Co się stało z Patrykiem Vegą? To się musiało tak skończyć
Krytycy filmowi zadają sobie pytanie, czy Patryk Vega się skończył. Możliwe, że tak się stało, ale stwierdzenie, iż reżyser się pogubił, będzie znacznie bliższe prawdy. Kiedy prześledzimy jego dotychczasową twórczość, zobaczymy to jak na dłoni.

W 2012 roku, w okolicach premiery nieudanej komedii Kac Wawa, krytyk filmowy Tomasz Raczek doszedł do pewnej interesującej refleksji. Stwierdził bowiem, że znakomici polscy aktorzy marnują się w tego typu głupkowatych komediach. Jego myśl da się też zastosować w temacie Vegi – w końcu reżyser rozpoczynał jako objawienie polskiego kina. Dziś natomiast stał się jego pośmiewiskiem. Czy Vega nieustannie się marnuje, czy jedynie igra z losem i świadomie (pod kątem finansowym) kręci filmy „pod widza”?
Można odnieść wrażenie, że Patryk Vega kompletnie odszedł od korzeni, od początków, kiedy jeszcze nie miał wyrobionej marki. Pochłonęła go autorska megalomania czy też znalazł sposób na względnie prosty i przyjemny sposób na kręcenie dochodowych filmów? Ostatnie wyniki Niewidzialnej wojny pokazują, że prawdopodobnie chodzi o to drugie. Co więcej, ten sposób właśnie się zużył: najwyraźniej widzowie nie chcą już więcej oglądać tego samego w kółko.
Dobre złego początki

Patryk Vega zaczynał jako dokumentalista – mówi się, że już wtedy był fachurą, że wykonywał kawał dobrej roboty. Do nakręcenia pierwszego filmu fabularnego czekała go jeszcze długa droga, ale praca przy pomniejszych projektach pozwalała mu nauczyć się reżyserskiego fachu. Wyrabiał pozycję, zaczął pisać scenariusze (serial Pierwszy milion z 2000 roku), a następnie reżyserować. Vega nakręcił choćby swego czasu bardzo popularny (a dziś, według niektórych, kultowy) serial Kryminalni (2005), w którym widać podłoże tematyczne dla PitBulla z tego samego roku, prawdopodobnie najciekawszego filmu Vegi w całej karierze.
Jest takie słynne powiedzenie, które mówi, że popularny zespół metalowy, Metallica, skończył się na Kill ‘Em All, czyli na debiutanckim albumie. Patrząc na przyszłe filmy Patryka Vegi, można rzec, że tak naprawdę Vega skończył się na pierwszym PitBullu. To był szorstki, brudny tytuł, który jawił się jako Psy z XXI wieku. Nic dziwnego, że styl Vegi od razu kojarzył się z Pasikowskim. Reżyser w tym filmie nie przekracza granicy dobrego smaku, ukazuje interesujących (anty)bohaterów, a przy okazji stara się sportretować funkcjonowanie postpeerelowskiej policji. Nie jest to wymagająca rozrywka, ale też nie mamy do czynienia z produktem obrażającym inteligencję widzów. Vega szybko wyczuwa sukces i tworzy serial na podstawie swojego filmu, który – jak by nie patrzeć – utrzymuje wysoki poziom oryginału. W Polsce pojawił się reżyser, którego warto obserwować (i któremu dobrze jest kibicować).
Pierwsze wtopy (za płoty)

Dobra passa nie może trwać wiecznie – każdy, kto choć trochę siedzi w tej branży, doskonale o tym wie. Vega chciał pokazać, że odnajduje się również w innych gatunkach (czytaj: w komedii). Tym samym otrzymaliśmy od niego dwa nieśmieszne potworki – komedie Ciacho (2010) i Last Minute (2013). Nietrafione żarty, bezsensowny humor sytuacyjny, aktorzy, którzy nie do końca wierzą w swoje teksty – to tylko niektóre z głównych problemów tych dwóch produkcji. Sami krytycy także nie wiedzieli, co z tymi filmami zrobić. W końcu były to dzieła człowieka, który nakręcił genialnego PitBulla! Co ciekawe, obie komedie były równie nietrafione, ale i obie osiągnęły całkiem duży sukces w polskich kinach. Najwyraźniej Vega czuł, że polskim widzom potrzebna jest duża doza infantylnego, prymitywnego, a czasem i rynsztokowo-zbereźnego humoru.
Warto też zaznaczyć, że pomiędzy tymi dwoma filmami Vedze powierzono pracę nad powrotem do legendy Hansa Klossa. Efektem tej pracy był film Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć (2012), który mocno bazował na nostalgii, ale który – dla wielu widzów starszego pokolenia – okazał się totalnym nieporozumieniem. Była to kolejna lekcja dla Vegi: nigdy więcej nie pracować nad materiałem, który – w tym przypadku – został stworzony przez kogoś innego. W nowych filmach reżysera jest to bardzo ważny klucz. To właśnie on jest autorem scenariuszy, to on trzyma pieczę nad swoimi projektami.
Wielki powrót

Po tych kilku wpadkach Vedze udaje się powrócić w wielkim stylu – można rzec, że reżyser znowu triumfuje. Służby specjalne (2014) okazują się filmem przede wszystkim świeżym. Mroczna tematyka i nietypowa akcja są fundamentalnymi atutami tego thrillera, a oryginalna rola Olgi Bołądź jest jedynie wisienką na torcie całego projektu. Widać, że Vega potrafi wykorzystywać swoich aktorów i aktorki, że powierza im role całkowicie pasujące do zdolności. Chociaż nie minęło nawet dziesięć lat od premiery pierwszego PitBulla, reżyser tak jakby wraca do korzeni. Patryk Vega przy filmach akcji czuje się jak ryba w wodzie; zaczyna zdawać sobie sprawę, że pora raz jeszcze wskoczyć na właściwe tory. Reżyser nie wróci już do kręcenia komedii romantycznych.
Dwa lata później premierę mają Pitbull. Nowe porządki (2016) i Pitbull. Niebezpieczne kobiety (2016). Vega nie próżnuje, a do tego prezentuje niespotykaną wcześniej odwagę – w końcu wypuszcza dwa tytuły (z jednego uniwersum) w tym samym roku (premiery mają miejsce w styczniu i listopadzie). Reżyser nie boi się słów krytyki (recenzenci narzekają na wulgarność filmów i nieudolny montaż), a widownia szaleje – Vega podbija kina, doskonale rozumie, co Polacy chcą oglądać, w jaki sposób pragną się odprężyć w kinie. Oba filmy niezbyt różnią się stylem, akcją czy fabułą, ale (znowu) charakteryzuje je jedno: niesamowicie oryginalny rozstrzał aktorskich twarzy. Sebastian Fabijański tworzy jedną ze swoich ciekawszych kreacji, a w tych samych scenach widzimy na ekranie duet Bogusław Linda i Tomasz Oświeciński. To aktorzy, których warsztaty znajdują się na przeciwnych sobie antypodach – niemniej Vedze udało się wykreować miedzy nimi chemię.
O co w tym wszystkim chodzi?

Od 2017 roku dzieją się rzeczy wręcz niemożliwe. Vega zmienia taktykę i zaczyna kręcić filmy dla ludu: zazwyczaj zaangażowane społecznie, dotykające najważniejszych dla Polaków tematów. Botoks (2017) rozlicza się ze służbą zdrowia; Polityka (2019) jest jego społeczną satyrą (?) i komentarzem na napiętą sytuację polityczną w kraju; Pętla (2020) porusza temat mafii pruszkowskiej. Co łączy te tytuły? Ich abstrakcyjność, wręcz prymitywna konstrukcja (dialogi, fabuła, sekwencje przemocy i seksu) oraz tak przegięte sceny, że wręcz nie da się ich oglądać bez uczucia zdegustowania. To nawet nie jest ten sam Vega, który jeszcze kilka lat temu tworzył mocne i nieraz sensowne kino.
W międzyczasie otrzymaliśmy dwie części Kobiet mafii (które nie bardzo różniły się od poprzednich filmów, co pokazywało, że Vega literalnie stanął w miejscu), a także Plagi Breslau, kryminał z 2018 roku, w którym Vega próbował imitować Davida Finchera. Był to film, który starał się usilnie szokować; może właśnie dlatego demaskował Vegę jako średnio uzdolnionego reżysera. Według niektórych to właśnie ten tytuł odczarował nam Vegę – część widzów (i przede wszystkim krytyków) przestała wierzyć, że nakręci on jeszcze coś wartościowego.
Oprócz tego doszło do pewnego całkiem ironicznego incydentu – Vega pokłócił się z producentem poprzednich Pitbulli, tym samym tracąc szansę na nakręcenie kolejnej części (!). Doszło zatem do momentu, w którym Władysław Pasikowski napisał własny scenariusz, ściągnął wielu aktorów z oryginalnej obsady (!!), tym samym kręcąc Pitbulla na poziomie oryginalnego filmu (albo i nawet lepszego).
Trzeba jednak być w pełni obiektywnym, dlatego warto zauważyć, że wśród tych wielu niestrawnych, a przy okazji i infantylnych filmów przydarzył się jeden, który okazał się całkiem znośny. Chodzi mianowicie o piłkarskiego Bad Boya (2020), w którym Vega postanawia ukazać prawdziwe oblicze biznesu piłkarskiego. Nawet jeśli temat przewodni nie wybrzmiewał tak jak powinien (warto zwrócić uwagę na piłkarskie sceny, nie da się ich oglądać), to Vega całkiem sprawnie rozpisał wątek dwóch braci i umiejętnie poprowadził aktorów (Antoni Królikowski, Maciej Stuhr, Andrzej Grabowski). Mówi się, że aktorzy i aktorki uwielbiają z nim współpracować – nic dziwnego, że przy każdej produkcji widzimy nazwiska z najwyższej półki. Przyrównując ten film do jego innych nowszych produkcji, można uznać, że jawi się on jako najmniejsze zło. W Bad Boyu widać przebłyski tego samego autora, który jeszcze piętnaście lat temu fascynował widzów w całej Polsce.
Kierunek, który trudno zrozumieć

Dochodzimy do (prawie) końcowego akapitu, czyli rozliczenia się z jego prawdopodobnie najgorszymi filmami w historii. Miłość, seks i pandemia (2021), a także Niewidzialna wojna (2022) jedynie udowodniły, że źle się dzieje w państwie Patryka Vegi. Innymi słowy: kończy się era jego kinowych triumfów. Te filmy wyznaczają kierunek, który bardzo trudno zrozumieć. W pierwszym z nich reżyser łączy biblijną przypowieść z mizogonistycznym podejściem do portretowania kobiecych bohaterek czy do seksu w ogóle. Tytuł ten składa się z wielu nieatrakcyjnych dla oka scen, które są po prostu niesmaczne. Całość doprawiona jest rasistowskim sosem (wątek arabskiego męża), machinalnie powodującym, że filmu po prostu nie da się oglądać. Trudno stwierdzić, czy mamy tu jeszcze do czynienia z kolejnym autorskim wytworem Vegi, czy z długometrażową wersją filmu dla dorosłych.
Natomiast Niewidzialna wojna zdaje się najmniej zrozumiałym projektem ze wszystkich. Patryk Vega uwierzył w to, że widzowie przychodzą do kina wyłącznie dla niego samego – postanowił zatem nakręcić autobiografię, co samo w sobie jest ogromnym objawem megalomanii (cynicy nazwaliby to autorskim zatracaniem się we własnym ego). Samego reżysera gra tutaj aż sześciu (!!!) różnych aktorów, a Vega uatrakcyjnia swój życiorys tak szalonymi scenami, że pseudobiograficzny Zenek (2020) jest przy Niewidzialnej wojnie filmem wręcz dokumentalnym. Nie pomaga również charyzma Rafała Zawieruchy – to nietrafiony wybór castingowy, a także przykry obraz aktora, który jeszcze kilka lat temu tak świetnie się zapowiadał. W krótkim odstępie czasowym dowiedzieliśmy się, że w Niewidzialnej wojnie niewidzialni okazują się tylko widzowie. Aktualnie Vega przestaje kogokolwiek kręcić.
Epilog

Trudno stwierdzić, co będzie dalej – Vega to postać w polskiej branży filmowej mocno nieprzewidywalna. I nie napawa mnie to nadzieją. Pseudoautobiograficzne dzieło reżysera pokazało, iż „fani” Vegi wybierali ten rodzaj kina nie ze względu na nazwisko reżysera, a „szokujące” tematy, którymi twórca co roku żonglował. Niewidzialnej wojnie nie pomogły ani doskonale przez ostatnie lata prowadzony PR, ani medialna poza Vegi nawiązująca do jego religijności, ani pierwszorzędna obsada (bądź co bądź zagrały tam nazwiska z polskiej ekstraklasy).
Nie bardzo można też uwierzyć w jakościowość jego zagranicznego filmu. Nasz reżyser nie ma ucha do języka angielskiego (czego najlepszym przykładem niech będzie „międzynarodowe” Small World), a raczej nie pomogą mu też zagraniczne nazwiska klasy B, zapewne także nie do końca wyedukowane językowo. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ ten film może być jednym z gwoździ do trumny Vegowskiej kariery. Polska widownia będzie nabijać się z nieporadności dialogowej, a zagraniczni pożeracze popcornu niezbyt będą rozumieć, o co w tym chodzi.
Brakuje nam Vegi sprawnego reżysersko, ale także niepopadającego w skrajności i wszelakie absurdy, prawda? Z drugiej zaś strony… czy naprawdę będzie nam go brakowało?
Od autora
Vega wciąż jest głośnym tematem, który dzieli widzów w całej Polsce. Logika nakazuje nam odbierać to jako plus – brakuje w naszym małym grajdołku artystycznych person, które wywoływałyby większy dyskurs wśród odbiorców kultury. Niestety dzisiejsze kino Vegi nie jest sztuką dla sztuki, a raczej swoistym odcinaniem kuponów. Nie jestem pewien, czy ta postać nie robi więcej złego w polskim kinie niż właśnie dobrego. A jak uważacie Wy? Czy Vega dalej może kręcić filmy w ten sam sposób bez jakichkolwiek konsekwencji?
Film:Pitbull(47 Bombs)
premiera: 2021akcjakryminałdramatthriller
Film:Niewidzialna wojna(The Invisible War)
premiera: 2022premiera PL: 2022dramathistoryczny
Niewidzialna wojna jest dramatem biograficznym wyreżyserowanym przez Patryka Vegę (Pitbull, Botoks). Przedstawia on fabularyzowaną historię rzeczonego twórcy - jednego z najbardziej kontrowersyjnych polskich reżyserów. Poznajemy jego przeszłość, to, jak wpadł na pomysły stworzenia swoich najsłynniejszych produkcji i co ukształtowało go jako twórcę. W produkcji wystąpili m.in. Rafał Zawierucha, Anna Mucha, Justyna Karłowska, Ignacy Klim, Artur Dziurman, Zbigniew Kozłowski, Michał Karmowski, Piotr Cyrwus oraz Andrzej Franczyk. Zdjęcia kręcono w Polsce.
Film:Polityka(Politics)
premiera: 2019dramatkomedia
Komentarze czytelników
zanonimizowany1373230 Konsul
Vega to jeden z najlepszych reżyserów młodego pokolenia, ale on jest bardziej biznesmenem a nie reżyserem. Dlatego woli produkować chłam, bo ten lepiej się sprzedaje. Jest łatwiejszy w produkcji, można jeden film ogarnąć w 2 tygodnie.
A na coś bardziej ambitnego potrzeba masę czasu i nie pewność czy się chociaż koszta zwrócą.
Wyda kilka milionów na 1 produkcje, zarabiając drugie tyle. W ciągu roku takich filmów wali kilka. Biznes zawsze wygra z dobrą sztuką.
js2474310299 Junior
Vega zawsze kręcił gówniane filmy ubrane w kolorowe papierki. Publiczność w końcu (brawo) stwierdziła, że to gówno jednak śmierdzi.
Trader110109066 Centurion

Przecież jego filmy nigdy nie były w żaden sposób wybitne, zwykłe pompowanie balonika a ludzie się podniecali nie wiadomo czym. Za zszarganie postaci Hansa Klossa powinien dostać zakaz kręcenia swoich gniotów i dożywotni kamieniołom.
eJay Legend

Chodzi mianowicie o piłkarskiego Bad Boya (2020), w którym Vega postanawia ukazać prawdziwe oblicze biznesu piłkarskiego.
Nie no, autora tekstu tutaj ewidentnie poniosło :D Ten film to nic innego jak fantazja Vegi na temat historii Wisły Kraków i związków z grupą Sharks, prawdy jest tam tyle co kot napłakał. Oczywiście reżyser nie mógł nazwać rzeczy po imieniu (głównie przez wgląd na toczące się procesy), ale i tak spieprzył temat po całości i film staje się komedią samą w sobie (a Stuhr grający policjanta-impotenta jest koszmarny).
Moje zdanie o Papryku: cwaniak, który bierze na warsztat aktualne memy i odzywki w necie, pisze wokół nich scenariusz i nawiązuje do jakiegoś tematu na czasie. Podpisuje umowy na 3-4 filmy z tymi samymi aktorami (Królikowki, Oświęcimski, Grabowski) i wypluwa na rynek pod pretekstem kontrowersji. Gość jest marnym reżyserem, budowa napięcia w jego filmach nie istnieje, a dialogi nasączone grypsami są w 90% niezrozumiałe przez fatalne udźwiękowienie. Ludzie dali się kilka razy nabrać na jego przynętę, ale fajnie że teraz Niewidzialna Wojna okazała się katastrofą jeśli chodzi o liczby.