Hogwarts Legacy nie musi być dobrą grą, aby stać się spełnieniem moich marzeń
Nigdy nie byłem jakimś fanem HP - nie czytałem książek, nawet chyba nie oglądałem wszystkich filmów w całości. W jedną grę grałem przez chwilę.
A jednak jestem ciekaw jak to będzie wyglądało i może spróbuję po premierze
Ja rozumiem ten artykuł, ale myślę że sam Autor za kilka lat się uśmiechnie na widok swoich słów, a sam sądzę że te słowa są obrazem pewnej bezsilności. Kwintesencja flagi łopoczącej na wietrze. Byle tylko wiało
"oprócz pseudostrzelankowych Igrzysk śmierci" - co, chyba insygniów smierci .-.
Taki zakochany w potterowym świecie, a nawet nie wie, że Igrzyska Śmierci, to inne uniwersum xD
INSYGNIA!
#nikogo
Ja z kolei polecam do Harrego Potera podejść po obejrzeniu Magicznych Zwierząt, przed tym Hp mnie nie interesował.
Pełna zgoda, wystarczy że to będzie mocno opakowany i rozbudowany Zakon Feniksa i to w zupełności wystarczy.
Taki mamy poziom game-devu i konsumpcjonizmu, gra nie musi być dobra (czyli poniżej absolutnego minimum) ale ważne że dostanę coś do kupienia i się hajpowania. W złą stronę to idzie
Rozumoem o co chodzi w artykule, ale od razu po jego przeczytaniu stanęła mi przed oczami recenzja z krzykliwym tytułem że Howard wali w ryj i wysoką oceną... a później tłumaczenie że recenzja to tylko subiektywna opinia i ty baranku dałeś się naciąć, a trzeba było nie słuchać...
Hm.. Mam lekkie deja vu..
Nie chcę krakać ale trochę mi to przypomina sytuację sprzed premiery Cyberpunka - gra kipiąca zawartością, klimat wylewający się strumieniami, ochy i achy. Co było później - wszyscy wiemy.
I żeby nie było - trzymam kciuki zaciśnięte do białości za Hogwart's Legacy i liczę, że będzie to coś wartego oczekiwania i nerwowego gryzienia pazurów.