Nowy dysk SSD ma duży czerwony przycisk. Spróbuj zgadnąć, co się stanie po jego naciśnięciu
Dobre dla hakerow, wpada policja, cyk nic nie ma.
Przecież to żadna nowość, takie dyski są dostępne na rynku już od kilkunastu lat. W 2012 roku RunCore wprowadziło na rynek dysk SSD InVincible, umożliwiający zniszczenie danych na dwa sposoby, np. przez naciśnięcie przycisku, które fizycznie niszczy kości, albo nadpisanie informacji. Dwa lata później podobne nośniki zaczęło sprzedawać Secure Drives, w których dzięki modemom GSM, można wymazać dane przez komórkę. Szkoda, że autor jak zwykle nie zagłębił się w temat, bo znalazłby znacznie więcej ciekawych informacji (jak chociażby pendrive'y z wbudowanym ładunkiem wybuchowym). Poza tym o tym dysku Teamgroup to informowano zdaje się w maju.
Nawet i to nie. Ostatnim, czego chce jakikolwiek prawdziwy szpieg, nie taki z filmów akcji, to ściągać na siebie podejrzenia, że nie jest tą zwyczajną sprzątaczką (wykradającą skrawki dokumentów z koszy na śmieci), albo niskiego szczebla urzędnikiem, tak mało znaczącym i interesującym, że mógłby przez tydzień nie przychodzić do pracy i nikt by nawet nie zauważył (który słyszy wiele poufnych rozmów właśnie dlatego, że nikt na niego nie zwraca uwagi). A wielki czerwony "przycisk zniszczenia" to coś, co przyciągnie uwagę i wzbudzi zrozumiałe podejrzenia, po co trzeciemu zastępcy pomocnika zastępcy attache ambasady takie zmyślne "zabezpieczenia".
Dyski z samodestrukcją to już raczej na poziomie rewolucji w Iranie, gdzie tłumy zebrały się pod amerykańską ambasadą, gotowe wedrzeć się do środka i procedura zakłada w takiej sytuacji niszczenie dokumentów. Z tym, że oni już dawno mają na to odpowiednie procedury. Papier idzie do spalenia, dyski magnetyczne się traktuje degausserem i jak starczy czasu, szlifierką/wiertarką. Jeśli chodzi o SSD, wystarczyłoby chyba przepuścić przez nie odpowiednie napięcie, ale głowy nie dam. W ostateczności zawsze zostaje potraktowanie termitem.
A ta zabawka to trochę przerost formy nad treścią.
AI nie ma problemów z myśleniem. Ma problemy ze wzrokiem. Jest ponadto bardzo arogancka i nie przyzna się, że nie wie.
To tak jakby dać budowlańca z 40letnim doświadczeniem (potrafi wszystko) do interpretacji dzieła sztuki. To nie ma sensu.
"Dobre dla hakerow, wpada policja, cyk nic nie ma."
Wciąż nie żyjemy w świecie Mission Impossible i kasowanie danych wciąż swoje trwa, zwłaszcza, jeśli to ma być bezpieczne kasowanie (nie wiem jaką konkretnie metodą dokonują "niszczenia" dysku, ale to też niekoniecznie musi trwać 1 sekundę). Więc wspomniana policja wpada, wyszarpuje ci wtyczkę i jakieś 98% twoich obciążających danych nie zostaje skasowane. Po prostu będzie trzeba odrobiny informatyki śledczej.
Edycja: Poprawka. Doczytałem w podlinkowanym źródle, że tryb programowy ma funkcję wznawiania kasowania po utracie zasilania. To nieco podnosi poprzeczkę, bo raczej nie obejdzie się bez modyfikacji firmware'u albo nawet fizycznej ingerencji w dysk, ale zdolni śledczy i z tym sobie poradzą. Wszystko zależy po prostu od kalibru sprawy.
Chcesz być "hakerem", szyfruj dyski i nie będziesz musiał się bawić w missionimpossiblowe "Ta wiadomość ulegnie samo zniszczeniu za 10... 9..." Zakładając oczywiście, że szyfrowanie jest mocne, a hasło solidne i nieznane napastnikom.
A wracając do tego gadżetu, to się dopiero okaże, jak "bezpieczne" jest to rozwiązanie. Sformułowania typu "opatentowana technologia" powinna raczej włączać czerwone światło. Nie na darmo w świecie bezpieczeństwa największym zaufaniem cieszą się algorytmy i protokoły otwartoźródłowe. Udostępniasz wszystkie szczegóły działania, patrzysz jak najtęższe bezpiecznikowe głowy świata przez jakieś 10 lat rzucają przeciwko twojej technologii wszystko co mają, wciąż bijąc głową w mur i po takim czasie możesz być względnie pewny, że twoja technologia się sprawdza. A jak twój model bezpieczeństwa polega na "nikt nie wie jak to działa, bo zabezpieczyłem patentem i zabroniłem inżynierii wstecznej", to... powodzenia, będzie ci potrzebne.
Na domowe warunki nie przydatne. Prędzej z poziomu systemu usunie się dane niż otworzy kompa.
Co innego w terenie :)
Bezsens. To patole za mało narzędzi mają już do swojej dyspozycji?
Nikt niczego poważnego/wartościowego nie będzie zabezpieczał przyciskiem funkcjonującym na słowo honoru... Od mniej ważnych rzeczy jest szyfrowanie, na ważniejsze każda poważna firma zażąda gwarancji i kilkuosobowej komisji obserwującej gościa niszczącego nośniki i sprawdzającej czy kawałki się zgadzają...
Mała do średniej działalności przestępczej - na której ściganie nie ma szczególnie wielkiego budżetu - okej, a poza nimi kto dokładnie to kupi?
Urządzenie wciąż jednak pozostaje funkcjonalne, więc może przydać się w momencie, gdy chcemy na nowo zainstalować system operacyjny na naszym komputerze.
Na takie rzeczy to się po prostu formatuje dysk, ten przycisk do kasowania zawartości jest na wypadek odwiedzin federalnych.
Ale wiesz, że format niczego nie kasuje i odzyskanie danych jest dziecinnie proste, prawda?
Ja pierdziele - innowacja. Wystarczyłoby żeby nad zwyczajnym dyskiem NVMe zamontować odpowiednio zmodyfikowany dziurkacz ( tak żeby uszkodził wszystkie kości pamięci naraz ). Masz ochotę - walisz klapsa od góry - dysku nie ma. Fizycznie. Żadnego 10 sekund czekania ani innych pierdół związanych z modyfikowanym softem. Za ułamek tej kwoty.