Twórca serii Saint Row nie wyklucza zakupu Valve lub sprzedania Steama, ale nie wyobraża sobie szalonego scenariusza, który doprowadziły do takich decyzji.
Nie tylko gracze wyrażają obawy co do przyszłości Steama. Również niektórzy deweloperzy pokroju ojca serii Saints Row martwią się, co czeka platformę firmy Valve po czasach Gabe’a Newella.
Chris Stockman w wywiadzie dla serwisu Esports Insider skupił się głównie na przyczynach porażki ostatniej odsłony serii zwariowanych sandboxów i spekulacjach na temat Grand Theft Auto 6. Niemniej padło też pytanie o obawy graczy związane ze Steamem – i całym Valve – po ewentualnym odejściu Gabe’a Newella (albo, odpukać, po jego śmierci).
Można Steama nie lubić z takich lub innych przyczyn, ale nie da się ukryć, że obecnie trudno mówić o graniu na PC bez tej platformy. Rosnąca popularność „pary” i jej stały rozwój sprawiły, że to właśnie tam skupia się większość rynku pecetowego.
Jednakże (nawet pomijając oskarżenia o „monopol”), takie de facto uzależnienie grania PC od Steama od dawna budzi obawy, głównie w kontekście szefa Valve. „Gaben” wkrótce skończy 63 lata i trudno oczekiwać, by mógł jeszcze długo sprawować pieczę nad Valve. Oczywiście teorie o zabójczym zsynchronizowaniu serwerów Steama z biciem serca Newella są tylko żartem, ale internauci spodziewają się albo braku zmian („Gaben” formalnie jest już na emeryturze), albo nawet odsprzedania praw do platformy innej spółce (choć wydaje się to mało prawdopodobne).
Stockman uważa, że te obawy nie są bezzasadne, głównie w kontekście możliwego przejęcia Valve przez, na przykład, Microsoft. Może to wydawać się absurdalne w kontekście pozycji Steama, ale nieoficjalna wycena platformy opiewa na około 10 miliardów dolarów. To o wiele mniej, niż gigant z Redmond zapłacił za Activision Blizzard, nie mówiąc o planowanym zakupie Electronic Arts przez inwestorów. Aczkolwiek można się zastanawiać, czy taka wycena nie jest aby o wiele za niska (Stockman nie wyklucza, że zakup Valve mógłby być droższy niż EA).
Według Stockmana szansa na taką transakcję to „40-60%”, ale musiałoby się zdarzyć coś szalonego albo Valve lub Newell musieliby popełnić ogromny błąd, by taki scenariusz się zrealizował. Firma nie ma obecnie bowiem powodu, by szukać nabywcy siebie lub Steama.
Czy uważam, że to się kiedykolwiek wydarzy? Powiedziałbym, że szanse na to wynoszą 60–40%. Nie potrzebują pieniędzy. Są bogaci ponad swoje najśmielsze marzenia. Mają niemal monopol na rynku gier komputerowych, a przynajmniej na rynku dystrybucji. Musiałoby się wydarzyć coś naprawdę szalonego. Nie potrafię nawet wyobrazić sobie scenariusza, w którym coś takiego mogłoby się wydarzyć.
Wszystko sprowadza się do jednej niepewnej kwestii: czy Gabe Newell ma już gotowy plan postępowania ze swoim „dziedzictwem” i tego, kto przejmie stery w Valve po jego odejściu? Gracze liczą, że nie poznają odpowiedzi na te pytania zbyt prędko. Stockman również nie wydaje się fanem zakupu Steama przez Microsoft, skoro uważa, że byłaby to „powolna spirala prowadząca do śmierci”.
Więcej:Waydroid Valve ma swoją nazwę. Lepton może pomóc uruchomić gry z Androida na SteamOS
3

Autor: Jakub Błażewicz
Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).