Czyżby seria z biegiem czasu zatraciła swoją tożsamość? Gracze dyskutują o obecnym kształcie Assassin’s Creed i o drodze, jaką przebyła aż do teraz.
Assassin’s Creed to jedna z tych legendarnych serii, która przez długi czas kojarzyła się fanom gamingu z niepowtarzalnym klimatem i charakterystyczną, balansującą na skraju przygody i zręczności rozgrywką. Jak każda długoletnia saga, i ona uległa jednak na przestrzeni lat istotnym zmianom. Fakt ten nie uszedł uwadze graczy, którzy nie zawsze wiedzieli, co o nich sądzić; teraz dyskusja o tym, czy wyszły one serii na dobre, powraca znowu.
Tym razem rozpoczęła się ona od wydanej w 2023 roku Assassin’s Creed Mirage. Zdaniem otwierającego poświęcony jej wątek fana, jest ona bowiem „jedyną wydaną po 2017 roku grą, w którą gra się jak w Assassin’s Creed”.
Mirage, kontrowersyjny system walki, ale wreszcie coś, co nie sprawia, że jesteś jak bóg albo mur nie do ruszenia, na którym nic nie robi wrażenia. Świetna mapa, którą się przyjemnie przechodzi, dynamiczne opcje skradania i pełny powrót do tematyki Asasynów, fabuła znów opowiada o Bractwie Asasynów.

Wiemy już zatem, z czym się graczowi kojarzy archetypowe Assassin’s Creed i jakie zarzuty stawia on jego „spadkobiercom”, ale czy to wystarczy, by pozostałe gry z serii spisać na straty? Zdaniem innych fanów, to przesada, a sytuacja z najnowszymi odsłonami AC nie wygląda wcale tak źle:
Chyba też dużo zależy od tego, jak ktoś definiuje grę z serii Assassin’s Creed jako, no właśnie, Assassin’s Creed. Czy chodzi o fabułę? A może o gameplay?
Bo o ile Valhalla nie skupia się zbytnio na Bractwie (zwłaszcza pod kątem rozgrywki), to zawiera mnóstwo elementów związanych z Isu i Templariuszami, a także wiąże się z wcześniejszymi częściami. Dla mnie to jeden z najbogatszych rozdziałów, jeśli chodzi o lore.
Z kolei Shadows bardzo przypomina klasyczne Assassin’s Creed pod względem rozgrywki, ale już jego fabuła i związki z główną linią fabularną są praktycznie nieistniejące.
Dla jeszcze innego uczestnika dyskusji to właśnie Mirage niezbyt dobrze sobie radzi z przynależnością do głównej serii, a winę za to ponosi najwyraźniej zbyt mała ambicja twórców i do pewnego stopnia także rozmach:
Zgadzam się, ale dla mnie to, co definiuje grę z serii AC, to właśnie miks tych elementów, a nie tylko obecność jednego czy dwóch z nich.
Uważam, że Mirage całkiem nieźle radzi sobie z wpleceniem ich w wystarczającej liczbie i jakości, by faktycznie czuć, że należy do serii… ale samo „należenie do serii” to dość nisko zawieszona poprzeczka, a poza tym nie sądzę, by Mirage wyróżniał się na tle innych gier AC jakoś bardzo znacząco.
Najwyraźniej zatem ilu graczy, tyle opinii. Przy okazji należy wspomnieć, że wskazane przez ostatniego cytowanego tu gracza ograniczenia są związane z niezbyt dużym budżetem produkcji i silnikiem, który nie do końca poradził sobie z elementami zręcznościowymi gry. Widać jednak, że fani ze szczególnym sentymentem wracają do gęsto zaludnionych, zabudowanych miast – bo to właśnie tam, ich zdaniem, „AC działa najlepiej”.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google

Autor: Danuta Repelowicz
Hiszpańskie serce i japońska dusza. Absolwentka filmoznawstwa ze szczególną słabością do RPG-ów i bijatyk. Miłośniczka wiedzy tajemnej, nauk o kosmosie, musicali i wulkanów. Dorastała na Onimushy, Tekkenie i Singstarze. Wcześniej związana z serwisem GamesGuru, pisze i tworzy od najmłodszych lat. Prywatnie także wokalistka i wojowniczka Shorinji Kempo stopnia 4 Kyu. Specjalizuje się w narratologii i ewolucji postaci. Świetnie porusza się też po tematyce archetypów i symboli. Jej znakiem rozpoznawczym jest wszechstronność, a jej ciekawość często prowadzi ją w najdziksze ostępy umysłu i wyobraźni.