filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Wiadomość filmy i seriale 16 listopada 2022, 16:01

autor: Marcin Nic

Autor One Piece pilnuje, by adaptacja Netflixa nie zgubiła ducha oryginału

Netflix nie skończył z tworzeniem adaptacji znanych anime. Teraz przyszła kolej na popularne One Piece, jednak autor oryginału zadba o jakość produkcji.

Źródło fot. One Piece; Eiichiro Oda; 1999
i

Netflix powoli szykuje się do premiery kolejnej adaptacji live-action jednego z najpopularniejszych anime – One Piece. Pomimo niezbyt dużych sukcesów w tej kwestii, gigant streamingowy nie rezygnuje z dalszych prób. Nad jakością najnowszego projektu pieczę trzymać ma Eiichiro Oda, autor oryginału.

Przyznał to jeden z kierowników ds. produkcji oryginalnych w Netfliksie, Ted Biaselli. W ostatnim odcinku podcastu Gayest Episode Ever wyjawił, że autor mangi i anime One Piece bierze czynny udział w produkcji serialowej adaptacji (via Screen Rant).

Pracujemy bezpośrednio z Eiichiro Odą, który jest twórcą. Wiesz, on ma wizję, ale nigdy nie pracował w telewizji, więc jest to wzajemna nauka tego, co działa lub nie, na żywo. Powie nam, że nie o to chodzi w danej scenie, nie taki jest jej sens, a my to zrozumiemy.

Karty podarunkowe do Netflixa kupisz tutaj

Podczas tej samej rozmowy przyznał, że praca nad serialową adaptacją anime jest trudna. Głównie jest to spowodowane faktem, że presja stworzenia udanej produkcji jest zwyczajnie większa.

Presja związana z adaptacją anime zawsze była powodem katastrofy, nie chcę mieć tego na swoim koncie. Chcę być facetem, który rozumie, co robią, intencje stojące za materiałem źródłowym i sposób, w jaki to tłumaczymy. Zamiast tworzyć kopię lub zabierać markę i wyrzucać wszystko inne, istnieje złoty środek w zrozumieniu prawdy kryjącej się za całym materiałem źródłowym, a następnie zastanowieniu się, czy da się to sensownie przełożyć.

Na efekty pracy twórców serialowej adaptacji live-action One Piece przyjdzie widzom jeszcze trochę poczekać. Nadal bowiem nie wiadomo, kiedy ten projekt ujrzy światło dzienne.

Marcin Nic

Marcin Nic

Przygodę z pisaniem zaczął na nieistniejącym już Mobilnym Świecie. Następnie tułał się po różnych serwisach technologicznych. Chociaż nie jest typowym graczem, a na jego komputerze znajduje się tylko Football Manager, w końcu wylądował w GRYOnline.pl. Nie ma dnia, w którym nie oglądałby recenzji nowych smartfonów, dlatego początkowo pisał o wszelkiego rodzaju technologii. Z czasem jednak przeniósł swoje zainteresowania bardziej w kierunku kinematografii. Miłośnik NBA, który uważa, że Michael Jordan jest lepszy od LeBrona Jamesa, a koszykówka z lat 90-tych była przyjemniejsza dla oka.

więcej