Czy kryptowaluty zagrażają sieci energetycznej?. Jak BitCoin i inne kryptowaluty zmieniają świat?
- Jak BitCoin i inne kryptowaluty zmieniają świat? Energetyka, ekologia i wielka polityka
- Ile prądu zużywają kryptowaluty?
- Czy kryptowaluty zagrażają sieci energetycznej?
- Kryptowaluty, czyli zamach na metale ziem rzadkich
- Kryptowaluty – złe, dobre czy neutralne?
Czy kryptowaluty zagrażają sieci energetycznej?
Czy można w związku z tym powiedzieć, iż kryptowaluty są zagrożeniem dla systemu energetycznego? Zwolennicy kryptowalut odpowiadają na zarzuty o zbytniej energochłonności wirtualnego pieniądza na różne sposoby, jednak najpopularniejsze wydają się poniższe trzy:
- Tradycyjny system bankowy też zużywa gigantyczne ilości energii.
- Kryptowaluty wykorzystują przede wszystkim odnawialne źródła energii, a niewykorzystana energia uległaby zmarnowaniu.
- Zużywamy energię, bo możemy i nikomu nic do tego.
Kryptowaluty a tradycyjny system bankowy
Jak za Cambridge’s Centre for Alternative Finances podaje The Guardian, jedna transakcja z wykorzystaniem BTC pochłania energię porównywalną do 680 000 transakcji kartami płatniczymi Visa. Oznacza to, że jeżeli wszyscy mieszkańcy Łodzi (677 tys. mieszkańców) dokonaliby płatności kartą płatniczą, wciąż zużyliby mniej energii niż potrzebne jest do przeprowadzenia jednej transakcji w BTC.
Czasami kryptowaluty są zestawiane z „tradycyjnym” systemem bankowym, w którym działa przecież tysiące oddziałów, codziennie zużywających gigantyczne ilości energii. Nie jest to jednak najtrafniejsze porównanie, bo przecież rola banków jest zupełnie inna niż kryptowaluty. BTC może być środkiem płatniczym, ale sam w sobie nie stanowi alternatywy dla całego systemu bankowego, a jedynie dla klasycznych pieniędzy. BTC może np. zastąpić polskiego złotego, jednak nie zastąpi banku, który w tych złotówkach udziela kredytu, przyjmuje je na lokatę i tak dalej.
Popularność kryptowalut stale jednak rośnie, a ich energochłonność i związana z tym emisja gazów cieplarnianych mogą stać się poważnym problemem. Bitcoin Magazine szacuje, że funkcjonowanie bitcoina powoduje emisję dwutlenku węgla dwudziestokrotnie mniejszą niż tradycyjny system bankowy. Generowany przez system bankowy i ubezpieczeniowy dwutlenek węgla na poziomie 1368 miliona ton, stanowi 3,6% całej światowej emisji. W takim ujęciu bitcoin wydaje się nie stanowić dużego ekologicznego problemu, jednak jest to nadużycie bez pokazania skali działalności. Jak podaje serwis TechCrunch, codziennie aktywnych jest około 1 miliona użytkowników BTC, a w minionej dekadzie liczba użytkowników mogła sięgnąć nawet 106 milionów. Z elektronicznej bankowości (zatem tylko części tradycyjnego systemu bankowego) w 2020 roku korzystało 1,9 miliarda użytkowników, zatem niemal 18 razy więcej niż ogólna szacowana liczba użytkowników bitcoina i 1900 razy więcej niż dzienna liczba użytkowników najpopularniejszej kryptowaluty.

Jeżeli mielibyśmy płacić BTC czy jakąkolwiek inną kryptowalutą za większe zakupy, np. samochodu czy domu, nie mówiąc już o codziennych drobnych transakcjach, to jego energochłonność stałaby się ogromnym zagrożeniem dla stabilności obecnych systemów energetycznych. Nie jest to problem nierozwiązywalny, bo na świecie wciąż jest miejsce na wiele nowych elektrowni. One jednak nie powstaną z dnia na dzień i będą pogłębiać już istniejące problemy. Zwiększanie zużycia energii wydaje się sprzeczne z ogólnym trendem do jej ograniczania i projektowania coraz bardziej energooszczędnych rozwiązań w niemal wszystkich dziedzinach naszego życia.
Odnawialne źródła energii w służbie kryptowalut
Często pojawia się także argument, że kryptowaluty korzystają z energii, która w innym przypadku mogłaby się po prostu zmarnować. Należy jednak ostrożnie podchodzić do takich deklaracji i weryfikować ich prawdziwość.

Chińskie elektrownie wodne w szczytowym momencie produkują znacznie więcej energii niż mogą przyjąć ich odbiorcy, podobna sytuacja ma miejsce na Islandii, bazującej na elektrowniach wodnych i geotermii. W takich wypadkach energia faktycznie może być tania, a nadwyżka zużywana na kopanie kryptowalut nie spowoduje negatywnych efektów ekologicznych. Potencjalne konsekwencje ograniczą się najwyżej do znikających ze sklepowych półek kart graficznych.
Jeżeli jednak chodzi o elektrownie węglowe, gazowe czy jądrowe, mogą one zwiększać lub zmniejszać produkcję energii, w zależności od zapotrzebowania. Jak trafnie zauważył Sodar, opisując pomysł Ukrainy na wykorzystanie części mocy elektrowni jądrowej do kopania kryptowalut, to oznacza zwiększenie zużycia paliwa. O ile elektrownie jądrowe są bezemisyjne, o tyle spalanie gazu i węgla trudno nazwać przyjaznym dla środowiska.
Co więcej stabilność systemu kryptowalut w przypadku odnawialnych źródeł energii może być problemem. Wspomniana nadwyżka prądu w chińskich elektrowniach wodnych występuje jedynie w sezonie, gdy poziom rzek jest najwyższy, a nie przez cały rok. Oparcie kryptowalut jedynie na takich źródłach energii doprowadziłoby do cyklicznych zmian wydajności systemu, który mógłby nie być w stanie obsłużyć wszystkich zainteresowanych w czasie najniższej produkcji energii.
Wolność jednostki a prawo do kopania
Ostatni argument odnosi się do wolności gospodarczej i bazuje na założeniu, że kopanie kryptowalut nie powinno być w żaden sposób uregulowane. Jeśli płacimy za prąd, to nie powinno być problemu z tym, że w garażu ustawimy kilkadziesiąt kart graficznych pracujących bez przerwy, nie wyrządzając przy tym nikomu krzywdy. Jak jednak staramy się pokazać w tym tekście, skutki masowego kopania kryptowalut najczęściej mają charakter pośredni, dotykają jednak całe społeczeństwa, czy szerzej, nawet całą ludzkość.

Jakiś czas temu Iran zakazał wydobycia kryptowalut ze względu na ich druzgoczący wpływ na krajową sieć energetyczną. Niskie w porównaniu do innych krajów ceny energii sprawiły, że kopalnie kryptowalut zaczęły powstawać w szybkim tempie i doprowadziły do czasowych wyłączeń prądu. Podobna sytuacja w lokalnej skali mogła mieć miejsce na Ukrainie, gdzie kradnący energię „górnicy” według Służby Bezpieczeństwa Ukrainy stanowili zagrożenie dla stabilności całej sieci.
Dotychczasowe doświadczenia wskazują, że tania energia w połączeniu z brakiem regulacji prowadzi do destabilizacji systemu energetycznego i może stanowić w najlepszym razie utrudnienia dla lokalnej ludności, a w skrajnym stanowić zagrożenie dla życia i bezpieczeństwa. Wszakże przerwy w zasilaniu mogą dotknąć także ważnej infrastruktury, a awaryjne układy zasilania nie zawsze zdążą pomóc.
