Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 27 lipca 2011, 13:51

Plebiscyt na gry dekady - rok 2002

Od dłuższego czasu w naszej Encyklopedii widoczny jest specjalny przycisk, za pomocą którego możecie nominować wybrane tytuły do plebiscytu na najlepsze gry dziesięciolecia. Trwająca od kilku miesięcy zabawa powoli wkracza w decydującą fazę.

Od dłuższego czasu w naszej Encyklopedii widoczny jest specjalny przycisk, za pomocą którego możecie nominować wybrane tytuły do wielkiego plebiscytu na najlepsze gry dziesięciolecia. Trwająca od kilku miesięcy zabawa powoli wkracza w decydującą fazę, dlatego też postanowiliśmy przybliżyć Wam najciekawsze, naszym zdaniem, produkcje i pomóc w dokonaniu ewentualnego wyboru. Pamiętajcie, że do drugiego etapu zakwalifikuje się tylko sto gier i to od Was zależy ostateczny kształt listy.

Na początek kilka podstawowych zasad. W naszej zabawie mogą brać udział wyłącznie aktywni użytkownicy serwisu, a więc tacy, którzy posiadają konto (darmowa rejestracja tutaj). Każdy może nominować do drugiego etapu dowolną liczbę tytułów z lat 2001 – 2010. Aby to zrobić, należy odnaleźć grę w Encyklopedii i kliknąć na czerwonym przycisku „Nominuj ten tytuł”. Jeden głos daje jeden punkt – w wielkim finale weźmie udział dziesięć produkcji z każdego roku, które zdobyły największą liczbę punktów. Aktualne wyniki można podejrzeć na stronie plebiscytu, zlokalizowanej w tym miejscu.

Poprzednie artykuły

2002

Battlefield 1942 – Trudno w to uwierzyć, ale w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku szwedzkie studio DICE specjalizowało się głównie w produkcji wirtualnych pinballi i wyścigów samochodowych. Od 2002 roku dla deweloperów ze Sztokholmu rozpoczęła się nowa era – era Battlefielda. W odróżnieniu od innych pierwszoosobowych strzelanin ta położyła nacisk na działanie w grupie – wprowadziła również podział na klasy, który stał się elementem charakterystycznym dla wszystkich odsłon cyklu. Seria jest z powodzeniem kontynuowana do dziś (na horyzoncie pojawiła się już pełnoprawna „trójka”), a w przyszłym roku będzie obchodzić dziesiątą rocznicę istnienia.

Dungeon Siege – kolejny przedstawiciel klasyki, który stał się sprawcą narodzin zupełnie nowej serii. Dungeon Siege Chrisa Taylora (człowieka odpowiedzialnego za powstanie Total Annihilation) odświeżyło koncepcję Diablo i znacznie ją usprawniło. Najlepszym tego przykładem jest możliwość formowania drużyny, której każdy członek może być kontrolowany przez użytkownika lub innych graczy w trybie multiplayer. Oczywiście rdzeń rozgrywki pozostał niezmieniony, dlatego zabijamy tysiące potworów, wypełniamy zadania i zbieramy cenne przedmioty. A to wszystko podane we w pełni trójwymiarowej i bardzo ładnej, jak na ówczesne standardy, oprawie.

Gothic II – kolejna odsłona cyklu nastawionych na akcję RPG, która po niezwykle udanej pierwszej części zyskała w Polsce ogromną rzeszę fanów. Zniszczenie Śniącego nie zlikwidowało wszystkich problemów w Khorinis – nowym zagrożeniem stały się smoki, wezwane przez mityczną istotę tuż przed jej śmiercią. Drugie dzieło firmy Piranha Bytes zaskakiwało fantastycznie zrealizowanym, otwartym światem, znacznie większą niż w pierwowzorze swobodą i niebanalną warstwą fabularną. Jeśli dorzucimy do tego pierwszorzędny, trudny do podrobienia klimat, nie powinniśmy się dziwić, że to właśnie Gothic II jest aktualnym liderem w swojej kategorii.

Grand Theft Auto: Vice City – przejście w pełny trójwymiar nie wszystkim popularnym seriom wyszło na dobre, ale akurat w tym przypadku można mówić o sukcesie – czy ktokolwiek z Was wyobrażał sobie powrót do klasycznych odsłon cyklu Grand Theft Auto po fenomenalnej „trójce”? Jak się jednak okazało – najlepsze miało dopiero nadejść. Wizyta w Vice City, czyli wirtualnym odpowiedniku Miami, nie pozostawiła złudzeń, że przyszłość nafaszerowanych akcją sandboksów należy do ludzi z Rockstara. Sporo ciekawych nowości, jak np. wprowadzenie śmigłowców i motocykli, a także położenie większego niż zwykle nacisku na przerywniki filmowe, przyniosło wymierne korzyści – nie znam nikogo, komu opowieść o perypetiach Tommy’ego Vercettiego nie przypadłaby do gustu. Hit.

Heroes of Might and Magic IV – po niemal perfekcyjnej „trójce”, do dziś uważanej za najlepszą odsłonę cyklu, studio New World Computing miało ciężki orzech do zgryzienia. Piekielnie wysoko postawioną poprzeczkę spróbowano przeskoczyć poprzez znaczne odświeżenie formuły, ale efekt końcowy był daleki od ideału. Odmienieni Herosi znaleźli co prawda grono zwolenników, ale byli oni w zdecydowanej mniejszości. Najbardziej kontrowersyjna gra z tej uznanej serii – czy zasługuje na to, by znaleźć się w finałowej setce?

Hitman 2: Silent Assassin – kontynuacja przygód wykwalifikowanego zabójcy, który został stworzony tylko w jednym celu – by skutecznie mordować wskazane ofiary. Podobnie jak pierwsza odsłona cyklu drugi Hitman również kładzie ogromny nacisk na działanie w ukryciu – za unikanie przeciwników i nieinformowanie ich o swojej obecności gracz jest nawet premiowany w podsumowaniu każdej misji. Spora swoboda działania i realizm to niewątpliwie atuty tego dzieła. Jedna z dwóch – obok Tom Clancy’s Splinter Cell – skradanek z 2002 roku, którą warto wziąć pod uwagę w nominacjach do plebiscytu.

Mafia: The City of Lost Heaven – czy przed premierą Mafii ktokolwiek przypuszczał, że ów niepozorny czeski produkt stanie się obiektem uwielbienia nad Wisłą? Chyba nikt. Zrealizowana z dużym rozmachem opowieść o taksówkarzu, który przypadkiem dołącza do rodziny mafijnej, a następnie szybko pnie się po szczeblach przestępczej kariery, zaskoczyła absolutnie wszystkich. Mimo że dzieło naszych południowych sąsiadów w kwestii swobody znacznie ustępowało konkurencyjnej serii Grand Theft Auto, a dużo większy nacisk kładło na fabułę, nie przeszkodziło mu to – zdaniem wielu – sięgnąć po tytuł najlepszej gry akcji 2002 roku.

Medal of Honor: Allied Assault – jedna z najważniejszych gier minionej dekady, produkt, który na dobrą sprawę rozpoczął modę na strzelaniny osadzone w realiach II wojny światowej. To właśnie pecetowa edycja Medal of Honor, a nie wydany nieco wcześniej konsolowy pierwowzór, pozwoliła spojrzeć na FPS-y z nieco innej perspektywy. To właśnie autorzy tej gry sformowali później studio Infinity Ward, które ofiarowało światu serię Call of Duty. To właśnie Allied Assault skierowało gatunek na nowe tory, wykorzystując skrypty do przedstawiania wydarzeń rodem z filmów wojennych. Tę grę warto było zobaczyć dla samego lądowania w Normandii – konia z rzędem temu, komu nie opadła wówczas szczęka.

Star Wars: Jedi Outcast – gwiezdnowojenne strzelaniny nigdy nie wytyczały nowych trendów w rozwoju FPS-ów, ale zawsze solidnie prezentowały się na tle innych przedstawicieli gatunku. Tak było z Dark Forces, tak było z Jedi Knight i tak było z Jedi Outcast. Trzecia gra traktująca o przygodach Kyle’a Katarna tradycyjnie serwowała potężną dawkę akcji i od czasu do czasu zmuszała do myślenia, co również było jej olbrzymim atutem. Dodatkowe atrakcje w postaci wymachiwania mieczem świetlnym i możliwości korzystania z usług Mocy tylko potęgowały pozytywne doznania. Poza tym, czy jest coś lepszego od likwidowania szturmowców Imperium?

Syberia – jedyny reprezentant przygodówek w tym zestawieniu, za to nie byle jaki. Druga gra belgijskiego rysownika komiksów – Benoita Sokala – opowiada o przygodach amerykańskiej prawniczki Kate Walker, wysłanej do małej, francuskiej wioski w celu sfinalizowania przejęcia fabryki zabawek. Kiedy okazuje się, że właścicielka zakładu nie żyje, kobieta decyduje się odnaleźć jej brata. Podróż na wschód Europy zamienia się w cudowną, pełną nieoczekiwanych zdarzeń wyprawę, która na długo zapada w pamięć, o co postarali się nie tylko autorzy scenariusza, ale także twórcy oprawy wizualnej gry. Ścisła czołówka najlepszych przygodówek w moim prywatnym rankingu.

The Elder Scrolls III: Morrowind – po skażonej błędami drugiej odsłonie cyklu The Elder Scrolls, która z tego powodu zresztą stała się adresatem licznych żartów i docinków, chyba nikt nie oczekiwał po „trójce” cudów. A jednak ludzie z Bethesdy udowodnili, że potrafią stanąć na wysokości zadania i przygotować produkt wybitny. Z ogromnym, świetnie zrealizowanym światem, otwartą rozgrywką zapewniającą rzadko spotykaną w innych produkcjach tego typu swobodę oraz jakże odmienną od typowych produkcji fantasy stylistyką Morrowind rozkochał w sobie całą rzeszę graczy i przyciągnął ich do monitora na długie godziny. I choć to późniejszy Oblivion cieszył się większym wzięciem, to właśnie trzecie The Elder Scrolls uważane jest za opus magnum tego studia. Całkiem słusznie zresztą.

WarCraft III: Reign of Chaos – na trzecią grę z serii WarCraft ludzie z Blizzard Entertainment kazali nam cierpliwie czekać kilka długich lat, ale biorąc pod uwagę fakt, że gra była naprawdę dobra, trudno mieć do nich o to pretensje. Mimo dużej konkurencji na rynku Amerykanie bez trudu zasiedli na erteesowym tronie, zostawiając rywali w pokonanym polu. Duży nacisk położony na elementy charakterystyczne dla RPG, cztery grywalne rasy, świetnie zrealizowana kampania i przedłużający żywotność tryb multiplayer – czy w 2002 roku znalazł się ktoś, kto przeszedł obok tego wszystkiego obojętnie?

Inne gry warte uwagi:

  • Disciples II: Dark Prophecy
  • Icewind Dale II
  • Medieval: Total War
  • Neverwinter Nights
  • No One Lives Forever 2: A Spy in H.A.R.M.'s Way
  • Robin Hood: The Legend of Sherwood
  • Tom Clancy’s Splinter Cell

Krystian „U.V. Impaler” Smoszna

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej