autor: Krzysztof Gonciarz
Na Wschód (2)
Gry rosyjskie nie bez powodu wydają się nam być egzotyką. Niskie nakłady finansowe odbijają się na ich jakości od strony technicznej, z drugiej strony pozostawiając niemało swobody dla inwencji twórczej.
Następna w kolejności była gra Ascension to the Throne, osadzona w realiach pogodnego fantasy, a opowiadająca o losach króla, który teleportowany został do odległej, nieznanej krainy, a tam z miejsca pozbawiony wszelkich bogactw i autorytetu (King’s Quest, anyone?). Okazuje się, że koncepcja gry zbliżona jest do Heroes of Might & Magic, z tym że zamiast mapy świata widzianej z góry, losami bohatera kierujemy w trybie TPP, w czasie rzeczywistym. Do podzielonego na segmenty, turowego trybu bitwy przenoszeni jesteśmy, ilekroć zostaniemy zaatakowani bądź też kiedy to my zdecydujemy się skrócić kogoś o głowę. A jak się to sprawdza w praktyce? Ciekawie przede wszystkim dlatego, że już od pierwszych minut gra wchodzi grającemu na ambicję. Napotykana z każdej strony pogarda, z którą początkowo musimy się siłą rzeczy godzić, doskonale motywuje do rośnięcia w siłę i dokopania kilku mądralom. Poza rozwijaniem indywidualnych umiejętności zagubionego króla, będziemy również kompletować towarzyszącą mu armię (zjednując sobie innych bohaterów oraz wynajmując „bezimienne” oddziały). Misje główne i poboczne (w początkowym etapie gry narzucające nam standardową rolę chłopca na posyłki), popychające fabułę rozmowy z NPC, bitwy z porozrzucanymi po świecie crittersami oraz bardziej skonkretyzowanymi bossami, ogólnie: standard, ale w owczej skórze, jak się zdaje. Miłe to wszystko dla oka, docelowo być może całkiem wciągające. Szkoda tylko, że niski budżet słabo się tu udało zamaskować.