Capcom zabrał głos w sprawie lokalizacji gier. Gracze wieszczą firmie bankructwo
Capcom przedstawił swoje zasady dotyczące lokalizacji gier, ale bynajmniej nie zyskały one firmie poklasku.
Tłumaczenie tekstów kultury (książek, filmów, gier) potrafi być niewdzięczną pracą. Jednakże ostra reakcja graczy na zasady lokalizacji gier Capcomu bynajmniej nie wynika z niedoceniania pracy tłumaczy.
Kilka dni temu zespół ds. lokalizacji japońskiego wydawcy wyłożył w serwisie X swój kod postępowania – czyli, mówiąc krótko, jak podchodzi do tłumaczenia gier wydawanych przez Capcom. Część co bardziej ogólnych założeń nie wzbudziła żadnych zastrzeżeń, w tym konieczność zachowania kontekstu.
Jednakże graczom wyraźnie nie spodobał się nacisk położony na „adaptację kulturalną” oraz „inkluzywność” przy tłumaczeniu gier na inne języki. Tę drugą Capcom opisuje w następujący sposób:
Lokalizacja obejmuje promowanie inkluzywności poprzez język i reprezentację. Obejmuje to nie tylko dostosowanie aspektów językowych, ale także uwzględnienie języka specyficznego dla płci, norm kulturowych i różnych perspektyw. Celem jest stworzenie wciągającego doświadczenia, w którym gracze z różnych środowisk mogą identyfikować się z postaciami i narracją. Może to być bardzo trudne w przypadku niektórych języków ze względu na gramatykę.
Zdecydowana reakcja
Rzut oka na komentarze pod wpisem zespołu lokalizacyjnego nie pozostawia wątpliwości co do entuzjazmu (czy raczej jego braku) graczy na tak wyłożone zasady lokalizacji. To efekt, jak się zdaje, narastającej niechęci do promowania ideologii różnorodności i inkluzywności (Diversity and Inclusivity a. DEI) nie z pobudek ideologicznych, lecz czysto biznesowych. Te nastroje nasiliły się po niedawnym zamieszaniu wokół spółki Sweet Baby.
Widać to wyraźnie po komentarzach internautów. Gracze zarzucają Capcomowi tworzenie lokalizacji pod „nieistniejącą współczesną publikę” i narzucanie „zachodnich wartości” grom z innych krajów. Część osób uważa, że takie podejście ma wręcz efekt przeciwny od zamierzonego, bo – jak interpretują użytkownicy serwisu X – zamiast promować różnorodność poprzez prezentowanie odmiennych kultur (zwyczajów, filozofii czy nawet przysłów i gierek językowych), Capcom jakoby próbuje je zmienić na zachodnią modłę.
Wypada zauważyć, że w zasadach wyraźnie podkreślono, że konieczne jest zachowanie balansu między „dostosowaniem” tłumaczenia a zachowaniem charakteru oryginalnej wersji językowej. Nie żeby ktokolwiek zwracał na to uwagę w (nomen omen) kontekście reszty wpisu. Łatwiej znaleźć osoby wieszczące wydawcy bankructwo.
Jak na razie Capcom nie odniósł się do tych negatywnych reakcji.
Więcej:Remake „zerowego” Resident Evil ma mocno rozbudować fabułę. Główną rolę zagra aktor z Far Cry 5
GRYOnline
Gracze
Steam
Komentarze czytelników
RaphaelStarkPL Centurion
"Angrenbor
gdzie niby ten portugalski czy chinski poza Portugalią, Francją i Chinami jest uzywany
To wiedza z podstawówki. "
Tu nie chodzi o to, ile osób używa danego języka, tylko ile, pojadę teraz klasykiem, "gra w grę" :)
derealdrgonzo Legionista
tłumaczenie Capcomu jest równie mądre jak Mejzy po imprezie w hotelu sejmowym... chociaż, nie. Mejza jednak większe dno ale Capcom jest blisko
robertoV Generał
Proszę zwrócić uwagę na cenę Dragons Dogma 2 na steam w Polsce. Jedna z najwyższych na świecie. Pytanie dla ekonomistów, czy jeśli dana firma sprzedaje swój produkt, który jest w danym miejscu bardzo popularny (duży popyt) to zwiększa cenę czy ją obniża ?
Przedsiębiorstwa/korporacje zawsze maksymalizują zyski więc tam gdzie popyt jest duży to cena też jest duża, a tam gdzie popyt jest mniejszy to się zachęca "lepszą" niższą ceną (ale nie poniżej progu zwrotu kosztów).
Secvent Pretorianin
Dlatego też właśnie, nie kupiłem Residenta 4 i Vilage, bo nie mają języka PL, więc niech capcom spada na drzewo wiśni.