Największa maszyna na świecie przeszła trzyletni okres modernizacji, w czym pomagali też polscy eksperci. Teraz naukowcy wykorzystają ją w nowych eksperymentach.
Źródło fot. powyżej: oficjalna strona CERN.
Największy akcelerator cząstek i maszyna na świecie – LHC (Large Hadron Collider, dosł. Wielki Zderzacz Hadronów) – wraca do pracy po trzyletniej przerwie.
W piątek naukowcy z Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych (CERN, niedaleko Genewy w Szwajcarii) wpuścili do konstrukcji dwie wiązki protonów o energii 450 miliardów elektronowoltów (450 GeV). Obie krążyły w przeciwnych kierunkach w pierścieniu znajdującym się w tunelu o długości 27 kilometrów.
Na razie był to tylko rozruch z niewielką liczbą protonów w ramach tzw. Run 3. Wcześniej badacze korzystali z LHC w latach 2009-2013 (Run 1) i 2015-2018 (Run 2). Dopiero za kilka miesięcy naukowcy chcą przeprowadzić zderzenia wiązek z wyższymi poziomami energii, by przetestować nowe możliwości LHC (vide oficjalny komunikat CERN).
Choć bowiem maszyna pozostawała bezczynna przez ostatnie trzy lata, Mike Lamont (dyrektor akceleratorów i technologii w CERN) zapewnił, że przez ten czas naukowcy nie próżnowali. Zarówno sam LHC, jak i pobliskie ośrodki zostały zmodernizowane, w czym zresztą pomagało średnio 18 pracowników polskiego Instytutu Fizyki Jądrowej Akademii Nauk (via oficjalna strona IFJ PAN).
Dzięki temu akcelerator nie tylko pozwoli na zderzanie wiązek cząstek o wyższej energii niż wcześniej, ale też dostarczy naukowcom znacznie więcej danych do wykorzystania w „zmodernizowanych eksperymentach” (oraz zupełnie nowych, w ramach których CERN chce szukać „zjawisk spoza modelu standardowego fizyki cząstek”).
Eksperci CERN zamierzają stopniowo podnosić poziom energii i intensywność wiązek. Celem jest bezpieczne przeprowadzenie zderzenia przy rekordowej energii 13,6 biliona elektronowoltów (13,5 TeV). Run 3 potrwa cztery lata.
Więcej:Smartfony nie są Waszymi przyjaciółmi. Z ewolucyjnego punktu widzenia to pasożyty
48

Autor: Jakub Błażewicz
Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).