Narrator audiobooków Harry Potter twierdzi, że jego głos został ukradziony i odtworzony przez AI. Ostrzega, że na tym się nie skończy
Stephen Fry, narrator audiobooków brytyjskiej wersji Harry’ego Pottera, ostrzega przed niebezpieczeństwem płynącym ze strony sztucznej inteligencji. Aktor pokazał, jak jego głos został wykorzystany przy innym materiale, bez jego zgody.

W czwartek, 14 września, aktor Stephen Fry pojawił się w Londynie na wydarzeniu CogX Festival. W jego trakcie mężczyzna przedstawił nagranie dokumentu historycznego, w którym występuje jako narrator. Stephen Fry nie chwalił się jednak swoją nową pracą. Wyjaśnił, że nie wypowiedział żadnego z tych słów, a za wszystko odpowiada sztuczna inteligencja (vide Deadline).
Aktor wyjaśnił, że przy takiej technologii można go usłyszeć czytającego cokolwiek i wypowiadającego różne zdania. Jego głos mógłby być wykorzystany w najróżniejszych celach, a on nawet nie byłby tego świadomy, co wprowadza pewne niebezpieczeństwo.
To w pewien sposób może mnie zmusić do przeczytania czegokolwiek. Od wezwania do ataku na parlament do ciężkiej pornografii i to wszystko bez mojej wiedzy lub pozwolenia. Wszystko, co usłyszeliście, było wykonane bez mojej wiedzy. Gdy o tym usłyszałem, wysłałem wszystko moim agentom po obu stronach Atlantyku. Oni wpadli w szał, bo nie zdawali sobie sprawy, że coś takiego jest możliwe.
Stephen Fry stwierdził, że to dopiero początek. Teraz mamy do czynienia wyłącznie z dźwiękiem, ale nie będzie potrzeba dużo czasu, by technologia deepfake (technologia obróbki obrazu, łącząca wizerunki ludzkich twarzy) była równie przekonująca. Aktor zwrócił uwagę, że sztuczna inteligencja przypomina pierwsze samochody, czyli ciekawy pomysł, ale wciąż wymagający pracy nad nim.
Jednocześnie powiedział, że właśnie z takimi problemami chcą walczyć aktorzy i z tego powodu w Hollywood ma miejsce strajk. Ludzie w branży potrzebują odpowiednich regulacji oraz ochrony przed nadużywaniem sztucznej inteligencji i wykorzystywaniem wizerunków aktorów bez ich wiedzy.