Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 17 stycznia 2012, 10:42

autor: Mateusz Kądziołka

Wprowadzenie SOPA nie dojdzie do skutku. Biały Dom i komisja nadzoru wyrażają sprzeciw

Wszystko wskazuje na to, że kontrowersyjna ustawa SOPA nie zostanie przyjęta przez amerykański parlament. Głosy sprzeciwu ze strony administracji prezydenta Obamy oraz komisji nadzoru i reform rządowych sprawiły, że internauci nie muszą obawiać się wprowadzenia restrykcyjnego prawa.

Wygląda na to, że przeciwnicy kontrowersyjnej ustawy Stop Online Piracy Act (SOPA) mogą mieć powody do zadowolenia. Dzięki reakcji ze strony Białego Domu oraz stanowisku przewodniczącego amerykańskiej komisji nadzoru i reform rządowych, wprowadzenie SOPA nie dojdzie do skutku.

Nie będziemy wspierać ustawy, która redukuje swobodę wypowiedzi, obniża bezpieczeństwo użytkowników Internetu i osłabia dynamikę oraz innowację oferowaną przez globalną sieć” – powiedzieli przedstawiciele Białego Domu. Administracja prezydenta Obamy oczywiście zaznaczyła, że zdaje sobie sprawę z problemu piractwa w Internecie. Dodali jednak, że żadna zaproponowana ustawa nie może ingerować w architekturę globalnej sieci.

Wprowadzenie SOPA nie dojdzie do skutku. Biały Dom i komisja nadzoru wyrażają sprzeciw - ilustracja #1

Żródło: Geek.com

W podobnym tonie wypowiedział się Darrell Issa – przewodniczący komisji nadzoru i reform rządowych (ang. Committee on Oversight and Government Reform) – i zapewnił, że wadliwa ustawa nie przejdzie przez amerykański senat. „Usłyszeliśmy głos Internetu. Członkowie Kongresu muszą się jeszcze sporo nauczyć o globalnej sieci, jeśli antypiracka ustawa ma zostać przyjęta” – powiedział Issa.

Przewodniczący komisji wyraził również chęć zasięgnięcia opinii ekspertów i sprawienia, by Kongres zastanowił się nad ponadpartyjną propozycją ustawy OPEN Act. Darrell Issa zapewnił, że „oferuje ona alternatywne środki zapobiegania kradzieży własności intelektualnej bez osłabiania struktury oraz przedsiębiorczości Internetu”.

Przypomnijmy, że SOPA, czyli „Stop Online Piracu Act” była projektem ustawy w USA, która w swojej pierwotnej formie pozwalałaby Departamentowi Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych i właścicielom praw autorskich na wnoszenie o nakaz sądowy przeciwko zagranicznym stronom internetowym (nie podlegającym amerykańskiej jurysdykcji) oskarżonym o kradzież własności intelektualnej. W zależności od tego, kto wnosi pozew, nakaz sądowy mógłby zabronić firmom (takim jak np. PayPal) kontaktów biznesowych z oskarżoną stroną, usuwać witrynę z wyszukiwarek lub nakazać dostawcom Internetu blokowanie dostępu do niej. Oznaczałoby to, w pewnym sensie, cenzurę Internetu w Stanach Zjednoczonych.

Trzeba przyznać, że wokół ustawy powstało wiele kontrowersji. W całą sprawę włączyły się zarówno osoby prywatne, jak i wielkie firmy, które stanęły po obydwu stronach barykady. Przeciwko SOPA postulowały takie firmy jak Epic Games, Trion World, 38 Studios, Riot Games, czy Mojang. Wygląda jednak na to, że na razie stróże wolności słowa i swobody w Internecie mogą spać spokojnie. Nie wiemy jednak jak długo.