Gwiazdor Top Gun: Maverick bał się, że zginie podczas treningów
Miles Teller wspomina intensywny trening do filmu Top Gun: Maverick i to, jak w pewnym momencie myślał, że jego życie dobiega końca.

kadr z filmu Top Gun: Maverick
Top Gun: Maverick, czyli kontynuacja kultowego filmu z 1986 roku, w której w główną rolę znów wciela się Tom Cruise, w kinach radzi sobie świetnie. W samych Stanach Zjednoczonych po długim weekendzie produkcja zarobiła 156 milionów dolarów.
Do obsady dołączyło kilku nowych aktorów, a jednym z nich jest Miles Teller, który wciela się w rolę porucznika Bradleya „Roostera” Bradshawa, syna Nicka „Goose’a” Bradshawa, znanego z pierwszej części.
Top Gun: Maverick to jedna z tych produkcji, do których aktorzy muszą się odpowiednio przygotować. W tym celu przed rozpoczęciem zdjęć obsada przeszła trening zarządzony przez Cruise’a, aby być w stanie wytrzymywać przeciążenia, a później wiarygodnie wypaść za sterami myśliwców.
Może Cię zainteresować:
- Top Gun: Maverick najlepszym filmem w karierze Toma Cruise’a w box office
- Top Gun: Maverick – Penny. Kto to jest?
- Nie spodziewałem się, że Top Gun: Maverick będzie tak fenomenalnym filmem
„Byłem pewny, że umrę”
Miles Teller udzielił ostatnio ciekawego wywiadu, w którym opowiedział o swoich doświadczeniach związanych z treningiem oraz wyznał, że podczas jednego z manewrów obawiał się o swoje życie:
Miałem moment, gdzie byłem pewny, że umrę. Była sekwencja, w której zmierzaliśmy prosto w kierunku ziemi i w ostatniej chwili mieliśmy wykonać manewr podniesienia. To naprawdę trudne dla pilota. To coś, co trenuje się cały czas, ale to był pierwszy raz, kiedy robiliśmy coś takiego i wtedy zupełnie przestałem grać. Spojrzałem w dół i wiedziałem, że to się dla mnie źle skończy.
Aktor dodał, że w przeciwieństwie do wielu kolegów z planu, nie zdarzyło mu się zwymiotować podczas treningów.
Przy takiej ilości adrenaliny i zdrowej dawce strachu udało mi się to powstrzymać. To chyba mój ukryty talent.
Wymagające i ciężkie treningi zniechęciły kilku aktorów, którzy zrezygnowali z ról w Top Gun: Maverick. Wygląda jednak na to, że starania ekipy – a przede wszystkim samego Cruise’a – aby film był jak najbardziej realistyczny, opłaciły się.
Więcej:Social Network 2 z dużą zmianą w obsadzie. Jesse Eisenberg został zastąpiony gwiazdą Sukcesji
Film:Top Gun: Maverick
premiera: 2022akcjadramat
Top Gun: Maverick w reżyserii Josepha Kosinskiego jest sequelem filmu Top Gun z 1986 roku. Opowiada o szkole lotniczej Top Gun w USA oraz o życiowych i zawodowych zmaganiach pilotów marynarki wojennej. Top Gun: Maverick skupia się na postaci Pete'a "Mavericka" Mitchella, który jest mistrzowskim pilotem, testującym najnowocześniejsze maszyny. Kiedy staje na czele spec-grupy szkolącej jej uczestników do udziału w misji, jakiej dotąd nie było, przychodzi mu spotkać się z porucznikiem Bradleyem Bradshawem, synem jego przyjaciela oficera Nicka Bradshawa, który przed laty zginął podczas jednej z misji. Maverick zmuszony będzie skonfrontować się ze swymi lękami i demonami oraz stawić czoła niepewnej przyszłości. W rolach głównych: Tom Cruise, Miles Teller, Jennifer Connelly, Jon Hamm, Glen Powell, Lewis Pullman, Ed Harris, Val Kilmer, Monica Barbaro, Charles Parnell, Jay Elli, Danny Ramirez, Greg Tarzan Davis.
Komentarze czytelników
DTG Pretorianin
Akurat pod kątem realizmu lotniczego ten film to w zasadzie kpina. Tutaj myśliwce pędzą kanionem i robią zakręty jak samochody formuły 1. Takich manewrów żaden myśliwiec normalnie nie wykonuje, bo to w praktyce ryzyko przeciążenia konstrukcji płatowca i zniszczenia samolotu. Nie mówiąc już że przy takich zygzakach prędzej czy później człowiek nie daje rady i dochodzi do katastrofy. Warto wspomnieć że mają podwieszone pod skrzydłami bomby GBU-24, czyli dwie tonowe piguły - 2 tony obciążenia nie licząc rakiet, amunicji i pilotów, że o paliwie nie wspomnę. Z czymś takim nawet F/A-18E/F rusza się jak słoń i nie ma mowy o ciasnych manewrach. Podobnie jest w kwestii taktyki: 4 myśliwce pędzą kanionem, wyskakują nad krawędź góry i w kilka sekund namierzają kilkumetrowy cel i zrzucają bomby. Żaden człowiek tego nie da rady wykonać.
Nie mają osłony SEAD która zlikwidowałaby baterie SAM, żadnej osłony przed myśliwcami wroga, niczego. Gdyby Amerykanie tak planowali swoje misje, to by wszystkie wojny po kolei przegrywali. A przecież na początku tej misji okręty floty wystrzeliwują chmurę Tomahawków, która niszczy pobliskie lotnisko, ale żeby już rozwalić przy okazji baterie obrony przeciwlotniczej, to jakoś nikt nie pomyślał.
W tym świetle nawet nie warto wspominać o dzielnej walce niepełnosprawnego F-14A walczącego skutecznie z dwoma Su-57 i strącającego je. Inna sprawa że możliwości tychże Su-57 w filmie są drastycznie zawyżone, jak w zasadzie większości sprzętu rosyjskiego, co dobitnie pokazuje dziś wojna na Ukrainie.
Top Gun: Maverick to dobry film rozrywkowy, nienajgorzej się na nim bawiłem, ale spłycenie i uproszczenie walk myśliwskich do poziomu znanego z filmu "Żelazny Orzeł" to wielki błąd twórców.
T_bone Senator

" spłycenie i uproszczenie walk myśliwskich do poziomu znanego z filmu "Żelazny Orzeł" to wielki błąd twórców"
Czemu błąd? To po prostu Top Gun, a nie film wojenny.
Gieszu Konsul
Natomiast to nadal miał być blockbuster pompujący adrenalinę z realistycznych ujęć podczas lotu samolotem bojowym i to wyszło fenomenalnie. W dodatku zrobione jest w taki sposób że gdybym nie siedział w temacie albo by mnie nikt nie uświadomił jak to zrobił DTG byłbym w stanie kupić, że tak można robić samolotami jak w filmie pokazano. A skoro to się udało to znaczy że zamysł filmu został sprzedany