„Ta cena jest szalona.” LEGO stworzyło zestaw akwarium, który kosztuje majątek, przebijając ceną znacznie ciekawsze modele
LEGO po raz kolejny bije rekordy cenowe. Ich najnowsza propozycja to chyba jeden z najbardziej zaskakujących zamachów na fanowskie portfele, jakie mieliśmy okazję oglądać w ostatnich latach.

Kolejny zestaw LEGO metaforycznie rozbija bank. Po wielkich replikach kultowych obiektów znanych z Gwiezdnych Wojen czy chociażby drogiej, ale pełnej rozmachu Barad-dur z Władcy Pierścieni przyszedł czas na mniej charakterystyczny, ale równie ambitny cenowo projekt – tropikalne akwarium o numerze 10366.
Parametry tego zestawu są następujące: konstrukcja będzie się składała z 4154 elementów. Natomiast jego wymiary to 36 cm wysokości, 52 cm szerokości i 28 cm głębokości. Za całość zapłacimy w momencie premiery (16 listopada) 1949,99 zł.

„Ta cena jest szalona”
Od razu pojawiają się więc porównania z innymi wielkoskalowymi projektami LEGO jak choćby Rivendell (6167 klocków, 2149,99 zł) czy wydana w zeszłym roku wieża Barad-dur, która jest złożona z 5471 elementów i kosztuje 1999,99 zł. Ceny tych budowli są jednak przynajmniej częściowo usprawiedliwione w oczach fanów, bo należą do znanego fanom i powszechnie lubianego uniwersum (zawierają więc „podatek od marki”).
O rany. Wiedziałem, że to będzie duży i drogi zestaw, ale z jakiegoś powodu myślałem, że będzie kosztować 300 funtów, a nie 400. Rośliny są naprawdę dobrze wykonane, ale całość po prostu nie jest wystarczająco interesująca jak na ten pułap cenowy, a rybki wyglądają okropnie.
To nie jest produkt licencjonowany. Nie powinien kosztować więcej niż 299 dolarów. Nawet nie wykorzystują prawdziwych gatunków ryb. Nazywają to kreatywnością, ale można się założyć, że mieli po prostu części w określonych kolorach na stanie i chcieli się ich pozbyć.
Czyżby LEGO sprawdzało grunt i jak daleko może się posunąć? Wniosek nie wydaje się być zbyt bardzo na wyrost – w szczególności po ostatnich klockowych premierach spod znaku Gwiezdnych Wojen. Wszystko jednak jak zwykle w rękach fanów – to oni ostatecznie zadecydują, czy skok cenowy zostanie zaakceptowany.
Część odnośników na tej stronie to linki afiliacyjne. Klikając w nie zostaniesz przeniesiony do serwisu partnera, a my możemy otrzymać prowizję od dokonanych przez Ciebie zakupów. Nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!