Geralt ostoją fabuły. Wiedźmin 4 bez Geralta to przepis na rozczarowanie
Geralt ostoją fabuły
Dlatego właśnie uważam, że wbrew deklaracjom CD Projekt RED zdecyduje się ponownie na skorzystanie z usług Geralta – po to, by nie zawieść oczekiwań fanów najsłynniejszego zabójcy potworów od Jarugi po Góry Sine. Zresztą jakoś nie wydaje mi się, by natura Białego Wilka pozwoliła mu usiedzieć w miejscu. Może i jest on wiedźminem starej daty, stworzonym do walki ze strzygami, wiwernami, endriagami oraz wilkołakami, których kiedyś zabraknie na świecie. Sku***syny, jak wiemy, będą jednak na nim zawsze – a z nimi Geralt również potrafi sobie świetnie radzić.

Mniej więcej w ten sposób widziałbym zawiązanie fabuły nowego Wiedźmina. Na grafice promocyjnej widnieje przysypany śniegiem medalion w kształcie głowy rysia, nie zwykłego kota. Szkoła kota oczywiście istnieje i jest znana z tego, że jej przedstawiciele to często typy spod ciemnej gwiazdy. O cechu rysia nie wiemy na razie nic, ale niewykluczone, iż ktoś – z pewnością jakiś czarodziej – mógłby zdecydować się takowy powołać.
Czy nie zwróciłoby to uwagi wylegującego się na emeryturze Białego Wilka? A może do incydentu z udziałem wiedźmina z nieznanej wcześniej szkoły doszłoby w Nilfgaardzie, którym – zgodnie z jednym z zakończeń „trójki” – włada Ciri i to ona wezwałaby swojego przybranego ojca na pomoc w zbadaniu tej sprawy? Ta oczywiście okazałaby się bardzo złożona, a motywacje zamieszanych w nią osób niejasne. A może to Letho – po spełnieniu marzenia o reaktywowaniu szkoły żmii – padłby ofiarą ataku, którego celem byłaby kradzież mutagenów.
CZEMU NIE REMAKE?
Zaczynam tu nieco wkraczać na terytorium fabularne pierwszego Wiedźmina. Robię to chyba podświadomie, bo z chęcią zagrałbym w jego porządny remake. Musiałaby to być produkcja zupełnie inna niż oryginał, bazująca jedynie na snutej w nim opowieści. Niemniej wolałbym chyba dostać zupełnie nową historię – taką, której zakończenia nie znam. Wykorzystanie motywów fabularnych „jedynki” wydaje mi się jednak dobrym pomysłem.
Biały Wilk, dobry wilk

Nie wiem, czy powyższe zarysy możliwych scenariuszy wydadzą się ciekawe komuś poza mną. W sumie wierzę, że „Redzi” wpadną na coś zdecydowanie lepszego. Co jednak znamienne – każdy z potencjalnie interesujących pomysłów, jakie przychodzą mi do głowy, zakłada, iż to Geralt zostanie obsadzony w roli protagonisty. Mam nadzieję, że CD Projekt RED podzieli mój tok myślenia – nawet jeśli stanie za tym wykalkulowana chęć stworzenia pewniaka.
Kto wie, może deweloper okaże się na tyle sprytny, że w fabule „czwórki” wprowadzi na scenę nową postać, która będzie niezapisaną kartą; bohaterem (lub bohaterką), zdolnym (lub zdolną) przejąć od Geralta pałeczkę protagonisty. W końcu czeka nas cała saga, a nie pojedyncza gra. Na nowe postacie przyjdzie więc czas. Na tę chwilę nie wyobrażam sobie jednak Wiedźmina bez Geralta, mówiącego głosem Jacka Rozenka.
O AUTORZE
Z serią Wiedźmin oraz z Cyberpunkiem 2077 spędziłem setki godzin. Lepiej i zdecydowanie dłużej bawiłem się w skórze Geralta niż V. Muszę jednak przyznać, że choć preferuję granie bohaterami z historią, których nie muszę tworzyć, to w tę ostatnią postać również byłem w stanie się wczuć. Niemniej Wiedźmin to Wiedźmin – w tym świecie mój wybór zawsze padnie na Geralta.
