Przyszłość jest dziś. Pepsi promuje zmianę nazwy swojej marki… Vtuberem
Świat zmienia się na naszych oczach. Autonomiczne samochody, samoobsługowe kasy czy wirtualni celebryci jeszcze niedawno istnieli tylko w filmach sci-fi. A dziś Pepsi Zero promuje rebranding swojego napoju za pomocą vtubingu.
Jeśli szukacie dowodów na to, że już dawno wkroczyliśmy w futurystyczną rzeczywistość (#przyszłośćjestteraz), rzućcie okiem na najnowszą akcję Pepsi. Producent popularnych napojów postanowił zmienić nazwę jednego z nich. Rebranding polega na tym, że Pepsi Max, ta bez cukru, zmieniła się w Pepsi Zero Cukru, a jednym z narzędzi promocji nowej marki jest… streamujący vtuber.
Zapytacie: kim jest vtuber? To prawdziwa osoba, która ukrywa się za komputerowo wygenerowanym awatarem. Słyszycie więc jej głos (czasem przetworzony), ale widzicie stworzoną od zera postać. To może być realistyczny wizerunek przypominający człowieka albo coś mocno stylizowanego, np. w klimatach mangi czy anime. W czasach dynamicznie rozwijającej się AI pojawi się też coraz więcej wygenerowanych komputerowo, opartych na algorytmach vtuberów, coraz trudniejszych do odróżnienia od ludzi, ale to już opowieść na inny moment. Warto dodać, że przypadku vtubera Pepsi, został on zrealizowany przez dwie artystki ściśle współpracujące z firmą i agencjami zaangażowanymi w realizację.
Aby przedstawić przemianę Pepsi Max na Pepsi Zero, zdecydowano się na komiksowy design, nawiązujący oczywiście do brandingu napojów. Postać Vtubera została początkowo zaprezentowana w 2D jako Max, by w trakcie kampanii przejść przemianę – zarówno wizualną (w 3D), jak i nazwy – Zero. Vtuber nie ograniczył się tylko do samotnych streamów – grał również ze znanymi gamerami w popularne produkcje, dzięki czemu udało się pozyskać mu własne grono odbiorców.
Oglądanie Zero, bo tak nazywa się vtuber po przemianie, to nieco nietypowe doświadczenie, które przywodzi na myśl futurystyczne wizje przyszłości dobrze znane z gier czy filmów. Vtuber stworzony przez Pepsi nie jest w pełni wygenerowaną postacią, bowiem za awatarem Zero kryje się człowiek z krwi i kości, ale to i tak intrygujące zjawisko – tym bardziej, że to pierwszy raz, gdy jakaś marka w Polsce tworzy vtubera jako narzędzie promocji.
Vtubing to zjawisko, które ma już kilka lat (pierwszy taki filmik pojawił się w 2011 roku). Jak w przypadku wielu tego typu fenomenów, korzeniami sięga do Japonii, gdzie najpopularniejsze wirtualne postacie mogą się pochwalić milionami subskrybentów i liczbą odsłon materiałów liczoną w setkach milionów. To naprawdę niezły wynik jak na… wytwór programu komputerowego (i całkiem niezłego zespołu stojącego za takimi postaciami). Trudno się więc dziwić, że vtubing przyciąga również do siebie także duże korporacje.
Vtube’owy projekt Pepsi jeszcze trwa, więc jeśli chcecie zobaczyć, o co tak naprawdę chodzi, zajrzyjcie na streamy Zero.
Materiał powstał we współpracy z marką Pepsi Zero.