Sapkowski twierdzi, że twórcy serii Wiedźmin „w cudowny sposób pomnożyli liczbę szkół wiedźmińskich”, choć on sam uznał, że nie warto
Tak, istnienie szkół kłóci się z historią przedstawioną.
Jeżeli było wiele szkół to wiedźmini powinni być powszechni a umiejętność przeprowadzania mutacji nie powinna zaniknąć.
Świat Sapkowskiego a nawet przełożenie na np. Wiedźmina od CDPR właśnie tak traktuje ten problem, wiedźmini są na wymarciu od czasu ataku na Kaer Morhen, błędem logicznym zatem jest tworzenie nowych szkół.
A ten wciąż z uporem maniaka odrzuca myśl, że to tylko dzięki grom jego dzieło (dobre, choć nie wybitne) jest tak znane na świecie, a on sam tak rozpoznawalny. Niesamowite co potrafi zdziałać wybujałe ego.
Szkoda że mu nie zdali pytania o serial wiedzmino podbny od Serfixa czy mu się podoba.
Ale się wypowiedział, sugeruję czytać całość a nie tylko nagłówek:
Sapkowski odpowiedział także na wiele innych pytań. Z ciekawszych, wypowiedział się ogólnie na temat adaptacji jego dzieł, podkreślając, że nie mają „żadnych zależności ani punktów stycznych z literackim oryginałem”. Stwierdził, że każda z nich – czy to gra, czy serial – istnieje samodzielnie i „nie da się przełożyć słów na obraz bez utraty czegoś”.
Przecież mówił wielokrotnie, że mu się te adaptacje niefixa nie podobają. Nie mówi tego wprost, bo obowiązują go podpisane umowy. Nie trzeba być geniusze, by wyczytać z tego co mówi, jaka jest jego opina prywatna.
Tu masz np. o serialu Netflixa
"aha, czyli tak to sobie wyobrażali, to bardzo interesujące!". Oczywiście czasami te interpretacje są dla mnie miłe, a czasem nie – oznajmił.
" Coś im tam podpowiadałem, poddawałem swoje pomysły, ale nigdy nie słuchali. Ale to normalne. "Kto to jest? A, to tylko autor, to nikt znaczący" "
Czyli powtórzył, niemalże słowo w słowo, to samo, co powiedział w 2024 roku, udzielając wywiadu dla Gazety Wyborczej - widźmińskie szkoły to daleko idąca nadinterpretacja CDP, która niezbyt pasuje do lore tego świata. Co ciekawe, nikt nie ma problemu z tym, że CDP podchodzi nieraz dosyć swobodnie do materiału źródłowego (w końcu adaptacja rządzi się swoimi prawami). No chyba, że chodzi o wiedźminki, wtedy to już niedopuszczalna zbrodnia i gwałt na prozie mistrza ;].
Chyba nie chodzi o jak to napisałeś "niedupuszczalną zbrodnię i gwałt" a o zaprzeczanie samemu sobie. Czyli najpierw mówimy jedno a potem robimy drugie.
Jak dla mnie nikt nie ma problemu z tym, że w świecie Sapka mogłyby występować wiedźminki. Niby szanse na to, że dziewczynka przeżyje były minimalne, ale jakieś były, więc i wiedźminka mogła się gdzieś przewinąć.
Krzyk o wiedźminkę pojawia się dopiero w kwestii Ciri, gdzie tutaj zrobienie z niej wiedźminki jest mocno wątpliwym zabiegiem chociażby ze względu na fakt, że Ciri w grze CDPR ma się zmienić w Wiedźminkę w czasach, gdzie wiedza o tworzeniu Wiedźminów już przepadła i nikt już nie potrafi ich stworzyć. No i wiadomo w grę tutaj jeszcze wchodzi starsza krew Ciri, która raczej nie byłaby zadowolona z ingerencji w Ciało Ciri.
że Ciri w grze CDPR ma się zmienić w Wiedźminkę w czasach, gdzie wiedza o tworzeniu Wiedźminów już przepadła i nikt już nie potrafi ich stworzyć.
Widać, że w W3 nie grałeś, przecież w ramach głónego wątku i odczarowania Avallacha na nowo odkrywamy sekret wiedźmińskich mutacji.
Ja widzę jednak sporą róźnice w wzięciu jakiegoś pojedynczego zdania, czyli w tym przypadku wspomnienie o szkole wilka i sensownie nadbudowanie go. W końcu jak istnieje szkoła wilka to sugeruje to istnienie także innych szkół, prawda? Niż jawne zaprzeczeniu idei z książek jak w przypadku tworzenia Wiedźminów płci żenskiej. Bo w ksiązce było napisane, że nie ma Wiedźminek, ponieważ dziewczynki mają minimalne szanse przetrwania próby traw, proste. Miej pretensje do Sapka że coś takiego kiedyś wymyślił a nie do ludzi którzy chcą żeby uniwersum było spójne światotwórczo.
Wiec tworzenie nowych szkół nie zaprzecza oryginalu, tworzenie Wiedźminek już tak. To serio jest takie trudne do odróźnienia.
Niemniej jeśli jakaś kobieta może przetrwać próby traw, to tylko jest to Ciri, dzięki starszej krwi.
Wiec ja ufam CD Projektowi że zrobi to mądrze nie zaprzeczając ustalonym zasadom świata przedstawionego oryginału i swoim własnym.
Przy zabiegu Umy nie użyto nawet żadnych mutagenów, tylko eliksiry i magię Yennefer. Czyli ok może jakieś szczątki wiedzy na temat mutacji się przewinęły, ale nadal nigdzie w Wiedźminie 3, nie zostało wspomniane aby Avallah czy ktokolwiek inny był w stanie przeprowadzić pełnoprawną mutacje.
Ale problemem było nie zaginięcie wiedzy o mutacjach a właśnie o próbie traw. Mutacje czarodzieje przeprowadzają różne regularnie, fakt inne ale akurat te stanowią mniejszy problem niż właśnie zaginięta wiedza o próbie traw.
Zresztą przecież wątek pierwszego wiedźmina opierał się o odzyskanie mutagenów ukradzionych przez Salamandrę.
Do tego sami wiedźmini zauważają, że to właśnie brak możliwości przeprowadzenia próby traw był dla nich sensowną wymówką by nie powoływać do życia nowych wiedźminów a teraz tą wymówkę stracili będą musieli podjąć decyzję.
przypomnę iż sami Redzi w dodatku do Gwinta o Alzurze pisali iż dziewczynki umierały podczas prób traw.
Chyba nie chodzi o jak to napisałeś "niedupuszczalną zbrodnię i gwałt" a o zaprzeczanie samemu sobie. Czyli najpierw mówimy jedno a potem robimy drugie.
A w jaki sposób CDP zaprzeczył samemu sobie?
Bo w ksiązce było napisane, że nie ma Wiedźminek, ponieważ dziewczynki mają minimalne szanse przetrwania próby traw, proste
To wklej proszę odpowiedni cytat, w którym Sapkowski o tym napisał.
spoiler start
Podpowiedź: nie ma takiego cytatu, bo Sapkowski o tym nigdzie nie napisał.
spoiler stop
Miej pretensje do Sapka że coś takiego kiedyś wymyślił a nie do ludzi którzy chcą żeby uniwersum było spójne światotwórczo.
Spoko, tylko Sapkowski niczego takiego nie wymyślił...
Wiec tworzenie nowych szkół nie zaprzecza oryginalu
No właśnie przeczy, bo w książkach wiedźmini są "ginącym gatunkiem". Ma to sens, biorąc pod uwagę historię Kaer Morhen (pogrom itd.) i zakładając, że inne szkoły nie istnieją. Jeżeli jednak przyjmiemy, że było wiele szkół, to wtedy zanikanie wiedźminów nie będzie mieć sensu. Bo niby dlaczego wszystkie cechy miałyby nagle upaść w tym samym czasie? Dlaczego tajemnica wiedźmińskich mutacji miałaby nagle zaginać, skoro była rozproszona po całym świecie, a nie scentralizowana w jednym miejscu? To przeczy zasadom logiki.
"Bo w ksiązce było napisane, że nie ma Wiedźminek, ponieważ dziewczynki mają minimalne szanse przetrwania próby traw, proste
To wklej proszę odpowiedni cytat, w którym Sapkowski o tym napisał.
spoiler start
Podpowiedź: nie ma takiego cytatu, bo Sapkowski o tym nigdzie nie napisał.
spoiler stop"
To ja nie mając książki w ręku od 20 lat pamiętam, że było to wyjaśnione.
To ja nie mając książki w ręku od 20 lat pamiętam, że było to wyjaśnione.
W takim razie mam złe wieści, pamięć ci szwankuje...
https://youtu.be/DF__ZB-J6A0?si=Xbzr42Rk8Le4brIF
Polecam drugi odcinek uwielbianego ostatnio, polskiego serialu Wiedźmin.
PS Wg kanonu Geralt jest martwy.
Ehh, jest to wspomniane w książkach bardzo szczątkowo, ale no z tego co pamiętam, to jest - bo Bonhart miał medaliony wiedźmińskie różnych zwierząt, no i przez to proste założenie, że takie szkoły istniały. Czy jest to niepotrzebne? No nie wiem, jak dla mnie to w kontekście adaptacji w formie gry to sprawdza się akurat dobrze, bo jest to rozróżnienie stylu walki i co za tym idzie rynsztunku wśród wiedźminów.
Ogólnie to też kurcze, nie mam jakiejś większej niechęci do Sapka jak niektórzy chyba, ale jak czytam jego wypowiedzi, to przypomina mi się jednak skąd się to bierze - nawet i tutaj wychodzi to ego pisarza o przewadze słowa pisanego nad obrazem i tak dalej i jakie to oczywiste. No i rozumiem, że jak siedzi w tym fachu to ma do tego większe upodobanie, też na myśl przychodzi łatwa zaleta - w całościowym wyobrażeniu sobie danej treści, jednak finalnie to i tak się sprowadza do preferencji co do różnych mediów, niż jest tu jakaś faktyczna i "udowadnialna przewaga" jednego nad drugim.
jest to wspomniane w książkach bardzo szczątkowo, ale no z tego co pamiętam, to jest - bo Bonhart miał medaliony wiedźmińskie różnych zwierząt
Zgadza się:
"Gwałtownym ruchem rozchełstał kubrak i koszulę, wyciągnął,
plącząc łańcuszki, trzy srebrne medaliony. Jeden miał kształt głowy
kota, drugi orła lub gryfa. Trzeciego nie widziała dokładnie, ale chyba
był to wilk."
Ogólnie to też kurcze, nie mam jakiejś większej niechęci do Sapka jak niektórzy chyba, ale jak czytam jego wypowiedzi, to przypomina mi się jednak skąd się to bierze - nawet i tutaj wychodzi to ego pisarza o przewadze słowa pisanego nad obrazem i tak dalej i jakie to oczywiste. No i rozumiem, że jak siedzi w tym fachu to ma do tego większe upodobanie, też na myśl przychodzi łatwa zaleta - w całościowym wyobrażeniu sobie danej treści, jednak finalnie to i tak się sprowadza do preferencji co do różnych mediów, niż jest tu jakaś faktyczna i "udowadnialna przewaga" jednego nad drugim.
Ja bym tutaj polemizował, czy rzeczywiście nie istnieje możliwa do udowodnienia przewaga słowa pisanego nad obrazem. Oczywiście kwestia preferencji jest bezdyskusyjna, ale patrząc na temat szerzej i bardziej obiektywnie, to przynajmniej moim zdaniem, trudno się z Sapkiem nie zgodzić. W przypadku samej adaptacji, jeśli historia w formie tekstowej służy jako materiał źródłowy dla produkcji growej czy kinowej, jako wyznacznik wyższości można uznać zależność, że dzieło Y nie istniałoby bez dzieła X. Natomiast w drugą stronę, jeśli najpierw był obraz, a później tekst, to niby też zachodzi powyższa zależność, tylko że w drugą stronę, aczkolwiek bardzo często w książkach mamy znaczne rozszerzenie całego lore, całej historii, więcej faktów, szczegółów, których film lub gra nie miały możliwości w sobie zawrzeć i to również może skłaniać ku poglądowi wyższości tekstu nad obrazem. Z tego wynika też, że forma tekstowa posiada tylko jedno ograniczenie, jakim jest wyobraźnia, autor może na papier przełożyć wszystko, każdą swoją myśl, najdrobniejszy opis, najdrobniejszy szczegół, co pozwala odbiorcy jeszcze bardziej zanurzyć się w świat przedstawiony, filmy i gry posiadają natomiast mnóstwo ograniczeń w tym zakresie, przez co osiągalny poziom pogłębionej immersji jest raczej niższy niż podczas lektury książki.
Ehh, jest to wspomniane w książkach bardzo szczątkowo, ale no z tego co pamiętam, to jest - bo Bonhart miał medaliony wiedźmińskie różnych zwierząt
Czytając wypowiedzi Sapka można dojść do wniosku, że on wzory medalionów kojarzył raczej z ich posiadaczami, niż ze szkołą:
"Być może rzucę trochę światła na sprawę wiedźmińskich medalionów, ich znaczenia i powiązania z poszczególnymi osobami?"
Czyli np. wilczy medalion Geralta ma zapewne podkreślać jego naturę, usposobienie i charakter, nie zaś szkołę.
No jak, CDPR nie trzyma się materiału źródłowego? No pewnie, że nie, bo, jako rzekł Sapkowski, książki, to książki, a gry, to gry. W grze, dzięki podziałowi na szkoły, można chociażby wprowadzić dla każdej z nich oddzielny rynsztunek. Książkowy Geralt jest biedakiem, a ten wirtualny bogolem, który, koniec końców, staje się właścicielem winnicy. Jak bardzo to jest zgodne z tym, co stworzył Sapkowski? No pewnie nijak, ale co byśmy robili w grze, gdyby usunąć wszystkie niezgodności?
Pomysł ze szkołami wiedźmińskimi możnaby fajnie rozwinąć, chociaż w kontekście tego, że wiedźmini są na wymarciu, a wiedza o mutacjach przepadła, ciężko to uzasadnić. Niemniej Sapkowski sam pisał, że Coen był ze Szkoły Gryfa, a w Sezonie Burz wspomina wiedźmina ze Szkoły Kota, więc teraz sam sobie trochę zaprzecza. Niemniej całe uniwersum od zawsze trzeszczy nieco w szwach i pełne jest niespójności, więc podejście CDP do szkół wiedźmińskich IMO jest OK.
Zanim ogłosili W4 z Ciri w roli głównej, liczyłem na to, że w czwartej części będzie można stworzyć własnego protagonistę i wybrać mu szkołę, która determinowałaby chociażby ciężar noszonego pancerza oraz styl walki. Aczkolwiek wprowadzenie co najmniej 4, a być może i 6 szkół biorąc pod uwagę zestawy wyposażenia z W3, w tym stosunkowo niewielkim uniwersum byłoby trudne do logicznego wyjaśnienia.
Niemniej Sapkowski sam pisał, że Coen był ze Szkoły Gryfa, a w Sezonie Burz wspomina wiedźmina ze Szkoły Kota
Bzdury. Ani razu u Panżeja nie pada twierdzenie, że Coen jest ze Szkoły Gryfa, tylko że pochodzi z Poviss. Tę wersję dorobiły gry oraz fanowskie opowiadanie ze "Szponów i kłów".
Co do Brehena, pojawiają się jedynie wzmianka, że ma medalion z głową kota i należy do Kotów (nie Szkoły Kota), czyli nieudanych wiedźminów.
Bzdury. Ani razu u Panżeja nie pada twierdzenie, że Coen jest ze Szkoły Gryfa, tylko że pochodzi z Poviss. Tę wersję dorobiły gry oraz fanowskie opowiadanie ze "Szponów i kłów".
Co do Brehena, pojawiają się jedynie wzmianka, że ma medalion z głową kota i należy do Kotów (nie Szkoły Kota), czyli nieudanych wiedźminów.
A teraz dorzuć jeszcze całą masę przekładów na inne języki, gdzie wystarczy, że w jednym tłumacz użył słowa "szkoła" i już mamy impuls do powstania legendy. W zasadzie jest niemal pewne, że wielu zagranicznych tłumaczy czerpie wiedzę o tym uniwersum z gier, więc dla nich jest naturalne, że szkoły istniały tam od początku.
Ok, a zatem jak rozwinąć kwestię medalionów cechu kota i gryfa, które w książkach Sapkowskiego nosił Leo Bonhart jako trofeum po pokonanych wiedzminach? Czy cechy nie były szkołami?
W sumie może pójść w tym kierunku, że wiedźmini szkolili się razem a po zakończonym szkoleniu zapisywali się do określonego cechu. Nie zdziwiłbym się gdyby taką drogę obrał gdyby mu się chciało temat zgłębiać. Ale znająs Sapkowskiego to po prostu zostawi jak jest i nie będzie wdawał się w szczegóły.
W zasadzie Rozdroże kruków rzuca dość sporo informacji w tej kwestii. Gryfy prawdopodobnie powstawały w twierdzy Mirabel na dalekiej północy, po rozłamie powstały jeszcze dwa wiedźmińskie laboratoria, czyli Beann Grudd, gdzie powstawały Koty i Kaer Morhen, gdzie powstawały Wilki. Jedynie Preston Holt wydaje się być fantazją Sapkowskiego, który uznał za dobry pomysł namieszać i dać mu z jakiegoś powodu medalion żmii, pomimo, że chłop był z Kaer Morhen. No ale tutaj można wysunąć daleko idącą interpretację, że po prostu zrobił sobie nowy medalion, żeby się odciąć od cechu wilka.
Mówcie co chcecie, ale ja właśnie to najbardziej szanuję u Sapkowskiego - kocha swoje rzemiosło.
W natłoku współczesnych pisarzyn, którzy siadają do pisania tylko dlatego, że książkę łatwiej i taniej napisać niż stworzyć film czy grę (a i tak cały czas marząc o adaptacji przez Netfliksa), Sapkowski wyróżnia się tym, że kocha formę pisaną i przedkłada ją nad inne.
I bardzo dobrze rozumie, że bycie pisarzem to nie malowanie obrazów, wymyślanie konstrukcji i melodii ale właśnie układanie literek.
I dlatego zdania, które widzimy w jego książkach sprawiają wrażenie jakby autor rzeczywiście chciał by one tam stały a nie tylko traktował je jak wypełnienie kartek wewnątrz okładki.
Sapkowski zawsze twierdził, że nie chce mu się tworzyć świata, rysować map i nie przykłada do tego wagi, a w "Rozdrożu kruków" dostaliśmy sporo geograficzno-topograficznych opisów. Zresztą jakby tak spojrzeć to w książkach wszystko jest szczątkowe, bo Sapkowi się nie chciało. Redzi zrobili dobrą robotę rozwijając uniwersum. W "Rozdrożu kruków" nawet Holt ma medalion żmii. Bonhart miał medaliony kota i gryfa po zabitych wiedźminach. Redzi wykorzystali to by wprowadzić różnorodność ekwipunku w grach, głównie w Wiedźminie 3.
"Słowo pisane zawsze i zdecydowanie góruje nad obrazem, a żaden obraz – animowany czy nie – nie dorównuje sile słowa pisanego." - powiedział pisarz
"Jeden obraz jest wart tysiąca słów" - powiedział malarz
"Tylko animowany obraz zapewnia pełną immersję" - powiedział filmowiec
"Tylko gry w grach możesz wpłynąć na fabułę" - powiedział twórca gier
Który ma rację?
Sapek zamiast sie czepiac niech sie wezmie za pisanie kolejnych czesci zeby ksiazki sie zgadzaly z tym co tworcy serii wymyslili.
pod kątem marketingowym powinno zostac. w koncu mozna sprzedac wiecej rzeczy ze szkołą wilka, niedzwiedzia, borsuka i osła niz tylko wilka :P
Wiedźmińskie szkoły to idiotyzm co jak szkoły w Harrym Potterze, Wiedźmini to ludzie z lasu, a nie popierdółki którzy będą siedzieć przed tablicą w szkole i słuchać się innych co mają robić.
A sapek jak zawsze sapie. Uwielbiam to jego nieustanne naburmuszenie. A każdego kto ma do niego o to pretensje chcę uświadomić, że tylko prawdziwa maruda mogła stworzyć tak smutny i ponury (a jednocześnie piękny i kolorowy) świat, jakim jest uniwersum wiedźmina. To właśnie nieprzyjemnemu charakterowi pana Andrzeja Sapkowskiego zawdzięczamy powstanie tego dzieła. Niepoprawny, radosny optymista nigdy by takiej konfiguracji nie stworzył.