W sequelu Cyberpunka 2077 może pojawić się legendarna postać z uniwersum. Twórca TRPG-a obalił też czołową teorię fanów
Jeden z największych twardzieli Night City najwyraźniej powróci na radar i może jeszcze sporo namieszać.
Jedną z największych nierozwiązanych do tej pory tajemnic Cyberpunka 2077 jest los Morgana Blackhanda. To pragmatyczny solo z charakterystyczną czarną ręką, który walczył u boku Johnny’ego Silverhanda w słynnym szturmie na wieżę Arasaki. Po tych wydarzeniach zniknął, a miejsce jego pobytu nie jest znane.
Blackhand stał się zatem postacią legendarną dla mieszkańców cyberpunkowej rzeczywistości, ale jego enigmatyczna persona udzieliła się również fanom i zaczęli oni snuć własne spekulacje na temat tego, co się stało z bohaterem i jaki może to mieć wpływ na dalsze opowieści z uniwersum Cyberpunka – w szczególności projekt Orion, który niedawno wyszedł z fazy koncepcyjnej.
Niedawno pojawiło się więcej szczegółów na temat postaci, a to za sprawą Mike’a Pondsmitha (twórcy oryginalnego tabletopowego Cyberpunka z 1988 roku, na którym bazuje produkcja CD Projekt RED). Przy okazji wyjaśnił on także, dlaczego dzieje bohatera są tak zawiłe. Całość wywiadu zobaczycie poniżej.
Gdzie on jest?
Mike Pondsmith zdaje się być bardzo przywiązany do Blackhanda. W pewnym momencie doszedł do porozumienia z twórcami z CD Projekt RED, w ramach którego deweloperzy nie mogą korzystać z postaci bez wcześniejszej konsultacji. Pondsmith ma całkowitą kontrolę nad tym, w jaki sposób Blackhand zostanie wpleciony w dalsze wydarzenia z uniwersum.
Z wypowiedzi twórcy dowiedzieliśmy się także co nieco o wydarzeniach z wieży Arasaki, a także o obecnych poczynaniach nieuchwytnego solo. Po brawurowej ucieczce z miejsca zdarzenia Blackhand ukrył się w cieniu i nie zwracał na siebie uwagi, ale pozostawał dalej aktywny zawodowo.
Morgan jeszcze się pojawi. Robi dość ważne rzeczy i powiem tyle, że jest trochę jak Batman, który dużo podróżuje. (...) To jest trochę tak: Morgan wydostał się z wojny i pomyślał – ok, to było naprawdę głupie. Jest poza miastem, choć nie tylko on. (...) Tworzę w tej chwili backstory tego, co Morgan robił aż do 2077. Zobaczymy go w paru innych miejscach, bo myśleliśmy o rozszerzeniu świata.
- powiedział Mike Pondsmith w wywiadzie dla Amerime Media.
Ukryty na widoku
Blackhand był jednak obecny w Night City, przynajmniej przez pewien czas – także w momencie, w którym rozgrywała się akcja Cyberpunka 2077. Twórca chce, by losy bohatera były zaskoczeniem dla fanów. Dowiedzieliśmy się również co nieco na temat tego, jak solo działa – to gość, na którego „wpadlibyśmy w windzie” i który wyglądałby jak „księgowy albo George Clooney”.
Przy okazji Pondsmith obalił także popularną teorię, według której Mr Blue Eyes miałby być tym bohaterem we własnej osobie. Ten tajemniczy człowiek był bowiem dla wielu fanów idealnym kandydatem (a bardziej fasadą) do ukrycia tożsamości enigmatycznego solo. Chyba jednak nie pasował do persony Blackhanda, który zgodnie z opinią samego Pondsmitha nie przepada za zbytnim dramatyzmem i woli wtapiać się w otoczenie.
Naturalnie, fani Cyberpunka nie powstrzymali się od skomentowania całej sprawy i zaczęli rozważać, co było powodem takiego, a nie innego podejścia do postaci i jakie będą dalsze jej losy.
Zastanawiam się, czy Pondsmith wstrzymał się z wprowadzeniem Blackhanda, dopóki nie zobaczył, jaki będzie odbiór gry CD Projektu – żeby nie zmarnować ukochanej postaci w słabej grze. Albo czy obecność Keanu Reevesa nie przyćmiłaby Morgana, właśnie dlatego, że (Pondsmith) tak bardzo go lubi. A teraz, kiedy wszystko poszło dobrze, jest gotów wprowadzić Blackhanda w sequelu.
- n3zum1
Podchodzi bardzo opiekuńczo do tej postaci, bo to jego własna postać, którą grał w tabletopie.
Cokolwiek będzie się działo dalej w uniwersum Cyberpunka, wiemy już jednak, że bohater żyje i działa, a być może w pewnym momencie wstrząśnie jeszcze tym światem. Czekamy zatem z zapartym tchem.
Więcej:O takim zestawie LEGO marzą fani Mass Effect. Tak wielka Normandia z klocków kosztowałaby majątek
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic