„Radziecka planeta”. Bałagan i ryzyko - tak ZSRR zdobywało kosmos
- Sputnik, Łajka, Gagarin - wszystkie kosmiczne osiągnięcia ZSRR
- Lot Gagarina
- Spacer Leonowa
- Projekt rakiety N1
- „Radziecka planeta”
„Radziecka planeta”
Wenus jest drugą planetą od Słońca i trzecim obiektem na niebie pod względem jasności. Rozmiarami zbliżona do Ziemi – jej średnica to 95% ziemskiej, a masa – 81,5%. Nazwę nadali jej starożytni Rzymianie, od swojej bogini miłości, utożsamianej też z pięknem. Niestety planeta ta nic nie ma wspólnego ze swoim mitycznym odpowiednikiem.
Niech Was nie zwiodą wykonane przez sondę Mariner 10 zdjęcia, przedstawiające ładny, pastelowy glob. Warunki na Wenus są ekstremalne – posiada ona gęstą atmosferę złożoną głównie z dwutlenku węgla (96%) a ponad jej skalistą powierzchnią przemieszczają się niemal nieprzeniknione chmury kwasu siarkowego. Ciśnienie na planecie jest 92 razy większe niż na Ziemi, oraz panuje tam bardzo wysoka temperatura, średnio 460 stopni Celsjusza.
Jak jeszcze dodać do tego prawdopodobną aktywność wulkaniczną i brak pola magnetycznego (silny wiatr słoneczny) to rysuje nam się iście piekielny obraz. I właśnie w ten siarkowy rosół Rosjanie postanowili wysłać sondę. Całkiem wcześnie, ponieważ już w 4 lutego 1961 roku dokonali pierwszej próby – umieścili na orbicie okołoziemskiej urządzenie Tiażołyj Sputnik (ciężki satelita).

Niestety uległo ono awarii i nigdy nie opuściło ziemskiej przestrzeni. Mimo to było początkiem programu Wenera (Wenus) i już osiem dni później radziecka rakieta Mołnia wyniosła na orbitę kolejną sondę. Wenera 1 ruszyła w kierunku drugiej planety od Słońca i nawet udało się jej podlecieć dość blisko. Lecz niestety nie takie było jej zadanie – miała uderzyć w powierzchnię Wenus, a tego nie zrobiła, bo po drodze zwyczajnie się zepsuła.
Tym samym niewielki proporczyk z flagą ZSRR zamknięty w tytanowej kuli być może nadal krąży gdzieś w przestrzeni. Rosjanie wysłali jeszcze później ponad 20 sond, choć nie wszystkie nosiły nazwę Wenera, a ostatnia miała numer 16. Startom, które się nie udały, nadawano inne nazwy próbując ukryć niepowodzenia. Tak też było z kilkoma misjami zaraz po Wenerze 2.
Dopiero sonda Wenera 3, 1 marca 1966 roku dotarła na miejsce i uderzyła w powierzchnię Wenus, będąc zarazem pierwszym obiektem wykonanym przez człowieka, który dotknął obcej planety. Misja Wenera 4 miała podobny przebieg, choć sonda dodatkowo dokonała pomiaru ciśnienia atmosfery, jak się później okazało, niestety błędnego (sporo niedoszacowanego). Gdy wyszło to na jaw, Rosjanie wycofali się z twierdzenia, jakoby Wenera 4 dotarła do powierzchni nadal działając.
Opierając się na danych, które dostarczyły amerykańskie sondy Mariner, Rosjanie kolejne urządzenia programu zaprojektowali dużo solidniej. Pancerna Wenera 7 osiadła miękko na powierzchni planety i wykonywała pomiary jeszcze przez 23 minut, po czym skończyło się jej zasilanie. Potwierdziła bardzo wysokie ciśnienie i temperaturę atmosfery, a także istnienie wiatrów o prędkości dochodzącej do 362 km/h.

Jednym z głównych celów kolejnych sond wysłanych na Wenus, misji Wenera o numerach od 9 do 12, było wykonanie zdjęć powierzchni. Wystąpiły, co prawda drobne usterki, ale zadanie zostało wykonane i ludzkość zobaczyła pierwsze, czarno-białe fotki przedstawiające skały na Wenus. Wenera 13 z kolei przesłała dużo lepszej jakości, kolorowe zdjęcia.
Misje opatrzone numerami 15 i 16 (1983 rok) miały wykonać dokładne mapy powierzchni Wenus, więc nie zawierały lądowników. Rosjanie zamierzają wznowić program badania planety i wysłać misję Wenera-D, opracowywanej wspólnie z NASA. Może to nastąpić najwcześniej w 2024 roku.

Warto wspomnieć, że nowa rodzina rakiet Angara pozbawiona jest militarnych korzeni i ma zastąpić obecne środki transportu orbitalnego. W zależności od wielu konfiguracji mają one startować z kosmodromu Plesieck lub Bajkonur, gdzie budowane są ich stanowiska konstrukcyjne. Odbyły się już trzy udane loty testowe tych rakiet.
Ponadto Rosja zamierza wycofać się z dalszego rozwijania ISS i zamiast tego inwestują we własną stację kosmiczną. Pierwszy jej człon jest już w produkcji, ma zostać wyniesiony na orbitę w 2025 roku. W międzyczasie kontynuowany ma być program Luna – wysyłanie próbników na Księżyc, a także wznowiony program Wenera. Rosjanie wydają się niezbyt zainteresowani Marsem, raczej zwracają się ku Wenus, mając nadzieję na znalezienie tam śladów życia. Wygląda więc na to, że rosyjskie plany podboju kosmosu są całkiem ambitne – pytanie tylko, jak będzie z ich realizacją?
