„Dlaczego miałbyś to sobie robić?”. Gracz pokonuje ostatniego bossa w Cyberpunk 2077 na najwyższym poziomie trudności, unikając najważniejszej funkcji
To jak ten dziadek co przeszedl cale Medal of Honor z coltem bo nie wiedzial ze mozna zmieniac bronie.
Przeszedłem całego GRIDA 2008 nie mając pojęcia o cofaniu czasu. Przeszedłem całego Hitmana Absolution - (misje+wyzwania+ileś kontraktów online) nie mając pojęcia że odpalając instynkt w przebraniu mamy czasową niewidzialność. Po prostu odwracałem się plecami do npc i jakoś sobie radziłem myśląc że np: szef ogrodników zna swoich pracowników i nic się nie zrobi. A szeregowe robole mniej więcej kojarzą się po mordach/pozycjach. Trochę Łysol stracił w moich oczach kiedy odkryłem że to nie tak ma działać
Aaaaa i właściwie całe życie przechodziłem Metal Gear Solid (chyba nawet 3 lata temu jeszcze tak grałem), że walkę z Mantisem po prostu cierpliwie rozgrywałem bez żadnego kombinowania z padem. Na jedną sekwencje (krzesła/figurki/obrazy/mix/czarne "opony" attack/cios) dało się przyyebac mu 2x lub 3x combo lewy/prawy (bez haja) i przypadkiem musnąć go Famasem (ale rzaaaadko). Jakby nie było zawsze prawie godzina z życia. Zwyczajnie umknęło mi że przewiduje ruchy
Ja Deus exa human revolution przeszedłem skradając sie bo nie wiedziałem jak zdobyć amunicję do broni xd
Tylko że w tej grze są poziomy przedmiotów, zwyczajne stroje z ogromnym pancerzem, wiele OP kombinacji umiejętności oraz bardzo przekokszony crafting gdzie można samemu stworzyć dużo lepszą broń niż najlepsze znajdźki
Także wcale nie musiało być trudno bez wszczzepów