filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Wiadomość filmy i seriale 4 marca 2022, 09:18

autor: Marcin Nic

Jason Momoa potwierdza, że zagra antagonistę w filmie Szybcy i wściekli 10

Jason Momoa potwierdził to, co było wiadomo już od pewnego czasu. Nie omieszkał jednak podać kilku szczegółów dotyczących granej przez niego postaci.

Aktor udzielił krótkiego wywiadu dla Entertainment Tonight (via Screen Rant) podczas premiery najnowszego Batmana. Jason Momoa ujawnił w jego trakcie, że wcieli się w rolę jednego ze złoczyńców w kolejnej części Szybkich i wściekłych.

To zabawne, ale będę grać złego faceta. Będzie to coś, czego nie musiałem robić od dłuższego czasu. Teraz będę złym chłopcem. Bardzo ekstrawaganckim złym chłopcem, ale z odrobiną rozmachu.

Jason Momoa potwierdził więc plotki, które pojawiły się po informacji o jego angażu do Szybkich i wściekłych 10. Prawdopodobnie będzie więc on drugim po Charlize Theron złoczyńcą, który pojawi się w nowej odsłonie serii.

Do tej pory aktor nie miał zbyt wielu okazji do wcielenia się w role antagonistów. Ostatnio w złoczyńcę wcielił się on bowiem w filmie Jak dogryźć mafii z 2017 roku, gdzie zagrał u boku Bruce’a Willisa.

Jason Momoa oficjalnie dołączył do obsady filmów z serii Szybcy i wściekli. Będzie miał on okazję zagrać między innymi z Vinem Dieselem, Michelle Rodriguez czy też Ludacrisem. Wiadomo, że w kolejnej odsłonie nie pojawi się na pewno Dwayne Johnson, który nie wspomina zbyt dobrze współpracy z główną gwiazdą serii.

Marcin Nic

Marcin Nic

Przygodę z pisaniem zaczął na nieistniejącym już Mobilnym Świecie. Następnie tułał się po różnych serwisach technologicznych. Chociaż nie jest typowym graczem, a na jego komputerze znajduje się tylko Football Manager, w końcu wylądował w GRYOnline.pl. Nie ma dnia, w którym nie oglądałby recenzji nowych smartfonów, dlatego początkowo pisał o wszelkiego rodzaju technologii. Z czasem jednak przeniósł swoje zainteresowania bardziej w kierunku kinematografii. Miłośnik NBA, który uważa, że Michael Jordan jest lepszy od LeBrona Jamesa, a koszykówka z lat 90-tych była przyjemniejsza dla oka.

więcej