Szczęściarz kupił limitowanego Game Boya Color w śmiesznej cenie, ponieważ sprzedawca uważał, że jest zepsuty
Konsolka z „zepsutym dźwiękiem” okazała się w pełni sprawna, wystarczyło poruszyć pokrętłem głośności. Sprzedawca przez niedopatrzenie lub niewiedzę zrobił kolekcjonerowi prezent.

Ten kolekcjoner może mówić o sporym szczęściu. Kupił on rzekomo uszkodzonego Game Boya Color w limitowanej edycji Pokemon za połowę normalnej ceny. Sama konsolka jest w bardzo dobrym stanie wizualnym, lecz sprzedawca wystawił ją jako niesprawną, ponieważ nie działał dźwięk. Odrobina ryzyka w tym przypadku jednak się opłaciła, ponieważ finalnie sprzęt okazał się w pełni sprawny.
Nintendo Game Boy Color w edycji Pokemon
Uzytkownik Reddita o nicku Benzona opisał swoją historię zakupu limitowanej edycji Game Boya Color. Nabył go za 40 dolarów (162 zł), choć tego typu urządzenia z reguły są wystawiane znacznie drożej, nawet w cenie 100 dolarów. W tym przypadku jednak sprzęt był sprzedawany jako uszkodzony. Dźwięk miał być niesprawny, prawdopodobnie wystąpiła usterka układów audio. Kolekcjoner jednak się mocno zdziwił - konsolka wydała z siebie głos, gdy tylko zwiększył głośność używając pokrętła.
Ta „usterka” polegała na przekręconej na minimum kontrolce głośności. Sprzedawca prawdopodobnie na tyle słabo znał się na tym sprzęcie, że nie wiedział, w jaki sposóbsię to ustawia. Gracz w ten sposób dość tanio nabył kolekcjonerski okaz konsolki Nintendo w dobrym stanie. Numer seryjny jest cały, co świadczy o jej dobrej kondycji, gdyż z reguły w tak wiekowych urządzeniach jest on zniszczony.

W komentarzach inni gracze opowiadają podobne historie. Takie sytuacje się zdarzają, czasem wystarczy oczyścić styki lub znaleźć i wyregulować pokrętło kontrastu, aby teoretycznie zepsuty Game Boy nagle ożył. Morał z tych historii – lepiej posiadać rozeznanie w tym, co się sprzedaje, inaczej nieświadomie zrobimy komuś prezent. Chyba, że jest to zamierzone, wszak Święta są już za rogiem.
Konsole retro w sklepie RTV Euro AGD
Część odnośników na tej stronie to linki afiliacyjne. Klikając w nie zostaniesz przeniesiony do serwisu partnera, a my możemy otrzymać prowizję od dokonanych przez Ciebie zakupów. Nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!