Nie wiem, w jakim świecie co33 i bg3 to przecietniaki XD. Jeśli nie umiesz się przełamać i dać szansę grze z turowym system walki to wielka szkoda bo bardzo dużo dobrego cię omija. Tym niemniej bg3 zostało grą roku, a co33 najpewniej pójdzie w jego ślady.
Przecież oni doom eternal ocenili niżej bo dostał 8,2 XDD. Taki właśnie obraz polskiego giereczkowa
W którym miejscu napisałem, że chciałbym kopię eternala? Napisałem jedynie, że wyzbyli się bardzo dobrych mechanik z poprzedniego Dooma. Dla mnie zdecydowanie nie jest to krok w przód, system Bossów doskonale potwierdza moje obawy bo system polegający na shieldzie nieśmiertelności wokół zwykłego demona, którego zniszczenie jest jedynie możliwe poprzez zabijanie innych demonów jest po prostu nudny. Ponadto 430zl w dniu premiery za 12-16h gry to trochę dużo. Ja grając w the dark ages autentycznie nie czułem potrzeby zmiany broni ze strzelby na cokolwiek innego przez 99% czasu trwania gry. Przykro mi ale system odzyskiwania amunicji w tej grze jest idiotyczny i totalnie op pod abuse'owanie jednej broni. Szkoda, że tak wybiórczo odpowiadasz bo do elementu nieśmiertelności przy low hp się nie odniosłeś.
Wyeliminowanie glory killów też uważam za dziwną decyzję.
Powoływanie się na recenzentów to trochę strzał w kolano mordko XD. Oni widzieli plusy nawet w Gollumie.
Gra jest takim "hitem", że ma all time peak na poziomie 34k, gdzie eternal ma 84k XD. Zanim napiszesz argument, że gra jest w gp itd to wystarczy zobaczyć sobie statystyki takie claire obscur żeby zauważyć, że nie ma to żadnego znaczenia i jak gra jest dobra to ludzie ją kupią bez względu na to czy jest w gp czy nie
Wszystko byłoby spoko, gdyby smok i mech posiadały jakikolwiek sensowny feeling. Ponadto te etapy przechodzi się używając 2 przyciski. Otwarty świat totalnie nie ma sensu bo i tak sprowadza się on do wybicia wszystkiego w okolicy i opcjonalnym bieganiu po totalnie pustej mapie z kilkoma znajdzkami, które nic nie dają. Dla mnie ta gra to krok w tył chociażby przed wywalenie sasha, słabych punktów przeciwników i to, że tę grę przejść używając jednej broni. A no i nie można zapomnieć o jakże "genialnej" mechanice nieśmiertelności, gdy hp spada do 5
Na samym wstępie chcę zaznaczyć, że jestem ogromnym fanem tej serii, grałem niemal w każdego Dooma, a Eternala pokochałem do tego stopnia, że bawiłem się w różne wyzwania typu deathless run na ultra nightmare.
Przechodząc już do sedna, to na nowego Dooma czekałem od pierwszych przecieków i zapowiedzi, gdy tylko gierka pojawiła się w gamepassie to zacząłem grać i... mocno się zawiodłem. Gra nie spełniła moich oczekiwań w bardzo wielu kwestiach, które tutaj porusza bo szlag mnie trafia, jak widzę same wysokie noty, które w moim odczuciu są po prostu przekłamane.
Zacznijmy jednak od plusów:
- GRAFIKA: Gra od pierwszych chwil robi wrażenie graficznie, modele postaci (zwłaszcza Doom Slayer, oraz demony) robią wrażenie. Wykonanie map, oraz sam kierunek artystyczny cieszy oko. Ogólnie art direction daje mi duże vibe Warhammera co uznaje za komplement dla serii, bo oczekiwałem po tejże odsłonie czegoś mroczniejszego wizualnie.
- OPTYMALIZACJA: Gierka na laptopie z RTX 4060 na Very High z odpalonym DLSS"em działała w większości w 120-130 fpsów z nielicznymi dropami do 105-110. Id software po raz kolejny udowodniło, że optymalizacyjnie sobie radzą. Słyszałem, ze niektórym Doom się crashuje co 30-60 minut, mi ten problem się nie objawił, ale jest on obecny i trzeba brać to pod uwagę.
- BRONIE: Dostępna broń dystansowa, oraz ta do walki wręcz wygląda i brzmi bardzo dobrze, moim zdaniem utrzymano poziom z poprzednich doomów, a bronie wykorzystujące czaszki jako swoją amunicję naprawdę zapadają w pamięć.
- MUZYKA: Pomimo odejścia Micka Gordona i wielu głosów, że "to już nie to samo" to uważam, że nowi wykonawcy poradzili sobie dobrze. Oczywiście nie jest to poziom Micka, ale nie można odmówić tej ścieżce dźwiękowej "pierdolnięcia"
I na tym się plusy kończą niestety. Pora zatem przejść do minusów:
- ROZWÓJ POSTACI: Boże, jak ja ubolewam, że tak niesamowicie spłycono sposób rozwoju Slayera względem Dooma Eternal. Wywalono praktycznie pasywne zdolności postaci, usunięto możliwość posiadania aktywnych run, które w Eternalu potrafiły zmienić charakter rozgrywki. Zastąpiono to runami tarczy, które są miałkie i do momentu odnalezienia runy polegającej na stunowaniu wrogów to żadna nie wpływa zbytnio na gameplay. Rozwój broni również uproszczono likwidując w sumie alternatywne tryby jej działania na rzecz po prostu ulepszania jej dmg, czy sprawiania, aby nakładała ona jakiś efekt na wroga (np, shotgun może podpalać wrogów, aby ci dropili pancerz). O wiele bardziej wolałem rozwiązanie z Eternala.
- POZIOM TRUDNOŚCI: Gra, nawet na najwyższym poziomie trudności nie stanowi dużego wyzwania, gdyż jakiś kretyn stwierdził, że dodanie chwilowej nieśmiertelności Slayerowi przy low hp to super pomysł. Szukałem możliwości wyłączenia tego idiotyzmu, ale nie znalazłem. Lubię w grach wyzwanie, a traktowanie mnie jak debila tylko zniechęca do dalszej gry.
- SYGNALIZOWANIE ATAKÓW I PAROWANIE: Postanowiłem dwie rzeczy zebrać w jeden punkt, gdyż mocno wiążą się z walką. Sygnalizowanie ataków dźwiękowo w tej grze właściwie nie istnieje, niejednokrotnie zdarzyło mi się umrzeć, a ja nawet nie wiedziałem od kogo. Niektóre ataki demonów praktycznie są niesłyszalne co na dłuższą metę irytuje. Sytuacja, w której walczymy z dużym demonem na low hp, a od tyłu zabija nas bezszelestnym strzałem szeregowy demon nie napawa chęcią dalszej gry. Sygnalizowanie ataków wizualnie natomiast jest za to zdecydowanie zbyt idiotoodporne. Oczojebny zielony kolor pokazujący się za każdym razem połączony z ogromnym oknem czasu na wykonanie parry sprawia, że nie daje to żadnej satysfakcji. Naprawdę nie rozumiem czemu zamiast tak oczywistego sygnalizowania nie pokuszono się o dodanie krótkich, sugestywnych sygnałów dźwiękowych czy coś w tym stylu. Ponadto w moim odczuciu system parry nie pasuje po prostu do tej serii, miejscami czułem się jakbym grał w sekiro, a nie kolejnego Dooma.
- POLSKI DUBLARZ: Tu nie będę się rozpisywać, jest po prostu okropny. Aktorzy nie wiedzą co czytają, niektóre kwestie były nagrywane na kilka podejść co bardzo słychać w jakości audio, niektórym postaciom totalnie brak ekspresji, inne zaś posiadają jej zdecydowanie za to dużo i staje się po prostu żenujące.
- SEMI OTWARTY ŚWIAT: Idiotyczny pomysł, który po prostu nie działa. Mapy są duże, posiadają milion sekretów, które same w sobie są super, ale wymagają tak ogromnego backtrackingu, który niczego nie wprowadza, że nie ma sensu tego robić. Mam nadzieję, ze twórcy pójdą po rozum do głowy i w kolejnym Doomie wrócą do bardziej korytarzowego układu map.
- MONOTONNY GAMEPLAY: Doom z 2016 i Eternal przyzwyczaił nas do obowiązku częstej zmiany broni, gdyż na określony przeciwnik był podatny na określoną broń. Doom Eternal dodał do tego weakspoty, których zniszczenie znacznie osłabiało demona, No, to Dark ages wziął to wszystko i spuścił w kiblu. Grę można przejść używając tylko i wyłącznie strzelby. System pozyskiwania amunicji od wrogów jest absurdalny i w żaden sposób nie zmusza gracza do zmieniania wyposażonej broni. O sekwencjach z mechem i smokiem szkoda gadać. To nudne, pozbawionej gameplayu sekwencje, które przechodzą się same. Dla fanów samograjów spoko, a dla każdego innego przykry obowiązek do odhaczenia. Wywalenie glory kill'ów również uważam za idiotyzm i kolejny powód mniej do zagrania w tę grę.
Mógłbym tak jeszcze wymieniać te minusy, chociażby nudną fabułę czy absurdalny stosunek długości gry do jej ceny, gdybyśmy grę chcieli faktycznie kupić, ale wtedy ten komentarz by nie miał końca.
Dziś skończyłem tego dooma i raczej do niego nie wrócę. Jak ktoś ma gamepasa to można ograć, ale kupować tę grę na steamie to hajs w błoto.
Dla mnie to gra 5/10 i to przy założeniu, że dodałem jeden punkt za sam fakt, że to po prostu nowy Doom, w przeciwnym razie dałbym 4/10.
Gra ma świetny stosunek gameplay'u do dialogów czy przerywnikow filmowych. Większość czasu skupiamy się na gameplay'u, który jest przerywamy raz na jakiś czas wstawką fabularną, która posiada często opcjonalne dialogi w obozie. Jeśli nie masz ochoty ich słuchać to można od razu przejść do dalszej części gameplay'u. Jeśli dla ciebie clair obscur jest interaktywnym filmem to nie mam pojęcia czym są np. gry sony, które mają znacznie mniej gameplay'u
Bardzo 0-1 podchodzisz do tematu. Shizoidalny świat jest taki nie bez powodu i ten zabieg spełnia określony cel narracyjny. Nie za bardzo wiem o jakich niepomijalnych przerywnikach mówisz, każdą cutscenkę da się na luzie pominąć żeby nie musieć oglądać tego samego filmiku kolejny raz przed walką z bossem. Sterowanie na padzie (co gra sama już na samym początku rekomenduje) jest bardzo dobrze pomyślane, rozłożenie mapowania klawiszy, że po samouczku nie musiałem sobie nic przypominać. Czy świat jest pusty i liniowy? Absolutnie nie, to że nie ma typowych misji pobocznych nie oznacza, że nie ma co robić w tej grze poza fabułą. W każdej lokacji jest sporo ukrytego lootu, oraz bossów pobocznych. Ponadto na mapie świata jest pełno opcjonalnych lokacji i z tego co słyszałem, bo nie dotarłem jeszcze tak daleko to ma rozbudowany endgame.
Co do grania na emocjach to wydaje mi się, że raczej większość, jak nie wszystkie fabuły w popkulturze na nich się opierają. Kwestią subiektywną pozostaje jak my to odbieramy. Ponadto w kontekście tej gry nie wspomnieć nic o cudownej muzyce, designie świata czy chociażby mnogóści sposobów, w jakie możemy zbudować sobie team to, tak jakby pominąć jej główne zalety. Moim zdaniem gierka najwięcej przyjemności daje na najwyższym poziomie trudności, z którym sam zacząłem zabawę i naprawdę gra nie jest tak trudna, jak większości się wydaje. Przeciwnicy mogą mieć duży dmg lub długie combo ataków, ale praktycznie każdy z nich posiada w movesecie elementy ułatwiające wyczucie moment uniku/party.
Otóż nie, gracze są po prostu zmęczeni pustymi i genetycznymi światami. Starfield nie oferuje żadnego ciekawego contentu i porównaniu do chociażby skyrima jest totalnym regresem. Gry z otwartym światem, dużą ilością ciekawej zawartości i wiarygodnym projektem świata zawsze będą rozchwytywane z bardzo prostego powodu. Mianowicie nie każdy chce wydawać na gry i po tysiąc złotych miesięcznie i wizja wiecznego wydawania pieniędzy na hobby bywa niezbyt zachęcająca. Dużo ludzi kupuje ledwie kilka gier w roku i najczęściej (zwłaszcza casuale) kierują się stosunkiem ceny do ilości oferowanego contentu. Ma rekin trendzie bardzo długo utrzymywał się ubisoft wypuszczając generyczne sandboxy, lecz nawet casuale już mają tego dosyć. Bethesdzie proponowałbym skupić się na robieniu dobrych gier, zamiast na szukaniu winnego w odbiorcach, że słupki w Excelu nie zgadzają się z szacunkami
Sam fakt, że dla kogokolwiek sukces tej gry jest wątpliwy już powinien być wystarczającą przesłaną, że nowemu dragonowi bliżej do wtopy, niż sukcesu
Bardziej mnie dziwi totalna ślepota na infantylność tej gry i innych dużych produkcji. Szkoda, że twoja skala ocen oscyluje wyłącznie między 8-10 i grasz w najbardziej mainstreamowy szrot. Dla mnie jesteś typem człowieka, którego można zabrać do najlepszej restauracji w mieście, a ty powiesz, że żarcie może być, ale chodźmy do maka
Faktycznie, te 43%, opinii pozytywnych pod dlc pokazuje, jak bardzo "lepsza" ta gra się stała
To jakim on szedł tempem? XD ja w 3h zrobiłem 22k kroków. I 14k kroków to nie jest dużo, już bez przesady. Taka ilość to może być dużo dla kogoś z 40kg nadwagi
Kilka dni temu ukończyłem Fallouta New Vegas.
Miałem do tej gry kilka podejść, nie dlatego, że coś mi w niej nie pasowało przez co kończyłem rozgrywkę, lecz przez dziwne crashe, które całkowicie odbierały mi ochotę gry. Po jakimś czasie udało mi się ten problem naprawić i mogłem w pełni skupić się na grze już w odpowiedni sposób.
Co tu dużo pisać, to po prostu świetny rpg z znakomitym systemem rozwoju postaci, mnogością wyboru, masą questów, które można zakończyć totalnie wedle uznania, bardzo dobrym systemem VATS, oraz całą mechaniką walki i zarządzania zasobami.
Klimat pustkowi mojave jest nie do podrobienia i vibe płynący z tej gry jest totalnie hipnotyzujący.
Bardzo, żałuję, że bethesda nie zainspirowała sie new vegasem przy produkcji nowych falloutów, tylko trójką, która wszystko robi gorzej od new vegasa
Dla mnie to typowe zachowanie zachodniej firmy. Zwolnienie pracownika i obsmarowanie mu czterech liter przed jakimkolwiek udowodnieniem winy. JEŚLI jest niewinny to z całego serca życzę mu, aby poszedł z tym do sądu i wydoił netflixa na ładne odszkodowanie to duże firmy może nauczą się wstrzymywać z takimi decyzjami bo tak naprawdę nic jeszcze niewiadomo. Równie dobrze to może być jakaś komitywa żeby zwolnić tego Blackmana i te 12 osób chce obsadzić swojego wspólnego znajomego albo coś, można tak gdybać bez końca, tak samo jak o jego potencjalnej winie
Gierka wczoraj zaliczona. Do tej pory bardzo trudno mi ją ocenić bo fabularnie, narracyjnie, oraz audiowizualnie jest świetnie. To chyba najpiękniejsza gra na rynku. Twarz Senuy wykonana została cudownie, zadbano o każdy detal tak, aby emocje wkładane przez aktorkę były przekazywane jak najwierniej. Tutaj jednak kończą się plusy nowej gry od ninja theory. Senua nie ma praktycznie gameplay'u, system walki i zagadek został znacznie zubożony. Moim zdaniem o wiele lepiej by się tego doświadczało w formie jakiegoś serialu czy filmu. Senua w kontekście dzieła kultury zasługuje na 8,5/10, a jako gra na 1/10. Dlatego nie mogę przyznać się innej oceny niż 4/10. Pół punktu zabieram jeszcze za cenę bo to pomyłka.
Z dwa dni temu skończyłem gierkę wraz z dlc na PC, zrobiłem prawie wszystko co się dało więc mogę się w miarę rzeczowo wypowiedzieć.
Plusy:
a) Grafika - gierka jest po prostu piękna, mnogość kolorów i gęsta roślinność robi gigantyczną robotę. Niejednokrotnie zatrzymywałem się na kilkanaście sekund tylko po to, aby pozachwycać się widokami. Jedyne mankament grafiki to moim zdaniem modele postaci, którym brak szczegółu, a mimika swoją sztucznością potrafi przyprawić o ból głowy.
b) Klimat i budowa świata - co tu dużo pisać, klimat średniowiecznej Japonii wylewa się z ekranu, GoT to wizualizacja wyobrażeń każdego dzieciaka o tym kraju. Ogromny plus za kreatywne metody nawigacyjne po świecie (podążanie za wiatrem, złotym ptakiem czy świetlikiem).
c) System walki - bardzo przyjemny aczkolwiek dosyć prosty, grałem na poziomie "trudny" i nie odczuwałem prawie żadnego wyzwania (w dlc może trochę). Na plus 4 techniki walki kataną, każdy z nich jest op względem konkretnych przeciwników co fajnie nakłania nas do ciągłej zmiany techniki. Na plus też inne narzędzia walki takie jak łuk, kunaie, bomby itd.
Minusy:
a) Rozwój postaci i system levelowania - strasznie casualowy, przy dokładnej grze możemy zdobyć więcej punktów umiejętności, niż potrzeba do odblokowania wszystkiego. Ponadto sam rozwój postaci bez polotu. Większość ability albo nic nie zmienia albo ma marginalny wpływ.
b) questy - mechanika wykonywania misji nużąca do bólu. Każda z misji polega na wysiedzeniu przeciwnika, zabiciu go i oddaniu misji. Bardzo rzadko zdarza się coś kreatywnego.
c) fabuła - może to kwestia gustu, ale moim zdaniem bardzo przewidywalna, dłużąca się. Ponadto brak jakichkolwiek decyzji. Gra cały czas próbuje nam wmówić, że nasz playstyle będzie miał wpływ na historię. Niestety nie ma.
Ogólnie bawiłem się dobrze, nie jakoś super, ale 7,5/10 zasłużone. Wydaje się, że wad jest więcej, ale nie są tak irytujące jak mogłoby się wydawać.
Mega polecam każdemu zagrać w Planet of Lana, gierka krótka (mi zajęła 3-3,5h), ale naprawdę warto. Fabuła pomimo korzystania z utartych schematów została podana w ciekawy i wzruszający sposób. Grafika absolutnie przepiękna, super stylizowana. Muzyka na mega wysokim poziomie, te kilka utworów solowych występujących w grze zapada w pamięć na długo. Gameplay, jak to zwykle bywa w takich grach jest dosyć jednostajny, bazujący na jednej mechanice, ale w takiej długości gry nie odbieram tego jako wady. W dobie strasznego syfu i posuchy na rynku doceniam wszystkie gry, które próbują same się definiować i zrobić coś inaczej niż generyczny open world.
Hellblade to bardzo dobra, ale krótka gra. Przejście gry zajęło mi chyba jakoś 4h, może nawet mniej i wielka szkoda bo z chęcią pozostałbym dłużej w tym świecie. Przede wszystkim główną rolę odgrywa fabuła, która jest napisana w bardzo dobry sposób, intryga wokół samej protagonistki, oraz jej rodziny fajnie się klaruje, a z kolejnymi etapami coraz bardziej narasta. Moim zdaniem niesamowitą robotę zrobiły głosy w głowie naszej bohaterki. Idealnie się komponowały z historią i dodawały niesamowitego klimatu. Jeżeli osoby chore na schizofrenię chociaż w 10% doświadczają takich rzeczy, jak te ukazane w grze to naprawdę współczuję.
Grafika w grze jest przepiękna. Modele postaci są szczegółowe, tekstury otoczenia ostre, a oświetlenie zwłaszcza z ray tracingiem potrafi zaprzeć dech w piersi.
Gameplay'owo gra wypada po prostu dobrze. W mojej ocenie prosty, acz bardzo widowiskowy i genialnie animowany system walki jest dobrym rozwiązaniem do tak krótkiej gry. Oprócz walki w grze przyjdzie nam rozwiązywać proste zagadki środowiskowe.
Opowieści mitów podczas rozgrywki uznaje na duży plus. Co prawda dla mnie jako dużego fana mitologii nordyckiej nie trafiło się nic nowego, ot typowe main streamowe mity, o których najczęściej się słyszy to fajnie było je sobie odświeżyć.
Zakończenie gry mocno otwarte, kończące aktualną historię, ale pozostawiając dużą furtkę dla nadchodzącej na dniach dwójki.
Na minus na pewno mała różnorodność przeciwników i zbytnia hermetyczność świata, brak jakichkolwiek aktywności pobocznych, ale rozumiem z czego to wynika. Gierka ograna w dwa posiedzenia.
W końcu i ja ukończyłem Days Gone. Grę przeszedłem na poziomie Trudny II w 48h realizując wszystkie wątki poboczne.
Przede wszystkim Days Gone to gra poprowadzona w sposób bardzo bezpieczny. Ot, kolejny open worldowy shooter z elementami gry rpg z zombie w roli głównej. Mechanicznie gra niczym się nie wyróżnia od innych gier od sony. Mamy dużo zbieractwa, prostego craftingu, czyszczenia lokacji czy masy zadań pobocznych. Wszystkie te rzeczy jednak wykonane są w najlepszym wypadku poprawnie.
Fabuła to nie więcej jak po prostu pretekst do eksploracji, postacie z wyjątkiem Boozera napisane są słabo. Mamy typowego szaleńca Carlosa, fanatyka religijnego czy demokratę. Główny bohater potrafi wzbudzić sympatię, jego motywy są zrozumiałe, lecz w moim mniemaniu został bardzo irytująco napisany.
Rozwój postaci to drzewko umiejętności dzielące się na 3 główne kategorie, w których możemy odblokowywać umiejętności aktywne, oraz pasywne. Większość z nich zmienia bardzo niewiele i tak naprawdę najważniejszym perkiem jest slow motion podczas strzelania.
Crafting jest prosty jak budowa cepa, lecz nie na w tym nic złego. Jest cholernie przyjemny, progresywny, a receptury na poszczególne przedmioty zostały utworzone tak, żeby gracz musiał co jakiś czas po prostu udać się w teren w celu uzupełnienia zapasów.
Zadania poboczne są niesamowicie nudne. Każde z nich to nic innego jak czyszczenie obozowiska z bandytów. Totalnie powtarzalne zapychacze.
Zadania główne wyglądają podobnie z małymi odstępstwami. Oprócz likwidacji przeciwników z obozu czasem przyjdzie nam poszukać określonych przedmiotów czy powalczyć z hordą. Hordą, która jest największym plusem tej gry, do którego przejdę później.
Walka została pomyślana bardzo przyjemnie, mamy do dyspozycji szereg broni palnych, białych, oraz rzucanych. Używanie granatów, bomb czy koktajli daje masę frajdy, a już totalnym bangerem jest karabin z dużym magazynkiem i slow motion.
Dużym plusem gry jest mechanika jazdy motorem, oraz jego upgrade'u. Motor jest responsywny, jego parametry rzeczywiście zmieniają się nie tylko na papierze, a jazda na motocyklu z high-endowymi upgrade'ami jest frajdą samą w sobie.
I hordy.. To jest powód dla, którego warto dać days gone szansę. Eksterminacja setek zombie jednocześnie jest tak magnetyczna, że cała gra by mogła składać się tylko z tego.
I na koniec stan techniczny. Uważam, że gra jest zoptymalizowana przyzwoicie. Na moim 4060,który mimo wysokiej cyferki z przodu nie jest wcale tytanem mocy i to w wersji laptopowej wyciągał stałe 100fps z małymi spadkami do 80,gdy na ekranie działo się bardzo dużo. Nie obyło się bez bugów, głównie były to śmiesznie glitche silnika fizycznego (niedźwiadek po zabiciu wyleciał w kosmos na sto metrów, czy zabity jeleń obrócił się do góry kopytami i tak zastygł w powietrzu). Kilka razy zdarzyły się błędy zmuszające mnie do wczytania gry. Raz podczas szybkiej podróży wpadłem pod mapę czy innym razem zoom kamery nie chciał się wyłączyć.
W kwestii podsumowania days gone to po prostu Dobra gra, nie jest rewolucyjna, kilka rzeczy robi świetnie, a inne słabo lub przeciętnie. Ode mnie 7/10.
W końcu ta gra ma adekwatną ocenę na gry online względem tego co oferuje. Jeszcze tylko wywalić z opisu gry ten fragment o "otwartym świecie" i będzie perfekcyjnie
Kwisatz_Haderach
Xandon niejednokrotnie udowadniał, ze logika w jego wykonaniu jest przesuwalna i można modyfikować jej zasady pod własną narrację. Jeśli jesteś równie dużym "fanem" xandona co ja to polecam ci wejść na wątek dragon dogmy II i poszukać jego komentarzy, w tym mojej rozmowy z nim, będziesz miał z czego czerpać fun :)
Chłopie, znajdź sobie jakąś inną rozrywkę od zabawy w zomo na portalach growych XDD. To, że ktoś ma większe gusta niż average ape, który będzie miał enjoy z iskania samicy albo wyjmowania se kupy z tyłka to nie oznacza, że musisz od razu taką osobę atakować. Ty ciągle każdej grze dajesz 10/10 co świadczy, że jesteś tak bardzo modelowym, wręcz "idealnym odbiorcą, o którym marzyły te wszystkie crap studia.
Zjechał XD
Po premierze gry pokazywał na streamie cały sklep z dmc5 i śmiał się z tego. Gierkę ocenił pozytywnie, ale przypominał ciągle, że takie mikro są i nie powinny mieć miejsca.
Oj xandon, widzę problem czytania ze zrozumieniem w rozkwicie.
Nie, nie mam kompleksu xandona, twoja osoba nie jest mi potrzebna do szczęścia, jesteś po prostu idealnym przykładem pewnych zachowań, które dzieją sią na tym portalu. Swoją drogą fajny cherry picking uprawiasz odpowiadając tylko na komentarze i rzeczy, które pasują ci pod tezę. Ja broń Boże nikomu nie zabraniam grać w jakąś grę, wyrażam tylko moją opinię na temat tych wszystkich ocen 10/10 rzucanych na prawo i lewo. Ponadto to TY "ścigasz" graczy, którym się jakieś gry nie podobają. Przypomnieć ci twój wysryw z tego wątku, w którym przez pół swojej wypowiedzi wyzywałeś ludzi, którzy po wcześniejszym pozytywnym odbiorze dd2 zmienili zdanie jak wszystkie jej bolączki zostały ujawnione? Albo twoje kwiatki z wątku starfieldowego, gdzie jak ktoś miał odmienne zdanie to pisałeś, że jest trollem i na pewno nie grał w daną grę.
Nie napisałem nigdzie, że open world jest wymogiem do tego żeby gra była 10/10, nie wkładaj mi słów do mordy. Napisałem, ze TA gra nie ma open world i słyszałem bardzo dużo opinii ludzi, którzy przytaczali w jej kontekście jego obecność.
To że wyrażam swoją opinię to nic złego, ty też ją wyrażasz, ja czasem prostuje twój zachwyt nad danym tytułem, bo dla ciebie żadna gra nigdy nie ma wad i jest nieskazitelna. A jak ma już jakieś wady to idealnie je bagatelizujesz.
Gratulacje, tym komentarzem pokazałeś właśnie jakim ignorantem jesteś
Po pierwsze ten ziomek z "łoniakami jak u karyny" to kiszak i bardzo nieładnie komuś cisnąć po wyglądzie. Ciekawe jak ty wyglądasz XD.
Po drugie okno overtona jest faktem i ma ono miejsce nie tylko w branży gier, ale ogólnie w naszym życiu. Idealnym przykładem są praktyki stosowane przez netflix związane z zakazem współdzielenia kont i podwyżką abonamentu czy chociażby coraz częstsza praktyka automatycznego doliczania napiwku dla personelu restauracji przy składaniu zamówienia. Ja tu nie będę rozstrzygał czy te praktyki są dobre czy nie, chodziło mi tylko o unaocznienie tego na konkretnych przykładach. To samo dzieje się w grach i to właśnie ty chyba nie rozumiesz czym się różnią agresywne mikro od innych XD Dla mnie możliwość fast travela za realny hajs czy wskrzeszania swojej postaci idealnie wpasowuje się w tą definicję.
Swoją drogą ten typ "z łoniakami jak u karyny" nie raz już was wyjaśnił chociażby w temacie starfielda, lords of the fallen czy diablo IV, Dragons dogma 2 to kolejny taki przypadek.
Nice, pokazałaś wyższość nad plebsem, że masz zajebisty pc i te biadczki ze "sprzętem ze średniej półki" muszą grać na low. Spokojnie, kilka lat i twoj 4080 czy 4090 też będzie w tym samym miejscu skoro nie obchodzą cię w najmniejszym stopniu wymagania i optymalizacja. Sam mam dobry sprzęt, lecz pamiętam jak jeszcze rok temu go nie miałem i dla mnie takie rzeczy jak wymagania sprzętowe były determinantą czy sobie pogram czy nie, ale czasem wół nie pamięta jak cielęciem był.
Nie ma sensu się kłócić z ludźmi pokroju Alexa czy innego xandona, oni widzą tylko to co chcą zobaczyć, a na inne rzeczy nie zwracają uwagi. To ile ja się na tym portalu naczytałem superlatyw w komentarzach dla gier, które są 5/10 jak dd2 to nie zliczę. Ostatnio czytałem wysryw jak ktoś napisał, że walka w dd2 jest lepsza niż w serii ds także odklejka totalna.
Dd2 to już chyba czwarta "gra roku" dla wyżej wymienionych ludzi, a to, że gra działa jak gówno, grafika jest przeciętna, fabuła tragiczna jakby pisało ją dziecko (no ale te xandony nie czytają przecież książek i nie oglądają klasycznych filmów i seriali to skąd mają wiedzieć jak powinna wyglądać Dobra historia), system walki polegający na klikaniu jednego przycisku i brak otwartego świata bo to co jest w dd2 z pewnością nie można nazwać open worldem to już im nie przeszkadza i gra jest 10/10, a jak masz inną opinię to jesteś trollem, który nie grał. Ten sam case był przy premierze starfielda. Po prostu pewnym ludziom nie przemówisz do rozsądku.
Z tego co wiem to Larian poza nowym divinity robi też jakieś nowe ip, które ma odejść od turowej rozgrywki. Ciekawe co to będzie
Czy ty właśnie porównałeś ten wysryw za 300 zł, który jest niczym innym jak skokiem na kasę do cyberpunka i elden ringa? XDDDDD. Was już naprawdę totalnie odkleja, macie totalnie zero gustu i jakiejkolwiek wiedzy kulturowej, łykacie oklepane schematy jako coś niesamowitego.
Napisałeś długi komentarz więc moja odpowiedź do twojej wypowiedzi również taka będzie.
a) Zacznę od samego początku twojej wypowiedzi. Wyzywasz ludzi, którzy wcześniej oceniali grę wysoko, a potem "pod wpływem tłumu" zmienili zdanie. Otóż pragnę ci powiedzieć, że dd2 w wersji recenzenckiej różniła się od wersji premierowej. Informacje o tak inwazyjnych mikropłatnościach pojawiły się dopiero po publikacji recenzji więc nie dziwię się, że część ludzi się zdenerwowała i zmieniła zdanie. Ponadto zdecydowana większość z nich gra na bardzo mocnym sprzęcie albo konsoli więc oczywistym jest, że bolączki optymalizacyjne ujawniły się dopiero, gdy gra trafiła do szerszego gremium. Swoją drogą zawsze pouczasz ludzi o kulturze wypowiedzi, a to ile inwektyw wypuściłeś w tym komentarzu kłuje w oczy. Hipokryzja z twojej strony zaczyna zdobywać Alpy.
b) Przechodząc do drugiego akapitu twojej wypowiedzi to od razu na wstępie muszę to napisać, xandon, po co ten cały stulejarski bełkot napisałeś? Nie wiem ile ty masz lat, ale te wypociny kojarzą mi się ze stereotypowym użytkownikiem gg, który ślini się do każdej kobiety. Nie za bardzo wiem również o co ci chodziło z tym całym wywodem o pancerzu. Pierwsze słyszę żeby komukolwiek przeszkadzał fakt, że kobiecy drobny pancerz ma dobre statystki. W grach od japońskich twórców to jest zupełnie normalne. Równie normalne co wojownik z ogromnym mieczem, który często jest większy od postaci. Ponadto nie każdy gra w grę tylko po to żeby patrzeć postaci na osłoniętą dupe bo nie każdy ma instynkt na poziomie małpy. Co do mikropłatności to ja już naprawdę mam dosyć ludzi srających do własnego gniazda. Capcom przebił granice absurdu tworząc grę singleayer tytułem p2w. W tytule za 300 zł mikropłatności tak bardzo narzucające się są absolutnie nie do przyjęcia. Jakoś baldur gate 3 potrafił kosztować na premierę 250 złotych i wszystkie rzeczy schowane za paywallem w dd2 oferować za darmo XD. Idiotycznym pomysłem jest też możliwość tylko jednego save'a bo co w przypadku, gdy np z komputera korzystają dwie osoby i każdy chce sobie pograć? W myśl Capcomu ma oczywiście zapłacić dwa razy. Na szczęście gracze na pc znaleźli obejście tego apogeum spierdolenia i po prostu tworzą nowe konto steam i udostępniają sobie bibliotekę. Twórcy plują ci do mordy, a ty im dziękujesz jeszcze.
c) Faktycznie, mikropłatności istnieją tylko w tle informacyjnym. Zwłaszcza wtedy, gdy kamienie wskrzeszenia, których jest ograniczona ilość w grze możesz kupić za gotówkę, a dają one ogromny komfort i znacząco ułatwiają grę. Ciekawe czy jak wyjdzie dd3 albo re9 będziesz musiał za każdą godzinę gry płacić 10 dolarów to podtrzymasz swój entuzjazm.
Nice Alex, dalej hypuj grę pomimo tragicznej optymalizacji i całej masy mikropłatności. Przez ludzi twojego pokroju nic tylko czekać na więcej takich "perełek". Ale wsm ty każdej grze dajesz minimum 8/10. Czasem mam wrażenie, że żyjemy w innych światach.
Wczoraj skończyłem Alana Wake'a II i po przeanalizowaniu sobie w głowie całego mojego playthrough mam pewne wnioski.
Przede wszystkim fabuła stoi na zajebistym poziomie i nie będę nawet próbować jej opisywać bo to trzeba po prostu przeżyć. Gra ma kilka fajnych twistów fabularnych, które nadają bieg wydarzeń, oraz stanowią odpowiedź na część nękających nas pytań tworząc przy tym drugie tyle nowych. W grze gramy równolegle dwoma postaciami, których losy są mocno ze sobą splecione, a ich losy toczą się w naprawdę zwariowany sposób.
To jest jedna z tych gier, które zostawiają nas z przemyśleniami i dużym niedosytem.
Dla mnie osobiście jedno słowo idealnie definiuje to czym faktycznie Alan Wake II jest: transmedialność. Bo Alan to nie tylko gra, ale również sceny musicalowe, audycje radiowe, kilkuminutowe filmy, a nawet w pewnym momencie możemy obejrzeć krótkometrażowy film. Sekwencje związane z Alanem, bazujące na płynnych przejściach między grą, a scenami nagranymi live action robią gigantyczne wrażenie. Muzyka, oprawa wizualna i przede wszystkim gra świateł to jest totalny top of the top. Wiele piosenek obecnych w grze będę odsłuchiwać sobie jeszcze przez długi czas bo zostały wykonane niesamowity sposób.
Na tym niestety kończą się zalety nowego Alana, bo niestety najnowsza gra od Remedy popełnia te same błędy co 13 lat temu.
Gameplay staje się szybko powtarzalny, walka z przeciwnikami po 2h staje się po prostu irytująca, repetytywność lokacji i nastawienie na backtracing irytujące. Brakowało mi charakterystycznych przeciwników, jakichś walk z bossem czy czegokolwiek innego co przełamałoby monotonię. Odnoszę wrażenie również, że balans między gameplay'em a ekspozycją fabuły jest bardzo nierówno rozłożony. W grze mamy etapy gdzie słuchamy dialogów przez dobre 10 minut, których czasem w ogóle mogłoby nie być. I odwrotnie, czasem mamy etapy gdzie brakuje jakiegoś momentu, w którym gracz mógłby złapać chwilę oddechu i skupić się na fabule. Wspomniany wcześniej backtracing sprawia, że nie mogę pozbyć się wrażenia apropo niejakiego kryzysu tożsamości tej gry. Twórcy z jednej strony chcieli dać graczowi więcej swobody, a z drugiej nie za bardzo mieli pomysł na jakieś aktywności poza głównym wątkiem i... wyszły rymowanki i skrzynie kultu stanowiące nudny i przewidywalny zapychacz.
Z tego powodu trudno jest mi tę grę ocenić jednoznacznie. Z jednej strony jako doświadczenie z dziełem kultury dałbym 10/10, a z drugiej strony jako stricte grze to 5/10. Z tego powodu daję 7/10 bo to jednak przede wszystkim aspekt gry powinien tutaj odgrywać główną rolę.
Fajny artykuł, taki o niczym. Ten portal coraz bardziej mnie odstrasza jakością publikacji. Wy serio z każdej najmniejszej obvious pierdoły robić artykuł?
Nie no, bioware potrafi w fabułę. Świadczy o tym chociażby trylogia mass effect'a. Przecież jedynka była bardzo trudna do zaakceptowania jeśli chodzi o rozwiązania gameplay'owe, a jednak miała dużą rzesze graczy, którzy skądś się musieli wziąć. Twórcy w dobry sposób podjęli bardzo trudny gatunek space opery w gatunku gier, który nie był chociaż w 10% tak eksploatowany jak fantasy więc ilość wzorców była znacznie bardziej ograniczona.
Najważniejszym problemem jest totalny brak zrozumienia ludzi zapatrzonych w dany produkt jakiejkolwiek krytyki. Owszem, sama recepcja gry to kwestia subiektywna, ale można wyróżnić sporo elementów, które można ocenić obiektywnie. Grafika, dźwięk, optymalizacja, zastosowanie mechanik, fabuła (jej konstrukcja, sposób budowania napięcia, sztuczki narracyjne) to tylko kilka rzeczy, którym jest bliżej do matematyki niż dyskursu. Mnie po prostu irytuje fakt, jak oczekiwania gracza z roku na rok maleją, nie dziwią ich podwyżki cen gier, ilość mikrotransakcji, błędów i ogólnego spadku proporcji ceny do jakości. Cieszę się jak ktoś czerpie przyjemność z obcowania z danym dziełem kultury, lecz warto pamiętać, że można mieć z czegoś przyjemność pozostając ciągle krytycznym i czujnym na różne bolączki danego produktu.
Pojawia się coraz więcej opinii, że ta gra to totalny shit. Zresztą to było łatwe do przewidzenia skoro recenzenci mają zakaz publikacji swoich impresji, aż do premiery gry. Raczej nie podejmuje się takich decyzji żeby ukryć zajebistość swojej gry XD
W sumie każda klasa ma swoje zalety i wady. Ja w moim pierwszym podejściu grałem druidem i uważam, że to jedna z najbardziej zbalansowanych klas. Masz sporo czarów, ale też możesz fajnie rozwinąć mu biegłości na różne typy broni, a zwierzęca forma sprawia, że możesz dostać się do trudno dostępnych miejsc, a w walce możesz być tankiem albo skupić się na obrażeniach w zależności od twoich potrzeb. Dużo zależy też kogo chcesz mieć w drużynie. Moim zdaniem Astarion, Shadow heart, karlach/lazel (obie mają tą samą klasę) i np ty jako druid albo inny zaklinacz czy czarownik (bo tych klas żadna z predefiniowanych grywalnych towarzyszy nie posiada) to bardzo fajny team na początek. Pamiętaj też że w każdej chwili możesz zmienić swoją klasę oraz dowolnego towarzysza u marneja więc jak np lubisz Shadow heart, ale chcesz żeby nie była klerykiem tylko np bardem to nie ma problemu.
Nie no chłopie, z tym, że towarzysze są nudni płytcy to cię odkleiło XD. Każda z postaci jest inna, ma swój odmienny światopogląd, własną historię, którą możemy pomóc mu/jej zwieńczyć. Nie wchodząc w spoilery przywołam chociażby wątek Astariona i Shadow Heart. Jeżeli oni są płytcy to chciałbym żeby w każdej grze byli tacy bohaterowie. Ponadto ilość cutscenek, interakcji, oraz losowych rozmów między postaciami sprawia, że ekspozycja naszych towarzyszy może być naprawdę pokaźna, a to kogo mamy aktualnie w drużynie również potrafi mieć znaczenie. Jedyna nudna postać to Wyll. Moim zdaniem jego obecność to pomyłka. Co do lewicowej ideologii to nie rozumiem o co chodzi za bardzo. Nikt Ci nie każe brnąć w relacje homoseksualne. Zresztą tolerancja to nic złego i oburzanie się, że w postacie w grze mogą mieć wchodzić w różne interakcje między sobą często niezależnie od płci to szukanie dziury w całym.
Ale ty wiesz, ze dredy nie są wytworem czasów współczesnych i ich początek szacuje się na 2500 lat p.n.e?
Dziś ukończyłem drugą odsłonę ghostrunnera i bawiłem się całkiem dobrze. Moim zdaniem to fajne rozwinięcie pomysłów z pierwszej części gry. Postacie napisane są znacznie lepiej, dialogi w końcu mają jakiś polot, a Jack (główny bohater) przestał być bezpłciowy. Twórcy postawili na dodanie do gry umiejętności aktywnych, które mają swoje przełożenie na nasz gameplay, oraz niejednokrotnie ich użycie jest koniecznie do ukończenia etapu. Wisienką na torcie tego umiejętnościowego tortu jest tzw "Superumiejętność". Potężne ability znaczące wspomagające nasz w walce okupione dłuższym czasem odnowienia. Do wyboru mamy kilka ultimate"ów, ale aktywny może być tylko jeden. Walka jest znacznie przyjemniejsza niż w jedynce. Efekty towarzyszące przy zabijaniu są bardzo sugestywne. Jakoś od połowy gry, ghostrunner doświadcza kryzysu tożsamości. W jednej z misji otrzymujemy do naszej dyspozycji motocykl, a gra przenosi nas do poł-otwartego świata. Mi osobiście ten pomysł kompletnie nie przypadł do gustu. Uważam to za totalnie nietrafiony pomysł. Kilka etapów zręcznościowych opartych na mechanice jazdy motocyklem byłoby spoko, ale przeniesienie gry na poletko bardziej otwartego terenu to w mojej opinii nietrafiony pomysł. Gra, podobnie jak jedynka stanowi wyzwanie, a jej konstrukcja jeszcze bardziej zachęca nas do speedrunowania. Nie jestem fanem speedrunowania gier, wiec przeszedłem grę, zrobiłem kilkanaście podejść do speedrunu i odpuściłem, ale jak ktoś to lubi, to ghosturunner da mu fun na dłużej. Po ukończeniu gry, odblokowuje nam się tryb hardcore z większą ilością przeciwników i przeszkód, więc to fajny powód żeby ponownie ograć grę i sprawdzić się w jeszcze trudniejszym środowisku. Ode mnie 7,5/10. Moim zdaniem bardzo poprawny sequel. Szkoda, że kampania marketingowa została tak źle rozegrana i mało kto się dowiedział w ogóle o premierze dwójki.
W końcu również i ja skończyłem produkcję Techlandu i było... średnio.
Odnoszę wrażenie, że liczba zmian względem poprzedniczki jest zbyt mała, abyśmy mogli powiedzieć o nowej jakości.
Zacznę od fabuły, której poziom jest porównywalny (o i le nie gorszy) do jedynki. Wcielamy się w Aidena Caldwella, który przybywa do miasta Villedor w celu odnalezienia swojej zaginionej siostry. Podczas rozgrywki pojawia się szereg postaci epizodycznych i kilka głównych. Każda z nich jest źle napisana. Dialogi są drętwe, brakuje im polotu, gra aktorska jest sztuczna, a motywacje do działania absurdalne. W grach bardzo rzadko zdarza mi się pomijać dialogi, bądź nie czytać notatek. W dying light 2 wymiękłem jakoś po 10h gry. Praktycznie każda postać była dla mnie irytująca (zwłaszcza Lawan. Podnosiło mi się ciśnienie za każdym razem, gdy pojawiała się na ekranie). Fabuła jest pełna dziur i totalnie niespójna.
Dla przykładu:
spoiler start
W pewnym momencie Aiden traci Klucz GRE, czyli urządzenie bardzo istotne dla głównego wątku fabularnego, ale również pozwalające bohaterowi, na otwieranie drzwi strzegących dostępu do różnych placówek badawczych, w których można znaleźć sporo cennego łupu, oraz inhibitory pełniące rolę swego rodzaju punktów nauki. Otóż pomimo utraty Klucza GRE, o którym nam gra musi przypominać w co drugim dialogu, to Aiden dalej ten klucz fizycznie ma przy sobie i dalej może otwierać wszelkiego rodzaju drzwI XDD. Nie ma to totalnie żadnego sensu
spoiler stop
Albo:
spoiler start
Wspomniane wcześniej przeze mnie inhibitory służą jako punkty nauki. Ich działanie wytłumaczone przez fabułę jest mniej więcej takie, że jest to ultra silny środek, który wpływa na ludzki organizm. Bywa niebezpieczny dla życia, lecz jeżeli ktoś wykazuje zwiększoną przyswajalność specyfiku, to może cieszyć się wyższą sprawnością fizyczną. I spoko, do tego momentu ma to sens. Problem zaczyna mieć miejsce jakoś od połowy gry, kiedy to Aiden dowiaduje się, że te inhibitory sprawiają, że zaczyna przemieniać się w jakiegoś mega silnego zombie, tracąc tym samym nad sobą kontrolę. Pomimo tej informacji Aidenowi nie przeszkadza wstrzykiwać sobie kolejne inhibitory będąc nafaszerowanym bardziej niż apteka.
spoiler stop
I takich głupot jest jeszcze kilka. Co do gameplay'u to mamy do czynienia raczej z ewolucją niż rewolucją. Niestety z bardzo skromną ewolucją. Nowości jest mało, paralotnia, będąca nowym sposobem przemieszczania się jest strasznie nudna w użytkowaniu i odbiera poczucie dynamiki w poruszaniu się. Różne wyzwania parkourowe, oraz opierające się na walce potrafią czasem być trudne, więc osoby lubiące bawić się w speedrun będą miały co robić. Zabijanie zombie dalej jest mega przyjemne, broni jest sporo, każda ma swój impact, a system walki z możliwością przecinania przeciwników, odcinania im kończyn sprawia, że chce się walczyć.
Totalnie na minus postrzegam wprowadzenie leveli dla przeciwników. Zupełnie niepotrzebna zmiana niemająca żadnego sensu z logicznego punktu widzenia.
Muszę się również przyczepić do niesamowicie generycznych misji pobocznych. Nie mam pojęcia, kto wpadł na pomysł zrobienia misji typu "Klub książki" lub "Gońcy". Te misje to ni mniej ni więcej fedexowe questy godne Ubisoftu, z którego Techland czerpie garściami.
Na plus, gry poza w/w fajnym systemem walki i dalej bardzo dobrym (pomimo swojego spowolnienia) systemu parkouru działają również takie rzeczy jak możliwość podejmowania decyzji podczas głównego wątku fabularnego. Niejednokrotnie nasze decyzje mają wpływ na przebieg fabuły..
Pozytywne wrażenia robi również oprawa audiowizualna. Miasto wygląda cudownie, modele zombie i ludzi również nie odstają (mimika ludzkich postaci podczas dialogu to już inna sprawa).
Podsumowując Dying light 2 to po prostu poprawna gra. Może dla kogoś, kto nie grał w jedynkę będzie miał bardziej pozytywne odczucia.
Grę ukończyłem bardziej z poczucia obowiązku, gdyż nie lubię zostawiać niedokończonych gier niż niestety z przyjemności.
Ja też się wypowiem, bo już mnie szlag trafia.
Po pierwsze, to zdajesz sobie człowieku sprawę, że te nagroda dla Starfielda to mem? XD ludzie dla jaj na to zagłosowali. Chociaż w sumie należy im się ta nagroda. Tyle ekranów wczytywania to jest swego rodzaju innowacja XD. Skończ już z tym wbijaniem szpilek w Baldur gate 3 bo tylko coraz bardziej pokazujesz ból czterech liter o grę Larianow. Starfield na żadnej szanującej się prestiżowej gali nie zgarnął żadnej nagrody, oprócz najlepszej gry roku na Xbox podczas gali Golden Joystick. Wygrał tylko dlatego, że na tamten moment Baldur nie miał jeszcze premiery na konsoli Microsoftu. Co do kupowania i grania w starfielda to jakbyś poświęcił chwilę czasu na research to byś wiedział, że owszem, starfield dobrze się sprzedał, ale ten wynik zawdzięcza hypowi zbudowanemu przed premierą. Potem mało kto wydawał hajs na tą grę. I jestem ciekaw na co nasz kochany xandon by przymknął oko, gdyby grał w Baldur gate 3? Na mnogość wyborów i możliwość kreowania świata i postaci w totalnie dowolny sposób czy ciekawy i angażujący gameplay?
+1
Wszystko jest dla ludzi, lecz trzeba znać umiar. Sam jestem przykładem, że po znalezieniu dobrej pracy gra mi się znacznie lepiej. Mam w końcu mocny sprzęt, a chillowanie po pracy grając w dobrą grę wchodzi idealnie. Z czysto praktycznego punktu widzenia to każda forma rozrywki jest stratą czasu więc czepianie się gier, seriali czy książek to głupota. Zresztą wolę "tracić czas" na w/w rzeczy niż walić wódę wieczorami.
Nie no, super artykuł. Zamiast nawalać tyle tekstu mogłeś napisać po prostu "No, kiedyś grałem za dużo, a teraz mam pracę i inne obowiązki i nie mam tyle czasu" wyszłoby na to samo XD. Moim zdaniem drogą do wyzbycia się takiego problemu jest akceptacja, że doba ma tylko 24h i choćbyśmy nie spali, nie jedli i nie mieli żadnych obowiązków, to awykonalnym jest zapoznanie się z każdą "wartościową" grą. Polecam traktować grę, jako indywidualną przygodę, którą eksplorujemy na swój sposób. Uważam też, że przechodzenie jakiejś gry tylko dlatego, że jest kultowa nie ma sensu. Mamy różne gusta i jeżeli coś nie sprawia nam przyjemności to warto odpuścić. Dobrym resetem jest chwilowe odpuszczenie gier i poświęcenie czasu na np dobrą książkę albo serial. Ponadto celem grania nie jest maxowanie wszystkiego tylko przyjemność.
Gdzie ja jestem w błędzie? Napisałem tylko o ocenach na steam, a nie ilości sprzedanych kopii XD. Sequel gr miał znacznie gorzej poprowadzoną kampanię marketingową. Do tego stopnia, że ludzie dowiadywali się o tej grze często po jej premierze zdziwieni, że taki sequel powstał. Dwójka to po prostu więcej tego samego, czy lepiej? To już kwestia indywidualna, aktualnie ogrywam właśnie dwójkę i mi osobiście bardziej pasowała jedynka bez ability i bazująca wyłącznie na skillu, co nie zmienia faktu, że to nadal bardzo dobra gra. Idąc twoim tokiem rozumowania i kierowania się statystykami sprzedaży to by wychodziło, że najlepsze gry robi ubisoft czy inne ea
Ludzie, skończcie z tym narzekaniem w końcu XD
Epic dał ghostrunnera, ghostwire, outer worlds i saints row to wam nie pasowało, bo przecież żadna z tych gier nie jest 10/10, a logicznie, że jak dostajemy coś za darmo to musi być 10/10/ W ogóle to najlepiej jakby dali nowego baldura i dostęp do gta VI przed premierą. Po kilku bardziej znanych tytułach Epic dał coś mniej znanego i też macie ból czterech liter (gdzie ta gra ma na steam jakoś 90% ocen pozytywnych), to wy zamiast dać jej szansę płaczecie w komentarzach, bo mogli przecież dać average shit od ubisoftu. Jak wam nie pasuje to nie odbierajcie i nie grajcie. Zresztą pod tymi artykułami widzę ciągle te same nicki ludzi, którzy płaczą od kilku tygodni, że usuwają konto na epicu, a regularnie sprawdzają darmowe gry od epica XD. W dupach wam się poprzewracało już od tej roszczeniowości.
A to polskie gry mają obowiązek posiadania polskiego dubbingu? Myślałem, że wyrośliśmy już z zaniżania ocen grze przez brak polskiego dubbingu lub napisów. Rozdawnictwo ghostrunnera to dobry ruch bo niedawno premierę miała druga część więc to pomoże w sprzedaży dwójki. O jakich wysokich wymaganiach sprzętowych mówisz? Ghostrunnera ogrywałem kiedyś na moim starym laptopie z 1050ti i nie było problemów z płynnością. Dwójka też optymalizacyjnie trzyma poziom. na rtx 4060 w wersji laptopowej i ustawieniach high 90-100fps bez dropów.
Oj coś czuję, że zaraz Pan xandon uraczy cię referatem na tysiąc słów, jaki to Starfield nie jest rewolucyjny XDDD.
Co do twoich przemyśleń, to w pełni się z nimi zgadzam. Przez wiele lat mnóstwo obiektywnie średnich gier było wysławiane pod niebiosa głównie za sprawą znanego i cenionego wydawcy lub serii (albo jedno i drugie). Gry Bethesdy to po prostu technologiczne drewno stworzone bez żadnego zaangażowania, aby było. Doskonale pamiętam ten cały hype i pieprzenie o tysiącu planet. Jak gracze zaczęli rozliczać starfielda z jego wad to Bethesda zaczęła literalnie obrażać graczy i dyskredytować ich oceny. Zabawne jest to, że jedyne dobre gry od Bethesdy, to te, które zostały jedynie przez nią wydane, a w procesie produkcji nie brali udziału. (nowe doomy, wolfensteiny). Za ogólną miernotę możemy podziękować również ludziom, którzy dzielnie bronią każdego średniaka wysławiając zalety, oraz marginalizując wady. Póki gry robione jak w fabryce, rodem z taśmy produkcyjnej będą bic rekordy sprzedaży to nic się nie zmieni. Żywię nadzieję, że Baldur gate 3 nie będzie jedynie wyjątkiem, a jakimś wzorcem jak powinno robić się gry.
Ale ty człowieku jesteś clownem, to jest niesamowite. Chcesz to usuwaj konto z Epica, nikt Ci nie każe go mieć. Obrażone dziecko, które pod choinkę dostało nie tą zabawkę, o której myślało. Modra też zamknąć konto i tutaj.
Ludzie nie potrafią docenić gestu, najlepiej żeby epic codziennie rozdawał same gry triple A, oczywiście bez jakiegokolwiek recyklingu, bo inaczej od razu bojkot. Uważam, że ludzie zdadzą sobie sprawę z tego jak dużą pracę wykonuje epic dopiero w momencie, w którym zaprzestanie rozdawania gier.
Jezu, ale ludzie są niewdzięczni XD. Epic rozdaje gry, chociaż wcale nie jest do tego zobligowany, a ludzie wiecznie marudzą, że większość gier to indyki, z kilkoma "rodzynkami" w postaci gier triple A albo double A. Jeżeli wam jakaś gra nie pasuje, to nikt nie każe wam jej odbierać XD. Teraz ma być bodajże 17 gier w okresie świątecznym, oraz nowego roku więc logiczne, że nie każda gra będzie niesamowitym hitem. Pomimo braku sympatii do destiny 2,to uważam, że otwarcie promocji specjalną edycją w/w gry, to całkiem dobry początek. Podejrzewam że najlepsze gry pojawią się 24, 25,31 oraz 1 stycznia (tak przynajmniej było we wcześniej latach). Uważam, że darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Ponadto re indyki w okresie ogórkowym potrafią być fajną odskocznią od dużych gier. Co roku spotykam się z narzekaniem na gry, które rozdaje epic i co roku mnie to wkurza. Steam bardzo rzadko rozdaje gry, a obecnie nawet oferty wyprzedazowe ma gorsze.
Po pierwsze, wróć do szkoły i naucz się pisać, bo twoje wszelkie oburzenie o szanowaniu języka polskiego przy tak nikłej jego znajomości sprawia, że to Ty jesteś "hipokrytom".
Po drugie, nie wiem co ci się w tej pustej głowie odkleiło, ale nie pisałem nic o ocenianiu. Napisałem po prostu, że jesteś głupi XDD.
I po trzecie, wolę być open-minded patologią, która jest oczytana i nie ma problemów z pisaniem, niż niewykształconym" patriotom".
X D
Dla jakiej zasady? Dla zasady nie wspierania małego polskiego studia, które wydało grę we wczesnym dostępie? Dla zasady budowania jakiejś husarskiej narracji, że polskie gry dla Polaków, a ziemia dla ziemniaków? Dla zasady totalnej ignorancji, względem marginalnej wiedzy, o zasobach, i o tym, że zrobienie polskiej wersji językowej, to wcale nie jest taki mały koszt i zjawisko outsourcingu jest normalne? Za decyzją o lokalizacji językowej, oraz ich ilości nie stoi fakt, że gry robią ludzie, którzy nienawidzą Polski, tylko kalkulacja czy jest to opłacalne.
Weź chłopie już skończ bo wstyd robisz XD. Typowy Janusz z żubrem w ręku przyszedł wylewać swoje żale, bo zrobili grę w języku, którego biedak nie rozumie i najwyraźniej nie przeszło mu przez głowę, że to jego problem, a nie twórców XD. Piszesz coś o polskości, ale to właśnie twoja znajomość ortografii jest największą obrazą. Żyj sobie dalej w tym urojonym świecie, gdzie każdy na świecie będzie martwić się o to żeby były polskie napisy bo jakiś schlany patus może nie rozumieć.
Wstawaj, zesrałeś się XD. Pisanie o tym, że 100tys euro to niewielka suma to totalna odklejka, przypominam, że to studio nie jest jakieś ogromne i dla nich przeznaczenie dodatkowej sumy na polską lokalizację mogłoby być problematyczne. Jeżeli nie znasz angielskiego to jest masa innych gier, w które możesz zagrać w oczekiwaniu na spolszczenie, które się ukaże (lub już się ukazało). Zanim napiszesz, że znasz dobrze angielski i chodzi Ci sam fakt.. Blah Blah Blah, to albo kłamiesz, albo zgrywasz adwokata, o którego nikt nie prosił. Przykro mi, ale w tych czasach znajomość języka angielskiego to podstawa bez względu na wszelakie oburzenie
Dziś ukończyłem grę po raz pierwszy. Ukończyłem wszystkie możliwe misje, które były dostępne w moim playthrough, doczyściłem świat w dostatecznym stopniu i w końcu po niemal 100h grania zobaczyłem napisy końcowe. Przede mną jeszcze ponowne przejście gry, tym razem w trybie kooperacji i nie mogę się doczekać. Fabuła, postacie i dialogi to absolutnie najwyższa półka (mi osobiście najbardziej w pamięć zapadł Astarion). Wizja ukończenia niemal każdej misji w dowolny sposób, jaki tylko może nam przyjść do głowy jest moim zdaniem główną atrakcją gry. Dzięki temu każde ponowne zgłębiania Wrót Baldura jest na swój unikatowe. Ponadto uważam, że turowy system walki ukazany w/w grze może stanowić znakomity entry level dla osób, które nigdy nie miały po drodze z takimi grami. Mnogość opcji walki, dopracowane animacje, oraz wiele klas sprawia, że chce się eksperymentować z buildami, oraz swoimi towarzyszami. Każdy akt wprowadza swój własny klimat, oraz świeżość. Osobiście po rozpoczęciu aktu III nie wiedziałem w co ręce włożyć, bo ilość zadań, oraz wielkość miasta, była dla mnie przytłaczająca. Wrota Baldura są znacznie prostszą grą, niż poprzednie dzieło Larianów (tj. Divinity Original sin II). Uproszczono system walki, oraz ekonomię, do której zaraz przejdę. Niesamowite wrażenie natomiast zrobił na mnie fakt, że praktycznie każdy dialog jest oddzielną cutscenką. Nawet zupełnie nieznaczące postacie są wykonane z ogromną dbałością, oraz zostały udźwiękowione (co w cRPG'ach nie jest standardem). Grafika, oraz dźwięk to absolutna topka. Każda lokacja została wykonana z ogromną dbałością o szczegóły. Nie było się jednak bez wad, są to na tyle duże wady, które sprawiają, ze nie mógłbym Baldurowi (przy całej jego świetności) dać oceny 10/10. Dla mnie największą wadą jest wcześniej już wspominana przeze mnie ekonomia. Od razu zaznaczę, że mam manierę "czyszczenia" lokacji niemal na 100% z różnych misji i mobów, lecz nie "liżę ścian" podnosząc każdą najmniejszą rzecz w celu sprzedaży, a jednak skończyłem grę z bardzo mocnym ekwipunkiem i ponad 60 tysiącami sztuk złota, których nie miałem na co wydawać. Wielka szkoda, że nie zadbano o odpowiedni balans ekonomii, ponieważ w moim odczuciu zaburza ona jakiekolwiek poczucie sprawiedliwej progresji. Nie obyło się również bez bugów. Pierwszy akt jest całkowicie dopieszczony, super zoptymalizowany, podczas całą długość jego trwania nie przydarzył mi się żaden, nawet najmniejszy błąd. Niestety w II i III akcie jest gorzej. Wyraźnie czuć tutaj ogromną różnicę w nakładzie pracy testerów. Kilkukrotnie musiałem powtarzać różne walki, bo jakiś skrypt się nie odpalił, niektóre księgi są całkowicie puste, część misji pomimo ich wykonania dalej "wisiała" w dzienniku i tylko loading i ponowne ich wykonane radziło sobie z tym problemem. Te bolączki nie sprawiają, ze Baldurs Gate 3 nie jest grą niemalże wybitną. Moim zdaniem, Lariani właśnie wytyczyli nowe standardy dla branży i pokazali, że gra nie musi posiadać miliona dlc i season passów, żeby mogła na siebie zarobić. Z niecierpliwością czekam na nową grę od Larianów.
Za taki stan rzeczy możemy podziękować ludziom, którzy bezrefleksyjnie wychwalają absolutnie każdy aspekt tejże gry. Jeżeli natomiast ktoś widzi wady starfielda to najpewniej jest trollem i nie powinien się czepiać bo przecież "modami się to zateguje". Beth nie chce się bawić już w tworzenie gier więc postanowili wykorzystać swoją pozycję na rynku i zarobić jeszcze na ludziach, którzy będą grać w starfielda bo to przecież pierd od todda Howarda. Jeżeli jakimś cudem starfield dostanie goty, to załamię się totalnie. Można było wykonać starfielda za pośrednictwem w/w sposobu przez ciebie i mielibyśmy grę znacznie lepszą pod każdym względem, ale wtedy nie dałoby się tak prosto stworzyć świata na zasadzie kopiuj/wklej.
Dzięki, za tak wyczerpującą odpowiedź. Pozwolisz więc, że zrobię to samo. Przede wszystkim nie popieram żadnych personalnych wycieczek, wyzwisk, ani innych form obrażania, dla mnie to największy dowód, że temu komuś skończyły się argumenty do merytorycznej rozmowy. Również uważam cię za inteligentną osobę, lecz czasem po prostu nie rozumiem co tobą kieruje. Np. napisałeś porównanie Starfielda i Dodatku do cyberpunka2077 z wynikiem 8:3 dla tego pierwszego. Co do wyniku nie mam problemu, bo każdemu podobają się inne rzeczy. Mam problem natomiast z faktem, że wkleiłeś to zarówno na wątek Starfielda jak i na forum cyberpunka, Przecież sam na pewno doskonale zdawałeś sobie sprawę, z reakcji ludzi pod wątkiem z gry od Cd projektu. Nie rozumiem w ogóle tego ruchu, to świadome ściąganie na siebie negatywnej uwagi. Nie trafia również do mnie argument pt. "A bo inni też są toksyczni" albo 'A bo inni piszą gorsze rzeczy" Skoro widzisz negatywne zachowania od innych osób, to nie rozumiem po co się do nich zniżać i wchodzić na ten sam, dosyć niski poziom dyskusji. Co do nieodpisywania na komentarze, (żeby nie było, nie każę ci siedzieć na forum 24/7 i sprawdzać każdego twojego komentarza, czy nie dostałeś odpowiedzi) to kilkukrotnie przestałeś odpisywać w momencie, w którym dostałeś jakieś trudniejsze pytanie i wyglądało to tak, jakbyś nie wiedział co odpisać więc olałeś rozmowę. Fajnie, że oceniasz gry wysoko, dają ci one fun, tym niemniej jednak jak dajesz grze np 8/10 albo 9/10 i na każdym kroku porównujesz ją do innej gry pisząc, że jest gorsza od niej pod każdym aspektem, to wiadomo, że ludzie nie odbiorą twojej wysokiej noty jako coś wiążącego, bo jeżeli dajesz grze w/w 8/10 i 90% komentarza poświęcasz na wytykanie wad, to łatwo wyczuć pewną dysproporcję. Co do Lariana i Baldura, to sprawa ma się dosyć prosto. Twórcy dostali sporo krytyki za Akt III i sporą liczbę błędów, lecz jednak gracze potrafili im to wybaczyć, bo zauważyli jak złożona jest to gra. W obliczu masy zadań, które mają niemalże zawsze po kilka zakończeń (te główne zadanie to już w ogóle inna liga) to wiadomo, że błędy się zdarzają. W tej grze za pomocą konkretnych czarów możesz pogadać nawet ze szczurem, wiewiórką wołem stojącym w zagrodzie, które nierzadko mają dla nas jakieś zadanie, a jeżeli nie, to zawsze można z nimi krótko porozmawiać. Można nawet ożywić zwłoki, które też posiadają napisane linie dialogowe i przypisanego voice actora. Nie będę się bardziej rozpisywać na ten temat, ale zapewne wiesz do czego dążę. Gracze widzący grę robioną na 100% możliwości twórców, z ogromną pasją i włożonym sercem są w stanie bardziej przymknąć oko na niedoskonałości aniżeli w przypadku gier od studiów, które kojarzą się z wyćwiczonym, (dobrym bądź nie) rzemieślnictwem. Kończąc powoli mój wywód, to cieszę się, że Starfield daje ci fun, nie neguję tego, lecz warto, żebyś też szanował zdanie innych, tak jak ta normalna część forumowiczów szanuje twoje.
Nie ma sensu z xandonem dyskutować, wszelakie próby wejścia w polemikę kończą się w momencie, w którym xandon nic ma racji i przestaje odpisywać XD. Swoją drogą zabawne jest to że jedna z najbardziej toksycznych osób na tym forum próbuje kogokolwiek umoralniać. Przecież to xandon pisał, że jak ci się starfield nie podoba to nie masz prawa się graczem nazywać. Moim zdaniem zestawienie baldur gate 3 i ze starfieldem to tak jakby porównać kawior do gówna XD. Gra robiona z pasją, którą jest widać na każdym kroku vs gra oparta na Generycznosci. I co do wybaczania Larianowi, to baldur gate, ma również wady (jak wszystko), lecz Larian na przestrzeni lat udowodnił, że mają unikalne podejście do tworzenia gier i gracze to zauważyli.
Jak najbardziej, bo to świetny dodatek, te wady to bardziej moje czepialstwo niż rzeczywisty problem
Wczoraj skończyłem Phantom Liberty (ścieżka Songbird), wszystkie zadania poboczne (poza tymi kurierskimi od El Captiana) i bawiłem się naprawdę dobrze. To kawał dobrego dodatku z interesującą historią, wiarygodnym światem i intrygującymi postaciami. Począwszy od mściwej prezydentki działającej wbrew prawu na poczet własnych interesów poprzez Uśpionego Agenta z bolesną przeszłością, aż po Netrunnerkę tak potężną, że jej sprawczość rozpatrywana jest w kontekście żywej broni. Ogólnie dodatek to jest po prostu więcej i lepiej względem "podstawki" , nie ma tutaj jakiejś rewolucji w kontekście gameplay'u. Nowe drzewko rozwoju postaci, to tak naprawdę 5 umiejętności na krzyż, które dodają sporo świeżości, lecz oczekiwałem nieco większego rozbudowania w tym aspekcie. Samo Dogtown jest przepiękne w swojej dystopii, dzielnica z totalnie innym klimatem niż inne, wewnętrzną polityką czy nawet "policją". Wątek fabularny nie należy do najdłuższych, jeśli jednak wykonujemy aktywności poboczne, to czas rozgrywki ulegnie znacznemu wydłużeniu. Sama akcja jest też o wiele bardziej filmowa, mamy dużo cutscenek , które już od pierwszych chwil zwiastują, że dlc nastawione jest w większym aspekcie na widowiskowości. Historia jest fajna i skłania do refleksji. Dlc nie ustrzegło się kilku małych bolączek. Pierwsza z nich to w/w wielkość, a raczej maleńkość Dogtown, moim zdaniem jest po prostu za mała, przetrasnportowanie się z jednego końca na drugi to kwestia raptem kilku minut. Moim zdaniem DT miało w sobie większy potencjał. Nie urzekły mnie też misje kurierskie od El Capitana, które po wykonaniu 4-5 zupełnie porzuciłem. Jak dla mnie są zbyt generyczne i zwyczajnie nudne, a zniżka na auta nie jest wystarczającą zachętą żeby to robić. Dużą wadą dla mnie jest totalny brak jakiegokolwiek balansu w ekonomii. Skończyłem podstawkę i dlc mając 3,5 mln hajsu na koncie XD. Kupione wszystkie mieszkania, wymaxowaną postać najlepszymi wszczepami, większość aut i nadal nie miałem co robić z pieniędzmi. Liczyłem, ze PL pójdzie w ślady krwi i wina z wieśka, który był ujściem dla zarobionych pieniędzy z podstawki, nic takiego jednak nie miało miejsca. Suma summarum PL to bardzo dobry dodatek wart swojej ceny. Sporo scen czy dialogów zapadło mi w pamięci. Szkoda, ze to pierwsze i zarazem jedyne rozszerzenie do CP.
Ty za to przejrzyj definicję hejtera XD. Jak ktoś napisze recenzję z oceną inną niż 10 to dostaje po 10 odpowiedzi, ze jest beta, gówno wie itd XD
Tak bardzo cię nie obchodzi, że odpisałeś XD. Wolę pisać jak gracz niedzielny i amator, niż jak osoba, z max 4 klasami szkoły podstawowej.
Zauważyłem, że fani Starfielda nie potrafią totalnie rozmawiać z ludźmi, którzy nie podzielają entuzjazmu tą grą. Proszę zrozumcie, że nie trzeba mieć w grze miliona godzin żeby ją negatywnie ocenić bo nie każdy ma całe dnie na granie w gierki i przy ograniczonej ilości czasu nikomu nie chce się go marnować na grę, która nie zrobiła odpowiednio dobrego wrażenia. Ponadto ocena 6 czy 7/10 nie oznacza że komuś się gra jednoznacznie nie podobała XDD. Skończcie więc pisać każdemu kto nie spuszcza się nad Starfieldem, że jest męczennikiem. W tym wątku nie ma też obowiązku wychwalania gry, więc skoro wy możecie pisać po 20 komentarzy dziennie o tym jaka ta gra jest niesamowita to uszanujcie ludzi, którzy wyrażają podobną potrzebę w kontekście napisania mniej przychylnej opinii. Czy możecie również skończyć wycierać sobie twarze tym cyberpunkiem? XD wkurzające są komentarze, które na siłę próbują udowodnić że starfield jest lepszy. Abstrahując od tego że to dwa rpg wykonane w totalnie innym stylu. Ponadto robicie z osób, które nie lubią starfielda jakichś hejterow, ale to wy nie możecie wytrzymać jak widzicie jakąkolwiek opinię, która nie jest 10/10 i zalewacie taką osobę hejtem. Jakoś pod waszymi komentarzami nie ma czegoś takiego. Ponadto to od was można się dowiedzieć, że jak komuś się starfield nie podoba to nie wie co tą dobre gry, nie umie grać i wgl nie ma gustu
Jakoś mnie nie dziwi, że osoba, która nie potrafi pisać spłyca cyberpunka do korporacji i politycznego bełkotu XD.
W którym miejscu on napisał, że mu się nie podoba? XD dał tej grze 7,5/10 i napisał, że poleca. Ale no tak, śmiał wytknąć jakiś mankament więc logiczne, że musiał się źle bawić. Zauważyłem że czytanie ze zrozumieniem sprawia problemy fanom Beth.
Ale to ty zrobiłeś jakieś bezsensowne porównanie widma wolności i starfielda i wyszło ci jakieś 6:0 dla SF jednocześnie pisząc, że SF ma lepsze dialogi i postacie, a świat cyberpunka ci się nie podoba bo jest "depresyjny". Zresztą tłumaczyłem ci już kiedyś, że nie wiesz czym jest cyberpunk jako podgatunek popkultury. Wy fanboye SF za wszelką cenę chcecie udowodnić, że ta gra jest w miejscu, do którego nawet się nie zbliży. Piszecie po tryliard postów wielbiących brudne stopy todda w każdym możliwym wątku, a jak ktoś wam wytknie wadę gry to jest albo hejterem, albo niech se mody ściągnie. I przestań już ze zmianą narracji bo raz cyberpunk to dla ciebie świetne doświadczenie, a drugi raz to tylko gra, w której są przekleństwa i depresyjny świat. I nie odpowiedziałeś mi dlaczego porównujesz dlc z pełnoprawnym tytułem. Bo pisanie o 25h w phantom liberty i ponad 200h s sf w tym samym zdaniu próbuje narzucić innym jakoby dałoby się to jakkolwiek porównać
Jestem już na ukończeniu "podstawki" cyberpunka, została mi ostatnia misja fabularna i z dwa wątki poboczne do ukończenia więc mogę powoli wynuć pewne wnioski. Na wstępie dodam, że to moje drugie przejście gry (pierwsze miało miejsce jakoś w wakacje 2021 roku). Skupię się głównie na sprawach stricte związanych z patchem 2.0, bo opinii o fabule, postaciach czy świecie na przestrzeni ostatnich lat powstało naprawdę wiele. W skrócie fabularnie to dla mnie jedna z najlepszych w jakie grałem. Jeśli chodzi natomiast o patch, to przede wszystkim najbardziej odczuwalną zmianą jest przebudowa drzewek umiejętności. W moim odczuciu jest to zmiana na lepsze. Drzewka zawierają po kilka zdolności aktywnych, które znacząco wpływają na gameplay, dalej jest sporo perków bazujących wyłącznie na procentowym podnoszeniu statystyk, lecz nie jest już to takie bezmyślne. Nowe wszczepy oraz konieczność trzymania się pewnej granicy nieprzekraczalności kosztów wszczepów sprawia, że build trzeba nieco bardziej przemyśleć i przy rozsądnym planie na naszego/naszą V można stworzyć fajnie sprawdzającą się postać. System uliczny dalej nie ma sensu, npc zarówno po ulicach jak i chodnikach poruszają się totalnie bezmyślnie, auta widziane z dalekiej odległości (np obserwowanie NC z badlandów) dalej zmieniają się w jakieś upośledzone modele 2D, które bardzo psują wrażenie żyjącego miasta. Policja funkcjonuje niewiele lepiej, możemy przywalić w ich radiowóz bez większych konsekwencji. Dziecinnie łatwo jest ich zgubić, a jeżeli nie chce się nam przed nimi uciekać to wystarczy ich zabić i po chwili pościg zniknie. Brakuje mi tutaj bardziej Grand theft autowej mechaniki. Odnoszę wrażenie, że gra ma też więcej błędów niż przed tym patchem. Musiałem wgrać moda na usunięcia glitcha wywołanego relicem, kilkukrotnie wpadłem pod mapę, randomowo znikające auta jak i npc, z dwa razy zdarzyło mi się, że pasek hp "bossa" u góry ekranu nie zniknął po pokonaniu go. Co prawda naprawiło to wczytanie gry, ale dalej nie powinno mieć to miejsca. Ogólnie patch oceniam pozytywnie, fajnie by było wyeliminować te bugi i naprawić ten ruch uliczny to ocena, byłaby o te 0.5 wyższa. O Widmie wolności nic nie piszę bo nie grałem jeszcze. Ogólnie ten patch to i tak świetny powód do ponownego (bądź pierwszego) zagrania w cyberpunka bo to bardzo dobra gra.
Przyszło ci do głowy pacjencie, że zastawiasz dlc z pełnoprawnym tytułem? (chociaż to kwestia sporna akurat czy milion proceduralnego stuffu to pełnoprawny tytuł). Ponadto ile razy ludzie mają ci tłumaczyć, że cyberpunk 2077 to gra typowo fabularna, a w grach od Bethesdy historia nie ma większego znaczenia i jest tylko pretekstem do exploru? Czasem już nie wiem czy ty jesteś serio tak głupi czy trollujesz
Niestety tak, nie wiem jakim cudem starfield ma niższe oceny od pl, przecież dialogi prosto z mikrofali od todda smakują najlepiej. Poza tym te całe sajberpanki to takie dołujące i poważne, nie daj Boże pojawi mi się w głowie jakaś głębsza refleksja podczas rozgrywki, ja tam wolę chronić mój mózg i grać w starfielda. Todd nie wymaga myślenia ode mnie ^^
Masz rację, tak kuriozalne rzeczy jak dialogi, postacie, główny wątek fabularny, optymalizacja czy grafika, to aspekty całkowicie pomijalne wobec takich wspaniałości, jak eksplorowanie procedularnie generowanych aren imitujących planety.
Szanuje za pulp fiction, jeden z najlepszych filmów jakie oglądalem. Co do Xandona to nie ma co mu odpowiadać, chłop ignoruje wszystkie trafione argumenty i tylko po to żeby udowodnić swoją "Rację" staje się małostkowy i szuka punktu zaczepienia. Zresztą, osoba, która widzi w dialogach z cp tylko i wyłącznie zbitkę przekleństw i nic ponadto musi być skrajnie niekumata XD
Ale ty jesteś chłopie odklejony, nie ma sensu cię traktować poważnie zwłaszcza po stwierdzeniu, że dialogi i postacie są lepsze w starfieldzie XDDDDDD. Jak wolisz bezpłciowe, nudne, tragiczne i zenujaco zagrane postacie to fakt, starfield nie ma sobie równych. Co do klimatu i przekleństw, chłopie, ty w ogóle wiesz jakim gatunkiem jest cyberpunk??? Nazwa gry to jednocześnie nazwa podgatunku popkultury. Ten świat ma właśnie być dołujący i wulgarny XD. Night city to pod względem konstrukcji jedno z najpiękniejszych miast w grach, jest duże, szczegółowe, każda dzielnica wyróżnia się na tle innych. A zapomniałem, ty wolisz eksplorować genetyczne, proceduralnie tworzone "planety". Piszesz coś o walce, a AI przeciwnikow(integralny element wpływający na feeling z walki) w starfieldzie jest tragiczne (mówią o tym nawet najwięksi fani tej gry. AI w cyberpunku może też nie jest za wybitne, ale przeciwnicy chociaż potrafią chować się za osłonami i używać swoich umiejętności XD. I na koniec, jeżeli dla ciebie cyberpunk nie jest grą RPG to ja już kur... Nie wiem co nią jest.
Jeżeli nie wiesz czy Ci się podoba, to ja bym na spokojnie ukończył postawkę i jak uznasz, że bawiłeś się dobrze to zakupić dlc. Phantom liberty to dodatek stricte fabularny nie wpływający na trzon samej podstawki
Jak masz dobry internet to polecam Ci wykupić sobie na miesiąc za 50 zł geforce now, pograsz w dobrych warunkach
Beth przez chwilę miała jakiś ambitny oojte, który byłby ciekawą mechaniką, lecz zdali sobie sprawę, że można tego nie robić, olać jakikolwiek wpływ obcej atmosfery na ludzkie ciało i skwitować to tekstem "modami sobie zategują, a i tak będą nam wdzięczni i dadzą 10/10 xD"
Naszła mnie pewna refleksja po zapoznaniu się z konstrukcją misji, postaci, oraz jakością dialogów w Starfieldzie. Moją pierwszą reakcją było: "przecież, to nie ma prawa się komukolwiek podobać, bo jest po prostu obiektywnie złe, dokumentnie zepsute i napisane na kolanie, przez ludzi, którzy najpewniej jedyne co w życiu napisali to Opowiadanie na język polski w podstawówce. Potem z ciekawości czytam komentarze i widzę głosy zachwytu nad w/w aspektami i zrobiło mi się autentycznie...smutno. Naprawdę, wydaje mi się, że bierze się to z tego, że ludzie coraz mniej czytają i dzięki temu nawet najbardziej prostackie dialogi oraz opisy robią takie wrażenie. Przecież te dialogi w starfieldzie nie przeszłyby w książce nawet debiutującego pisarza, bo żadne wydawnictwo nie podjęłoby się publikacji. Od lat wiele szanujących swoich graczy studiów do pisania postaci, dialogów, oraz wątku fabularnego zatrudnia odpowiednio wykwalifikowanych ludzi do tego, lecz nie Bethesda. W tym przypadku pisaliby to chyba ci sami ludzie, którzy robili software i to jest czuć na każdym kroku. Szkoda tylko, że przez tak liczne głosy pochwały może stać się to normalnością, skoro gracze i tak nie widzą różnicy? Żeby nie było, ja nie wymagam od każdej gry, żeby dialogi były na wybitnym poziomie, lecz jeżeli są słabe to trzeba o tym powiedzieć, a nie ma siłę się zachwycać i promować cięcie kosztów.
Również powodzonka, oby żaden patch nic nie zepsuł. Niech naprawią tylko ten Kick-off bo tak źle to nie było od fify 15
Pograłem kilka godzin przed pracą w nową "fifę" i jest...lepiej. Piłkarze poruszają się ociężale, ale to normalne wrażenie, zwłaszcza po graniu mocnym składem w poprzednią odsłonę. Hypermotion jest odczuwalne na każdym kroku, dzięki czemu piłkarze przyjmują piłkę w różnorodny sposób, to samo tyczy się podań. Odnoszę wrażenie również, że to może być jedna z tych odsłon, w których będzie można strzelać ładne gole, bo bramkarze (przynajmniej na razie) nie zachowują się jak mistrzowie refleksu, gra w obronie wymaga rozwagi i bardzo łatwo można jednym złym posunięciem zepsuć całe jej ustawienie. Moje odczucia poparte są grą w ultimate team, więc pewnie gra się jeszcze zdąży pozmieniać przed oficjalną premierą. Gra ma też wady. Pierwszą i największą jest oczywiście cena XDD. 315zl za standardową edycję i 470 zł za edycję ultimate, świadczy o tym, że ten kto ustalał półkę cenową nie był do końca trzeźwy. Ja osobiście wybrałem najlepszą opcję, którą polecam każdemu, czyli zakup abonamentu ea play pro za 60zl/mies. Znacznie bardziej się opłaca bo macie dostęp do edycji ultimate (tej za 470zl) oraz innych gier od ea. I jak gra wam się nie spodoba to można zrezygnować w każdej chwili i będziecie staratni zdecydowanie mniej. Gra przed premierą ma dużą wadę, bo poziom trudności jest znacznie wyższy (to jakie drużyny niektórzy ludzie już mają to szok), ponadto większość ludzi grających teraz to zawodowi gracze, streamerzy i ludzie, którzy regularnie wbijalli wysokie liczby w poprzedniej odsłonie. Na chwilę obecną ode mnie 7,5/10
Na wstępie od razu napiszę, że nie grałem jeszcze w Starfielda więc nie zamierzam nawet słowem ocenić tej gry. Tym niemniej jednak wieczorem przed snem lubię odpalić sobie różna fora i poczytać dyskusje wszelakie i stwierdzam, że takiego braku szacunku dla opinii drugiego człowieka to dawno nie wdziałem. Kilka osób, które nie lubi tej produkcji nie wytrzyma jak pod każdym pozytywnym komentarzem nie napisze, że ta gra to "Crapfield", że jest gówniana i wymieniają w każdym komentarzu te same wady, uprawiając tym praktycznie zabieg przypominający mi sekwencję "kopiuj i wklej". Nie lepiej to jednak wygląda z drugiej strony barykady, gdzie kilku dzielnych rycerzy broni swojej księżniczki, która zdaje się nie potrzebować obrońców. Oni jednak muszą odpowiadać na każdy głos krytyki swojej "idealnej" księżniczki i każde słowa braku aprobaty kwitować zwrotem "Jeżeli jej uroda ci się nie podoba, to najwyraźniej nie jest dla ciebie, a tak w ogóle to kto pytał i po co w ogóle wyrażasz swoje zdanie w wątku poświęconemu wyrażaniu swojego zdania?" Proponuję po prostu trochę więcej zrozumienia i zaprzestania tej internetowej wojenki, bo przykro się czyta, że jeżeli się komuś Starfield nie podoba to na pewno jest "fanbojem PS"a" albo nie ma gustu, a jak komuś się gierka podoba, to też w sumie nie ma gustu XD.
Kolejny artykuł o Starfieldzie i znów Alex dzielnie broni gry w komentarzach XD. Dawno nie widziałem tak bardzo zaślepionego człowieka, który 24/7 siedzi przed kompem i jedyne co robi to obraża ludzi, którym się gierka nie podoba. Panie Alex, jedyna osoba z problemami tutaj to Ty i to najwyraźniej psychicznymi. Todd Howard się cieszy, że ma tak bezrefleksyjnych odbiorców. Dalej nazywajmy każdego pc, który nie ma najnowszej karty graficznej kalkulatorem, to na pewno nie da to przyzwolenia twórców, żeby nieoptymalizowali swoich gier XD. Samemu mam 4060 w kompie i mi taka karta wystarcza, bo nie dla każdego granie w gierki to jedyne zajęcie w życiu. Swoją drogą współczuję braku jakiegokolwiek życia i kontaktu ze światem realnym.
Tomaszu, problemem nie jest grafika, a twoja generalizacja, że jak komuś się nie podoba to oznaka, że jest graczem fortnite (jakby było cokolwiek w tym złego) jest po prostu żałosna. Ludzie nie irytowaliby się w sprawie grafiki, gdyby nie ogromne wymagania sprzętowe, totalnie nieproporcjonalne względem oferowanej jakości. Z chęcią mogę odbić piłeczkę i stwierdzić, że fani beth nie mają do siebie szacunku, bo na jakikolwiek ich ruch czekają z mięsem w ręce i cieszą się, że mogą dać 350zl za grę, której zdecydowana większość contentu to generowane losowo areny z kilku assetow na krzyż. Nie wspominam nawet o AI na poziomie mrówki czy loading screenach, których częstotliwość nawet w 2015 roku byłaby nie do Przyjęcia.
Ale to nie chodzi o to, że komuś się podoba lub nie, tylko niektóre osoby (na przykład ty) zaczęły gubić kontakt z bazą, bo miesza wam się świat realny z fikcją i nawalacie po 20 komentarzy dziennie o tym jaka gra jest fajna, tak wiemy, starfield gra roku itd, mozesz napisac to raz a nie spamować na forum co 20 minut
Oj plus jeden micin, odnoszę wrażenie, że zaraz regularne bojówki się pojawią i każdego krytyka Starfielda (którym nie jestem) będą wyjaśniać XD.
Ten A.L.E.X jest chory psychicznie czy ma jakiś pitos za siedzenie 24/7 na różnych forach i prowadzeniu krucjaty w celu nawrócenia ludzi na Starfieldizm? Bo to już staje się delikatnie chore XD. Proponuje wypić meliske, wyjsć na świeże powietrze dopóki jest lato i dotknąć trawy bo ciężki choroszcz u Pana w głowie.
Sorki ale nie wmówisz mi, że wydajnościowo bardziej opłaca się Radeony od RTX'ów XD. Największym problemem Starfielda w kwestii wydajności jest brak wsparcia dla DLSS i frame generation, szkoda, że tak wszechobecne rzeczy muszą być dodawane za pośrednictwem modów, bo Bethesda postanowiła wesprzeć useless FSR, który jakościowo odstaje od technologii NVIDII. Także chociażby obsługa wyżej wymienionych technologii korzystnie wpływa na wydajność kart rtx, czego nie może o sobie powiedzieć żaden radeon. Ponadto warto też zwrócić uwagę na temperatury i zużycie Gpu w porównywalnych modelach kart nvidii i amd, kilka lat temu amd było lepszym wyborem, ale na przestrzeni lat się to zmieniło. Co do Starfielda, to i tak moim zdaniem nic nie usprawiedliwia tego, że gra, która graficznie jest po prostu ok nie potrafi zaoferować 60 fps na najnowszych rtxach w najwyższych detalach. Mam nadzieję, ze wraz z pełnoprawną premierą zostanie to naprawione. Gierki dalej nie oceniam bo nie grałem, a po samych materiałach z yt nie ma sensu.
Moim zdaniem to jedna z najlepszych gier pod względem fabuły. Pod wieloma względami skłania do refleksji, mila odskoczna od open worldowych gier na setki godzin. Grafika, muzyka i dialogi na najwyższym poziomie. Jeśli chodzi o gameplay, to gra jest bardziej ewolucją niż rewolucją względem jedynki, na dłuższą metę gameplay bywa nużący, lecz w moim wypadku fabuła mnie tak zainteresowała, że nie zwracałem już uwagi na powtarzające się sekwencje w gameplay'u. Moim zdaniem tytuł obowiązkowy dla każdego fana dobrych historii. Jeśli chodzi o technikalia to na moim laptopie z 32 gb ramu i rtx 4060 to na najwyższych detalach bez ray tracingu nie zauważyłem żadnych lagów.
Ja się wstrzymuje jeszcze z ograniem Starfielda i czekam na jakieś patche, które poprawią optymalizacje, bo żartem jest, ze 3060, 3070 czy 4060 nie jest w stanie zapewnić 60 fps na high xD, ja rozumiem, że duża gra itd, ale to jest już przesada
Gra ma TYLKO 75% pozytywnych recenzji. Fakt, jak 3 na 4 osoby propsują gierkę to mało strasznie.
Ja naprawdę rozumiem chęć zdobycia rozgłosu, napisania artykułu, który na stronie będzie jednym z najpopularniejszych, ale to jest już przesada XDD. Drogi autorze, żyłeś przez 8 lat w jaskini i dopiero niedawno dowiedziałeś się o Wiedźminie 3 i od razu potraktowałeś wedle standardów produkcji z bieżącego roku?. Poziom trudności w Wiedźminie został skonstruowany w taki sposób, aby osoby, które lubią twórczość Sapkowskiego, a na co dzień nie grają mogły ukończyć wieśka. Dla osób, które szukają wyzwania powstał najwyższy poziom trudności, który wymaga wymiany ważenia eliksirów, wymiany ekwipunku i używania znaków czyli wszystkiego o czym pisałeś, że nie trzeba używać więc domyślam się na jakim poziomie trudności grałeś. Jeżeli dla ciebie historia w Wiedźminie jest średnio ciekawa to ja naprawdę nie wiem już co jest ciekawe, a co nie. Wytykasz grze pogoń za pytajnkami,to przypomnę ci tylko że w momencie premiery dzikiego gonu, to rozwiązanie nie było, aż tak bardzo spopularyzowane jak dziś. Z mechanik użytych w Wiedźminie stworzono między innymi assassin's creed origins więc co ty mówisz o pogoni za trendami XD. Moim zdaniem argumentem z czterech liter jest brak cutscenek i oglądanie "gadających twarzy". Chłopie, przecież nawet misje poboczne miały przerywniki filmowe XDD. Zresztą nie ma co się kłócić z kimś, dla kogo eksploracja świata dzikiego gonu była obowiązkiem. Odnoszę wrażenie, że niektórzy na siłę muszą iść pod prąd za wszelką cenę. Czekam zatem na materiał o nowym baldurze, że jest gownem XD. Lepiej grać w gry ubi. Edit: Zapomniałem o jednej rzeczy apropo budowy świata. Serio bardziej przemawia do ciebie budowa świata w Skyrimie? XDD. Przecież kilka linijek wyżej pisałeś, że im więcej tym gorzej bo robi mniejsze wrażenie, a nie znam gry bardziej wypchanej zawartością niż Skyrim
No tak, standardowa wymówka osoby, która zdała sobie sprawę z tego, że to co napisała nie jest za bystre XD. Nagle każdy staje się prowokatorem i sprytnym intrygantem, niesamowite XD
Moim zdaniem najgorszym krokiem było przeznaczenie tak dużego budżetu na produkcję gry (trzeba doliczyć jeszcze hajs za marketing, dystrybucję itd). Nie trzeba być Orłem z matmy żeby policzyć, że ta gra od samego początku nie miała prawa zarobić wystarczająco dużo żeby spełniła oczekiwania bo to był świeży projekt, a nie kontynuacja znanej serii. Abstrahując już od stanu faktycznego tej gry, to nawet gdyby okazała się grą 10/10 to uważam, że sprzedaż nie spełniłaby oczekiwań
O chłopie, ale ty masz kij w swoich czterech literach... Trochę dystansu proponuję i życie będzie lepsze. Ludzie sobie żartują z wielu rzeczy, a pokazywanie, że coś cię zabolało sprawi, że będzie więcej takich komentarzy. Ponadto jakaś agresywno-zarozumiala postawa wobec chłopa, który ci tylko dał link do filmu o napisał, że na hdd też da się pograć jest totalnie zburaczała.
Oho, nasz wyjątkowy płatek śniegu najwidoczniej gra tylko i wyłącznie w gry, których ocena posiada kolor zielony, bo samemu nie jest w stanie wyrobić sobie opinii xD
Ciekawych czasów dożyliśmy, że jak ktoś daje grze 7/10 to uznaje ją za niewartą uwagi XD
Do ogrania Banner Sagi zabierałem się dobre pół roku, jakoś nie mogłem się przełamać i zagrać w kolejną turówkę (mimo faktu, że jestem fanem tego gatunku) i podchodziłem dosyć obojętnie do tej gry i niestety po ukończeniu pierwszej części moje zobojętnienie pozostało. Gra umiejscowiona jest w brutalnych realiach mitologii nordyckiej, w której słońce nagle zatrzymało swój bieg i nastał wieczny dzień. Z podziemi wyłoniły się drążyciele, (którzy z wyglądu przypominają mi trochę dziki gon z wieśka). Gra w założeniach fabularnych jest prosta, musimy przeżyć wędrując ramię w ramię z naszymi towarzyszami przez świat. Na przestrzeni gry będziemy zmuszeni podjąć sporo decyzji, które mają duży wpływ na dalszy przebieg rozgrywki. Od naszych wyborów zależy ilość naszych zapasów, liczebność karawany oraz ilość towarzyszy, którymi możemy grać. Fabuła z biegiem czasu pomimo swojej infantylności robi się interesująca, lecz jej tempo rozwoju jest strasznie nierówne. Niektóre wydarzenia strasznie się dłużą, a inne, często ważniejsze z punktu widzenia fabuły odbywają się w myśl jednej potyczki i jednego dialogu. Niestety system walki również nie powala. Banner Saga to niezbyt złożona (żeby nie napisać banalna) turówka. Bardzo nie podoba mi się pomysł na to, żeby tury były naprzemienne bez względu na sytuację na planszy (z wyjątkiem gdy zostaje jeden przeciwnik przy życiu lub jeden nasz towarzysz). Sprawia to, że zabijanie przeciwników w przemyślanej kolejności nie zaowocuje tym, że przeciwnik straci turę, lecz w miejscu martwego przeciwnika swoją kolej na wykonanie ruchu otrzyma inny przeciwnik. Dla mnie to jest po prostu głupie i zaburza całą ideę myślenia strategicznego w grach turowych. Ponadto postacie poza ruchem, atakiem, spasowaniem tury oraz jedną zdolnością specjalną nie posiadają nic więcej. Żadnych przedmiotów jednorazowych, perków, ability, nic. Na wyróżnienie zasługuje jednak grafika, której animowane korzenie sprawiają, że pomimo już prawie dekady na karku wygląda bardzo dobrze i nie zestarzała się w ogóle. Na jeszcze wyższym poziomie stoi soundtrack. Gitarowe i bębnowe brzmienia wzbogacone o energiczny wokal idealnie budują klimat. Totalnym żartem jest natomiast ostatnia walka w tej grze. Jest totalnie głupia i nieangażująca. Na kompie mam pozostałe dwie części tej serii i raczej ukończę całą trylogię, gdyż fabuła sama w sobie mnie zaciekawiła, a same gry są krótkie. Ode mnie 6,5/10. Byłoby 7,5/10, gdyby nie ta ostatnia walka.
Jakieś dwa tygodnie temu skończyło Atomic heart wiec mogę podzielić się swoją opinią. Na wstępie dodam, że przystępowałem do tej pod wpływem licznych porównań do serii Bioshock. W grze wcielamy się w Siergeja Nieczajeva (P-3), którego celem jest zażegnanie kryzysu w pewnej placówce badawczej i odnalezienie naukowca, który spowodował ten cały bałagan. Po krótkim prologu, który bardzo mi się skojarzył z początkiem Bioshock Infinite trafiamy do zamkniętej placówki i rozpoczynamy właściwą rozgrywkę. Na pierwszy rzut oka można zobaczyć sporą nierówność graficzną. Model terenu, shadery czy efekty cząsteczkowe wyglądają naprawdę fajnie, natomiast modele postaci (zwłaszcza robotów) są mega niedokładne i widać, że wymagają jeszcze sporo pracy. Sam gameplay nie jest tak zróżnicowany jakby mogło się wydawać, do dyspozycji mamy szereg różnych broni i zaledwie kilka umiejętności aktywnych, które odblokowujemy w miarę progresji i zdobywania neuropolimerów (takich punktów umiejętności). Wielka szkoda, że jest tego tak mało, bo można było to znacznie lepiej wykonać. Kuleje też balans. Grałem na najwyższym poziomie trudności i już po kilku godzinach grania rozgrywka stała się prosta, a jedyną trudnością był fakt, że bossowie na najwyższym poziomie to po prostu gąbki na pociski i potrzeba czasu żeby ich pokonać. Przejdźmy jednak do kwestii, która wywołuje do tej pory największy szum wokół gry. Czy Atomic heart to swoista laurka dla ZSRR i obecnej Rosji? Czy Atomic heart to laurka dla Putina? Czy Atomic Heart to pokazanie Rosjan jako nadludzi a zachodu jako czystego zła? Oczywiście, że nie! Gra jest jedną wielką satyrą i nabijaniem się z kretynizmów jakie funkcjonują w Rosji (przypomnijcie sobie rozmowę w windzie P3 z charlesem o tym co spotkało Zacharowa czy chociażby notatki jakie mogliśmy znaleźć w grze). Największym potwierdzeniem tego, ze twórcy NIE popierają wojny na Ukrainie jest wypowiedź P-3 po trafieniu do laboratorium. "Ludzie powinni się zjednoczyć i wspólnie rozwijać, a nie walczyć o wymyślone granice" I takich aspektów jest dużo, także zamiast zarzucać tej grze prorosyjskość to warto się najpierw z nią zapoznać, bo gra może się taka wydawać, ale przez pierwsze 20-30 minut. Reasumując nie jest to zła gra. Fabuła jest fajnie napisana, niektóre postacie zapadają w pamięć (Babcia Zina), gameplay pomimo braku "pazura" jest przyjemny i zanim się zdąży znudzić to zobaczymy napisy końcowe. Ode mnie 8,5/10. Spodziewałem się Bioshocka, dostałem coś innego, ale nie zawiodłem się. PS: Scena, w której zjeżdżamy do Neptuna (podwodnego miasta) jest absolutnie cudownym nawiązaniem do początku pierwszego Bioshocka <3
W końcu po tylu latach zabrałem się za trylogię risen. Pierwsza część za mną i pora na podsumowanie gierki. Przede wszystkim warto na początku napisać, że jestem ogromnym fanem gier serii Gothic i ograłem każdego z nich po kilka dobrych razy (oprócz czwartej części xDD) więc "gothicowe drewno" nie jest mi obce. W risen wcielamy się w rozbitka, która po gwałtownym sztormie wylądował na niewielkiej wyspie. W jej epicentrum leży aktywny wulkan nieopodal, którego zbudowano miasto. I od tego momentu nie trzeba nic więcej mówić o fabule, gra daje nam wolną rękę. To od nas zależy gdzie pójdziemy, do jakiej gildii dołączymy oraz jaką klasą postaci będziemy grać. Ja wybrałem bandę Dona, lecz moje pierwsze kroki skierowałem do miasta. W grze jest masa zadań pobocznych, lecz jak to przystało na gry od piranii, to nie one dają nam najwięcej expa tylko zabijanie mobków. Jak zaczynacie swoją przygodę to polecam wam wybrać najpierw pójście do miasta i władowanie całego dostępnego golda i punktów nauki w skradanie, otwieranie zamków i kradzież kieszonkową. Potem wystarczy przespać się do nocy i można wynieść całe miasto XDD. Generalnie jak ktoś lubi gry w stylu gothica to risen na pewno mu się spodoba. Gra jest drewnem, ale nie aż tak dużym jak wspomniany wcześniej klasyk. System walki może sprawiać przyjemność, strzelanie z łuku/kuszy nie opiera się na autoaimie jak to było w przypadku chociażby gothica 1 i 2. Gra nie jest jednak wolna od wad, a ma ich całkiem sporo. Przede wszystkim największą wadą dzięki, której byłym bliski usunięcia tej gry są bugi. Nie wiem czy to kwestia wersji z modami polepszającymi tekstury czy co, ale regularne crashe do pulpitu zdarzały się cyklicznie (nie jakoś bardzo często ale było to męczące). Wyrzucanie gry do pulpitu podczas wczytywania zapisu też zdarzyło się kilka razy. Inną z wad jest chociażby bez pomysłu przeciągnięta fabuła. Najpierw szukamy 5 pewnych dysków, po ich zebraniu fabuła się na chwilę rozpędza do tego stopnia, że mamy wrażenie, że zaraz stanie się coś niesamowicie epickiego. Nic takiego nie ma miejsca. Tym razem musimy znaleźć kolejnych 5 grobowców i przynieść z nich konkretne rzeczy. I w końcu jest finał i walka z bossem... którą najlepiej przemilczeć i udawać, że nie miała miejsca. Do tego dochodzą pomniejsze bugi jak wpadanie pod mapę, blokowanie się postaci np między stołem, a krzesłem czy w innych skałach. W każdym z tych przypadków konieczny jest reload. O mechanice spadania polegającej na tym, że postać blokuje się o powietrze czy "wystrzeliwaniu" bohatera w powietrze w losowych momentach przy wyłączeniu zaklęcia lewitacji nie wspominając. Tak narzekam na ten tytuł jakby był totalnym crapem, ale wcale nim nie jest. Świat jest mega ciekawy, wypełniony zawartością (Ubi uczcie się! Tak robi się światy). Fabuła pomimo rozciągnięcia jest przyjemna, rozwój postaci naprawdę przemyślany, Więc jeżeli lubi gothica to bierzcie i grajcie z tego wszyscy, ale uważajcie na bugi.
Ale to nie jest jakiś konkurs "kto zrobi lepszą grę w bardziej zjebanych warunkach xD" Ponadto porównywanie Stalkera i AH to głupota bo to gry o trochę innej tematyce. Jeżeli chcemy już mówić o inspiracjach, to wyczuwam tutaj bardziej bioshocka niż Stalkera. Czekam mocno na ten tytuł. Btw, jakiś kretyn jeden z drugim zaszczycił nas wysrywem, że twórcy wspierają Rosję, a dochód z gry przeznaczą na zakup broni dla Rosji XDD. Drugi kretyn to podchwycił i polaczki uwierzyli, że zwykle, sredniej wielkości studio robi grę charytatywnie tylko po to żeby mordować ukraińców, a samo studio nie może jawnie skrytykować działań wojennych bo mieści się w Rosji xD i dobrze wiemy jaki los by ich spotkal
Moim zdaniem nie ma w tym nic złego. Argument, że firma będzie miała nasze dane i będzie miała większe możliwości personalizacji ofert nie jest zły. To tak jakby być złym na netflixa, że na podstawie oglądanych treści poleca nam podobne, albo oglądane przez tą samą grupę odbiorczą. Co do posiadania naszych danych... Cóż, żeby założyć jakiekolwiek konto siłą rzeczy podajemy maila. Nasz numer konta czy numer karty płatniczej i tak jest prosty do namierzenia na podstawie zwykłej transakcji. Także, jeżeli płacimy w sklepie kartą nie możemy się czuć anonimowi (chociaż nie wiem po co komu taka możliwość w ogóle przy czymś tak trywialnym). Ja z tej oferty nie skorzystam bo nie pije kawy, a do żabki chodzę rzadko. Moim zdaniem model biznesowy oparty na subskrypcji to przyszłość (o ile już nie jest teraźniejszością).
To nie są żadne "bajki". Przejrzyj sobie jakie gry w dniu premiery trafiały do passa w poprzednim, ale również i w tym roku. Imo koszt usługi względem zawartości jest bardzo korzystny. Musisz pogodzić się z tym, że teraz to Microsoft wygrywa, a nie sony i tak raczej zostanie w obecnej generacji.
Moim zdaniem najlepszy wybór to zakup fify 23 dlatego, że wszystkie eventy online dzieją się tylko w najnowszej odsłonie serii. Więc w ultimate team nie pograsz za bardzo juz nawet w 22 bo rynek jest tak rozwalony, a graczy zostało tak mało, że to bez sensu.
Jako zadeklarowany fan gier piłkarskich postanowiłem napisać moją opinię na temat tegorocznej odsłony bo czytając komentarze widzę, że często mijają się z prawdą albo są tylko po części prawdziwe. Gram od fify 07 praktycznie bez przerwy i mogę stwierdzić, że okres 07-13 to najlepsze odsłony serii jakie byly, potem od 14-21 był totalny syf, w który grało się niejako już z przykrego obowiązku. Niemniej jednak zeszłoroczna fifa pomimo hejtu, który odnoszę wrażenie spada na tą markę już bezrefleksyjnie okazała się solidną produkcją, przy której można było fajnie spędzić czas. Fifę 23 kupiłem w edycji ultimate za 320 zł i zacząłem grę 28 września. Mam około 10-15h w tej chwili, które spędziłem póki co wyłącznie w ultimate team, więc moja opinia będzie oparta tylko na tych doznaniach. Przede wszystkim interfejs pozostał niezmienny co moim zdaniem jest autem, gdyż przyzwyczajanie się co roku do nowego nie miałoby sensu. Minusem natomiast jest oplucie przez ea setek tysięcy próśb graczy o dodanie jednego przycisku odpowiedzialnego za odbieranie nagród z zadań i bliźniaczo d poprzednich odsłon trzeba mozolnie odbierać każdą nagrodę pojedynczo, co na początku gry zabiera dużą ilość czasu ponieważ gra nagradza totalnie za wszystko począwszy od zakupu zawodnika, po zbudowanie składu aż po zagranie meczu. Na plus natomiast zasługuje przebudowany system zgrania piłkarzy. Moim zdaniem pozwala on na budowanie ciekawszych składów i jest znacznie bardziej przyjazny. Dużym plusem jest również zwiększenie dynamizmu samej rozgrywki, do której teraz przejdę. Piłkarze w końcu nie poruszają się jakby mieli nadwagę, można grać szybko, a wprowadzone hypermotion 2 na pc działa wiarygodnie, a sami piłkarze poruszają się dzięki temu jakkolwiek naturalnie. Na uwagę zasługuje totalnie nowy system rzutów karnych, wolnych oraz rożnych. Wykonywanie rożnych i wolnych posiada teraz więcej opcji co owocuje ładniejszymi golami. System wykonywania rzutów karnych bazowany jest na mechanice chociażby z fify 15 tylko został zobrazowany w nieco inny sposób. Wprowadzono system manualnych silnych strzałów, których wykonanie wymaga więcej czasu, ale wyglądają widowiskowo i są skuteczniejsze. Ogólnie uważam tą fifę, za najlepszą odsłonę od czasów fify 13. Zamiast od razu skreślać tą grę warto dać jej czystą kartę i podejść do niej neutralnie bez negatywnego nastawienia. O samym contencie jaki oferuje UT trudno jeszcze cokolwiek powiedzieć, ale biorąc pod uwagę jak wyglądał on w poprzednich odsłonach, to na pewno będzie co robić. Oczywiście nie jest to gra bez wad, uważam, ze 1050 ti w minimalnych to żart, system obrony wymaga gruntownych zmian, gdyż piłkarze zachowują się jakby pierwszy raz grali w piłkę, a bramkarze w jednych meczach są totalnymi ręcznikami i wpuszczają wszystko, a w drugich nie da się ich pokonać.
Skoro riot ma tyle pomysłów, to niech zajmie się reworkami postaci bo chyba zapomina o tym, że spora część postaci jest nawet nie prosta, a prostacka, w budowie (tryndamere, mundo czy master yi). O graniu sionem i celowyn umieraniu tylko po to żeby pushowac nie wspominając. Uważam, że reworki dałyby grze więcej niż nowe postacie, bo znam dużo osób, które nie chcą zacząć gry w lola bo ilość ciągle rosnących bohaterów jest przytłaczająca.
Rozumiem, że takie rzeczy jak fabuła, dialogi, postacie, muzyka w grze RPG nie mają znaczenia? Ukończyłem cyberpunka i pomimo różnych błędów i bolączek mechanicznych uważam tę grę za wybitną, bo w gatunku, który reprezentuje daje radę i wyżej wymienione cechy są super. Co do definicji firmy, firma żeby generować zyski musi generować również popyt. Gdyby usługodawcy ignorowali opinie klientów i robili wyłącznie syf to nie mieliby zysków
Nie widzę tutaj żadnego wygaszania, owszem, nad cp pracuje w przybliżeniu 30% zespołu, lecz cd projekt to nie jest studio, które zatrudnia 100 pracowników. 30% z całego zespołu i tak daje całkiem solidną ekipę rozwijającą projekt. Podobnie robią największe studia w branży. Ubisoft jednocześnie rozwija i wypuszcza dlc do stworzonych gier i tworzy nowe i nikt nie mówi tam o wygaszaniu, tylko dlatego, że 100% zespołu nie rozwija jednej gry.
Ktoś może uważać, że piecze mnie dupa, ale moim zdaniem ghostwire tokyo z wyłączonym ray tracingiem zdecydowanie NIE wygląda na to, żeby w minimalnych wymaganiach sprzętowych była karta 6 gb. Raczej statyczna walka i słabe modele postaci przeciwników nie pożerają aż tak dużo zasobów. Re 8 z 1060 na pokładzie mógł działać na med/high ze zdecydowaną przewagą ustawień wysokich i wyglądał jak interaktywny film, a nie jak gra zrobiona wyłącznie pod to żeby zjeść torta jakim jest hype na wszystko co japońskie
Ja akurat w pełni rozumiem dlaczego niektóre polskie gry nie mają polskiego języka. Planuję pracować w branży i miałem praktykę w studiu deweloperskim. Małe studia decydują się wyłącznie na ograniczoną ilość lokalizacji z powodu kosztów i obłożenia pracowniczego. Dokumentację, dialogi, opisy itd domyślne tworzy się w języku angielskim, wiec dodawanie polskiej wersji to więcej pracy, kosztów itd.
Skończyłem dzisiaj Gamedec i mam bardzo mieszane odczucia co do tej gry. Polska produkcja kilka rzeczy robi dobrze, a kilka bardzo źle. Mam nadzieje, że moja opinia komuś pomoże podczas decydowania się czy warto Gamedec kupić. Największą zaletą tej produkcji jest jej świat. XXII - wieczny cyberpunk wydawał mi się ciekawszym światem od tego, który widzieliśmy w CP 2077. Ale tutaj już zaczyna się pojawiać problem z eksponacją świata Jestem fanem czytania notatek i leksykonów ale to w jaki sposób użyto tej mechaniki w grze Gamedec to po prostu pójście na łatwiznę. Żadna z postaci pobocznych ani nasz główny bohater/ka nie starają się mieć refleksji odnośnie otaczającego nas świata. Zamiast tego co chwilę odsyłani jesteśmy do ogromnego i długiego leksykonu. Boli również brak jakiegokolwiek dubbingu. Nawet najważniejsze postacie dla fabuły nie otrzymały swoich głosów. Grafika stoi na przyzwoitym poziomie, refleksja światła fajnie wygląda i skutecznie maskuje ewentualne braki w wykonaniu tekstur. Rozwój postaci został fajnie pomyślany i zrealizowany. Rozwijamy 4 cechy naszego bohatera podczas rozmów, a następnie zebrane punkty wydajemy na różne umiejętności. Mamy ścieżkę hackera, influencera czy medyka. Każda ze ścieżek odblokowuje inne opcje dialogowe, które... podobnie jak cały system śledztw i dedukcji nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Gra bez względu na to czy uda nam się rozwiązać sprawę i tak nas zaprowadzi w to samo miejsce. Fabuła z ciekawej i intrygującej w drugiej części gry staje się abstrakcyjna i niewiarygodna. Na koniec gry mamy do wyboru jedno z sześciu dostępnych zakończeń. Po wybraniu jednego z nich jedyne co widzimy to napisy końcowe. Serio? Żadnego podsumowania? Nic? Brakowało mi ot, czegoś w stylu tego co było w gothicu czyli krótka scenka pokazująca losy naszego bohatera i osób z nim związanych, a tutaj nic. Reasumując gra jest fajną ciekawostką i miłą opcją na zbliżające się zimne wieczory, ale nie oczekujcie od tej gry wiele.
Fife 22, jak poprzednią odsłonę kupiłem kilka dni przed premierą. Po nieudanej przygodzie w fifie 21 byłem sceptycznie nastawiony ale "głód" na piłkę nożną wygrał z rozsądkiem. Kupiłem też nowego pada i odpaliłem grę idealnie o północy czekając na premierę. I cóż... Jest średnio. Jest lepiej niż wyglądało to w fifie 21 ale nadal nie jest to dobra gra. Dodam, że gram na pc. Bramkarze albo grają mecz życia i strzelenie bramki graniczy z cudem albo akurat mają mecz w którym ręcznik na bramce lepiej by sobie poradził. Obrona nie istnieje. Odnoszę wrażenie, że twórcy nasłuchali się o tym, że obrona w 21 była zdecydowanie za silna (mówię głównie o automatycznych blokach strzałów), więc jak obrażone dziecko zrobiło najgorszą obronę jaką się da. Obrońcy o ocenie ogólnej 83 zachowują się często jak boty z amatora. Na chwilę obecną ceny kart na rynku są absurdalnie niskie, jest gorzej niż rok temu. Na pochwałe zasługuje możliwość ładowania siły manualnego odbioru, przydaje się czasem. W końcu gra nie polega na zrobieniu kilku Ruletek i tym samym wejściu w pole karne. Kylian Mbappe znów jest niesamowicie przehypowany i silny. Osoby grające wypożyczonymi kartami takimi jak Kylian czy Son w pierwszych meczach będą smażyć się w piekle. Ogólnie można czerpać przyjemność z gry ale nie nastawiajcie się na nic super. W końcu strzały z dystansu mają szansę wpaść do siatki. Smokowski trochę cringe jako komentator ale zawsze jakaś odmiana od Szpakowskiego. Szkoda że pc został potraktowany jako old gen bo mogło być zdecydowanie lepiej.
.
Nigdy nie zrozumiem ludzi. Epic games daje grę AAA (nie analizuję czy jest ona dobra czy nie, bo są różne gusta). Zamiast wydawać na grę pełnej ceny jest możliwość pogrania za darmo, a wy i tak wyzywacie Epic XD. Jak was tak bardzo boli te rozdawnictwo, to nie korzystajcie z niego. Epic już rozdał ponad 100 gier, więc trudno żeby każda z nich była dobra i pasowała każdemu. Połowa osób w sekcji komentarzy zachowuje się co najmniej tak, jakby epic przyłożył im pistolet do głowy i kazał odbierać i ogrywać każdą grę pochodzącą z tej platformy. Dużo osób wypomina epicowi że wykupuje czasową ekskluzywność gier, a często te same osoby nie widzą nic złego w ekskluzywności gier na PlayStation. Różnica jest taka, że aby pograć w grę ekskluzywną z epica, wystarczy pobrać launcher i tam kupić grę, a żeby zagrać w exclusive z PlayStation trzeba kupić całą konsolę. Epic posługuje się swoją strategią w walce z o wiele większym steamem. Dla normalnego gracza jest to świetna sytuacja, bo monopol rynkowy nigdy nie jest dobry, a konkurencja sprawia, że firmy bardziej walczą o portfele klientów
W końcu udało mi się przejść Wasteland 3. Moja przygoda z tą odsłoną zaczęła się niemal od razu po premierze i już na samym początku gra mnie niesamowicie wciągnęła. Tworzenie swoich własnych postaci i personalizowanie ich wyglądu, umiejętności oraz uzbrojenia to bardzo przyjemny proces. Podczas zabawy starałem się unikać powtórzeń i stworzyć oddział kompletny, co mi się udało bez większych przeszkód. Ktoś może się zdziwić dlaczego tak długo zajęło mi przejście tej gry. W sumie, to trudno określić przyczynę. Na przestrzeni czasu intensyfikacja frajdy płynąca z gry ciągle rosła tylko po, to żebym następnego dnia nie miał ochoty odpalać tej gry. Takie trudności poskutkowały kilkoma dłuższymi przerwami. Niemniej jednak ukończyłem grę praktycznie na 100% robiąc wszystkie zadania poboczne, które stały na naprawdę przyzwoitym poziomie. Wasteland 3 to gra dla fanów typowej gry rpg. Możemy w niej uświadczyć walkę turową, masę rzeczy do zebrania, ciągłe ulepszanie postaci i ich ekwipunku oraz setki świetnie napisanych dialogów. Moim zdaniem najmocniejszym elementem tej gry oprócz klimatu jest jej humor. Gra co chwilę wyśmiewa różne postawy ludzkie, konkretne postacie historyczne, systemy polityczne i to jest naprawdę super. Największym minusem dla mnie jest wątek główny, pomimo tego, że poznawania fabuły i postaci w nią uwikłanych to przyjemność na wiele godzin, ale już tłumaczę o co chodzi. Praktycznie na początku gry cel naszej podróży jest znany i przez ponad połowę gry praktycznie niezmienny. Od pierwszych minut wiemy kogo musimy odnaleźć i jaki to przyniesie efekt, Przez to gra jest pozbawiona suspensu, bo nie ma czego utrzymywać w zawieszeniu ani napięciu. Ale jak pisałem chwilę wcześniej, postacie jakie spotykamy w grze są naprawdę cudowne. Każda z napotkanych osób posiada swój cel, potrzeby, światopogląd oraz stosunek do nas. Grafika jest naprawdę bardzo ładna a widoki cieszą oczy, ścieżka dźwiękowa stoi na przyzwoitym poziomie (zwłaszcza dubbing i soundtracki towarzyszące nam konkretnym bitwom fabularnym, podczas ostatniej walki oraz czytania podsumowania moich wyborów miałem ciary na plecach). Jedynym poważnym minusem są bugi. Przez błędy nie udało mi się ukończyć dwóch misji fabularnych pomimo spełnienia ich celów. A za około miesięczną przerwę odpowiadał bug, który uniemożliwił mi nawet zaczęcia jednej z misji pobocznych mających na celu usłabienie obstawy Liberty, przez co walka o aresztowanie jej była o wiele trudniejsza i stanowiła dla mnie przeszkodę, której przez dłuższy czas nie potrafiłem pokonać.
Problem jest taki, że gra musiałaby mieć ogromne widełki w wymaganiach sprzętowych. Bo podczas tworzenia gry AAA, priorytetem jest dotarcie do jak największej ilości osób. Nie każdy posiada komputer wart 10 tysięcy złotych i twórcy zdają sobie z tego sprawę, każda gra przed wyjściem zalicza ostry downgrade. 1060 i 1050ti, to dwie najpopularniejsze karty graficzne według statystyk steama. Więc nie dziwne że gry, są projektowane w taki sposób, aby najpopularniejsze karty graficzne pozwalały ogrywać nowe tytuły.
Wczoraj ukończyłem Bioshock infinite i do tej pory nie wiem co sądzić, zakończenie wbiło mnie w fotel jednocześnie pozostawiając z masą pytań. Od razu po obejrzeniu ostatniej scenki, zacząłem czytać różne analizy i wyjaśnienia, aby na spokojnie wszystko sobie przyswoić. Niemniej jednak jestem już w stanie o grze wypowiedzieć się w miarę na trzeźwo. Na wstępie chcę napisać że informacji o fabule będzie naprawdę mało, gdyż ujawnienie czegoś więcej ponad pierwsze 30 minut gry to ogromny spoiler (przynajmniej moim zdaniem). Bioshock infinite przenosi nas do fikcyjnego miasta Columbia unoszącego się w chmurach. Wcielamy się w Bookera Dewitta, mężczyznę wysłanego do owego miasta aby odnalazł pewną dziewczynę. Jego misja jednak nie jest bezinteresowna. Jego podróż po kobietę ma na celu spłacenie jego długów jakie narobił sobie w życiu. Pierwszym cudownym elementem jest design lokacji, są one bowiem piękne, wyjątkowe i niesamowicie zróżnicowane, paleta barw używanych do ukazania nam miasta, zmienia się na przestrzeni całej gry. Częstym zarzutem jeżeli chodzi o lokacje w bioshocku są różne kompromisy takie jak: sztuczne animacje twarzy ludzi (poza animacją towarzyszki głównego bohatera, ona została zrobiona fenomenalnie), niezbyt wysoka rozdzielczość obiektów szczegółowych itd. Trzeba pamiętać że gra miała premierę w 2013 roku i aby uzyskać tak cudowny efekt graficzny, logicznym było założyć że kompromisy będą potrzebne. Muzyka, jak w każdym bioshocku jest absolutnie cudowna. Na końcu chciałbym skupić się na "mięsie" gry. W założeniach, gameplay nie różni się zbytnio od tego co widzieliśmy w poprzednich dwóch częściach, nadal dostajemy mały arsenał broni i wigory, czyli odpowiedni plazmidów znanych z miasta Rapture. Do systemu walki wprowadzono kilka pomniejszych zmian, takie jak linki po których możemy jeździć, haki których możemy się łapać, czy finishery wykonywane z broni do walki wręcz. Z systemem walki wiąże się największa wada gry w moim odczuciu, mianowicie ilość przeciwników z jaką przyjdzie nam się zmierzyć jest ogromna, co chwile wyskakują na nas jacyś żołnierze, których musimy zabić aby popchać fabułe dalej, nie muszę chyba mówić że większość tych walk wygląda tak samo. Pod koniec gry grałem wyłącznie dla fabuły, ponieważ gameplay niesamowicie mnie zmęczył. Ale uwierzcie, warto przemęczyć końcówkę gry, gdzie twórców poniosło już do końca i mamy do czynienia praktycznie z trybem hordy. Lokacje nadal są w większości liniowe, poza kilkoma pokojami na lokacje do których możemy opcjonalnie wejść, podczas eksploracji będziemy znajdywać dzienniki pozostawione przez ludzi, a ich odsłuchanie pomoże nam uzupełnić kilka luk fabularnych. Dodam tylko że podczas odsłuchiwania nagrania, nie pojawiają się napisy tłumaczące to co słyszymy, musimy wejść do menu w którym mamy zapisane wszystkie nagrania, tam znajdziemy ich pisemną przetłumaczoną formę. Podsumowując, Bioshock infinite to kapitalna historia, z jednym z najmocniejszych endingów w historii gier, wobec tego, naprawdę warto ograć pomimo dosyć nudnego gameplay-u. Na szczęście, przynajmniej mi gameplay zaczął się nudzić pod koniec fabuły, ale przede mną jeszcze dlc do przejścia.
Jakiś czas temu ukończyłem pierwszą część Bioshocka, więc od razu zabrałem się za dwójkę. Jestem około tydzień po ukończeniu tejże części. Chciałbym więc podzielić się moimi wrażeniami z gry. Tym razem wcielamy się w Big Daddy-ego, który to budzi się po dziesięciu latach, i jedyne co wie to że stracił swoją siostrzyczkę którą miał się opiekować. Głównym celem gry jest jej odnalezienie. I tyle jeżeli chodzi o zarys fabularny. W grze po raz kolejny nasz sposób przechodzenia opowieści wpływa na zakończenie jakie nas spotka. Jeżeli chodzi o gameplay to bioshock 2 kontynuuje pomysł zainicjowany przez pierwszą część, tutaj nie ma praktycznie żadnych zmian, poza kilkoma innym broniami, plazmidy które używamy są identyczne z tymi jakie były w poprzedniczce. Gameplay w dwójce wydawał mi się po pod koniec gry już męczący, możliwe że jest to efekt ogrywania jednej części po drugiej. Muzyka nadal jest świetna, klimat rapture również urywa głowę. Wystawiam grę tylko 8/10 przez męczący potem gameplay oraz brak większych zmian w formule rozgrywki. Na koniec dodam że ja nie podejmę się oceny która fabuła jest lepsza, obydwie historie mnie wciągnęły. Natomiast w ogólnym rozrachunku bioshock 1 jest lepszy.
Ukończyłem właśnie Bioshocka i postanowiłem na świeżo opisać moje przemyślenia. Przede wszystkim historia opowiedziana w grze wciąga od początku do końca, pomimo wielu świetnych premier tego roku i ogromnej ilości gier które czekają na swoją kolej do ukończenia, to Bioshock był najintensywniej ogrywanym przeze mnie ostatnio tytułem. Wizja podwodnego miasta Rapture jest ponadczasowa, rozsiane po kompleksach budynków fenomenalnie budują klimat i uzupełniają obraz świata przedstawionego. Grafika w moim odczuciu nie zestarzała się niemal wcale. Natomiast była jedna rzecz która irytowała mnie w narracji historii przez cały jej przebieg.Nie umiem się przyzwyczaić do grania postacią która jest pozbawiona głosu (identycznie miałem w mojej ukochanej serii metro). Niemniej jest to kwestia gustu. Przechodząc do samego gameplay-u rzuca nam się w oczy że Bioshock to typowy shooter wzbogacony o plazmidy, czyli rodzaj modyfikacji genetycznych dający bohaterowi określone moce nadprzyrodzone. Akurat podczas mojej gry dominowało jednak używanie broni palnej, ponieważ nie jestem przyzwyczajony żeby w shooterach używać zaklęć. Ponadto gra praktycznie liniowa, poza kilkoma pomieszczeniami na daną lokację których odwiedzenie nie jest konieczne do uzyskania progresji w głównym wątku, jeżeli jednak ktoś chce poczuć pełny klimat podwodnego miasta, to najlepiej aby odwiedzał każdy kąt i skrupulatnie eksplorował otoczenie. Ukończyłem grę na poziomie normalnym i gra nie sprawiała mi większych problemów, tylko niektóre okazjonalne potyczki stanowiły jakieś wyzwanie. Muzyka w grze jest genialna i świetnie oddaje klimat. Na końcu chciałbym jednak wspomnieć o drobnej wadzie gry. Mianowicie gra posiada zaimplementowaną minigierkę która obecna jest podczas włamywania się do automatów sklepowych, kamer, wieżyczek itd. Minigra polega na przeprowadzeniu płynu z punktu A do punktu B poprzez ułożenie rur. Problem pojawia się w momencie w którym do owej zabawy dochodzą punkty które mają nam przeszkadzać w tym, musimy je omijać aby uniknąć alarmu w kompleksie bądź otrzymania obrażeń. Często są one jednak ustawione w sposób uniemożliwiający wykonanie tego wyzwania, problem pojawił się przez to że sekwencje tej minigry są generowane losowo. Jednak jest to naprawdę nic nie znacząca wada w obliczu tak dobrej gry.
witam mam pewien problem, mianowicie nagle od dzisiaj gra mi się potrafi wyłączyć. Nie wiem czym to jest spowodowane, wcześniej tak nie miałem dodam że wyłączenie następuje po około 15-20 min gry. Komputer nie grzeje mi się podczas grania więc to nie jest wina komputera.
Pograłem kilka godzin w nową produkcję Ubisoftu i generalnie gra mi się podoba, ma fajny system jazdy, ładne modele aut, sporo dyscyplin itd ale nie ustrzegła się wad. Jedną z większych wad, którą niektórzy mogą uznać za zaletę jest zbyt szybkie tempo pozyskiwania pieniędzy a co za tym idzie nowych aut. Za wyścig dostajemy po 15 tysięcy który zajmuje nam 2-3 minuty. Na początku gry dostałem kilka aut. m.i.n Ferrari 458, gran turismo s czy Camaro RS, i fajne to niby ale jednak mam poczucie że zdobywanie nowych aut jest zbyt progresywne do tego stopnia że nim nacieszymy się jedną z naszych furek to kupujemy kolejną. Oczekiwałem dobrej gry wyścigowej z soczystym systemem jazdy i bez zbędnej otoczki fabularnej i się nie zawiodłem, gra nie jest idealna ale polecam kupić.
Pograłem kilka godzin w open bete i powiem szczerze że gra jest bardzo dobra. Nie rozumiem zastrzeżeń do modelu jazdy który przynajmniej dla mnie jest przyjemny, The crew 2 oprócz samochodów oferuje również, motory, łodzie, samoloty i śmigłowce. Ten aspekt gry mnie nie przekonuje i raczej będę stronił od samolotów. Modele aut wyglądają ładnie natomiast otoczenie jest wykonane niedbale, mam nadzieję że w pełnej wersji będzie się to prezentować lepiej a zwłaszcza boczne lusterka bo widoczność a raczej jej brak bywa irytujące. Bardzo podoba mi się możliwość wejścia do auta, włączenia świateł itd podczas oglądania auta, niby nic ale jednak skutecznie buduje klimat. Szkoda że postępy poczynione w becie nie będą przeniesione do pełnej wersji gry. The crew 2 kupuję w piątek czyli w dniu premiery albo w poniedziałek. Wtedy będę mógł coś więcej napisać. Póki co the crew 2 oceniam jednoznacznie pozytywnie.
Siemka mam pytanko. Na jakich ustawieniach graficznych pójdzie mi nowy far cry.
Mój komputer:
I5-4460 3,2 Ghz
GTX 950 2 gb
8 gb ram
Witam wszystkich serdecznie, w końcu udało mi się ukończyć nowego Wolfensteina.
Wolfenstein II: The New Colossus to udana kontynuacja Wolfenstein: The new order opowiadająca o dalszych losach kapitana B.J Blazkowicza. Moim zdaniem gra jest naprawdę dobra, zabijanie nazistów oraz walka daje ogromną satysfakcję. Udzwiękowienie broni jest fenomenalne, każdy nabój brzmi naprawdę soczyście. Ścieżka dzwiękowa i fabuła pokazuje że FPS to nie tylko strzelanie ale również wciągająca historia przeplatana scenkami poważnymi oraz humorystycznymi. Dubbing jest wprost nieprawdopodobny, aktorzy dali z siebie 100% i słucha się ich naprawdę przyjemnie. Przeciwników jest dużo i starcia nawet na normalnym poziomie trudności potrafią być wymagające. Kolejna odsłona przygód Williama Blazkowicza wypełniona jest zawartością dodatkową która w mojej ocenie w znaczący sposób przyczyniła się do sukcesu tej produkcji. Gra posiada m.i.n 150 różnych notatek umieszczonych w różnych miejscach, napisane są w sposób rewelacyjny, karty gwiazdy , grafiki koncepcyjne itd. Gra wbrew temu że jest tylko shooterem potrafi zagrać nam na emocjach, wzruszyć i rozbawić. Wolfenstein II: The New Colossus podobnie jak poprzedniczka sprzeciwia się nowemu systemowi FPS-ów i stawia na old school (Zbierany pancerz i zdrowie które nie regeneruje się samo, lub nieznacznie). Grafika zachwyca swoją szczegółowością oraz genialnie zaprojektowanymi modelami postaci. Gra mimo średniej gtx 950 oraz i5-4460 działa w 30-40 fps na wysokich w otwartych lokacjach oraz w 60 fpsach w mniejszych miejscach. Moim zdaniem jednym z dwóch minusów tej gry jest małe urozmaicenie broni. Kończąc moją opinię muszę wspomnieć o największej bolączce nowego wolfensteina jaką jest długość gry. Po 23 godzinach udało mi się ukończyć główny wątek fabularny, zabić wszystkich uberdowódców oraz zebrać około 90% znajdziek. Jeżeli lubisz staro szkolne strzelanki i nie grałeś to polecam gorąco ale zaczynając od the new order bo to również bardzo dobra gra. Grę oceniam na 9/10 bo moim zdaniem czegoś jednak zabrakło ale jest to produkt kompletny i z niecierpliwością czekam na kontynuację.
I5-4460 3,2 ghz
nvidia gtx 950 2gb
8 gb ram
pójdzie ? a jak tak to na jakich ?
Bardzo szybka, dynamiczna i kolorowa gierka idealna na relaks wieczorem. Jedyną wadą gry jest jej długość bo jednak chętnie zobaczyłbym więcej map
Dying light to połączenie dead island i mirror edge tylko lepsze nie podoba ci się fizyczność walki ? to czego oczekujesz ? w grze można rozczłonkowywać zombie dokonywać różnych egzekucji na nich itd gracz ma pełny wachlarz możliwości. Parkour jest do urozmaicenia żeby cała gra nie polegała na przechodzeniu przez miasto i dziesiątkowaniu trupów. Skakanie jest moim zdaniem zrobione genialnie a nawet lepsze niz w mirror edge czyli grze w której parkour to wszystko co oferuje. Broni jest masa + możliwość modyfikacji jej poprzez plan i jakieś inne ulepszenia ponadto broń palna występuje ale nie ona jest tu najważniejsza bo podczas grania dostajemy komunikat od gry co się opłaca a co nie. Dla mnie jedyną większą wadą to jest dubbing oraz dialogi tj. w momencie jakimś dramaturgicznym główny bohater zamiast powiedzieć kurwa albo coś tego typu to niech to szlag xd albo o choroba
Moim zdaniem to jest klasyk. Jest to również jedna z pierwszych gier w jakie grałem i szczerze mówiąc od razu mnie oczarowała potrafiłem siedzieć przy niej po kilka godzin dziennie. Jeżeli ktoś nie grał to polecam nie patrzcie na datę wydania produkcji bo nie ma ona znaczenia bo ten tytuł jest absolutnie wybitny
System walki w dying light moim zdaniem jest bezbłędny. Rozbudowane możliwości zabijania zombie bronią do walki wręcz imponuje dodajmy do tego umiejętności które nabywamy wraz z wbijaniem poziomów np kopnięcie z wyskoku, zmiażdżenie głowy leżącemu przeciwnikowi, skręcenie karku od tyłu itd ponadto gdy uderzymy zombie to "wygina się" się w różne strony zależnie od ataku. Inni twórcy mogą brać przykład z takiego systemu walki. I proszę cię o rozwinięcie co ci się nie podoba w tym systemie walki ? Fakt jest jedna głupia rzecz mianowicie to że na początku po kilku machnięciach jakąś rurką główny bohater nie ma juz siły
Już nie mogę się doczekać grałem w pierwszą część i bawiłem się fenomenalnie, nie dość powiedzieć że dla mnie to była jedna z najlepszych gier w jakie grałem i liczę na to samo w tej odsłonie zwłaszcza że postać Chloe bardzo mi się podobała. Na koniec dodam że się zdziwiłem ze twórcy będą rozwijać wątek z pierwszej części byłem przekonany że zajmą się nową historią ale nie narzekam.
Witam, moja opinia o tej grze jest dość jednoznaczna mianowicie największym problemem tej gry jest optymalizacja do prologu na wysokich działa bez większych ścinek a potem nawet na niskich nie da się grać bo mam pokaz slajdów. Które szanujące się studio daje w minimalnych procesor i5-6600k przy grafice która w tych latach nie powala. Także tą grę można polecić osobom które mają konsole albo bardzo dobrego kompa i podejrzewam że nie będę bawić się zle ale jak ktoś nie ma czegoś takiego omijać nowego snipera szerokim łukiem żałuje wydanych na to gówno pieniędzy
Witam, wczoraj przeszedłem dooma i teraz jestem w stanie napisać rzetelną opinię na jej temat. Doom to strzelanka utrzymana w starym stylu z kilkoma niezbędnymi nowościami jak na te czasy np rozwój postaci mapa która prowadzi na za rękę przez całą grę. Zabijanie demonów w nowym doomie sprawia dużo frajdy, co prawda gra po pewnym czasie staje się monotonna bo każda z map powiela schemat walki z demonami. Grafika oraz oprawa audio stoją na wysokim poziomie ja mając komputer będący po środku wymagań i troszkę przesuwający się w stronę zalecanych udało mi się zagrać na najwyższych ustawieniach bez widocznych spadków FPS. Walka w doomie mimo że po kilku godzinach staje się monotonna to jest naprawdę dynamiczna oraz oferuje spory arsenał broni do siania zniszczenia. Twórcy najprawdopodobniej zainspirowani modem do starego dooma dodali "zabójstwa chwały" które wyglądają widowiskowo oraz odnawiają zdrowie. Poziom trudności w doomie jest średni ja przeszedłem na najwyższym możliwym poziomie trudności jaki gra oferuje przy pierwszym przechodzeniu gry i walka była umiarkowanie trudno tzn w walce z większą grupą demonów trzeba było dobrać odpowiednią strategię żeby nie ginąć. W nowym doomie walczymy z kilkoma bossami którzy potrafią sprawić trudność. Ostatnie kilka słów poświęcę głównemu bohaterowi. Nasz antagonista jest niemy ale ma definitywnie więcej charakteru niż taki takkar z primala świadczą o tym jego zachowania np gdy ma coś wyłączyć to niszczy itd. Jeżeli ktoś lubi slashery to tytuł obowiązkowy zważywszy na to że slasherów na PC nie ma dużo.
Przeszedłem grę kilka godzin temu naprawdę żałuję że tak pózno się tą grą zainteresowałem. Gra ma niepowtarzalny klimat wciągającą fabułę ale troszkę miejscami przewidywalną. Grafika oraz oprawa audio stoi na najwyższym poziomie, postacie są bardzo ciekawe, podoba mi się również, że ta gra bazuje na naszych emocjach. Jeżeli ktoś lubi przygodówki z genialną fabułą oraz klimatem, to jest pozycja obowiązkowa. Ja tą grę stawiam na równi z wiedzminem 3 oraz gta V chociaż wiem, że tych gier nie da się porównać bo to odmienne gatunki niemniej na 10/10 jak najbardziej zasługuje.
W którym świecie ta grafika jest słaba ? Ja odpaliłem grę na najwyższych i dla mnie for honor posiada jedną z najlepszych opraw graficznych w grach multi
Ty masz jakiś problem ze sobą ? ja rozumiem ze siedzisz przed kompem 24/7 i się podniecasz wszystkim frajerem to był twój ojciec że sie spuścił do cipy twojej starej
Gra prezentuje się jak na razie kozacko ale martwią mnie troszke te wymagania sprzętowe czy kogoś aby nie poje*ało xd
Moim zdaniem tak, mi przy nieco lepszym zestawie chodzi na najwyższej przy 50-60 fpsach jak się pobawisz w opcjach to przy mieszance średnich i wysokich ustawień graficznych to uzyskasz dobrą płynność. I Dying light wygląda zajebiście na każdych ustawieniach. Jak będziesz miał spadki to zmniejsz sb zasięg widzenia, gra wygląda tak samo a ty zyskujesz kilkanaście klatek
sory że dopiero teraz a co do twojego pytania to trudno mi określić z tego co czytałem to i5 jest bardziej przystosowana do gier a może to sterowniki do karty graficznej czasami mają ogromne znaczenie
To jest gra o zombie jak nie chcesz grać w takie coś to po co się dręczysz jakby zombie było o te 90% mniej to byś dostał wielki nudny świat. Gra premiuje unikanie starć z większymi grupami wrogów jakbyś pomyślał to byś wiedział. Jak twórcy dali ci tak ogromny system skakania po budynkach itd to z niego trzeba korzystać. a co do pana yadina jak masz dosyć w gry o zombie to po ch*j w nie grasz nie jesteś pępkiem świata a gry nie są robione tylko dla ciebie. Ja dying light przeszedłem 2 razy potem ograłem dodatek the following i dla mnie gra jest zajebista
Jak myślicie na jakich ustawieniach pójdzie mi gierka:
Procesor i5-4460 3.2 ghz 4 rdzenie
karta graficzna nvidia geforce gtx 950 2gb
ram 8gb
Jedyna normalna tu osoba która wyraża opinie o grze bo reszta płacze że im laguje albo wychwala tą grę pod niebiosa
Ludzie ogarnijcie się kurwa ludzie tu wchodzą poczytać o grze czy warto kupić o plusach i minusach, a trafiają na Nelsona który uważa że tylko procek i7 karta grafiki 4gb i dx12 to jedyna opcja a jak masz słabszego kompa to jesteś trollem idiotą kosmitą mutantem i debilem. Trafiamy na rządka i songo ku którzy uważają że jak gra im laguje to jest gówniana i zawalają całe strony komentarzami w których płaczą że im nie działa. Ja kompa mam średniego i nie narzekam czyli karta 2gb procek i5. Nelson masz dobrego kompa ale mam to gdzieś i nie wyzywaj osób ze słabszymi komputerami. Songo ku i rządek wy nie dorośliście do internetu patrząc po błędach macie 10-14 lat i problem że wam gry przycinają ponadto zachowujecie się jak nerdy. Tak na marginesie rozwaliły mnie próby songo na dowiedzenie że rise of the tomb raider to gówno.
Przeszedłem całą grę
Na kompie z procekiem i5 4460 3,2 grafiką 2 gb gtx 950 i 8gb gra chodziła mi na najwyższych w hd przy 60 fps (stałych)
zalety:
fajny i dobrze rozbudowany system parkouru
fajna fabuła
dobry polski dubbing (w porównaniu do innych gier)
Dobrze zrobiony system walki
możliwość craftingu
inteligentnie rozwiązana eksploracja (zbierasz masz troszkę prościej a jak nie to nie masz co się martwić)
cykl dnia i nocy
różne odmiany zombie
klimat horroru podczas nocy
wady
słaba optymalizacja na słabszych sprzętach
słabe zakończenie gry
Steam ogólnie bardzo drogo sobie liczy, tłumaczą się tym że to wersja elektroniczna, oraz możliwością zakupu przed premierą. Ja ze steama kupiłem tylko cs go oraz left 4 dead, każdy kto umie liczyć i wie że 1 euro to mniej więcej 4 złote to wie że lepiej kupić w sklepie. Rise of the tomb raider jak napisałeś na steamie 60 euro czyli ponad 240 złoty a u mnie w sklepie wraz z przesyłką 130zł (to są ceny kilka dni po premierze).
Witam mam pytanie na jakich ustawieniach ruszy mi gierka
mój komp to:
Procesor: I5-4460 4-rdzeniowy 3,20 ghz
ram: 8gb
karta graficzna: nvidia geforce gtx 950 2gb
Dzięki bo nie wiedziałem czy wydawać na nią pieniądze tak swoją drogą Assasins creed syndicate ma wymagania bardzo podobne i chodzi mi na najniższej w 30 fps
Co pokazuje jak ważna jest optymalizacja
Witam mam pytanie na jakich ustawieniach ujdzie mi tomb raider
Mój komputer
procesor i5-4460 (4 rdzeniowy) 3.2 ghz
Ram 8gb
karta graficzna nvidia geforce gtx 950 2 gb
windows 7 64 bit