Firma GameMill Entertainment przebiła samą siebie. Wydane właśnie The Walking Dead: Destinies jest jeszcze gorsze niż Skull Island: Rise of Kong.
W ubiegłym miesiącu wszyscy śmialiśmy się z koszmarnego Skull Island: Rise of Kong, który okazał się kompletną katastrofą i wydawał się być murowanym kandydatem do tytułu największego gniota 2023 roku. Będąca wydawcą projektu firma GameMill Entertainment najwidoczniej uznała jednak, że da radę to przebić, bo – choć trudno w to uwierzyć – wydane właśnie The Walking Dead: Destinies jest jeszcze gorsze.
Warto tutaj wspomnieć o sytuacji z licencjami Żywych trupów, bo na rynku funkcjonują dwie. Pierwsza z nich obejmuje komiksy i nadal kontroluje ją twórca marki, Robert Kirkman, który dba o to, aby gry z niej korzystające prezentowały odpowiedni poziom (interweniował np. po nieudanej premierze Overkill’s The Walking Dead z 2018 roku).
Natomiast licencję na telewizyjną adaptację posiada stacja AMC, która ma gdzieś jakość i udziela jej każdemu, kto gotów jest odpowiednio zapłacić. The Walking Dead: Destinies korzysta właśnie z tej drugiej.
W przypadku Skull Island: Rise of Kong winę za kiepską jakość ponosiła firma GameMill Entertainment, która dała deweloperom tylko rok na opracowanie tej gry. Podejrzewamy, że podobnie było w przypadku The Walking Dead: Destinies, bo trudno sobie wyobrazić, aby sam deweloper zdecydował o wydaniu produkcji w takim stanie.
Gracze
Steam
14

Autor: Adrian Werner
Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Złapał bakcyla gier dzięki zabawie na ZX Spectrum kolegi. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów. Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów.