Erynie to udawany polski kryminał od TVP. Netflix nie musi się obawiać rywala
TVP chce rywalizować z Netfliksem o zainteresowanie polskich widzów. W tym celu została uruchomiona płatna platforma VoD, na której znajdziemy serial Erynie. Teoretycznie produkcja ma być atrakcją serwisu, w praktyce wygląda tandetnie i sztucznie.

Polacy potrafią tworzyć świetne seriale, a odnosi się to nie tylko do zamierzchłej przeszłości. Nawet TVP udawało się produkować tytuły wysokiej jakości. Do dziś miło wspominam Artystów, w których zebrano imponującą obsadę aktorską i umiejętnie wymieszano nadnaturalny pierwiastek z humorem i dramatem. Wciąż pamiętam tę tajemniczą atmosferę i dziwne zachowania postaci, co tydzień przyciągające do ekranu. Szkoda tylko, że nie doszło do zamówienia drugiego sezonu – ba, odcinki emitowano o niezbyt dogodnej godzinie.
TVP uruchomiło ostatnio płatny plan subskrypcji, co może wskazywać na ambicję, aby przyciągnąć uwagę polskich widzów wpatrzonych w zagraniczne serwisy streamingowe takie jak Netflix, HBO i Disney+. Serial Erynie jest promowany na jedną z atrakcji platformy, ale na razie może tylko odstraszać.
Kryminał udawany i nieudany
Erynie witają nas sceną morderstwa, odsłaniającą pierwszy prymarny problem. Świat serialu jest sterylny. Postacie wydają się zadziwiająco czyste, nawet jeśli należą do biedniejszej części społeczeństwa. W obrazowaniu przemocy przyjęto zasadę, by nie pokazywać za dużo, więc brutalne akty musimy przyjmować na wiarę, a to, co widzimy, i tak nie przekonuje. Scena widziana już po dokonanej zbrodni sprawia zaś wrażenie teatralnej ekspozycji.
Ta teatralność i umowność to stałe cechy Erynii. Zachowaniom i słowom bohaterów brakuje spontaniczności, swobody – każda kolejna scena wygląda jak przedstawienie podlegające rygorystycznemu rozplanowaniu. Ty, aktorze, dostajesz napuszony tekst i masz go wypowiedzieć z emfazą! Taka konstrukcja może zakończyć się powodzeniem tylko w jednym przypadku – przy świadomym odtwarzaniu konwencji, wykorzystywaniu wszystkich jej atutów w chwytliwie prostym kryminale. Czyli nie tutaj.
Sztuczność Erynii utrudnia wejście w przedwojenny lwowski świat detektywa Popielskiego. Stawia barierę nie do przejścia już w sposobie budowania fabuły. Tempo akcji jest ślamazarne, a kolejne sceny są wypełnione głównie ekspozycyjnymi elementami. Nie ma miejsca na to, by wzbudzić jakąkolwiek emocję – prawie jak po sznurku mamy obserwować rodzenie się w bólach kryminalnej opowieści.

Prawie jak po sznurku – to wymaga podkreślenia. Chociaż przechodzimy przez rozmowy i zdobywamy następne informacje tak, jakbyśmy odbębniali przystanki na planie męczącej podróży, to scenariuszowi brakuje uporządkowania. Te sceny niekoniecznie z siebie wynikają, pojawiają się nienaturalne przejścia i nie do końca rozumiemy, czemu protagonista już trafił do danego miejsca.
Dochodzi do montażowego chaosu. Nie dostajemy szansy, by zainteresować się fabułą, zupełnie pozbawioną polotu i zarysowania w jej uczestnikach odpowiedniej motywacji. W bałaganie też nie znaleziono czasu na to, by przedstawić postacie, pozwolić je widzowi poznać, może polubić. Wszystko na nie – to naprawdę wyjątkowo niewygodny serial do oglądania.
Marcin Dorociński wygląda tak, jak powinien wyglądać detektyw o mrocznej duszy. Z surowym wyrazem twarzy i w okularach z czerwonymi szkiełkami mógłby urwać się z jakiegoś filmu noir. Tylko że jego bohatera też dotyczy poruszona wcześniej sterylność. Dorociński miota się w tej historii, próbuje przekonać cierpieniem czy zaangażowaniem, ale ostatecznie dopasowuje się tylko do poziomu całości. Na pokazanie aktorskich umiejętności nie pozwala też scenariusz, zwłaszcza na siłę prowadzona narracja, w której słyszymy głos głównego bohatera. Taki zabieg również trzeba dobrze ograć, żeby nie przypominał niechlujnie wrzuconych fragmentów z jakiegoś e-booka.
Erynie TVP jak Belle Epoque TVN-u
Może oglądaliście kiedyś Belle Epoque. Materiały zapowiadały mroczny kostiumowy serial, który będziemy mogli postawić obok Tabu HBO z Tomem Hardym. Okazało się, że brudny świat był zbyt czysty, dialogi raziły sztucznością, a fabuła nie kryła żadnych ciekawych wątków czy zwrotów akcji – ot, poziom zupełnie podstawowy.
Erynie bazują co prawda na ciepło przyjętym literackim pierwowzorze, ale cierpią na podobne problemy. Nie sposób znaleźć tu punktu zaczepienia, który mógłby po pierwszych odcinkach dawać nadzieję na poprawę (w chwili pisania niniejszej recenzji można obejrzeć tylko trzy epizody). Czy przedwojenny Lwów się rozrośnie i zaczniemy oglądać jego posępniejsze, bardziej klimatyczne rejony? Dojdzie do niespodzianki w prezentacji świata, fabuły i bohaterów? A może i montaż stanie się bardziej sensowny? W cuda nie wierzę, a jeśli TVP ma zachęcać widza do płacenia za subskrypcję podobnymi produkcjami, to nie wieszczę powodzenia.
Wstępna ocena: 3/10
Serial:Erynie(Erinyes)
premiera: 2022dramatkryminał
Zakończony Sezonów: 1 Epizodów: 12
Komentarze czytelników
Krzyslewy4 Legionista

Dostępne są trzy odcinki po około 45 minut, a nie jeden. Informuję o dostępności liczby epizodów w ostatnim akapicie. Napisałem też "wstępna ocena", czyli właśnie dotycząca części sezonu, a nie jego całego. Poza tym w przypadku seriali, których wszystkie odcinki nie są dostępne naraz, przyjmujemy taktykę pisania podobnych tekstów.
To nie ja uruchomiłem nowe płatne plany w serwisie VOD TVP i zakończyłem współpracę z Netfliksem właśnie w temacie "Erynii". Komunikat w tej sprawie brzmiał następująco: "z uwagi na fakt, że Telewizja Polska S.A. planuje uruchomienie platformy vod.tvp.pl w nowym modelu biznesowym z wykorzystaniem serialu 'Erynie', ustalono, że najlepszym rozwiązaniem będzie rozwiązanie umowy z firmą Netlix na mocy porozumienia stron".
Możemy różnie go rozumieć, ale jak dla mnie brzmi to mniej więcej tak: "robimy własną platformę, więc nie damy konkurencji fajnego serialu". Tylko że serial wcale nie jest fajny, przynajmniej po trzech odcinkach.
I wreszcie - przeczytanie całego mojego tekstu zajmie Ci najwyżej parę minut. Obejrzenie całego sezonu dużo więcej. Seriale potrzebują wzbudzać zainteresowanie w miarę szybko, żeby przyciągnąć i utrzymać widownię. Jeśli po trzech odcinkach z dwunastu (to 1/4 sezonu) jest źle, to ile osób będzie oglądać dalej?
Na początku też wspominam o bardzo dobrym polskim serialu TVP, czyli "Artystach". W tym przypadku nie mamy powodu do wstydu. To spokojnie poziom produkcji Netfliksa, HBO czy BBC. Polecam obejrzeć, wciąga od pierwszego odcinka;)
Persecutor Legend

Po tych serialach co serwują od lat polskie stacje nie spodziewam się nawet czegoś na miarę Wiedźmina z tvp :P
kaagular Generał
Telewizje ogólnodostępne zawsze będą "na straconej pozycji". Nie mogą wyjść poza pewne ramy. Np. muszą być ugrzecznione bo telewizje otwarte muszą być ugrzecznione bo wisi nad nimi KRRIT. Muszą na przykład realizować jakąś formę misji, nie tylko TVP. TVN na przykład miał problem (znany) z prawem do nadawania m.in. przez to, że nie był w stanie sprawozdać jak prezentuje sport, a zobowiązał się do tego.
A Netflixy to co... walną sobie +18 albo nawet i nie i ogień. Z jednej strony seks, z drugiej flaki, z trzeciej lgbt, z czwartej rozlazła miłosna epopeja, możliwości finansowe do tego żeby zrobić 40 byle jakich produkcji, wśród których będzie jedna perełka.
O budżetach nie ma co wspominać. Netflix ma 30 mld $ przychodu. TVP ma ponad 3 mld zł. O czym tu mowa...
benedyktk Junior
Gdybym nie przeczytał że to produkcja TVP to bym pomyślał że uczynił to Netflix , bardzo dobry serial , może nie wybitny ale jak na nasze Polskie warunki 7,5/10
towelie8435 Junior
Jaki nieudany? To jest całkiem dobry kawał kryminału, jak na polskie warunki wyszło całkiem ok, tym bardziej że zabrało się za to TVP.