Szef Microsoftu nie wierzył w sukces iPhone'a na premierę, to wideo przypomina jego pierwszą reakcję
Reakcja na nowinki technologiczne często może spotkać się ze sceptycyzmem. Udowadnia to reakcja dyrektora generalnego Microsoftu z 2007 roku, gdy opowiadał, co myśli o zaprezentowanym wtedy iPhonie.

Aktualnie kolejne modele iPhone’a są jednymi z najpopularniejszych smartfonów na całym świecie. Każdy kolejny model jest najlepszym, jaki dotychczas stworzyło Apple i podobnie było 17 lat temu, gdy Steve Jobs pokazał światu pierwszą wersję smartfona z dotykowym ekranem bez fizycznej klawiatury. Wtedy jednak nie wszyscy byli przekonani co do pomysłu oraz ceny.
Steve Ballmer był sceptyczny wobec iPhone’a
Gdy w 2007 roku Steve Jobs przedstawił pierwszy model iPhone’a, dyrektorem generalnym Microsoftu był Steve Ballmer. Doświadczony biznesmen został wtedy zapytany co myśli o urządzeniu i możemy przypomnieć sobie jego słowa, dzięki nagraniu umieszczonym na X (dawniej Twitter). Po słowach Ballmera od razu można zwrócić uwagę, że największe wrażenie na nim zrobiła wysoka cena produktu.
Jednocześnie dyrektor generalny Microsoftu zauważył, że Apple na razie nie ma doświadczenia w sprzedaży telefonów i w ciągu najbliższych miesięcy jedyne, co będą mieli, to najdroższy telefon, jaki kiedykolwiek został stworzony. Nie stwierdza jednak, że nikt nie kupi iPhone’a, być może poza jedną duża grupą odbiorców, jaką są klienci biznesowi.
Zdaniem Steve’a Ballmera dla nich ważna jest fizyczna klawiatura, która pozwala na sprawne pisanie maili. Jej brak w iPhonie był wtedy czymś nowym i wymagałby przyzwyczajenia się, na co nie każdy mógł chcieć się zdecydować.
Przyszłość pokazała, że ludzie chcieli posiadać „najdroższy telefon na świecie”, a Microsoft ostatecznie odpadł z rynku smartfonów. Z drugiej jednak strony słowa Steve’a Ballmera się sprawdziły i jeszcze przez kolejne lata spora część klientów biznesowych korzystała z produktów spod szyldu Blackberry, które oferowały fizyczną klawiaturę.
Więcej:Polacy przenoszą numery częściej. Dwaj operatorzy największymi beneficjentami