autor: Patryk Łukasz Kubiak
10 scen ze Star Wars, o których wolelibyśmy zapomnieć
Gwiezdne wojny to cykl filmów, który od kilkudziesięciu lat rozbudza wyobraźnię fanów na całym świecie. Nawet tak kultowym seriom (a konkretnie: ich twórcom) zdarzają się jednak wpadki w postaci scen, których widzowie woleliby nigdy nie ujrzeć.
Spis treści
- 10 scen ze Star Wars, o których wolelibyśmy zapomnieć
- Jar Jar Binks – imperatorotwórca
- Mieć polot Lei
- Mocno bolało, gdy spadłaś z nieba? – kajtek Anakin podrywa Padmé
- Śmierć, która nie przystoi
- Elegia o nienawiści do piasku
- Kontrolowanie umysłów? Potrzymaj mi ardees
- Midichloriany, czyli jak odrzeć magię z magiczności
- Greedo strzela pierwszy
- Powrót Palpatine’a
Mieć polot Lei
- Która odsłona sagi: Ostatni Jedi
- Postać, której dotyczy ta sytuacja: Leia
To zdecydowanie najbardziej wyszydzana scena z Ostatniego Jedi. I nie będę się spierał – słusznie. Przyjemnie, że Leia w końcu dostaje możliwość, by zaprezentować potęgę własnej Mocy, gdy zostaje wyrzucona w przestrzeń kosmiczną i musi się ratować. Czekaliśmy na to od Powrotu Jedi i momentu, w którym poznaliśmy naturę jej związku z Lukiem. Mniej przyjemnie się to jednak ogląda.
W odróżnieniu od większości wspomnianych w tym artykule sytuacji ten moment filmu nie jest zły przez fatalnie napisane dialogi czy głupoty fabularne, ale za sprawą nieciekawie wypadających efektów wizualnych. Frunąca przez galaktykę Leia wygląda jak z gifa stworzonego przez amatorskiego twórcę memów. Przywodzi na myśl latającą Mary Poppins z musicalu z drugiej połowy XX wieku. Jeżeli zapytacie kogoś, dlaczego nie lubi Ostatniego Jedi, z pewnością wspomni o tej scenie.
Jak to powinno wyglądać?
Nie jestem specem od efektów specjalnych, ale wierzę, że za pieniądze, którymi dysponuje Disney, da się stworzyć znośnie prezentujące się widowisko. W samej serii Star Wars można znaleźć wiele przykładów, a są przecież jeszcze dzieła z uniwersum Marvela, w których – w większości przypadków – nie sposób przyczepić się do czegokolwiek, jeśli chodzi o CGI.