Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 4 lutego 2020, 11:45

autor: Konrad Serafiński

Atomic Heart - rosyjski BioShock ma się dobrze; 45 minut informacji o grze

W sieci pojawił się prawie 45-minutowy materiał poświęcony Atomic Heart, z którego możemy dowiedzieć się wielu kluczowych informacji o grze. Wbrew wcześniejszym doniesieniom - prace nad tytułem trwają w najlepsze.

Klimat wręcz wylewa się z tej gry. - Atomic Heart - rosyjski BioShock ma się dobrze; 45 minut informacji o grze - wiadomość - 2020-02-04
Klimat wręcz wylewa się z tej gry.

Od dłuższego czasu niewiele słyszeliśmy o Atomic Heart - świetnie zapowiadającej się grze FPP, w której trafimy do retrofuturystycznej wersji Związku Radzieckiego. Po tym jak branżowe media rozpisały się na temat problemów produkcji w styczniu zeszłego roku, słuch o tytule zaginął. Minął niemalże rok, a na kanale 4game w serwisie YouTube pojawiło się 44-minutowe wideo, w którym Aleksiej Makarenkow (świeżo po odwiedzinach moskiewskiego studia Mundfish) opowiada o tym, jak naprawdę wyglądać będzie gra.

Materiał jest naprawdę długi, a w dodatku w języku rosyjskim. Na szczęście dostępne są angielskie napisy. Co jednak najważniejsze - to prawie 45 minut szczegółów i smaczków dotyczących produkcji. Zanim sobie o nich opowiemy, krótka wiadomość dla osób, które liczyły, że zobaczą tutaj zatrzęsienie nowych materiałów z gry. Niestety nie. Pracownicy Mundfish nie pozwolili nagrywać właściwej rozgrywki, gdyż dziennikarz mógł pograć tylko w niezoptymalizowaną i wczesną wersję tytułu. Dlatego materiał zawiera wyłącznie opublikowane wcześniej materiały promocyjne (z naprawdę króciutkimi momentami, gdy kamera obserwuje monitor zza pleców grającego). No dobrze, przejdźmy do mięska.

Już po kilku minutach materiału prowadzący jasno komunikuje, że Atomic Heart nie będzie strzelanką z elementami RPG. Nazwał tytuł „immersywnym symulatorem (immersive sim) ze strzelaniem, walką wręcz, ulepszaniem poziomu broni oraz umiejętnościami”. Cóż, brzmi trochę jak... FPS z elementami RPG. Ale doskonale wiemy, że wszystko zależy od rozłożenia akcentów. Całość przypomina BioShocka lub Preya - to natomiast nastraja bardzo pozytywnie. Podczas starć musimy spoglądać na dwa najważniejsze „paski” - zdrowie i wytrzymałość. O ile pierwszy z nich uzupełnimy wyłącznie za pomocą apteczek (lub pochodnych), to drugi jest dynamiczny i zależy od wykonywanych przez postać ruchów.

Walka wręcz i pukawki

A skoro przy walce wręcz jesteśmy. Bohater dysponuje trzema rodzajami ruchów: lekkim atakiem, mocnym atakiem oraz kopnięciem. Co ciekawe, Makarenkov podkreśla, że starcia nie sprowadzają się wyłącznie do bezmyślnego machania stworzonym na szybko orężem. Zamiast tego musimy wyczuć każdego przeciwnika i niemalże rytmicznie wykonywać ataki oraz uniki, podobnie jak w Zeno Clash. Twórcy pokusili się również o dodanie elementów QTE (quick time events). Niektórzy wrogowie mogą złapać bohatera (co rzekomo jest niemożliwym do uniknięcia ruchem), a na ekranie wyświetli się sekwencja następujących po sobie przycisków. Odpowiednie trafianie w nie spowoduje, że nasza postać się wyswobodzi.

Tyle w temacie narracji przez otoczenie. - Atomic Heart - rosyjski BioShock ma się dobrze; 45 minut informacji o grze - wiadomość - 2020-02-04
Tyle w temacie narracji przez otoczenie.

Chociaż w grze ma dominować walka wręcz, to pojawią się w niej również pistolet i karabin (i to nie byle jaki, bo niezawodny AK-47). Niestety, amunicja ma być bardzo trudna do zdobycia i szybko się kończyć. Może się to kojarzyć z Dying Light, a przynajmniej z początkiem gry. Same pukawki również można będzie ulepszać i dodawać do nich bajery. Funkcję warsztatu pełnić będzie „Mewa” - urządzenie przypominające nieco lodówkę z czasów ZSRR. Będzie ono zarówno kufrem na ekwipunek, jak i miejscem do jego tworzenia i ulepszania.

Eksploracja

Skoro każdy „lepszy” element wyposażenia będzie na wagę złota, dosyć oczywiste jest, że tytuł oferuje spore możliwości w temacie eksploracji zwiedzanych lokacji. Różnorakie przedmioty znajdziemy w szafkach, szufladach czy po prostu rozrzucone po całym świecie gry. Trzeba jednak uważać, bo na nieuważnych śmiałków czekają pułapki. Co ciekawe, wrogowie zazwyczaj są obecni w okolicach konkretnych stref. To jednak nie wszystko, bo na terenie całego ośrodka działają kamery, które mogą zarejestrować ruch bohatera i „powiadomić odpowiednie służby porządkowe”. Czytaj: wyślą na Was ekipę rodem z Blade Runnera.

The Last of Us made in Russia. - Atomic Heart - rosyjski BioShock ma się dobrze; 45 minut informacji o grze - wiadomość - 2020-02-04
The Last of Us made in Russia.

Nie oznacza to jednak, że gracz będzie całkowicie „odkryty” niczym w Big Brotherze. Bohater może je niszczyć, dezaktywować, ale sam również na pewnym etapie rozgrywki otrzyma skaner, którym będzie mógł zinfiltrować dane pomieszczenie, zanim do niego wejdzie. Tutaj jednak istotna różnica w stosunku do Batmana od Rocksteady. Skaner pozwoli jedynie oszacować ewentualną liczbę wrogów lub urządzeń w pomieszczeniu, a nie podać wszystko na tacy.

Można będzie również hakować samych wrogów, którzy na krótki czas zawalczą po naszej stronie. Makarenkov zauważa również, że tytuł nie jest w pełni oskryptowany, gdyż po kilku „śmierciach” akcja w tych samych lokacjach toczyła się nieco inaczej. Świat gry nie będzie też całkowicie otwarty. Pojawią się scenki przerywnikowe oraz questy poboczne. Twórcom zależy również na tym, żeby świat był maksymalnie wiarygodny i aż prosił się o dalszą eksplorację.

I tutaj dochodzimy do pewnego (w sumie banalnego) pomysłu, który ma w tym pomóc, a który uważam za coś genialnego. Mianowicie w różnych lokacjach będą porozrzucane radioodbiorniki informujące o wydarzeniach, mających miejsce w innych częściach retrofuturystycznego ZSRR. Zauważcie, że większość gier postapo skupia się na swoistym „tu i teraz”, informując gracza głównie o tym, co dzieje się wokół niego. Ale najciekawsze wydają się właśnie te „przecieki spoza terenu akcji”. Przykładem niech będą krótkie info spoza Zony ze Stalkera, doniesienia o pozostałych regionach USA z Fallouta czy komunikaty o innych placówkach Transtar z Preya.

Nic, tylko czekać, ale jak długo?

Podstawową i wciąż nierozwiązaną kwestią jest data premiery. Tytuł od dawna można zamawiać w ramach pre-orderu, ale twórcy nadal nie pokusili się o podanie konkretnego terminu debiutu gry na rynku. Jeśli udałoby się im zrealizować wszystkie cele, i oczywiście zrobić to dobrze, to pewnie nikt nie obraziłby się na premierę jeszcze w tym roku. Ale chyba jest to nierealne. Prawdopodobnie poczekamy do 2021 roku, a może nawet do jego końcówki. Tak czy inaczej, wbrew obawom, prace nadal trwają. Jeśli chcielibyście dowiedzieć się więcej o grze lub ją zamówić, odwiedźcie stronę producenta.

  1. Oficjalna strona internetowa studia Mundfish