Ta karta to świetne uzupełnienie starszego komputera, bez wydawania fortuny. Test Radeona RX 9060 XT
Sapphire RX 9060 XT to budżetowa karta graficzna AMD z 16 GB pamięci, która zaskakuje wydajnością w nowych grach, nawet na starszym sprzęcie. Sprawdzamy, czy to godna alternatywa dla droższych modeli od NVIDII.

Jakiś czas temu robiliśmy test Radeona RX 9070, a teraz przyszedł czas na Sapphire RX 9060 XT. Ta tania propozycja od AMD chce odnaleźć się tam, gdzie NVIDIA nie widzi dla siebie pola do popisu. W teorii dostajemy 16 GB pamięci, więc wygląda na to, że jest to urządzenie, które warto rozważyć do zakupu do tańsze lub starszego komputera. Jak wypada jednak w praktyce?
Aby to sprawdzić, wziąłem na warsztat trzy gry, aby sprawdzić jakie osiągi uda mi się w nich uzyskać, stosując wszelkie technologie od AMD oraz rzecz jasna potencjał samej karty. Nieco utrudniłem sobie to zadanie, wybierając starszy zestaw PC, przez co sprawdzę, o ile uda mi się podnieść komfort rozgrywki, wymieniając tylko samą kartę.
Wiem, że nie odgrywa to żadnej roli, ale sama Sapphire RX 9060 XT jest naprawdę ładnie zaprojektowana. Jej obudowa jest schludna, a kolorowe podświetlenia dodają jej uroku. Moim zdaniem będzie świetnym dodatkiem do przeszklonej obudowy, bo będzie cieszyć oko. Po zachwytach, w ciągu kilku chwil podłączyłem ją do obudowy i byłem gotowy rozpocząć testy.
Platforma testowa
Podobnie jak w przypadku RX 9070 wybraliśmy nieco słabszą konfigurację, aby przekonać się, czy RX 9060 XT warto rozważyć jako kartę do wzmocnienia starszego zestawu komputerowego. Dlatego wpięliśmy ją do jednostki wyposażonej w Ryzen 5 3600XT, na płycie MSI B350M PRO-VDH z 16GB RAM DDR4 3200MHz (Crucial Balistix).
To wszystko napędzane przez zasilacz Corsair o mocy 650 W. Do tego dochodził monitor 27 cali o rozdzielczości 2560 x 1440 oraz Windows 10, który co prawda już wkrótce straci wsparcie, ale wciąż jest niezwykle popularny wśród graczy.
Testy w benchmarku
Przepuszczony przez testy kilka razy, komputer dał całkiem niezłe wyniki. Oczywiście są one poglądowe i kluczowe w tej kwestii są osiągi w grach cyfrowych. Te także nie zawiodły.
Testy w wybranych grach
Cyberpunk 2077
Na pierwszy ogień poszedł Cyberpunk 2077, który wciąż jest świetnym benchmarkiem growym, zwłaszcza w przypadku mniej wydajnych zestawów. W przypadku naszych testów nie ukrywam, że zostałem całkowicie zaskoczony. Tutaj mogłem liczyć na praktycznie najwyższe ustawienia graficznie, włącznie z ray tracingiem. W przypadku ustawień ultra, średnia klatek oscylowała w okolicach 55. Pograłem nieco na tych ustawieniach i w porządku – praktycznie nie zauważałem spadków poniżej 60 FPS-ów.
W przypadku zejścia z ustawień (głównie ray tracingu) dostajemy już znacznie lepsze wyniki i to powyżej 60 kl./s. Rozgrywka była płynna i nie licząc kwestii związanych z oświetleniem, mogłem liczyć na najwyższe ustawienia graficzne.
Kingdom Come: Deliverance II
Nie byłbym sobą, gdybym nie odpalił przygód Henryka ze Skalicy. Aby maksymalnie obciążyć podzespoły, udałem się na rynek Kuttenberga, gdzie mamy całkiem spory obszar, wypełniony NPC oraz różnymi obiektami. Podobnie jak w przypadku Cyberpunka 2077 zacząłem od odpalenia najwyższych ustawień graficznych, czyli eksperymentalnych. W ich przypadku jednak ilość kl./s nie była zbyt zadowalająca i szybko spadła poniżej 53, co średnio dawało 51 kl./s. Dało się grać, bo tempo KCD II nie należy do najszybszych, ale osobiście kłuło to nieco w oczy. Dlatego postanowiłem nieco obniżyć poziom graficzny.
W przypadku bardzo wysokich ustawień było już o wiele lepiej – gra okazjonalnie „gubiła 2-3 FPS-y, ale były to sporadyczne sytuacje i tytuł utrzymywał stałe 60 klatek w trakcie zabawy. Pozwalało to na płynną rozgrywkę, bez względu na to, co dzieje się na ekranie. Sprawdzałem płynność przy okazji większych, fabularnych bitew i także było w porządku, bez większych problemów czy spadków płynności.
Marvel Rivals
Aby sprawdzić wydajność przy bardziej dynamicznych tytułach, wybrałem Marvel Rivals. Nie jest to produkcja wybitnie wymagająca pod względem oprawy graficznej, ale płynność rozgrywki jest tutaj kluczowa. Podobnie jak w przypadku poprzednich gier zacząłem od najwyższych ustawień graficznych, ale tutaj czuć było, że płynność gdzieś… wycieka. Niby miałem te 60 kl./s, ale ciągle było czuć dropy w rozdzielczości 2560 x 1440. Przy obniżeniu jej do 1920 x 1080 uzyskałem w pełni płynną rozgrywkę przy zachowaniu najwyższych ustawień graficznych.
Granie w wyższej rozdzielczości było możliwe, ale tak jak wspomniałem, nie do końca była to płynna rozgrywka. Zwykle ilość FPS-ów utrzymywała się powyżej 54, ale o stałym poziomie 60 kl./s. w 2560 x 1440 można było raczej zapomnieć. Wszystko uzależnione było od mapy oraz tego co dzieje się na ekranie.
Technologie AMD całkiem nieźle działają
Widać, że AMD nie chce pozostawać w tyle i stale rozwijają swoje technologie upscalingu oraz generatora klatek. W przypadku AMD FSR 3 oraz AMD FRS 3 Frame Generation ich aktywacja sprawiała, że ilość klatek rosła bardzo radykalnie. W przypadku Kingdom Come: Deliverance II bez technologii upscalingu średnia ilość klatek zatrzymywała się w okolicach 40. Po jego zastosowaniu uzyskiwałem stabilne 60 kl./s bez żadnych problemów z wyświetlanym obrazem.
Sama aplikacja do pełnego wykorzystania potencjału RX 9060 XT jest bardzo przejrzysta i muszę przyznać, że prezentuje się o wiele lepiej niż propozycja NVIDIA. Jeśli chodzi o kulturę pracy, to muszę przyznać, że karta w trakcie większych obliczeń była „słyszalna”, ale wpływ na to miało głównie fakt, że obudowa była stale otwarta. Średnia miara całkowitego poboru mocy przez kartę graficzną wyniosiła 137 W, a temperatura GPU nie przekroczyła 68 stopni Celsjusza.
Ciekawa propozycja dla osób, które szukają alternatywy dla „Zielonych”
RX 9060 XT w wersji 16 GB to w 2025 roku to kolejna karta, która pozwala na płynny gaming przy większości nowych tytułów, oczywiście idąc na ustępstwa w kwestii rozdzielczości czy ustawień graficznych. Jej niewątpliwą zaletą jest to, że jest ona tańsza od swojego bezpośredniego konkurenta GeForce RTX 5060 Ti, oferując podobne wartości wydajności. Obecnie propozycje od AMD w oficjalnych sklepach można znaleźć do 2000 złotych, ale zdarzają się także propozycje sprzedażowe na poziomie 1650-1800 złotych.
Czerwoni starają się „gonić” Zielonych pod względem różnych rozwiązań technologicznych jak upscaling czy ray tracing, ale wciąż to jednak NVIDIA jest na czele stawki. Z kolei AMD wciąż zyskuje uznanie wśród graczy za pośrednictwem cen bardziej przyjaznych portfelom użytkownika. Dostajemy więc kartę graficzną, która nie ma się czego wstydzić na rynku, aczkolwiek nie ma szans z produktami z wyższej półki. Jej wybór jest więc uzależniony wyłącznie od preferencji samego kupującego – większa, ale droższa moc pod kątem konkurencji bądź budżetowość oraz zrównoważone osiągi w przypadku Sapphire RX 9060 XT.
Więcej:Nowa umowa OpenAI na 10 gigawatów pokazuje, jak kosztowna energetycznie jest sztuczna inteligencja