Czystka w dziale animacji Netflixa. Co ją spowodowało?

Koniec złotego okresu w dywizji animacji Netflixa. Firma właśnie zwolniła Phila Ryndę ze stanowiska dyrektora kreatywnego kierownictwa i rozwoju dla oryginalnych animacji oraz część jego podwładnych. Jednocześnie firma postanowiła usunąć wiele obiecujących seriali animowanych, jak ten powstający na bazie komiksu Gnat (ang. Bone).

Netflix nie jest już miejscem dla kreatywnych twórców

Taką tezę zdają się potwierdzać obecni i byli pracownicy Netflixa. Jeden z twórców w dywizji animacji, którego serial nie został wznowiony, powiedział, że podczas dołączania do firmy hasłem było: „Chcemy być domem dla seriali uwielbianych przez wszystkich”, a kilka lat później przekształciło się w: „Chcemy stworzyć to, co widownia pragnie zobaczyć”. Zmiana kierunku rozwoju doprowadziła do odejścia wielu talentów i część powróciła do Cartoon Network, Disneya, Nickelodeona, a pozostali dołączyli do rozbudowujących się Apple TV+ i Amazona.

Zwolnienie Phila Rhyndy jest finałem chaotycznego okresu przejścia z jednej filozofii twórczej do drugiej. Rozwój talentów i kreatywności został zastąpiony korporacyjną presją, sprzecznymi komunikatami oraz oskarżeniami o fałszowanie danych.

Dywizja animacji Netflixa miała potencjał

O turbulencjach w dziale dzieci i rodziny dywizji animacji Netflixa poinformował portal The Wrap, z którym skontaktowało się kilku twórców. Jeszcze kilka lat temu miejsce to kusiło wiele młodych utalentowanych osób obietnicami nieskrępowanych możliwości wyzwolenia swojej kreatywności. Dodatkowym argumentem był spory budżet korporacji, który dawał szansę na rozwój i stworzenie czego tylko się chce.

Powiązane:Nowy serial Netflixa o wojsku jest hitem. 8-odcinkowe widowisko podbija streaming i zachwyca krytyków z 92% pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes

Korporacji udało się przyciągnąć takie legendy jak Craig McCracken (Atomówki, Dom dla zmyślonych przyjaciół pani Foster), Elizabeth Ito (Pora na przygodę!) i Jorge Gutierrez (!Mucha Lucha!). Mogli oni zacząć pracę nad swoimi wymarzonymi projektami, a Netflix zadbał o wsparcie w postaci młodych talentów. Jednocześnie korporacja rozpoczęła współpracę z DreamWorks Animation, czego wynikiem byli Łowcy trolli: Opowieści z Arkadii oraz Kipo i Dziwozwierze. Ten czas już się skończył, a kreatywni twórcy odchodzą, o czym wspomniano wcześniej.

Według byłych pracowników, Netflixa interesują wyłącznie wykresy i tabelki. Korporacja kieruje się wyłącznie liczbami i teoretycznymi wynikami. Takie podejście zabija kreatywność i w dłuższym rozrachunku może doprowadzić do kolejnego spadku subskrypcji, który już miał miejsce w pierwszym kwartale 2022 roku.

Więcej:Epicka trylogia fantasy powróciła na Netflixa, już dziś do obejrzenia trzy filmy z kultowej serii Władca Pierścieni

• seriale animowane
• Netflix
• VoD