Układ nowej generacji M2 w komputerach Apple ma być kolejną rewolucją w wydajności i poborze energii w domowych komputerach. Premiera pierwszych MacBooków z M2 ujawniła jednak parę niedoskonałości, które w tym przedziale cenowym nie powinny mieć miejsca.
Za nami premiery najnowszych laptopów firmy Apple. Niedawno na rynku ukazał się odświeżony 13-calowy MacBook Pro, a w ostatni piątek zeszło embargo na recenzje nowego modelu MacBooka Air. Oba modele jako pierwsze otrzymały drugą generację chipa ARM nazwaną M2, który w porównaniu do poprzedniego M1 ma zapewnić jeszcze lepszą wydajność procesora oraz układu graficznego przy wyjątkowo niskim poborze energii. I choć w różnych benchmarkach wyniki układu M2 rzeczywiście prezentują się dobrze, premiera nowej generacji procesora zasługiwała chyba na nieco lepsze „opakowania”. Każdy z tych laptopów ma bowiem pewne mniej i bardziej istotne niedoskonałości.
Wszystko zaczęło się od szczegółowych recenzji 13-calowego MacBooka Pro. To dość wiekowa, bo już 6-letnia obudowa i ekran, pozbawione wielu wprowadzonych ostatnio dodatków, jak większej liczby portów, złącza MagSafe, czy lepszej kamery, i już z tych powodów nie jest generalnie polecany. Na dodatek okazało się, że dysk SSD w bazowej wersji jest praktycznie dwukrotnie wolniejszy od tego w modelu z poprzednią generacją układu – M1.
Wszystko przez to, że w komputerach z podstawowym dyskiem o pojemności 256 GB zastosowano tylko jedną kość z pamięcią zbiorczą w porównaniu do dwóch w starszym modelu. W tamtym przypadku system wykorzystywał dwa układy równocześnie w porównaniu do jednego teraz, co przełożyło się na 50 procentowy spadek w odczycie danych i 30 procentowy w zapisie. Apple, póki co nie komentuje tej zmiany, a jednym wyjściem dla osób, które nie chcą rezygnować z lepszej wydajności jest dopłata 1200 zł do wersji z dyskiem 512 GB. Zastosowany tam, najwyraźniej, podwójny układ 2x256 GB nie powoduje pogorszenia wydajności.
Piątkowe recenzje MacBooka Air pokazały, że podstawowy model laptopa Apple również cierpi na tę przypadłość i dysk 256 GB jest znacznie wolniejszy od tego w M1. W tym przypadku może to jednak nie być aż tak istotne, gdyż Air zwykle przeznaczony jest do „normalnego”, codziennego użytku, a nie specjalistycznych zadań związanych z kreowaniem treści. Tutaj, niestety, ujawnia się kolejna wada nowego Aira – mianowicie jego cena, która rozpoczynając się od 7 tysięcy złotych, bardziej wkracza już do segmentu PRO. Wspomniany MacBook Pro z M2 jest zresztą w niemal tej samej cenie, a poprzedni model Aira to wydatek rzędu prawie 6 tysięcy. A jeszcze parę lat temu MacBook Air rzeczywiście był w miarę przystępną opcją na wejście w świat komputerów Apple, z ceną na poziomie nieco ponad trzech tysięcy złotych.
Obok wolniejszego dysku i nieco mniejszej wydajności przez brak wentylatora, wszyscy recenzenci zwrócili uwagę na jeszcze jedną wadę Aira – być może nie tak istotną, ale zostawiającą jednak plamę na wizerunku firmy Apple – i to dosłownie. Okazało się bowiem, że na nowoczesna i stylowa obudowa MacBooka Air błyskawicznie łapie wszelkie odciski palców i smugi. Przepiękna powierzchnia już po paru minutach od wyjęcia z pudełka wygląda dosłownie jak papier śniadaniowy, który spędził ranek i przedpołudnie przytulając się do kanapki z tuńczykiem i majonezem.
Póki co przypadłość ta wydaje się dotyczyć MacBooków w nowym odcieniu ciemnego, matowego granatu o nazwie Północ. Apple, chcąc się zapewne pochwalić nowym, modnym odcieniem, rozesłało w wielu przypadkach właśnie ten kolor do recenzentów i, niestety, mleko się wylało. Oglądając filmy lub czytając wrażenia z obcowania z Airem przewijają się słowa typu „magnes na odciski palców”, „nie podchodź bez ścierki”, „odciski z piekła rodem” itp. Ceniony za swój gust i styl Oliur z kanału UltraLinx wspomniał nawet w kontekście Aira o swojej skórze, która „nie ma skłonności do przetłuszczania”, a mimo to laptop po chwili użytkowania wyglądał tragicznie.
Podobne opinie można znaleźć w innych testach. W wielu recenzjach przewijają się też komentarze z pytaniami, jaki kolor wybrać, by uniknąć problemu z przetłuszczoną obudową. Wydaje się bowiem że to właśnie matowe wykończenie nowego koloru „Północ” jest szczególnie podatne na zbieranie odcisków. Chcąc mieć bardziej schludną obudowę trzeba, niestety, wybrać inny kolor – w odcieniu szarości bądź srebrnego.
Inną opcją jest zapewne „słynna” ściereczka Apple za jedyne 99 zł, tak jakby Apple specjalnie zaprojektowało tę powłokę do jej użycia. Przy ciemno-matowym Airze należy się jednak liczyć z wyjątkowo intensywnym wykorzystaniem tego gadżetu, siadaniem do pracy z rękawiczkach antystatycznych lub po prostu pogodzeniu się z faktem, że laptop po każdej sesji będzie wyglądał jak egzemplarz powystawowy.
Czy to robienie burzy z małego problemu? Być może. Jednak użytkownik, wydając około 7 tysięcy złotych na sprzęt do używania na co dzień, raczej nie powinien musieć martwić się o takie rzeczy czy zmieniać swój upatrzony wybór na jakiś inny kolor. Kto jak kto, ale firma Apple ma środki i możliwości, by stworzyć ofertę bez takich wad. O wolniejszym dysku nie wspominając…
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google
10

Autor: Dariusz Matusiak
Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.