Niezniszczalni 4? Raczej nieporadni. John Wick bije ich na głowę, stojąc w miejscu
Nie mogę uwierzyć w to, co zobaczyłem. Niezniszczalni 4 to tak beznadziejny film, że równie dobrze mógłby zagościć w telewizyjnej ramówce z jedną gwiazdką. Ten chodzący koszmarek nie pozostawia złudzeń – naszedł koniec franczyzy.

Nie wierzę, że kino akcji musi być tylko wykwintne, z mordobiciem na najwyższym, eleganckim poziomie jak w Johnie Wicku. Jest miejsce dla innej kategorii filmów z tego gatunku – dla przaśnych produkcji, w których starcia nie wyglądają zbyt realistycznie, ale też dają bezpretensjonalną radość. Zawsze chętnie zobaczę znajome twarze Sylvestra Stallone’a czy Jasona Stathama w walce o życia niewinnych, jednak… nie w takich produkcjach jak Niezniszczalni 4. Nie spodziewałem się, że czwarta odsłona serii, gromadząca na ekranie starych wiarusów, okaże się aż do tego stopnia koszmarna.
Brygada RR z Pokemonów byłaby ciekawsza
Scenariusz Niezniszczalnych 4 jest bardzo ciężki w śledzeniu. To znaczy – akcja prezentuje się zrozumiale, ale lista kompletnie przerysowanych elementów okazuje się przeogromna. Dialogi napisano z gracją słonia w składzie porcelany, zwroty akcji da się łatwo przewidzieć i urągają one logice, z której zrobiono kurtyzanę. Do tego z marki uczyniono dojną krowę, dającą na zawołanie mleko różnych smaków.
Zdaję sobie sprawę, jakie założenia przyświecały tej serii. Zbierała ona największe gwiazdy kina akcji i pozwalała im mierzyć się ze sobą – bo oczywiście nie każdy trafiał do tytułowej drużyny, część aktorów musiała zadowolić się rolami złoczyńców. Tylko w takim razie po diabła zaangażowano Megan Fox? Ona została jedną z Niezniszczalnych, nie spełnia się jedynie jako partnerka jednego z bohaterów.
Ba, właściwie Fox trafia na pierwszy plan, gdzie lata jako dowódczyni z karabinem w ręku, w makijażu i z wyraźnymi, acz dyskusyjnymi efektami zabiegów medycyny estetycznej. Jestem za wprowadzaniem do filmu silnych kobiet, ale niech to ma ręce i nogi. Wpuszczenie do Niezniszczalnych drugiej Pameli Anderson i kreowanie jej na twardzielkę porównywalną ze Stathamem wypada absurdalnie. Twórcy próbują nam sprzedać feministyczne hasła, tylko że ewidentnie traktują postać Fox jako obiekt seksualny – nie mogą się zdecydować, czy grana przez nią Gina powinna być pozbawioną charakteru, ładną statystką, czy raczej najemniczką z krwi i kości.
Te cele się kłócą. Dlaczego Gina podczas akcji jest najskromniej ubraną osobą? Gdzie jej kamizelka kuloodporna? Poza tym jaki aktorski życiorys ma Fox? Czy ona w przeszłości grała twarde babki, które zapisały się w historii kina albo chociaż w pamięci widzów? Tutaj dużo lepiej pasowałaby Sigourney Weaver (Obcy), Charlize Theron (Atomic Blonde) albo Emily Blunt (Sicario, Na skraju jutra).

Plastikowy świat najemników
No ale przybyliście tutaj oglądać rozróbę i od czasu do czasu pośmiać się z sucharów, tak? Zostawmy zatem Fox, skupmy się na fajerwerkach, które mieli dostarczyć nam Niezniszczalni 4 – niestety to nawet nie są zimne ognie. Sceny akcji zostały strasznie poszatkowane (tragiczny montaż), a w oczy kłują komputerowe efekty na poziomie gier wideo sprzed 20 lat. Trudno uwierzyć w świat bohaterów, skoro na każdym kroku trąci on plastikiem o jakości nie amerykańskiej, lecz z jakiegoś biednego kraju Afryki. Ale gdyby to zrobił pasjonat z Czarnego Kontynentu za zbierane latami oszczędności, tobym się nie czepiał.
Tylko że budżet filmu wyniósł 100 mln dolarów – gdzie to wszystko trafiło? Do kiesy aktorów? Gdyby tu jeszcze faktycznie zebrano prawdziwą śmietankę… A tymczasem w porównaniu do poprzednich odsłon mam wrażenie smakowania piątej kawy zaparzanej z tych samych ziaren. Z powracających twarzy pozytywnie wypada jedynie Statham, próbujący jakoś odnaleźć się w drewnianych tekstach i maksymalnie kabareciarskich scenach (jak kłótnia z Giną o nic – bo powszechnie wiadomo, że kobiety awanturują się bez powodu; zabawne). Z nowych nabytków znakomicie wypada Tony Jaa, odgrywający niepozornego, uśmiechniętego wojownika – ta konwencja ma pewną lekkość, której brakuje wszędzie indziej.
Nawet nie wiecie, jak bolą puste wybuchy czyniące szkody albo właśnie ich nieczyniące, i to w sposób kolidujący z prawami fizyki. Jak razi sceneria – nienaturalny kolor nieba, ewidentny green screen czy jakaś tektura znajdujące się za plecami strzelających bohaterów. Bardziej realistyczne otoczenie widziałem na paintballu.
Nic tu się nie trzyma kupy. Ani fabularnie, ani technicznie, ani aktorsko (choć rozumiem, że trudno odgrywać tak źle napisane sceny). Końcówka, która w zamierzeniu miała być nieskrępowanym żartem, sprawia nawet, że główne postacie można odbierać jako złoczyńców. A jeśli mowa o tych faktycznie złych – intryga jest przewidywalna w swojej niedorzeczności. Niezniszczalni w takim wydaniu nie mają racji bytu, bo dziś cieszymy się innym kinem akcji. John Wick może spać spokojnie. Jego rywale sami się wybijają.
Film:Niezniszczalni 4(Expend4bles)
premiera: 2023akcjaprzygodowythriller
Expend4bles jest filmem akcji wyreżyserowanym przez Scotta Waugha (Siła przetrwania, Need for Speed), stanowiącym kolejną odsłonę popularnych widowisk z gwiazdorską obsadą. Ponownie mamy okazję śledzić losy grupy najemników, tym razem wzbogaconej o trochę świeżej krwi. Zadaniem tych twardzieli jest tym razem powstrzymanie wybuchu II wojny światowej, która może zakończyć się nuklearnym holokaustem. W produkcji wystąpili m.in. Jason Statham (Lee Christmas), Sylvester Stallone (Barney Ross), Andy Garcia (Marsh), 50 Cent (Easy Day), Megan Fox (Gina), Dolph Lundgren (Gunner Jensen), Iko Uwais (Rahmat) oraz Randy Couture (Toll Road). Zdjęcia kręcono w Tesalonikach, Londynie i Sofii.
Komentarze czytelników
Persecutor Legend

Mały reaserch zrobiłem w internetach i trójka była już co najwyżej średnia, niestety czwórka jest słaba, zresztą ostatni John Wick to też parodia garniturowa poziom żenady tam wyszedł poza skalę :P
grzegorzd2 Junior
zrobione na sile jak nie jeden .. ktory okazal sie gniotem , szklana pulapka poszla moze ta ostatnia troszke przesadzili ale i tak fajne a tu cos sie przyjelo i leca dalej na chama i jest co jest hehe
elathir Legend

Ale to miało w założeniu być trochę na wesoło, ot takie nawiązanie do lat 80-tych. I dwie pierwsze części dawały rady, gdzie druga to była już ewidentnie komedia akcji. Zresztą to tez typowe rozluźnienie, widoczne w filmach z lat 80-tych, starczy porównać kolejne części rambo, zabójczej broni itd. gdzie z części na część robiło się absurdalniej i zabawniej. Niestety od trzeciej części niezniszczalnych już się odbiłem a widzę, że po czwartą nie ma po co sięgać.
SpoconaZofia Legend

Bot jeszcze się uczy. Też nie kojarzę filmu.
Tinimig95 Konsul
Ja po pierwszych Niezniszczalnych wiem że Keanu skopałby na jednym cięciu tyłki i bohaterom i złolom. Bądźmy szczerzy, już pierwsza część była na granicy parodii (efekty specjalne, easter eggi co do bohaterów ale oceniam to na plus) ale wybroniła się serduchem i obsadą. Potem, potem było różnie. Takie filmy jadą na nostalgii i jeśli wyeliminujemy starą gwardię to nie ma tu nic. A Megan Fox w tym filmie traktuję jak Nicky Minaje w CoD