoczyć bój na śmierć i życie. Choć tragedii nie ma, równa trzynastka, jaką zaserwowali nam twórcy, potrafi stosunkowo szybko spowszednieć. Szczęśliwie zdecydowana większość została zaprojektowana z głową (o kilku egzemplarzach można wręcz powiedzieć, iż są świetne) i daje spore pole do popisu graczom, którzy opanowali używanie egzoszkieletu oraz jego superumiejętności. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na to, iż praktycznie każda mapa zdaje się większa od tego, do czego zdążyliśmy się przez lata przyzwyczaić. Wprawdzie wciąż nie jest to poziom obserwowany w Battlefieldach, jednak, jeśli dodamy do tego fakt, iż możemy poruszać się także w górę, okazuje się, że w nowym Call of Duty czeka nas zaskakująco dużo biegania oraz skakania.

Recenzja gry Call of Duty: Advanced Warfare - CoD wkracza w przyszłość - ilustracja #2

Pomimo licznych plotek tryb z Zombie ostatecznie nie znalazł się w finalnej wersji Call of Duty: Advanced Warfare. Zamiast tego zostanie dodany w ramach sezonowej przepustki jako bonusowy rodzaj rozgrywki.

Każda z trzynastu map stanowić może arenę, na której toczyć będziemy potyczki w ramach jednego z 11 trybów bądź też ich wariacji. Do klasycznych odmian w Advance Warfare dołączył także całkowicie nowy rodzaj rozgrywki – Uplink. W tym trybie naszym głównym zadaniem jest przechwytywanie oraz podawanie między kompanami specjalnej piłki tak, aby donieść ją do wyznaczonego punktu. Biorąc pod uwagę nowo pozyskane możliwości niemalże dosłownego fruwania po planszy, jak nietrudno się domyślić, zabawa jest totalnie zwariowana i całkiem sensownie sprawdza się jako przerywnik od standardowych meczów. Sam w sobie niestety nie jest jednak na tyle porywający, aby przykuł mnie do ekranu na dłużej niż kilka spotkań, choć i tak wypada o wiele bardziej interesująco niż tzw. Exo Survival, czyli po prostu czteroosobowa kooperacja przeciwko hordom przeciwników.

O średnio udanym Ghosts można powiedzieć wiele złego, ale Extinction mimo wszystko trzymało poziom i odpalając Advanced Warfare miałem nadzieję na coś równie intrygującego. Niestety, walka z kolejnymi falami odzianych w egzoszkielety przeciwników jest przeraźliwie mdła i już po pierwszych kilku rundach czułem się znużony. Postanowiono po prostu wrócić do starej, klasycznej formuły. A im dalej, tym niestety gorzej. Fakt, przeciwnicy stają się bardziej wymagający (tj. są w stanie przyjąć więcej obrażeń, szybciej się ruszają itd.), ale o ile nie fascynuje nas okupywanie jednego kąta przez kilka minut, zbyt wiele frajdy tam nie znajdziemy. Sytuację odrobinę ratują urozmaicenia typu „konieczność zebrania wszystkich nieśmiertelników z pola w określonym czasie”, ale nawet mimo tego Exo Survival cierpi na poważny brak jakiejkolwiek tożsamości i magnetyzmu.

Część zadań w kampanii otrzymamy bezpośrednio od Jonathana Ironsa – szefa korporacji ATLAS.

Szczęśliwie o wiele bardziej pozytywnie wypowiedzieć mogę się o oprawie graficznej Advanced Warfare. O obłędnej jakości filmowych wstawek w trakcie misji już wspominałem, ale co z samymi wizualiami podczas rozgrywki? Choć ciężko mówić o estetycznym majstersztyku, gra wygląda nieporównywalnie lepiej niż poprzednie odsłony i to bez względu na to, na jakim poziomie detali ją odpalimy. Tyczy się to zarówno kampanii, jak i trybu multiplayer. Jedynymi kwestiami, do których można się przyczepić i chwilami lekko rażą są sporadyczne, sztuczne animacje poszczególnych postaci (w szczególności żołnierzy w egzoszkieletach) oraz chwilami kiepsko zsynchronizowane ruchy ust podczas wypowiedzi. Na kwestie te być może nie zwróciłbym nawet uwagi w normalnych warunkach, ale na tle szalenie dopracowanych przerywników oba elementy po prostu gryzą w oczy.

Podczas kampanii niejednokrotnie trafimy na odrobinę cięższe klimaty.

Wojna jednak się zmienia

W gruncie rzeczy, pomimo kilku pomniejszych uchybień, Advanced Warfare spisuje się jednak rewelacyjnie. Najistotniejsze dla serii elementy są bardzo dopracowane, widać w nich konkretny zamysł, świetne wykonanie i nowe pomysły które – choć mocno eksperymentalne – okazały się strzałem w dziesiątkę. Gra zachowując to, co od lat przyciąga do niej miliony graczy, zaoferowała jednocześnie zmodyfikowaną formułę, dzięki której po raz pierwszy od dawna czuć w niej nutkę świeżości i inności, a tego seria potrzebowała chyba najbardziej. Cóż, krótko podsumowując: to zdecydowanie najlepsze Call of Duty ostatnich kilku lat. Pokusiłbym się wręcz o stwierdzenie, że lepszego nie widzieliśmy od czasów pierwszego Modern Warfare.

Recenzja gry Call of Duty: Advanced Warfare - CoD wkracza w przyszłość
Recenzja gry Call of Duty: Advanced Warfare - CoD wkracza w przyszłość

Recenzja gry

Jak każdego roku zapowiedzi twórców Call of Duty były szalenie śmiałe – szereg rewolucji, jeszcze większa grywalność a do tego znacznie poprawiona oprawa graficzna. Co z tych hucznych obietnic faktycznie znalazło się w Advanced Warfare?

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.