Filmowy Batman Afflecka miał być inspirowany grami z serii Arkham
Joe Manganiello, odtwórca roli Deathstroke'a w filmowym uniwersum DC, podał kolejne szczegóły dotyczące anulowanego projektu o Batmanie w reżyserii Bena Afflecka. Dzieło miało być wzorowane na serii Arkham.

Jeszcze zanim ruszyły prace produkcyjne nad The Batman Matta Reevesa w planach Warner Bros. był inny film z udziałem człowieka-nietoperza, który miał zostać nakręcony przez Bena Afflecka. Oczywiście nigdy nie powstał, między innymi w związku z problemami osobistymi aktora, ale od jakiegoś czasu dowiadujemy się o pierwotnych założeniach tego projektu z ust Joego Manganiello, odtwórcy roli Deathstroke’a w filmowym uniwersum DC. Miał on być głównym antagonistą produkcji Afflecka, o czym wspominał w jednym z grudniowych wywiadów.
Artysta wziął ostatnio udział w podcaście Josha Horowitza o nazwie Happy Sad Confused, na łamach którego zdradził parę innych szczegółów na temat anulowanego filmu o Batmanie. Powiedział, że główną inspiracją Afflecka były gry z serii Arkham. Spoglądano na nie szczególnie pod względem sposobu konstrukcji wybranych scen walki.

W trakcie wywiadu poruszono także inny ważny temat związany z osobą Manganiello. Zapytano go o jego przyszłość w filmowym uniwersum DC, gdyż jak na razie wystąpił jedynie na początku pierwszej wersji Ligi Sprawiedliwości. W planach był między innymi jego angaż do nadchodzącego The Suicide Squad, ale ostatecznie do niego nie doszło. Zobaczymy go najprawdopodobniej w Snyder’s Cut, a aktor nie wyklucza tego, że zobaczymy go w innych przyszłych filmach z serii.
Przypominamy, że parę lat temu w planach był solowy projekt o Deathstroke’u, jednakże posypał się podobnie jak Batman Bena Afflecka. Powód, dla którego skasowano dzieło okazuje się prozaiczny: po prostu nie chciano wykładać 40 milionów dolarów na genezę antybohatera, gdyż obawiano się finansowego fiaska.
- Recenzja filmu Justice League
- Zack Snyder dostał 70 milionów na dokrętki Justice League, których miało nie być
Film:Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera(Zack Snyder's Justice League)
premiera: 2021akcjaprzygodowydramatsci-fifantasy
Po poświęceniu się Supermana Bruce Wayne łączy siły z Dianą Prince, aby zrekrutować zespół superbohaterów zdolny chronić świat. Zack Snyder powrócił po latach do Justice League, przedstawiając wersję reżyserską filmu.
Komentarze czytelników
KMyL Generał

Na szczęście sporo wskazuje na to, że Affleck dostanie swoją mini-serię o Batflecku na HBO Max.
Bezi2598 Legend
Batfleck to najgorszy Batman jaki był. W BvS to Punisher w pelerynie, a nagle w Justice League przykładny bohater i lider. W BvS nie ma żadnego wyjaśnienia dlaczego mamy taką wersję Batmana, po prostu postawiono na efekciarstwo bez żadnego przemyślenia. No jak już sobie taką wersję Batmana wymyślili to mogli się tego trzymać i jakoś bardziej to ekslorować, ale nie. W JL postanowiono, że zmienią charakter Batmana, bo tak. Zero konsekwencji.
Sam Affleck mi nie przeszkadzał, problemem było to, że miał beznadziejnie napisaną postać.
Nowy trailer Batmana z Pattinsonem o wiele bardziej mnie przekonuje. Tam też postawiono na brutalniejszego Batmana, ale zamierzają zrobić to z głową, a nie dla samego efekciarstwa.
https://youtu.be/90j19Cl8QCk
KMyL Generał

W BvS nie ma żadnego wyjaśnienia dlaczego mamy taką wersję Batmana, po prostu postawiono na efekciarstwo bez żadnego przemyślenia
Ależ oczywiście, że tak - w końcu kostium Robina, albo słowa Bruce'a do Alfreda pokroju "How many good guys are left? How many stayed that way?", czy słowa Bruce'a do Clarka Kenta "Maybe it's the Gotham City and me - we just have a bad history with freaks dressed like clowns".
To nie tak, że po tym jak Joker zamordował jego syna i jego małżeństwo się rozpadło, to Bruce stracił swój "moralny kompas"...
nagle w Justice League przykładny bohater i lider.
W JL postanowiono, że zmienią charakter Batmana, bo tak. Zero konsekwencji.
Raz, że przecież konkretne wydarzenia w BvS Bruce nie skwitował słowami "I failed him in life - I won't fail him in death."
Dwa, że w 2017 roku to było "Josstice League".
...
Martha jednak miała rację...