John Wick 4 uradował mnie soczystą akcją, ale do pełnego zadowolenia zabrakło jednego
John Wick 4 to wysokooktanowe kino akcji, zachwycające nie tylko mięsistymi walkami, lecz także prześlicznymi ujęciami w stylu noir. W jednej kwestii zabrakło jednak charakterności.
John Wick zaczął jako prosta opowieść zemsty, której bohater powraca do morderczego fachu, by wziąć odwet za śmierć psa i kradzież auta. Sukces sprawił jednak, że tytułowy bohater już po raz czwarty wlatuje do kin – obładowany znajomym arsenałem atutów, obarczony zaś nieprzekonującym wrogiem. Postawienie przez Johnem wyzwania, które robiłoby wrażenie na tle dotychczasowych trudności, okazało się ciut za trudną sztuką.
Nawet jak nie walczą – jest pięknie!
John Wick (Keanu Reeves) napytał sobie biedy – ścigany w każdym zakątku świata szuka rozwiązania, które pozwoli mu zaznać upragnionego odpoczynku. Stawka za żywego lub martwego bohatera idzie w górę, kolejni wojownicy – zarówno sprzymierzeńcy, jak i oponenci – prężą muskuły, a widz może podziwiać kolejny, prawie trzygodzinny spektakl walki z udziałem wszystkich zainteresowanych. Pozostaje tylko zasiąść wygodnie w kinowym fotelu i dać się porwać akcji!
Konfrontacji jest bez liku – mięsistych, przerysowanych, niemal barokowych. Protagonistę cechuje niezniszczalność, zaś pomniejsi bossowie – pozwolę sobie zastosować nomenklaturę gamingową – również mają bardzo wytrzymały pasek życia. Sceny akcji są urozmaicane za sprawą specyficznego stylu walki co poniektórych, niestandardowego umiejscowienia kamery i przede wszystkim budujących rozmach scenerii: od pustynnego pejzażu, przez japoński noir, po europejskie uliczki.
Na Johna Wicka 4 można się zapatrzyć nie tylko wtedy, gdy na ekranie dochodzi do efektownych starć. Nawet spokojniejsze ujęcia przyciągają wzrok – charyzmatycznymi aktorami (na pewniaka grającymi postacie rzucające się w wir pistoletów, ostrzy czy łuków), a także z pompą przedstawionym światem. Film jest pełen obrazków kipiących feromonami – wystarczy spojrzeć na neonowe oświetlenie, dynamikę, którą chciałoby się uchwycić w stopklatce, zacięte miny i idealną harmonię widoczną w układzie otoczenia.
Ekspozycyjne gadaniny na trójkę
Esencja Johna Wicka tkwi w widowiskowej akcji i kozackości bohaterów, którzy biorą udział w spektaklu. Wizerunek poszczególnych person musi być jednak odpowiednio kreowany w narracji – chcemy wiedzieć, że naprzeciw lub obok Baby Jagi staje legenda bądź przynajmniej pozornie zwyczajna osobistość. I to nie zawsze się udaje na takim poziomie, by zamlaskać z zachwytu.
Mogło być lepiej. Niektórzy zasługują na możliwość pokazania ostrzejszego pazura bądź wyjście z typowej, ojcowskiej roli i schematycznego intryganta. W tym ostatnim piję do Winstona (Ian McShane), którego wątek nie wzbudził we mnie emocjonalnego zaangażowania i zbędnym gadaniem jedynie odciągał od przygotowanych atrakcji. Da się też zauważyć, iż niektóre postacie są wprowadzane pod przyszłe filmy ze świata płatnych zabójców i może dlatego nie mają szansy w pełni rozwinąć skrzydeł.
Na pewno aż do końca nie rozkręca się Markiz de Gramont (Bill Skarsgard). Początkowo możemy zastanawiać się, co ciekawego skrywa się za arogancką twarzą tego nowego złoczyńcy – no więc nie skrywa się tam absolutnie nic. Antagonista nie został odpowiednio rozwinięty, nie jest on wystarczająco ciekawie zbudowany ani poprzez bieżące czyny, ani dzięki genezie. To młodzieniaszek znikąd, który nagle wchodzi do pierwszej ligi i opiera swoją charakterystykę głównie na pyszałkowatych tekstach oraz umiejętności nadeptywania wszystkim wokół na odcisk.
John Wick 4 spełni oczekiwania miłośników akcji – walki są na wysokim poziomie, a opowieść, choć prosta, stawia solidne podwaliny pod dalszą rozbudowę świata i daje pretekst do imponujących popisów przy użyciu wszelkiego rodzaju broni. Twórcy mogli jednak trochę bardziej pobawić się ekspozycją, która mimo że tworzy rozmach, nie kreuje faktycznie intrygujących postaci, co boli zwłaszcza w kontekście antagonisty. Mimo wszystko – to niezobowiązująca frajda: przyjemnie brzmiąca, bawiąca przerysowaniem, ładna dla oka i mająca uwielbianego Keanu Reevesa w głównej roli: combo × 4 zaliczone.
Ocena: 7,5/10
Film:John Wick 4(John Wick: Chapter 4)
premiera: 2023premiera PL: 2023akcjakryminałthriller
Kontynuacja historii płatnego zabójcy Johna Wicka, w którego brawurowo wciela się Keanu Reeves; tak jak w przypadku poprzednich części, za kamerą stanął Chad Stahelski, a na ekranie Reevesowi partnerują Bill Skarsgard i Hiroyuki Sanada.
Komentarze czytelników
puchaczx02 Pretorianin
3 część dwa razy próbowałem obejrzeć i nie dałem rady. Jak czwórka prezentuje podobny poziom, to ja podziękuję.
xin666 Chorąży
''Początkowo możemy zastanawiać się, co ciekawego skrywa się za arogancką twarzą tego nowego złoczyńcy – no więc nie skrywa się tam absolutnie nic''
Jest coś niebywałego w tych recenzenckich pierdołach a zwłaszcza takich co psują innym możliwość interpretacji własnej tudzież nie skupianiu się na wyimaginowanych ( przez recenzenta rzecz jasna ) pierwszych, drugich i dalszych den. Zamiast w mojej oczywiście ocenie li tylko napisać czy młody Skarsgard jest wiarygodny , Pan autor funduje mu dziką psychoanalizę ,na trzy zdania , nie rozumiem i nie popieram tego rodzaju działalności. Acz z drugiej strony jak ktoś w biomie pisze że w wieku 14 lat recenzował książki to musi być kawał wysoce intelektualnej bestii czego ja prosty chłop znad Menu mogę nie rozumieć i z pokorą przyznaje że w takim razie proszę mi wybaczyć.
raziel88ck Legend
Dziś idę.
Odnośnie serii. Najbardziej lubię jedynkę.
raziel88ck Legend
Wróciłem z kina. Dobry film, ale jedynka nadal najlepsza.
xkxtx Senator
po seansie człowiek zdaje sobie sprawe, że dużo wody w wiśle, odrze i innych potokach upłynęło od czasu gdy John Wick, 100minutowy mięsisty akcyjniak z Babą Yagą wychodził, i był raczej filmem gdzie chodziło tylko o pokazanie akcji.
fast forward i zrobiła się z tego pełnoprawna franczyza, w planach są spin-off''y a sam Keanu zyskał rolę autentycznego zabójcy w gajerku w dodatku propsując mega za kombinację wiek/umiejetnosci/poswiecenie/zanurzenie sie w roli.
dwójka utorowała w jakim kierunku w ogóle historia miała pójsc i to "kill em all" wyewoluowało
spoiler start
i mimo że dodano jakąs tam warstwę fabularną, a raczej warstwę lore/świata w postaci Continental-worldwide, ogólnoświatowej gildii zabójców, ciekawych mrugnięć w stronę widza jak chociażby cały wątek Osaka-Continental w 4-ce, Boyka jako ten mięśniak, sceny rouge-like, motyw psa, tak 4-ka była kolejnym John''em Wick''iem własnie z nastawieniem "nie mam nic do stracenia" i "zabiję ich wszystkich" a tymbardziej złola - chociaz w tym filmie nie ma dobry i zlych. szkoda tylko ze złol jest płytki. ot, gość ma hajs, ma popracie Rady, ale w zasadzie jezeli cos mu sie stanie, to Rada sie raczej nie przejmie tylko zastąpi kolejnym, i tak bedzie mozna krecic te filmy w nieskonczonosc :D
znaleziono jakaś tam "starą regułę" zeby jakos zaspokoić wszystkie strony, ale ten końcowy stand-off to chyba jeden ze słabszych momentów. ogólnie postać Caine''a była dla mnie mocno zbędna. ot kolejny ni-to-złol, ni-to-dobry który w układance rodzina-praca-przyjaciel musi wybrac 2 z 3. w ogóle ten motyw ołówkiem już był we wcześniejszych filmach, wiec troche nie zrozumialem po co go tutaj wrzucic w dodatku bez realizacji -> czyli na moje oko John to jest jakiś giga chad w porównaniu do Caine''a bo ten tym ołowkiem to co najwyzej ranił kolesia
a sam finał pojedynku to troche wtf jakby uzyc mozgu , co nie jest wskazane na tym filmie.
1. Caine rani śmiertelnie Wick''a
2. Caine dostaje od swojego sekundanta zwolnienie z kontraktu (ok czyli uratował siebie i córkę, rada zatwierdziła)
3. Potem sie okazuje ze John zyje, zabija na miejscu markiza, a Rada na to nic. Nikt nie odpala Wicka na miejscu, nikt nie karze Caine''owi dobic John''a. a sama Rada, przyklepuje to , że Baba Yaga to Baba Yaga i niech lepiej juz skonczy ten killing spree.
4. a John "jest uśmiercony" prawdopodobnie po to aby kiedy to moze byc przydatne rada miała go przywrocic jaka ta BabaYage, zeby potencjalnego kolejnego markiza,krola, albo kogos kto sie postawi odpalic.
no nijak sie to trzyma xD
spoiler stop
ale tak czy tak, John Wick to John Wick, więc te 2,5h w kinie spedzone na fajnym seansie
GRYOnline.pl:
tvgry.pl:
