Clair Obscur: Expedition 33
i modele postaci kontrastując z otoczeniem dosyć kiepskim
PedroPasca~PierceBrosnan z blizną w mundurku.
KitHarington~RobertPattinson w kubraczku.
Potem mamy którąś (pół) Olsenówke.
Czy tylko mi te twarze nie wydają się podejrzanie znajome? Mały zespół małym zespołem, ale trochę z tym AI chyba przegięli...
W jednym queście gra bawi się nie tylko paletą barw, ale też zmienia aspect ratio na 4:3.
Act 2 skonczony, poziom postaci poki co to jakies 55.
Calkiem fajnie wyjasnili fabule, choc z drugiej strony malo niewiadomych zostawili na act 3. Choc moze bede zaskoczony.
nieźle przelevelowałeś, ja jak dotarłem do końca gry to nawet 50 nie miałem
Da się jakoś przenieść broń między postaciami? Chyba jestem ślepy ale nie widzę takiej opcji?
Wszystko pięknie i fajnie ale sam system rozbudowywania postaci dość słaby, nie trzeba w zasadzie w ogóle zastanawiać się jak rozdać punkty bo można na oślep je rozdawać każdej postaci po równo, a i tak bez problemu poradzimy sobie z każdym przeciwnikiem jak tylko umiemy robić uniki i kontry co nie jest trudne. W dodatku atrybuty jak "Might" są bezużyteczne więc najlepiej wszsytko ładować w Vitality i Agility po to aby postacie miały więcej życia i wtedy możemy przetrwać w walce dłużej jak nie uda nam się zrobić kontry, lub mieć więcej tur do zadania obrażeń. Reszta nie ma sensu.
Ogólnie nie ma tam sposobu aby zrobić zły build, można olać wszystko i ładować punkty i brać skille na oślep i tak wszystko ubijemy na luzie
Szkoda bo z fajniejszym bardziej rozbudowanym systemem RPG gdzie trzeba się na prawde nakombinować aby stworzyć coś dobrego dałbym dużo wyższą ocene
Pograłem już na tyle, że dodam swój komentarz.
Jak dla mnie piękna grafika, piękna muzyka to trochę mało.
Gra jest ładna, ale..
> Ja nie przepadam za rozgrywką w liniowym i powtarzalnym stylu: zabijasz potwory idziesz dalej, zabijasz potwory, idziesz dalej, na końcu jakiś boss. I w zasadzie nie da się po drodze zboczyć.
> Walka turowa to nie mój konik, ale przy BG3 i Thaumaturge bawiłem się świetnie. Tu dostajemy jakąś hybrydę. Wstawki zręcznościowe niby mają uatrakcyjnić grę, ale po pewnym czasie jest to dla mnie nużące.
> To jest gra w zasadzie konsolowa. Na PC z klawiatury masakrycznie wkurzająca. Słusznie sklasyfikowana jako jRPG. Do tej pory unikałem takich produkcji, tu postanowiłem sprawdzić. Nie, to naprawdę nie jest dla mnie.
Całość ratuje fabuła. Dziwaczny wymysł kogoś, kto nie stroni od koksu. Raczej nie dotrwam do końca.
Normalnie nie dałbym tej grze więcej niż 5/10 ze względu na zmarnowany potencjał, ale jednak tym razem wyjątkowo całość oceniam "na zielono", doceniając urodę.
7/10
Rekomendacja: nie grać.
Nie lubie rowerow.
Nie lubie jezdzic na rowerze.
Kupilem rower.
Moj rower nie ma kierownicy, jezdze z klawiatura. Nie da sie kierowac. :/
Moj rower wyglada jak rower, jezdzi jak rower i jest zbudowany jak rower. Oburzajace.
5/10 Nie polecam rowerow. Ten rower ma zmarnowany potencjal na bycie poduszkowcem z galaretki.
Fajna recka. Dzieki.
Wzialem sobie do serca, w tym takze inne i wracam do grania w KCD 2 moja lewitujaca magiczka.... a nie czekaj!....
xD
Via Tenor
7/10 z rekomendacją: NIE GRAĆ
Co to ku*** znaczy? :D
Gdyby tylko rowerzysci (i kryptorowerzysci) trzymali sie sciezek rowerowych...
Robienie Bruum, Brum, Brum, Brum, Brum, Bruuuum wbrew przeswiadczeniu, nie jest imponujace.
Te usilne wpychanie w gardla tej cyklistycznej agendy jest po prostu niesmaczne. Lalkarze (ci od Ninetendolls) potrafia usiedziec przy swoim stoliku. Pokazuja, ze mozna po ludzku.
Koledzy nie ogarniają, że każdy ma swój gust i nie wszystko musi im wchodzić - Obiektywnym można być co do mechaniki gry, technikaliów, wydajności, rozwoju postaci, walki - reszta, czyli te np. monstra z przerostem formy nad treścią (japońskie potwory), cała stylizacja gry, muzyka rozgrywka, czyli od potwora do potwora - ocena tego może być całkowicie subiektywna
Ukończyłem akt pierwszy i rozumiem co niektórzy teraz mieli na myśli o jego finale. Gra mi się naprawdę niesamowicie dobrze. Jestem zachwycony muzyką, postaciami, światem i walką. Mam też jednak kilka zastrzeżeń:
- słaba czytelność ataków niektórych przeciwników, przez co naprawdę czasem nie wiem kiedy trzeba zrobić unik/kontrę (szczególnie przy dużych bossach),
- brak podejrzenia informacji o przeciwniku (słabości, nawet jakiś "bestiariusz" itd.),
- brak jakiegoś dziennika zadań,
- mam wrażenie, że grając na klawiaturze gra czasami nie odczytuje lub słabo odczytuje wciskanie klawiszy kontry i bloku,
- minigra z siatkówką jest zrobiona FATALNIE (kto dotarł pewnie wie o co mi chodzi).
Mimo tego i tak jest to obecnie dla mnie gra roku.
Jest czasem tak, że z niektórymi przeciwnikami trzeba się po prostu zmierzyć i zobaczyć, co ich najbardziej jara, jak wyglądają animacje ataku i wtedy za kolejnym razem jest o wiele prościej.
Minigra z siatkówką to jest syf totalny. Tego się nie robi.
Mimo tego faktycznie gra się dobrze, wciąga jak diabli.
walka z Cleo, ffs. Niektore bosy z tymi kombinacjami ciosow sa zdeczka przegiete.
Teraz bawie sie w endless tower, ale chyba sobie odpuszcze. Na 10 poziomie wala tak mocno ze jedna niezarejestrowana riposta i kaplica :/
Męczę się w drugim akcie. Prawdopodobnie usunę grę prędzej niż ja skończę. Pseudo turowa walka, strzępy fabuły i pokręcony świat. Walki przegięte w dodatku nie zawsze czas reakcji przycisku działa przy unikach a często jeden atak zabija nam postać albo wszystkich.
Dla fanów umierania czyli gier soulslike pewnie zachwyt. Dla normalnych odbicie od ściany.
Ma w sobie coś przyciągającego ale uciekam od wszystkiego co się rusza i nie wracam dwa razy do tego samego bossa jeśli można go ominąć. Walki są beznadziejne i idę dalej tylko by się czegoś dowiedzieć o ciekawym świecie i postaciach. Nawet na trybie fabuła walki są beznadziejne!
Gra wybitna pod względem scenariusza. To jedna z tych historii, które wywracają Twój ustalony porządek kilka razy, by na koniec przekazać Ci najprostszą prawdę, o której zapomniałeś. Dzieło wybitne, 0.5 odejmuję od oceny wyłącznie za brak obsługi AMD FSR - w dzisiejszych realiach to fakt konieczny do odnotowania.
Myslalem ze Cleo byla przegieta. Simon w Phase 2 to dopiero kurna tragedia. Ktos sie musial niezle naglowic aby tak przesrane kombosy wymyslec :0
Po okolo 20 podejsciach stwierdzilem ze chyba lepij go bedzie dziabnac solo. Ponad 2 godziny kombinowalem z buildem Maelle aby go solo pokonac. Dobrze ze zebralem wiekszosc picto bo inaczej musialbym lazic po mapie i ich szukac. Dodam ze mam obecnie 90 poziom.
spoiler start
Simon w P2 ma ponad 50 milionow HP. Trzeba miec tak silny cios aby go na dwa ciosy polozyc, inaczej kaplica.
spoiler stop
Tryhardy uczą się go parować. Tu koleś zrobił 147 parowań i wygrał.
https://www.youtube.com/watch?v=EAzDPXUaBzs
Ponoć najlepszą metodą jest właśnie build Maelle, który go po prostu oneshotuje.
Ja staram się odkrywać grę bez oglądania filmików i wszelakich poradników.
Obejrzałem to co wkleiłeś i widzę różnicę w tych podwójnych ciosach, tutaj jest przerwa na reakcję, u mnie na PC one są w zasadzie jeden po drugim i klawiatura mi zwyczajnie nie rejestruje parowania drugiego ciosu.
W sumie ciekawe czy ma to związek z tymi wszystkimi dlss i fg które generują dodatkowe lagi input lagi.
Walki z Cleo się wyuczyłem i pokonałem bez kombinowania z buildami, z Simonem nie dałem rady.
Gram padem. Na klawiaturze gra nie reagowała nie tylko na uniki i parowania, ale też na inne klawisze, jak wybór umiejętności, zmianę celów.
Też uzywam DLSS, w NVIDIA app wymusilem korzystanie z najnowszej wersji. Frame generatora nie używam, nawet nie sprawdzałem, czy w ogóle jest w grze. W każdym razie na padzie nie mam problemów z działaniem czegokolwiek, jak skopię parowanie albo unik, to ewidentnie z własnej winy.
Muzyka w tej grze to jakiś kosmos, ostatni raz kiedy jakiś score tak mocno wydźwięk emocjonalny scen podbijał to chyba miałem przy Mass Effect 3. No tu dosłownie ciężko z padem było usiedzieć bo nawet pomijając jakieś smutnawe sceny w cinematicach to nawet w trakcie walki takie kawałki wchodziły że aż wstawalem i podskakiwać po podlodze z wrażenia. Dla mnie nr 1 ever w gejmingu. Zacząłem sobie do ulubionych na spotify dodawać ale jak wyszło że przy prawie każdym daje plusa to po prostu zassałem cała playliste.
Kolejne 5 utworów z oficjalnej ścieżki dźwiękowej :)
https://youtu.be/4FIMsKKvBRM?si=xdi3ag6r_Dg9yDgO
W topce 10 sountrackow do gier ever? Pewnie tak. Moze nawet i w top 5 jako koherentna calosc. Dla wielu ludzi to bedzie nawet top1.
Z checia uslyszalbym to w aranzacji na pelna orkiestre. Z jednej strony kameralnosc i intymnosc tych utworow to ich sila i dusza. Z drugiej strony z pelna orkiestra i dobra aranzacja w jakiejs filharmonii wyjeb...lo by z butow. Czego lekki przyklad mamy w Lumiere, jak wchodza chorki pod koniec.
Wogole to jest najlepszy utworek. Az milo popatrzec jak sie usmiechaja do siebie spontanicznie podczas grania i jak wchodzi ten wesoly wokal.
Ale moja faworytka jest pani na wiolonczeli. Ona muzyke czuje chyba nawet wlosami. ;)
Skonczone! Mocne 8.5
O wadach i zaletach juz bylo wszystko napisane wiec nie ma sensu powielac.
Jak by poprawili mechaniki (przynajmniej na PC) i dodali jakis kontent do NG+ to dalbym 9.5
Poki co nie wiem, czy chce mi sie grac raz jeszcze na NG+
Strasznie sie zawiodlem ostatnim etapem gry. Po skonczeniu calego opcjonalnego kontentu i dobiciu 90+ poziomu, bicie tych niskopoziomowych mobkow bylo dosc nudne.
No, nie wiem... Moze podaj numer wpisu, ktory traktuje o tym, jak zapisywac stan gry. Musialem przeoczyc....
Powiedz proszę że trolujesz. Gra mam częsty autosejw ze ręczny zapis jest kompletnie zbędny
Przyznam, ze odkad brak mozliwosci przypisania funkcji do przyciskow w Cyberpunk 2077 byl zaleta, to nie zastanawialem sie czy brak mozliwosci zapisania/wczytania zapisu gry w Clair Obscur: Expedition 33 bedzie wada czy zaleta.
jprdl.. gra zapisuje non stop. A jak chcesz wymusic sejw, to wystarczy zmienic cokolwiek w postaci, np. zmienic itemek. Wtedy robi autosave. Co tbh jest szybsze niz wlazenie w menu i wciskanie save recznie.
Jak chcesz szukac dziury w calym to rob to madrze.
Ale wiesz, że Drackula napisał swoją opinię? Według niego wszystko zostało napisane, a zalety i wady nie są uniwersalne, każdy podchodzi do tego indywidualnie. Co do systemu zapisów, sam nie przepadam za automatycznym zapisem, ale punkty są na tyle często rozmieszczone, że to w zasadzie nie przeszkadza. Wczytać natomiast możesz praktycznie zawsze, nawet podczas walk.
jprdl madry... a jak wczytujesz trzeci najnowszy z zapisow gry (
Esc -> load-> click the file name
Wyprzedzając pytanie, filmiki pomija się tak: f->przytrzymaj esc
Oczywiście, chyba jedynie podczas cutscenek się nie da. Masz do wyboru jeden z trzech ostatnich zapisów.
A to fajnie, ze przynajmniej wczytywanie zrobili dla ludzi.
To popychanie dialogow przyciskiem, gdy nie ma tam zadnych opcji do wyboru jest dosc specyficzne, ze tak powiem. Niewatpliwa zaleta. Jesli dodadza wiecej mozliwosci dialogowych bedzie, jak znalazl.
Konsolowa nuda.
Shizoidalny świat, gdzie grafika jest tylko plastikową dekoracją, gdzie obejrzysz milion razy te same animacje i dłużące sie, niepomijalne przerywniki, gdzie wyzwanie to wciskanie guziczków na padzie i zmaganie się ze sterowaniem. Liniowy, pusty, zamknięty niewidzialnymi ścianami plastikowy świat, który próbuje tanio grać na emocjach.
U PCtowca wywołuje rychłe ziewanie.
Plus za jakąś fabułę.
Bardzo 0-1 podchodzisz do tematu. Shizoidalny świat jest taki nie bez powodu i ten zabieg spełnia określony cel narracyjny. Nie za bardzo wiem o jakich niepomijalnych przerywnikach mówisz, każdą cutscenkę da się na luzie pominąć żeby nie musieć oglądać tego samego filmiku kolejny raz przed walką z bossem. Sterowanie na padzie (co gra sama już na samym początku rekomenduje) jest bardzo dobrze pomyślane, rozłożenie mapowania klawiszy, że po samouczku nie musiałem sobie nic przypominać. Czy świat jest pusty i liniowy? Absolutnie nie, to że nie ma typowych misji pobocznych nie oznacza, że nie ma co robić w tej grze poza fabułą. W każdej lokacji jest sporo ukrytego lootu, oraz bossów pobocznych. Ponadto na mapie świata jest pełno opcjonalnych lokacji i z tego co słyszałem, bo nie dotarłem jeszcze tak daleko to ma rozbudowany endgame.
Co do grania na emocjach to wydaje mi się, że raczej większość, jak nie wszystkie fabuły w popkulturze na nich się opierają. Kwestią subiektywną pozostaje jak my to odbieramy. Ponadto w kontekście tej gry nie wspomnieć nic o cudownej muzyce, designie świata czy chociażby mnogóści sposobów, w jakie możemy zbudować sobie team to, tak jakby pominąć jej główne zalety. Moim zdaniem gierka najwięcej przyjemności daje na najwyższym poziomie trudności, z którym sam zacząłem zabawę i naprawdę gra nie jest tak trudna, jak większości się wydaje. Przeciwnicy mogą mieć duży dmg lub długie combo ataków, ale praktycznie każdy z nich posiada w movesecie elementy ułatwiające wyczucie moment uniku/party.
Zapomniałeś wspomnieć o "women power", jak w przypadku A Plague Tale: Innocence!
Przekonałeś mnie.
Otwarte światy i masę bzdurnych aktywności tego jest już przesyt.
Biorę to.
Wyrażę sie jaśniej: ta 'gra' to interaktywny film polagajacy na zaliczaniu stacjonarnych arenek przerywanych cut-scenkami. Nic wiecej.
I to wszystko w najgorszym konsolowym wydaniu.
To żadne 'wielkie przeżycie'. Tylko konsolówka dla kanapowego ziemniaka z padem na kolanach. Wiec nie, nie polecam graczom pctowym.
Jakbym miał ochote na film w tym klimacie, to bym obejrzal jakas mange. Ale w moim wieku już nie przepadam. A takie 'przemyślenia' o życiu to przepraszam, ale zostawie nastolatkom.
Gra ma świetny stosunek gameplay'u do dialogów czy przerywnikow filmowych. Większość czasu skupiamy się na gameplay'u, który jest przerywamy raz na jakiś czas wstawką fabularną, która posiada często opcjonalne dialogi w obozie. Jeśli nie masz ochoty ich słuchać to można od razu przejść do dalszej części gameplay'u. Jeśli dla ciebie clair obscur jest interaktywnym filmem to nie mam pojęcia czym są np. gry sony, które mają znacznie mniej gameplay'u
Warto odpowiadac?
Rzut oka na historie postow...
NIE WARTO.
Dla niego wszystko jest interaktywnym filmem lol. Oprocz jakis bieda wyscigow. Ot prawdziwa gra dla "PCtowcow" (cokolwiek to znaczy).
Mhnm, jak wspaniale ludziom działają dziś mózgi. Ma swoje zdanie = troll:) Mam za sobą więcej komputerów i gier niż niejeden zjadł kotletów. I mam swoje preferencje. Nie nie lubię konsolówek, a to jest jedna z nich. Gra która ma skąpy gameplay, a jednym z jego głównych elementów jest wciskanie przycisku na padzie w odpowiednim momencie, jest u mnie skreślona. Tym bardziej, że historię pisał ktoś po ciężkich narkotykach - i nie ma ona sensu i konsekwencji tak bardzo, że z gry nie pozostaje dla mnie nic. Nie ochodzą mnie postacie, nie ochodzi mnie fabuła, nie bawi mnie gameplay. Więc nie, nie polecam. A że ktoś sika po nogach, bo wyszło coś co nie jest 10tym remakiem i ktoś przy tworzeniu przyłożył się do strony artystycznej? No cóż, takie czasy. W dobrych czasach byłby to niszowo gatunkowy średniaczek.
QTE mozna wylaczyc.
Nie mozna wylaczyc dodge i parry, ktore nie sa qte tylko mechanika walki oparta na timingu, taka sama jak w dziesiatkach innych gier, z roznych gatunkow.
Dogmaty nikogo nie przekonywuja. Fanatyk i tak juz wierzy, a reszta zignoruje.
OK gra skończona. Z początku mnie nie przekonywała i miałem dać 6 lub 7 ale fantastyczny motyw muzyczny przy drugiej walce z wiadomo kim mnie kupił. Potem fabuła pędzi do przodu i wciąga mocniej.
Zalety:
+bardzo plastyczna grafika przypinająca mi impresjonizm. Nie wiem jakie są dokładnie różnice w stylach malarskich między chiaroscuro a impresjonizmem ale dla mnie styl graficzny gry podobny do tego drugiego,
+świetne odwzorowanie ludzkich postaci w cutscenach, mimiki twarzy, emocji itp, widać tutaj potęgę unreal engine 5 bo to nie pierwsza gra gdzie stosunkowo małe studio robi na tym silniku świetne sylwetki ludzkie (choćby Wukong),
+świeży wygląd sporej ilości przeciwników i bossów, gestrów i innych mieszkańców tego świata,
+intrygujący fabularnie początek i końcówka gry,
+tryb fabularny zmusza do solidnego przechodzenia gry i levelowania bohaterów, nie jest to samograj,
+sporo ilość znajdziek, opcjonalnych bossów, broni i strojów do zdobycia itp,
+kapitalna ścieżka dźwiękowa
+duża ilość buildów bohaterów
+duża ilość zapisów
Wady:
-sporo etapów zwłaszcza w pierwszej połowie gry jest dość nużących, rozgrywka bywa monotonna,
-z początku system rozwoju bohaterów wydaje się mocno skomplikowany,
-gra bywa przegadana, 90% rozmów jest nieistotna fabularnie,
-system walki w późniejszych etapach jest przegięty, na normalu większość walk z bossami trzeba powtarzać bo jednym hitem potrafią całe party skosić. Pierwsze spotkanie z bossem zwykle służy nauczeniu się jego wzorca ataków a jeszcze jest kilka jego faz,
-chociaż fabuła podana jest w piękny sposób to tak naprawdę sam zarys fabularny okazuje się prosty i taki trochę o niczym istotnym,
-lokacje mniej więcej po od monolitu bywają nieczytelne, nie wiadomo gdzie iść. Przydałoby się coś w rodzaju czaru z gier bethesdy, że jak się coś naciśnie to wskazuje delikatną linią drogę. Tak to jest trochę błądzenia,
-gra ma problemy z ciemnymi lokacjami, jest w nich zbyt ciemno,
-świat gry jest baardzo statyczny,
-tanie sztuczki służące podniesieniu trudności gry - przeciwnik zanim uderzy zamachuje się, zastyga, raz opóźnia uderzenie, innym razem wali 5 hitów na sekundę,
-recyckling przeciwników w danym etapie.
Porady, żeby się nie zniechęcić trzeba albo serio poczytać skille, bonusy od broni, lumin itp. postaci albo jeszcze lepiej obejrzeć jakiś poradnik w necie, żeby zrozumieć mechanikę działania poszczególnych bohaterów. Wtedy walka wciąga i się robi bardziej satysfakcjonująca. Gra to nie samograj, bywa skomplikowana i bardzo trudna. Ja w trakcie drugiej walki z panem R zmieniłem stopień trudności na fabularny bo kończy mi się xbox pass a chciałem poznać zakończenie fabularne gry. Nie miałem czasu na powtarzanie walk. Polecam takie rozwiązanie bo nawet na tym najprostszym poziomie trudności gra bywa satysfakcjonująca chociaż obrażenia otrzymywane mogły by być większe.
Najprościej, warto zagrać.
Jestem przed drugą walką z Renoirem, więc ocenę całości zostawię na później. Na ten moment przyszła mi do głowy pewna myśl. Ktoś tam bardzo nie umie w matematykę - stosując młodzieżowy slang.
Mamy Malarkę, która co roku wymazuje X-latków. W tym roku (na początku gry) zabija 34 latków. Za rok zabije 33-latków, którzy szykują się na ekspedycję, żeby nie zginąć. Tylko ktoś chyba nie zwrócił uwagi, że ludzie się starzeją. Wszyscy 33 latkowie, których nie wymazała w tym roku (bo nie mieli 34 lat) będą mieli za rok 34 lata właśnie. I nie powinni znikać, bo znikną tylko 33-latkowie. Bohaterowie mający 33 lata nie powinni się martwić wymazaniem, bo za rok będą mieli 34 lata i ich nie wymaże. :D
Malarka wymazuje wszystkich, którzy przekraczają liczbę, czyli znikają 33-latkowie i starsi.
Powoływałem się na słowa lead writerki:
https://youtu.be/LCy6vC00O0c?si=h2MC10AFndp3a32B&t=156
Natomiast w grze, to chyba nie było jakoś mocno wyszczególnione, a przynajmniej nie kojarzę. Opis na Steam przykładowo mówi, tylko o wieku 33 lat, ale jako, że nie ma starszych osób, to zakładam, że po prostu brak tutaj doprecyzowania.
https://www.youtube.com/watch?v=LCy6vC00O0c&t=156s
Tu masz link lub wpisz w yt Clair Obscur: Expedition 33 | XBOX Developer_Direct 2025. tam jest to wjaśnione. Znikają wszyscy starsi niż 35, 34 itd
Z dziennika Ekspedycji :-)
Podtrzymując wszystko co napisałem kiedyś o pierwszych wrażeniach, to muszę powiedzieć, że gra mnie trochę znudziła w trakcie. Nadal uważam, że to genialne dzieło ze względów artystycznych i walka szczególnie mi się podoba, a ona tradycyjnie w moim przypadku pcha gameplaya do przodu. Podoba mi się ten system i mechaniki, ale wciąż lecę w miarę bezstresowo choć bez luzów na normalu (Poszukiwacz), bez większego móżdżenia, tylko zbieram i czytam w miarę dokładnie co tam dają po drodze, wykorzystując oczywiste synergie, mechaniki i największe nuki postaci. Pewnie jestem nie za daleko jeszcze i mam nadzieję na zapowiadane przez innych solidne bariery w dalszej części wymagające ogarnięcia się. Jak kiedyś będę miał więcej czasu i ochoty to pobawię się może trochę bardziej buildami, min maxami, bo potencjał piękny, umiejętności i synergie ciekawe, no i nasrane tych pikto i lumin po brzegi. Tu z jednej strony zainteresował mnie konkurs twórców na wykręcenie max dmg, 1.6 mld dmg na pojedynczym ataku taki mi gdzieś mignął przypadkiem :-)) Z drugiej strony zastanawiam się czy możliwe byłoby wyzwanie przejścia na samym parowaniu (i podskokach) i tylko z atakami podstawowymi, bez umiejętności. Tak czy inaczej, zastanawiam się jak zwykli śmiertelnicy radzą sobie z tymi parowaniami czy nawet unikami w niektórych przypadkach. Też się do nich zaliczam. Pomimo jakiegoś tam wyrobienia NG+owego w Eldenie, Sekiro czy Lies of P (pewnie najbliżej) to nie powiedziałbym, że tu łatwiej :-)) Przy okazji ciekawy dylemat ćwiczenia. Bo z jednej strony wiele walk, których doświadczyłem można przejść bez dobrego opanowania uników z wyjątkiem sporadycznych oneshotowców, to wiem że w 2-giej połowie może być inaczej. Więc jest pokusa, że załatwiamy szybko walkę jrpgowo i przemy dalej. Z drugiej strony natura soulsowca każe to dobrze opanować, każdego przeciwnika i atak w zasadzie, czyli nie zabić go za szybko, nie używać nawet na początku umiejętności ofensywnych, zginąć sobie nawet kilka razy, aby przećwiczyć i dobrze opanować timingi, i dopiero wtedy zrobić czystą walkę.
No nic, zobaczymy. Na razie w 70% mojego czasu dostępnego na rozrywkę grową bardziej absorbują mnie 2 inne gry, w których miałem już wcześniej nabite masę czasu, a Exp 33 idzie na krótsze sesje. O dziwo nie zassała mnie ta ekspedycja na tyle, aby się od niej nie móc oderwać, w tym spadło trochę w środku zainteresowanie fabularne. Nie jest to zarzut do wielkości dzieła i grywalności. Zapewne jak w życiu - dziełem wybitnym trzeba się delektować małymi porcjami, aby nie spowszedniało ;-) Nie mam żadnych większych zastrzeżeń do tej gry, oprócz tego może, że czasami tracę orientację w terenie w niektórych lokacjach przez ich wizualną konstrukcję. Z zainteresowaniem przeczytałem reckę
Jak już mogę coś poradzić na początek to ta babeczka Lune jak będziesz ją levelował to olewaj te boki (te obrażenia ogień, lód, ziemia) tylko idź w dół drabinki, żeby szybko odkryć taki skill co uderzając daje plamy a potem kolejny niżej co pochłaniając 4 plamy każdego koloru daje obrażenia. To potężne obrażenia zadaje przeciwnikom Do tego wiadomo, jeden leczący co też zdejmuje statusy i jeden wskrzeszający. W pewnym momencie taką broń się zdobywa (może trzeba kupić od npc, już nie pamiętam) co za strzał swobodny daje jedną plamę. I wtedy zaczynasz sobie tym co daje plamy, jeżeli nie da ci wszystkich czterech to poprawiasz strzałem od tej broni a w następnej rundzie masz gotowy potężny czar zadający obrażenia. To świetna postać na solo tez wyzwania jak walki z kupcami bo się i łatwo leczy i mocno bije. Bardzo ważny stat którego początkujący nie doceniają to zwinność (czy jak się to tam zwie) i szczęście bo pozwalają na częstsze rozgrywanie rund.
Niestety ale Lune zaraz obok Gustawa jest najsłabsza postacią.
Mój ranking
Gustaw < Lune <<<<<Manoko<<<Sciel<<<<<Verso<<Maelle
Wiadomo, każdy ma swój styl. U mnie verso z bronią Chevalam ustępuje tylko Maelle, i to pod warunkiem że Maelle używa Medalum.
Verso bije po kilka milionów dmg, Maelle po kilkadziesiąt.
Sciel jest ok, ale potrzebuje 2 tur aby wejść na obroty a po 2ch turach to już nie ma kogo bić.
Do tego postać leczy najlepiej w grze, ściąga statusy i wskrzesza.
Ale po co mi leczenie skoro bo 1szej turze jest koniec walki? ;)
Btw gram bez poradników, z takim podpowiedziami jak twój link Maelle pewnie da radę zrobić 100 milionów ;)
Miód na moje uszy takie rozkminki Panowie :-) Ponieważ jestem wciąż w Akcie 2 więc z chęcią poczytam więcej takich dyskusji. I się tylko zastanawiam czy zaplanować sobie od razu 2 przejścia gry (nie wiem jak jest z NG+) gdzie za pierwszym razem skupię się na podstawach i fabule, a za drugim na bardziej wyrafinowanych zabawach z buildami i ewentualnymi wyzwaniami, czy lepiej to upchać na raz.
Dzięki
Chwile pograłem i o ile walka jest nawet ok bo bardzo przypomina Thaumaturge to te uniki i parowanie to nieporozumienie. Po pierwsze to przyciski klawiszy działają z opóźnieniem i nawet jak jest opcja naszego ataku i wciśniecie spacji to gdy zrobimy to 1s wcześniej to mamy "doskonały" atak, a nawet nie było wskaźnika na tej żółtej linii. Po drugie przeciwnicy atakują w dziwny sposób czyli chcą nam przyj.... i takie 2-3 sekundy czekają zanim zadadzą cios, a my w tym czasie wciskamy unik bo myślimy, że jak wali to wali od razu. Jest to mega irytujące ale jeszcze jak damy poziom trudności "fabuła" to gra wybaczy nam wiele błędów. Na wyższym poziomie trudności to czysty masochizm.
Fabuł nie byłem w stanie zrozumieć. Czy to jakiś sen czy na Francję spadła bomba atomowa. Kto z kim walczy i po co.
Fabułę zrozumiesz z wraz z końcem aktu 2go (przynajmniej mam taką nadzieję)
Walki w 95% przypadków można się wyuczyć
Walki po pewnym czasie już się nauczyłem, a z fabułą przeczuwałem, że z czasem wszystko wytłumaczą. Tylko ten początek gry był taki dołujący. Wrócę do gry jak trochę patchy wyjdzie szczególnie żeby naprawili tą reakcje na wciskanie klawiszy bo to jest mega irytujące jak wciskam w dobrym momencie, a i tak otrzymuje cios lub przeciwnie zadam normalne obrażenia bo niby nie trafiam w żółte pole.
“Żółte” pole (QTE) można zautomatyzować w opcjach gry. Zawsze będziesz miał sukces, jednak w ręcznym perfect qte, dostaniesz jakieś 10% więcej obrażeń.
Użyłem tej automatyzacji ale wydaje mi się, że nie wchodzi wtedy perfekcyjny atak i wróciłem do wciskania spacji.
Na razie poczekam z zakupem bo szanuję swoje pieniądze i nie wydam ich ot tak na grę, która mówi o jakiejś 33-tej Ekspedycji w której bierze udział Obskurna Clair.
Pograłem kilkanascie h i jednak nie pasuje mi do turówki dodanie elementów zrecznosciowych szczególnie ze jest jakieś opoznienie na padzie gdy chce zrobic blok,unik czy podskok podobnie z atakami.Z początku grę chłonąłem i ciężko było sie oderwać ale w końcu wdarła się monotonia a gwozdziem do trumny byłą walka z jednym z bossów gdzie z 45 minut uczyłem sie walczyć i gdy już w ktorejś z koleji walce był na strzała oczywiście nie wszedł blok i kaplica.Nie gram w soulsy wlasnie z tego powodu ze trzeba po kilka razy podchodzic do bosow i sie ich uczyć.Po przełączeniu na tryb fabularny znowu jest za łatwo i nie ma wyzwania takiego ktore by mnie zadowoliło.Brak mapy poszcególnych lokacji też po czasie daje się we znaki bo nie ma jakiś charkterystycznych punktów odniesienia gdzie sie było gdzie nie,a już gdy wracałem do pobocznych bossow to czesto bieganina bezcelowa i powtarzanie walk bo sie odrodzili.Zadarzyło mi się nawet dwa trzy razy gdy do gry usiadle po dlugiej przerwie iśc nie w tą strone co trzeba:)Urzekła mnie za to muzyka no jest mistrzostwo.Grafika a raczej styl graficzny też choć gra strasznie statyczna ale modele postaci to coś pięknego.Choć gre skonczyłem pod koniec pierwszego rozdzialu(koniec gamepassa) to podobało mi sie prowadzenie narracji takiej melancholijnej,nie ma super bohaterow co z usmiechem na gebie ida na smierc tylko czuć ten smutek i tą beznadzieje jaką czują bohaterowie po spotkaniu tuż po przybyciu na wyspe,jest to bardzo dobrze przedstawione.Nie jestem fanem jRPG ani suslike ale do tej gry sobie wróce by poznać do końca historie i już bez zarzynania siebie pogram na trybie fabularnym.Wielkie brawa dla malego studia za kawal dobrej roboty i za jezyk PL,czyli jak sie chce to mozna jednak.
Gra jest fantastyczna w wielu aspektach. To jest gra w której są kobiety jako główne bohaterki, czarnoskóre postaci a pomimo to gracze pokochali tą grę. Czemu tak może być? Może dla tego, że zamiast skupiać się na wciskaniu słusznego toku myślenia twórcy skupili się na tym co ważne czyli na samej grze...fabule, radości z grania i oprawie audiowizualnej. Czuć, że tą grę robili ludzie z pasją i ja to doceniam. Kupiłem grę chcąc pokazać, że doceniam takie projekty. Może twórcy gier zauważą że gracze to jednak nie banda nietolerancyjnych ludzi którzy reagują nerwowo na kobiecą bohaterkę bądź odmiennego koloru skóry masakrując ocenami grę - jak widać gracze nie lubią być robieni w wała i od razu wyczuwamy kiedy coś jest szczere a kiedy czuć na kilometr wciskanie kit.
Co do samej gry - gra GOTY. Tu nie ma się do czego przyczepić, grę wysoko oceniają nawet gracze którzy w tego typu klimatach nie specjalnie się lubują - to musi coś oznaczać. Dla mnie 10/10
Gra nie będzie GOTY.
Nie jest nawet blisko KCD2
A moim zdaniem ulega jeszcze AC:Shadows.
A do końca roku jeszcze trochę czasu.
I prawdopodobnie premiera Ghost Of Yotei, gdzie już poprzednik był grą kompletną. Nie wiem czy da się popsuć sequel.
Via Tenor
Malarka mi sprawiła mniej problemów niż niektórzy poboczni bossowie XD Ale moja reakcja na zakończenie drugiego aktu jest jedna, oddaje ją gif.
Miał ktoś z was taki problem z grafiką ?
Gram na legion go , jestem w jakims podziemiu i różowa mgła
A to nie jest szkarłatny las czy coś takiego? Ta gra ma dość surrealistyczną oprawę i często bawi się kolorami.
Ile ja sie wymęczyłem żeby ukończyć tą grę. Jrpg uwielbiam ale tu to była udręka. Jak na 2025 dobra gra jak na grę z gatunku jrpg 7/10
Dotrwałem do końca, pomimo mojej wcześniejszej recenzji.
I nadal uważam, ze potencjał jest zmarnowany.
Kto chce odsłoni spoiler, ale jeśli zamierzacie grać, nie psujcie sobie zabawy.
spoiler start
Do zakończenia 2 aktu można jakkolwiek udawać, że rozwój postaci ma jakiś sens. Ale nie. Punkty w zasadzie rozdawać można losowo.
Umiejętności muszą mieć pierdolnięcie, a luminy przede wszystkim dawać PA.
Później, już do końca, gra jest już zwykłą kpiną.
Wystarczą 2 postaci.
MAELLE nakoksowana punktami luminy, ze swoją atomową umiejętnością Stendhal+ miecz rozpoczynający rozgrywkę od postawy wirtuozerskiej+ max PA+dodatkowe życie+dodatkowa runda+zwrot PA za zabicie+ wszystkie dodatki do obrażeń
SCIEL która potrzebuje drugiego życia, nakoksowania obronnymi luminami i posiadająca jedynie 2 umiejętności: oddawania tury i podwajania obrażeń drugiej postaci.
Taki duet rozwala na hita albo dwa każdego bossa.
Reszty postaci w walce nawet nie trzeba używać.
Podobno mają ten Stendhal osłabić. Ale drugi raz grać nie będę.
spoiler stop
Przechodziłeś poboczne lokacje po odblokownaiu ustatniej umiejętności Esquie?
Jest taka wieża, tam masz 11 rozdziałów po 3 walki w każdym. Mimo mocnego teamu, dosyć długo zajęło mi przejście tego wyzwania. Bardzo polecam. Dopiero wtedy musiałem zastanowić się, które z umiejętności są ważne dla moich wybranych postaci.
Grałem na standardowym poziomie umiejętności.
Przepiękne i genialne dzieło artystyczne zrobione z wielkim serduchem w formie gry fjrpg z elementami soulslike. Zachwycałem się tym pięknem, nudziłem, wracałem, znowu zachwycałem, nudziłem, wracałem i tak jakoś skończyłem. Daję trochę naciąganą dychę bo do niejednego można się tu przyczepić. Ale mniejszej ogólnej i pojedynczej cyferki jakoś nie wypada w zestawieniu z innymi grami. A połówek nie stosuję więc zaokrąglam w górę. Muszę tylko przyznać, że po znużeniu Aktem II na tamten moment byłby co najmniej jeden punkt mniej. Ale w Akcie III+ odetchnąłem pełną piersią. Myślę, że odbiór zastosowanego hybrydowego systemu walki zadecyduje w dużej mierze czy komuś ta gra podejdzie czy nie. Ale każdy doceni chyba kunszt twórców i serce włożone w tą produkcję, co widać na każdym kroku. To przykład napawający nadzieją dla branży. Znaczy anomalia ;-)
Wizja i styl artystyczny - 10
Fabuła i narracja - 9 super, ale trochę za dużo melancholijnego smęcenia jak dla mnie
System walki i przeciwnicy - 9 dla fanów turówek i soulslike / 7 dla fanów tylko jednej formuły
Muzyka - 10
Eksploracja - 8
* Czas gry 53h, poziom postaci 51-55, co nie pozwala jeszcze podchodzić do różnych opcjonalnych starć
* Poziom trudności: Poszukiwacz (Normalny) z przełączeniem na Fabularny w 4-5 walkach
* Ulubiona drużyna do walki (nie najsilniejsza): 1.Monoko + 2.Lune + 3.członek rotacyjny
* Akt II mnie trochę wynudził fabularnie, z ulgą go skończyłem, ale przebiegł już dość komfortowo z walką
* Akt III + otwarty endgame + zakończenie - no bardzo fajne doświadczenie się zrobiło, powrót emocji z epilogu
* Zakończenie bardzo mi się podobało, zwłaszcza drugi wybór...
Nie będę powtarzał tego, co już pisałem o sprawach artystycznych. Po prostu czyste piękno. Spodobała mi się ta historia zwłaszcza na początku i w zakończeniu, choć z lekko smętną dłużyzną w środku i zbyt dużym ładunkiem melancholii. Zdarzają się też sporadyczne chwile miodu i delikatnego humoru. To, jak ta pokręcona przygoda jest poprowadzona pozwala z kolei na stopniowe skojarzenia własne a ostatecznie dość dobrze i otwarcie się wyjaśnia bez potrzeby doktoratu z filozofii. W przeciwieństwie do niektórych innych zakręconych dzieł np. wiadomo kogo z Kraju Kwitnącej Wiśni czy innego z kulą na głowie ;-) Po pełnym otwarciu świata, wszystkich mechanizmów eksploracji, i quality of life w Akcie III i endgame jestem pod wrażeniem jego wielkości, ciekawej konstrukcji i multum zawartości, której jeszcze w pełni nie przeszedłem, ale zamierzam sobie spokojnie kontynuować. Tutaj, jak wcześniej pisałem, nie raz się gubiłem w niektórych lokacjach, do których przechodzimy z otwartego świata, choć to zazwyczaj niby proste korytarzówki. Robiąc właśnie niedawno questa jednej z postaci (warsztat, młotki, gwoździe, baloniki) tak się pogubiłem, że ostatecznie nie znalazłem drogi do celu i dałem sobie spokój :-))
Jestem też pod sporym wrażeniem różnorodności i designu przeciwników oraz samego systemu walki. Zrobić coś takiego to jest sztuka, dlatego przymykam oko na pewne niedoskonałości i kwestie z balansem. Potwierdzam kilka zastrzeżeń zgłaszanych wcześniej przez innych. Ale produkcyjnie jak na pierwszy raz super. Bardzo fajne i efektywne buildy sobie można porobić jak ktoś się lubi bawić, sporo ciekawych możliwości, a nawet za bardzo nie kombinowałem. Nie myślę wcale o tych nuklearnych shotach w stylu Stendhal od Maelle, o których wszyscy piszą, a których sam unikałem (Stendhal użyłem tylko w jednej walce - końcowej). W Akcie II za radą Teqnixi wykorzystałem prosty potencjał Lune i towarzyszyła mi potem przez większość czasu jako komfortowa składowa drużyny. Lune jest wygodna na tym etapie, nawet solo proste 4 strzały swobodne i Zamęt, a potem nuklerane Źródło Żywiołów w końcówce robią robotę. Ale najbardziej polubiłem Monoko - podoba mi się taki uniwersalny i motywujący patent rozwoju postaci, spotykany też w innych jrpg np. XC3. Dałem mu szybkość ponaddźwiękową i postawiłem na broń Nusaro dającą +30% do ulepszonych umiejętności (gdy umiejętność == maska). A same umiejętności to wiadomo - całe ciekawe menu. Bardzo lubiłem np. stosować naprzemiennie Krew Kultystki wzmacnianą ścięciem 90% własnego HP aby następnie walić Cięciem Kultysty, gdzie im mniejsze zdrowie tym większe obrażenia. Fajne ryzyko-nagroda, dla zabawy zmuszałem się przez to do koncentracji i lepszego opanowania elementów zręcznościowych. Tu nie dziwię się osobom, które mają zgrzyt z parowaniem i unikami. Uczyć się tego czy nie, oto jest pytanie. No ciekawy patent i czego tam nie ma, dla każdego coś dobrego - parowanie wizualne, parowanie audio, parowanie rytmiczne. Wydaje się czasem trudne, timingi pokręcone, okienka wąskie. W soulslike też się wydaje na początku trudne, ale zginiesz kilka razy, nauczysz się i już nie jest takie trudne. Tu często nie zdążysz się nauczyć bo przeforsujesz dość szybko turowo i pozostaje mały niesmak niewyuczonego movesetu, a w pamięci, że było trudne choć ostatecznie nie zawsze takie jest. Natomiast na duży plus, że jak mamy już swoją ograną drużynę z ulubionymi umiejętnościami to walka potrafi dawać fajny i szybki flow - pach, pach, pach, pach. Przynajmniej na padzie, nie wiem jak jest z klawiaturą.
Aha, duży plusik za implementację Pontiff Sulyvahn z DS3 w Akcie II hehe i ze 2 lokacje w Eldenowym stylu :-) Skojarzeń mam zresztą więcej, ale nie ma co się rozwodzić. Z kolei Miyazaki powinien podpatrzyć tu patent "mężczyzna zamilkł..." do enigmatycnych dialogów w swoich grach, co by nam zaoszczędziło niepotrzebnego klikania aby stwierdzić, że NPC nie ma już nic do powiedzenia :-) Nie wiedzieć czemu zatęskniłem też teraz trochę za NieR Replicant ver.1.22474487139...
Gra świetna polecam kazdemu kot ni gral,jak dl mnie to 10/10
Simon ostro przegięty, trzeba albo uczyć się przez kilka godzin parry na nim albo zbudować jakies op buildy, normalny gracz nie ma co podchodzić, nie wybacza żadnego błędu. Właściwie tylko on mi został do zrobienia 100% gry oraz 2 plaże gestralów, które ogólnie były mocno wkurzające. Kolejny minusik to w niektórych lokacjach po prostu było za dużo przeciwników i jak odwiedzałes każdy kąt to walczyłeś enty raz z tymi samymi przeciwnikami co mogło trochę nużyć. Ale to takie szukanie dziury w całym, gierka świetna, polecam pograć.
Właśnie pokonałem go dzisiaj po raz pierwszy. Ogólnie jego moveset idzie spokojnie ogarnąć i nie wymaga to jakichś specjalnych zdolności. Ja nawet go nie parowałem tylko robiłem same uniki. Jak się nie mylę to tylko długi atak w drugiej fazie trzeba parować, bo na koniec sekwencji macha tak szybko że po prostu za długo postać robi unik i się nie wyrabiamy przed kolejnym hitem. Przegięciem jest to co robi pod koniec drugiej fazy. Przez to w zasadzie jedyną sensowną taktyką jest po prostu full DMG, tak żeby nie zdążył tego zrobić. Ja obiłem go moim Verso pod ignite z ataków podstawowych + strzały swobodne do połowy HP przy okazji nabijając do pełna atak gradientowy, a potem one-shot od 3-cio poziomowego gradientu Maelle z postawą wirtuozerską i buffem od Sciel na 2x DMG. Oczywiście każda postać obowiązkowo luminy Druga Szansa i Oszustwo. Mi pomogło też dwukrotne poświęcenie Sciel z luminą która zapełnia pasek przełamania przy śmierci, dzięki czemu Simon ominął dwie tury. No i jeżeli używasz jakichś osłon to je wywal bo tylko utrudniają walkę. Około 2-3 godziny zeszło mi z nim, postacie na 90lv, bronie na 33lv. Dużo też zależy od samego ułożenia walki, bo jak już wiedziałem jak chce go pokonać to jeszcze kilkanaście razy musiałem walkę powtarzać żeby ułożyła się po mojej myśli i RNG dobrze siadło, bo używałem też Ruletki. Zdecydowanie najcięższa walka z całej gry, i jedyna która zajęła mi więcej czasu.
Właśnie ukończyłem główny wątek fabularny ,dosyć prosta i mało skomplikowana budowa postaci jak na jrpg ,jednak gra broni się rękami i nogami piękną oprawą wizualną i genialną fabułą ,polecam.
Absolutne zaskoczenie roku.
Grę skończyłem po blisko 60 godzinach(obejrzałem 2 zakończenia) i zwiedziłem praktycznie wszystkie miejscówki na mapie.
Mimo tylu spędzonych godzin i tak nie udało mnie się zaliczyć wszystkich wyzwań i zadań i pokonać niektórych bossów(niektórzy poziomem trudności są rodem z Dark Soulsa).
Co ciekawe w grze nie ma żadnego dziennika zadań i żadnych statystyk więc tak naprawdę nie wiesz ile przegapiłeś contentu.W tym aspekscie mogli sobie twórcy podarować jerpegowość.
Walki to prawdziwy majstersztyk i danie główne tej gry.
Na wysokim poziomie prezentuje się również warstwa audio-wizualna oraz fabuła.
Gra ma kilka bolączek(jak brak statystyk i informacji podczas walki i dziennika zadań/wyzwań itp).
Nawet jeśli nie jesteś fanem jrpgów to daj tej grze szanse ,bo to europejska gra z zupełnie innym podejściem i specyfiką.
W napisach końcowych widać sporo polskich nazwisk.
Wielkie brawa dla twórców za Clair Obscur:Expedition 33.
Teraz pora na inne gry ,bo Clair Obcur pochłonął mnie przez ostatnie kilka tygodni...
Grę dzisiaj ukończyłem. I uważam ją za arcydzieło. Co do zakończeń to wybrałem
spoiler start
Verso i powiem szczerze, mam po nim kaca. Obejrzałem potem na YouTube zakończenie Maelle, które już rozumiem czemu jest uważane za to złe (Nie chcę tak dłużej żyć chwyciło mnie mocno). Ale i tak mam kaca po zakończeniu tego z Verso. Takie gorzkie, że rodzina niby się godzi i dochodzi do siebie, ale jednocześnie wymazujemy wszystko i wszystkich. Swoją drogą mam wrażenie, że obydwa zakończenia mogą się okazać działaniami gildii pisarzy o której było wspominane i w dwójce dostaniemy coś niespodziewanego jeśli kiedykolwiek powstanie.
spoiler stop
spoiler start
Alicia podzieliła swój świat na 2 postacie. Maelle i Verso. Jej świat w alterego Maelle stworzył Lumiere i chęć ucieczki przed pogodzeniem sobie ze stratą siostry. Alicia jako Verso chciał pogodzić się ze stratą i ją zaakceptować. Siostra Alicii prawdopodobnie zginęła w pożarze. Można to zauważyć po przebitkach z ogniem i bliznami po oparzeniach na twarzy Alicii.
spoiler stop
Ta gra to arcydzieło, zobaczyłem dwa zakończenia i jak dla mnie zakończenie Verso lepsze. Dla mnie GOTY, choć wcześniej obstawiałem KC2.
Wspaniała gra, co tu dużo gadać. Trudny, ale ciekawy koncept fabularny, bardzo dobry i naprawdę zaskakujący zwrot akcji na koniec drugiego aktu wywracający wszystko do góry nogami. Opowieść z przesłaniem.
Kapitalny system walki i wzmocnień pikto/luminy. Genialny pomysł na dodanie zręcznościowych elementów do walki turowej. Dzięki temu każda walka, nawet po raz któryś z tym samym przeciwnikiem, może inaczej przebiegać. Różne możliwe buildy, synergie między umiejętnościami i członkami drużyny. Miodzio.
Jedna z najlepszych gier ostatnich lat i pozycja obowiązkowa dla każdego gracza.
Już wystawiłem wcześniej ocene, 10/10 oczywiście.
Gra ukończona finalnie w 51 godzin na xcloudzie + xbox controller, jeszcze sobie w 3 akcie przedłużałem farmiąc level i bijąc opcjonalne bossy. Absolutnie gra roku, arguably generacji, no ale mi takie mroczniejsze bardziej narracyjne (nawet jeśli w pełni liniowe) gry bardziej podchodzą od wciąż królującego BG3.
- Muzyka top, praktycznie cała playlista odsłuchana dziesiątki razy na spotifyu przeze mnie. W obozie to czasem sobie puszczałem "verso" na tym gramofonie i stałem i słuchałem przez 15min. Kocham ten kawałek.
- Mimo początkowego sceptyzmu do mieszania turówki z quick time eventami to świetnie sie sprawdziło, nawet mi gdzie już jestem typem po 30tce i powoli refleks zaczyna być nie taki jak kiedyś więc sporo frustrujących momentów w walkach z bossami jak sie nie kliknęło kiedy trzeba (no i grałem w xcloudzie to jednak są minimalne opóźnienia przez to). No i fajna ta mnogość buildów, to że każda postać jest z totalnie innej parafii. Aczkolwiek vitality w tej grze jest mega op, tak naprawdę z pictosów to wybierałem spośród tych co dawały dodatkowe punkty życia bo ekstra 600-700 healtha przyćmiewało wszelkie perki w nich dostępne. No i gra rozumiem faktycznie trudna jest na poziomie expert, bo ja grałem na tym środkowym to umarło sie kilkdziesiąt razy przez całą gre (i to głównie na zasadzie że podszedłem do bossa którego w domyślnie miałem zabić na dużo późniejszym etapie gry a nie teraz i mnie na jednego hita ściągnął - jak ten przywódca gestrali) ale będąc dolevelowanym raczej nigdy więcej niż kilka razy (w skrajnych przypadkach) nie musiałem do bossów podchodzić.
- Fabuła trzyma w napięciu, ma kilka (ale też nie za dużo) fabularnych plot twistów które obracają o 180 stopni spojrzenie na to co sie dzieje, aczkolwiek przyznam że pod koniec aktu 2 byłem troche sceptyczny do kierunku w którym to poszło. Zwłaszcza że tam zalew ekspozycji był w ciągu kilkunastu minut okrutny i to podany w taki kiepski sposób niepasujący do tej gry - czyli powiedz a nie pokaż. No ale to było pewnie konieczne i na szczęście tylko chwilowe. No i potem gra sie skończyła, ja sie popłakałem i i tak uznałem to za fabularne arcydzieło :)
Trudno jakieś minusy wymienić, to głównie jakieś pierdoły że w obozie jak drugi raz wciśniesz na rozmowe z towarzyszem to musisz ją przeklikać bo nie można z niej wyjść. Albo zbyt duży nacisk na kosmetyke w której to nasi bohaterowie wyglądają komicznie i totalnie nie pasują do bardzo poważnego i mrocznego tonu gry. W sensie wolałbym jakieś ciekawsze nagrody za robienie irytujących mini gierek czy bicie mimów niż karykaturalny fryz. No ale chciałbym żeby każda gra miała takie "problemy" :).
Początkowo zastanawiałem się, czy napisać swoją opinię. Ciężko było mi się zmusić, nie miałem kompletnie weny, ale taka produkcja zdecydowanie na to zasługuje.
Więc tak… W Clair Obscur spędziłem prawie 60h, w większości grałem na normalu, ale w pewnym momencie, po ukończeniu fabularnej kampanii, przełączyłem na story mode, by wyczyścić mapę w jak największym stopniu z treści pobocznych. Obecnie jest to, póki co, jeden z moich kandydatów do gry roku, aczkolwiek daleko mi do wygłaszania peanów określających grę jako coś wybitnego.
Historie w grach często traktuję jako rzecz trzeciorzędną, czy nawet czwartorzędną — jako coś, co jest tylko pretekstem do grania — ale tutaj faktycznie zostałem zaintrygowany. Rzadko zdarza się, by jakieś niewielkie studio tworzące grę średniobudżetową potrafiło przerobić oklepany motyw “ratowania świata” na coś owiniętego w tajemnice, komplikując niektóre sprawy i zaskakując pewnymi zwrotami fabularnymi – po prostu czuć tu odwagę, której brakuje w tym segmencie zachodnim produkcjom. Niestety, w moim przypadku ładunek emocjonalny był obecny dosłownie w trzech momentach – prolog, koniec drugiego aktu oraz początek trzeciego – a liczyłem na znacznie więcej. Lekki zawód!
Same postaci są napisane świetnie, czuć w nich francuski sznyt, francuskiego ducha. Widać taką stereotypowość, mieszaninę niekoniecznie zabawnych żartów czy sarkazmu. Do tego, pomimo stosunkowo niewielkiej ilości dialogów, każda postać wydaje się mieć znacząco rozbudowany charakter, i to nawet bez przesadnie mocno rozbudowanego backstory. Wypada to nad wyraz nieźle!
Rozgrywka wypada również istnie zachęcająco, poza pewnymi zgrzytami. Postawiono na system starć turowych, zamiast silić się na jakieś akcyjniakowe drewno w czasie rzeczywistym, które zaczęłoby irytować po chwili. System walk siadł mi niemalże natychmiastowo, używanie kontr weszło w nawyk jak używanie majonezu do frytek, a dopiero pod koniec drugiego aktu byłem zmuszony nauczyć się uników, ze względu na problemy z wyczuciem ataków oponentów. Do tego różnorodność skillów i synergie postaci sprawiały, że chciało się kombinować na tyle, by osiągać najlepszy w danym momencie zespół. Na mocny minus zapisują się kiepskie elementy platformowe w pobocznych krainach oraz nużące, pustawe korytarze w regionach.
Artystycznie to, póki co, w moim odczuciu jedna z najlepszych produkcji tegoż roku – eklektyzm łączący surrealistyczne fantasy wraz z Belle Époque wypada wręcz nieziemsko. Większość lokacji ma na siebie pomysł, jest niebanalna i ocierająca się o oniryzm. Niestety, projekty poziomów wypadają kiepsko – masa niewidzialnych ścian lub miejsc, gdzie można wskoczyć, a potem trzeba wczytać zapis, bo się utknęło na amen. Do tego ten otwarty świat, gdzie przechodzimy od lokacji do lokacji – jest potrzebny jak guz na wątrobie. Nie wprowadza zbyt wiele, jest pusty i nudny jak wywody sołtysa na podlaskim zadupiu.
Kompozycje muzyczne, pomimo iż odważne, to w większości nie zapadły mi w pamięć – dosłownie garstka zapisała się stale na moich playlistach. Pozostałe udźwiękowienie natomiast wypada naprawdę dobrze i ciężko do czegokolwiek się doczepić. Nie wiem jak angielski, ale francuski dublaż nie jest topem topów, aczkolwiek wypada po prostu dobrze/bardzo dobrze.
Jednym z największych plusów gry jest ogrom nawiązań do francuskich twórców, kultury, historii czy stereotypów. Jest tego mnóstwo, a nawet taki ignorant jak ja wyłapał nawiązania do malarza Auguste’a Renoira i jego żony Aline Charigot, innych epok historycznych (w tym tych traumatycznych dla losów Francji), słynnej francuskiej gry towarzyskiej, jaką jest petanque, czy nawet humorystycznie przedstawionego konfliktu brytyjsko-francuskiego. Jakby się wczytać, to udałoby się wyłapać tego o wiele więcej. Istna gratka dla frankofili! Do tego dochodzą jeszcze nawiązania do różnych memów, w tym Shreka czy “This is fine”.
Technicznie gra wypada nadzwyczaj dobrze – nie miałem żadnych większych problemów optymalizacyjnych lub błędów. Sterowanie też wypadło całkiem dobrze i nie miałem żadnych zgrzytów, grając na padzie od Xboksa.
Podsumowując – jestem cholernie zadowolony. Nie miałem większych oczekiwań, przez co udało się wywrzeć na mnie niemałe wrażenie. Nie jest to co prawda gra, którą zapamiętam na lata, i zapewne zostanie przebita – w moim personalnym mniemaniu – przez gry indie lub niskobudżetowe. Żal gry nie kupić, skoro jest za tak śmieszne pieniądze w okresie premierowym, albo nie zagrać przez Game Passa.
Pisałem to w zasadzie na szybkości, więc nie wszystko ująłem, ale dzięki! :D Zapomniałem chociażby wspomnieć o nawiązaniach do innych gier, w tym do uwielbianej przez Ciebie Nier: Automaty. Przeczytaj dziennik 56, znajdziesz tam ciekawe nawiązanie. :D
Z ciekawszych nawiazan to ja znalazlem nawiazanie do francuskich tworcow muzy elektronicznej Daft Punk. Jeden z npc mowi zeby pracowac "Harder, Better, Faster, Stronger". ;)
Oczywistym nawiazaniem historyczno-kulturalnym jest tez nazwa miasta (i np skilla) Lumiere.
Bracia Lumiere byli tworcami kinematografu i nibyto pierwszy film w historii nazywal sie "Wyjscie robotnikow z fabryki Lumiere". W rzeczistosci wikipedia wypisuje wielu naukowcow (w tym Polaka), ktorzy byli przed bracmi Lumiere z podobnymi wynalazkami. W tym Thomasa Edisona, ktory potem sam podpierdzielil Nikoli Tesli wynalazki. ;)
Dzisiaj w miejscu w ktorym nakrecono ten film, znajduje sie Instytut Lumiere.
Gra jest takim troche listem milosnym do Francuzow, Francji, ich kultury i historii.
A to też kojarzę z Daft Punk. :) Do tego chociażby skill Stendhal, czyli nawiązanie do Marie-Henri Beyle'a, znanego pisarza, od którego wziął syndrom Stendhala. Z "Lumiere" nie byłem do końca pewien, bo w języku francuskim oznacza to po prostu "światło", a byłem zbyt leniwy, by szukać konotacji pomiędzy braćmi Lumiere, a miastem w grze.
Gra jest takim troche listem milosnym do Francuzow, Francji, ich kultury i historii.
Oj tak, Francuzi zdecydowanie będą w stanie najwięcej wyciągnąć z tej gry.
Coś z przymrużeniem oka - parowanie wyjaśnione w 1 min ;-)
https://www.youtube.com/watch?v=yj6JbgMdrZo
Mnie gra nie oszołomiła jak wielu. Oczywiście gra jest dobra ale czy to przełomowa produkcja? Dla mnie nie. Wszystko wydaje się lekko rozmyte pacing eksploracja nawet walka. Jest takie uczucie co ja tu robię, bo nie ma lini kierunku całej historii. Oprawa artystyczna jest świetna, wiadomo muza 10/10. Szkoda też walki jak opanujemy parry to taktyka jest właściwie niepotrzebna.
Miejscówki top, muszę przyznać :)
Przyjemnie się gra w tego francuskiego jRPG ;). Natomiast daleki jestem od ekstazy, w jaką wpadli recenzenci, do czego mam oczywiście prawo :).
Bardzo ładna i niesamowicie wciągająca gra z cudowną muzyką. Kolejnym z ogromnych plusów jest świetna fabuła, którą bardzo chce się poznać. Daje też ogromnego plusa, co jest trochę śmieszne, za W KOŃCU nie brzydkie postacie w grze wypuszczonej po 2020 roku (wtf). Sam wykreowany świat również jest zrobiony bardzo dobrze.
Co do samego gameplayu, to można go podzielić na 3 części.
Buildy: mamy teoretycznie możliwość stworzenia wielu kombinacji, jednak zdecydowana większość jest tak beznadziejna, że i tak będziemy grali ten sam schemat. Tej luminy/pikto w pewnym momencie mamy tak dużo odkrytej, że przescrollowanie tego jest męczące (przydał by się jakiś sort/gatunkowanie chociaż i tak większość to szrot).
Sam rozwój postaci aka rozdawanie punktów to już totalna bzdura, co z tego że wymaksujemy sobie 3 statystyki do broni X, jak zaraz dostaniemy inną ciekawszą broń wymagającą inne statystyki. Do sensownego pierwszego przejścia i tak lepiej mieć wszystko po równo. Te punkty też praktycznie nic nie dają.
Walka: Jest dziwna, bo z jednej strony jest tam coś co sprawia ogromną satysfakcję z drugiej strony ten np. mechanizm parowania w przypadku nie-mieczowych/broniowych przeciwników jest dla mnie praktycznie losowy i trzeba uczyć się klikać po x sekundach zamiast reagować na jakiś ruch. Dziwne jest też to kolejkowanie postaci, niby mamy tą szybkość ale czasem nasza bohater X jest pierwszy, czasem drugi, czasem trzeci.
Exploracja: Mapy są mocno korytarzowe i lokacje z przeciwnikami to raczej tylko te, do których trafiamy z fabuły. Bardzo brakuje takiego prawdziwego fast travela (mimo, że ten nasz grubasek jest bardzo sympatyczny) tak powrót do czegoś wcześniej (np skipneliśmy jakiegoś bossika co nam problem sprawiał) to katorga.
Największą natomiast wadą tej gry(ale też jedną z ogromnych zalet bo są piękne) to moim zdaniem ANIMACJE. O matko jak mnie denerwują te walki, w których przeciwnik co próbę przez minute animuje jakieś bajeranckie ataki. Przy pierwszych 1-3 podejściach spoko fajnie się to ogląda i niech się bawi, ale gdy jakiś przeciwnik zajmuje nam więcej czasu, a walka zamiast trwać minutę trwa ich 10 to potwornie zirytować.
Okej jeszcze drugą giga wadą jest to, że nie możemy sobie wcisnąć pauzy/wczytać save w momencie jak przeciwnik atakuje i tak sobie czekamy wieczność w momencie gdy już wiemy, że nic z tego
spoiler start
tu wrzucę przykład chromatycznego ramasseura, którego nie dość że musimy zabić beznadziejnie zrobionym parowaniem ataków, to atakuje on ciągle póki go nie ogłuszymy z parry więc nawet pauzy/loada nie możemy w między czasie zrobić
spoiler stop
.
Jeśli chodzi o gatunek jRPG do którego należy - fantastyczna na każdej płaszczyźnie, o ile jest sporo gier z fenomenalną rozgrywką i kiepską, sztampowa historią (lub na odwrót) tak Clair Obscur w moim odczuciu prezentuje się jak dzieło kompletne.
W pewnym momencie nawet próbowałem na siłę doczepić się do czegoś żeby samego siebie przekonać, że może nie jest tak dobrze jak mi się wydaje ale poza kilkoma drobnostkami byłoby to oszukiwanie samego siebie, nawet stosunek ceny do jakości to jakiś żart
Jedna z najlepszych gier w jakie grałem w życiu
Dla mnie gra roku. Nie pamiętam dokładnie kiedy ostatnio fabuła gry, grywalność oraz towarzysząca temu muzyka wgniotła mnie w kanapę bez litości. Jeżeli mam strzelać, to pewnie było to za czasów Finał Fantasy X.
U mnie jest zdecydowanie Łłłłłiiiiiii!!!
Nawiazujac do wczesniejszej rozmowy na temat easter eggow i nawiazan do Francji w grze. Pewnie cie zainteresuje ciekawostka. Dzisiaj mnie uderzylo z sila wodospadu. ;)
Ci ludzie sa szaleni. ;P
33
https://bsky.app/profile/expedition33.bsky.social/post/3lq5u7no5522n
33
Kurde, faktycznie ciekawe. :) Do tego uznałbym to za naciągane, ale jako, że płyty gramofonowe są znajdźkami w tej grze, a LP charakteryzują się 33,3 (niektórzy mówią w uproszczeniu 33 pomijając ułamek) obrotami na minutę, to ostatecznie jednak uważam, że nieprzypadkowo ich szukamy. :D
Clair Obscur: Expedition 33 wzięła mnie z zaskoczenia, kupiłem ją spontanicznie i był to bardzo dobry wybór.
Przede wszystkim ta gra ma bardzo dobrze wykonane podstawy, gameplay, fabuła, muzyka, wizualia. Cały rdzeń gry stoi na mocnych fundamentach. Jeśli ktoś ma jakieś uwagi to zwykle do pomniejszych elementów.
- gameplay - jest to jedna z nielicznych gier z ostatnich lat, w których jest on dla mnie satysfakcjonujący od początku do końca, mnogość opcji tworzenia postaci, wykorzystywania ich umiejętności, kombinacji członków drużyny, jest bardzo duża, połączenie walki turowej z unikiem/ parowaniem to strzał w dziesiątkę, wstrzelenie się w dewastującą kontrę daje dużo radochy,
jestem bardziej 'casualowym' graczem, który gra w maksymalnie kilka gier w roku, pomimo tego średni poziom trudności, trafił w moje możliwości, było trudno z bossami, ale do ogarnięcia do maksymalnie 10-15 podejść,
przede wszystkim pomimo początkowego wrażenia, że przesadzono z danym bossem, po kilku podejściach okazywało się, że nie jest, aż tak trudny jak wcześniej uważałem, kluczowe okazywało się, żeby w drugą fazę wejść, z w pełni ''naładowanymi'' i gotowymi do akcji bohaterami
miałem od początku do końca wrażenie, takiej uczciwości walk, jeśli były problemy - nauka ruchów, timingu przeciwnika + korekta buildów rozwiązywała problem
- historia opowiedziana w grze jest oryginalna, jest ciekawa, jest stylowa, jest o czym rozmyślać po finale, naprawdę ładnie to wszystko się spina, postacie mają swoje racje, trudno podjąć ostateczna decyzję
- dobra oprawa graficzna, piękne, bajkowe lokacje (tutaj uwaga nie uważam, żeby minimapa była do czegoś potrzebna, większość korytarzy ma dwa, czasem trzy rozgałęzienia), na dokładkę fantastyczne animacje naszych postaci w walce
- bardzo różnorodna i bogata oprawa dźwiękowa, kilka kawałków gdzieś zapisało się na dłużej w głowie
Z minusów:
- przeszedłem głównie przez wątek główny i szczerze mówiąc, zawartość poboczna na tyle na ile ją liznąłem nie zachęciła mnie do ekspolarcji, stosunek trudności przeciwników (konieczność powtarzania walk) do nagrody nie był dla mnie korzystny, duża ilość zdobywanych pikto, też nie sprawiała, że z miejsca sprawdzałem każde kolejne, robiłem to raczej co kilka godzin
- kolejny podpunkt do powyższego, pewna sterylność, sztywność tego świata, wiadomo, że nie ma co oczekiwać tutaj złożoności RDR 2, jednakże brak mi trochę życia, ruchu w tych lokacjach, jakichś bardziej złożonych postaci pobocznych, questów, możliwośći np. poznania i przyłączenia jakiejś nowej opcjonalnej osoby do drużyny
- niektóre dialogi w formie czytanej prezentują się trochę biednie, są mało rozbudowane
w zasadzie nie minus, a taka uwaga fabularna
spoiler start
kiedy pod koniec gry dowiadujemy się więcej o Mealle, Verso ich tragedii rodzinnej, w zasadzie ta wiedza wywraca świat postaci typu Lune, Sciel do góry nogami, a tymczasem, one prawie w ogóle nie reagują na to, nie dopytują o 'prawdziwy świat', nie są w szoku, tutaj oczekiwałbym kilku intensywnych interakcji
spoiler stop
Podusumowując.
Kawał, świetnie pomyślanej, oryginalnej gry w dobrej cenie. Super, satysfakcjonujący pomysł na rozgrywkę + dobra fabuła + oprawa audio-wizualna i kierunek artystyczny. Jakieś drobne minusy się znajdą, ale u mnie to kwestia bardziej eksploracji i zawartości pobocznej, którą w większości pominąłem. Gra mnie do tego wystarczająco nie zachęciła, a niedobór czasu też zrobił swoje. Jest to jednak dla mnie jakaś rysa, bo zwykle w grach z pogranicza 8-9 robię prawie wszystko.
Dla mnie Top 10, a może nawet Top 5 ostatnich kilku lat.
A to tylko śmiertelna choroba może powodować brak czasu na gry/ inne tego typu przyjemności?
Niech mnie dunder świśnie, ludzie powyżej narzekają na jakieś chromatyczne badziewia, że trudne niby, że parować trzeba, no ale do jasnej ciasnej, czy ktoś kiedykolwiek pokonał Simona? Rozwaliłem Cleę nawet, ale Simon i ta jego druga forma to jest jakieś jebanie piłą mechaniczną bez zabezpieczeń. Przecież to nie do pokonania jest...
Cóż nie jestem jakimś wymiataczem i bystrym graczem w temacie RPG więc grałem na tyle ile mogłem godząc obowiązki codzienności z wolnym czasem. Dlatego grę ukończyłem robiąc część poboczności i główna linię fabularna co zajęło mi około 39 godzin. Jako że poziom postaci miałem średnio rozwinięty na poziomie trudności poszukiwacz miałem trochę kłopoty z niektórymi Bossami przez co kilka razy zmniejszyłem go na fabułę. Chyba ostatecznie brakło mi cierpliwości. Dlatego radzę jednak osobom które dopiero będą zaczynały ten tytuły by grały na spokojnie i rozwijały postacie wykonując więcej aktywności. Fabularnie trochę zakręcone to wszystko ale ratowałem się czasem spoilerami oczywiście przechodząc już dany etap rozgrywki. Na PS5 Pro gierka w trybie jakości wygląda bardzo ładnie. Polecam
arcydziełem to jest filmik na którym kiszak dokonał brutalnej napaści na osobę bezdomną
Właśnie przeszedłem i ta gra to naprawdę arcydzieło. Zupełnie nie słyszałem o tworzeniu tej gry, dowiedziałem się że istnieje dopiero po premierze.
Gameplayowo to takie połączenie Dark Souls i japońskich gierek typu Persona, może jeszcze jakieś Nier Automata w tym wyczułem, taki dziwaczny miks, ale działa to po prostu świetnie. Ogromna ilość skilli, broni i możliwości rozwoju każdego z bohaterów. Ciekawy system walki, turowy ale jednocześnie zręcznościowy z tymi unikami/kontrami. Bardzo unikalne uniwersum i fabuła w której niemal do samego końca nie da się domyślić wyjaśnienia. Świetnie rozpisane postacie i emocjonujące sceny.
Grafika przepiękna, ale przede wszystkim robotę robi tutaj styl audiowizualny. Absolutny unikat. Ten francuski klimat, świetnie dopasowana muzyka nie ograniczająca się do jednego stylu.
Do tego brak jakiegokolwiek forsowania ideologii politycznych co jest takim oddechem świeżego powietrza po graniu w AAA syf z ostatnich lat. Nikt mnie nie poucza i nie każe robić pompek za jakieś wymyślone zaimki i żaden z bohaterów nie jest na siłę wiadomej etniczności. Po prostu piękna historia w pięknym świecie skupiająca się tylko na sobie.
Wyjątkowo mnie cieszy, że ta gra odniosła taki sukces, takich twórców trzeba wspierać.
Zasłużone 10/10. Mam nadzieję, że wyjdą jakieś dodatki i jeszcze bardziej rozszerzą grę o parę pobocznych miejsc na mapie, bo za jakiś czas pewnie przejdę to ponownie.
Rzadko tutaj wpadam, ale dla tego tytułu musiałem.
Gram w gry od 40 lat, i ostatni raz czułem się tak grając w FFVII.
Grę można ganić za pewne niedociągnięcia, ale klimatycznie i muzycznie to nie jest zwykła gra, to jest DZIEŁO SZTUKI.
Dla mnie bezapelacyjnie 10/10.
Przepiękny hołd dla Belle Epoque, wyraziste postaci, bardzo fajna historia i... sporo łez i śmiechu. Tak powinna wyglądać gra.
Ten tytuł zostanie ze mną na lata.
Muszę się pochwalić. Udało mi się pokonać Simona na normalu:) Obie fazy zajęły mi mniej niż 10 minut + kilka godzin farmienia lumin:)
Clair Obscur: Expedition 33 zakończone, na koncie 35h.
Gry wideo to coś znacznie więcej niż tylko forma rozrywki. To pełnoprawne medium, które potrafi nie tylko opowiadać historie, ale przede wszystkim – przekazywać emocje, budzić empatię, skłaniać do refleksji. Ich siła nie tkwi wyłącznie w obrazie czy dźwięku, lecz w tym, że pozwalają przeżyć opowieść od środka – być jej częścią, a nie tylko biernym świadkiem. To właśnie dlatego gry potrafią stawać się sztuką. I właśnie w tym miejscu pojawia się Clair Obscur: Expedition 33. 35-godzinna gra, na którą nikt nie czekał. Od studia, o którym wcześniej nikt nie słyszał. Stworzona przez garstkę ludzi, którzy porzucili korporacyjnego molocha, by przypomnieć sobie – i nam wszystkim – czym może być dobra gra.
Clair Obscur to nie produkcja, którą się „przechodzi”. To doświadczenie, które się odczuwa. To opowieść – piękna, poruszająca, tragiczna – o stracie, bólu i cierpieniu, ale też o miłości, lojalności i nikłej, ale niegasnącej nadziei. Historia, która przyciąga i wciąga jak bagno, z każdą godziną coraz bardziej zatapiając nas w emocjonalnej głębi. Wszystko tutaj działa w harmonii: przepiękna oprawa wizualna, nastrojowa muzyka, która idealnie współgra z tym, co dzieje się na ekranie, i dialogi wypowiedziane przez aktorów z niezwykłym wyczuciem – zarówno tych znanych, jak i zupełnie nowych twarzy. W grze nie ma przypadkowych postaci. Każda z nich ma coś do powiedzenia, każda odgrywa ważną rolę.
Zadziwiające jest to, że mimo iż gra powstała we Francji, Clair Obscur nie ulega modnym, politycznym kalkulacjom, nie próbuje przypodobać się modern audience poprzez nachalne przesłania. Jest autentyczna i szczera – co w dzisiejszych czasach samo w sobie jest powiewem świeżości.
Nie ukrywam – jestem świeżo po zakończeniu tej historii i nadal czuję, że targają mną emocje. To jest bardzo smutna gra, i od razu uprzedzę fanów lekkich i przyjemnych historii - nie znajdziecie tutaj nic dla siebie, bo tutaj nie ma nic wesołego ani nic śmiesznego, nie ma tutaj też żadnego happy endu.
I chociaż mechanika walki nie była moim ulubionym elementem – nie była zła, ale też nie błyszczała – po raz pierwszy od 2017 r., daję grze notę całościową 10/10. Nie dlatego, że każdy aspekt tej gry jest perfekcyjny – bo nie jest. Daję za całokształt - za ten pięknie wykreowany świat, za tą rewelacyjną i bardzo poruszającą historię, za świetnie napisane postacie, za topowo zrealizowane cutscenki, za muzykę, za voice acting, za Esquie…
Zakończenia… Widziałem oba. I długo ich nie zapomnę. Ten moment, gdy
spoiler start
Verso żegnał się z Monoco i Esquie; kiedy Sciel – bliska ponownego spotkania ze swoim mężem – znikała z twarzą pełną smutku i niedokończonych słów; i Lune… która w swoim ostatnim momencie miała spojrzenie, które mówiło więcej niż tysiąc słów -spojrzenie zdrady, zawodu, może nawet żalu. A potem została tylko trumna, i oszpecona dziewczyna, która straciła wszystko co dla niej ważne.
spoiler stop
Cieszę się, że kupiłem tą grę. Cieszę się, że wsparłem tych ludzi swoim portfelem. Bo jeśli to, co stworzyli teraz, to dopiero początek – to ja chcę widzieć, dokąd jeszcze potrafią nas zabrać.
Polecam zagrać Nową Grę +. Wszystkie dialogi i interakcie pomiędzy postaciami, zwłaszcza od aktu drugiego, mają kompletnie inny feeling.
spoiler start
Mnie bardzo poruszyła koncepcja obrazów jako bram do innych rzeczywistości i Malarzy jako Bogów, którzy tworzą światy wypełnione myślącymi istotami, ludźmi. Mieszkańcy nie są NPCami, rodzą się i umierają, kochają i nienawidzą, tworzą, rozwijają się i adaptują do otoczenia. Walczą o przetrwanie. Wiadomy chłopczyk w jednej lokacji powiedział, że dla niego nie ma różnicy pomiędzy życiem w obrazie i poza nim.
To, co jest najbardziej szokujące, ale jednocześnie bardzo ludzkie, ujawnia się w podejciu Malarzy do żyjących istot w obrazach. Dla jednych, tak jak powiedział chłopczyk, życie to życie, nie ważne czy powstało dzięki DNA czy chromy i jest tak samo cenne.
Z drugiej storny mamy Malarza, dla którego cały ten świat można wymazać bez mrugnięcia okiem, tak jakby ludzie byli sztucznym tworem. Dla niego historia kobiety, która przeżyła 33 lata w zniszczonym mieście, straciła męża i dziecko, jest abstrakcyjna, nieistotna, jak stare pliki, które należy usunąć. I nie jest dla niego ważne, że tych plików jest tysiące, a historie w nich zapisane trwały latami i nie różnią się wcale od jego prawdziwego życia. Nie jest dla niego istotne, że to on sam spowodował tysiące tragedii i śmierci.
Po środku mamy Malarza, którzy tworzy inteligentne istoty, daje im cel, a następnie porzuca jak niepotrzebne zabawki, skazując na wieczne cierpienie.
Dla mnie w grze jest zawarte pytanie, czy stwórca powinien brać odpowiedzialność za życie, które tworzy, czy może je wymazać jak mu najdzie taka ochota?
spoiler stop
Gram,pokonałem 2 bossa plus paru dodatkowych,gra ok,ale żeby się napala,bez przesady,chyba że dalej lepiej...
44 godziny i obejrzałem napisy końcowe.
Przepiękny, wzruszający i bardzo smutny tytuł. Tragedia rodziny Dessendre mocno chwyciła mnie za serce, choć nie było tak od samego początku - gdzieś, do końca pierwszego aktu, miałem wrażenie, że to trochę "przerost formy, nad treścią".
Jednak im dalej, tym lepiej - fabuła okazała się ostatecznie najmocniejszą stroną produkcji Francuzów. Tak naprawdę, jest to opowieść o marzeniach, które pozwalają uciec od codziennej, realnej egzystencji (dla niektórych, ciężko doświadczonych przez los, trudnej i przygnębiającej).
Ucieczka w świat fantazji - któż z nas tego nie pragnął, choćby będąc dzieckiem?
Widziałem obydwa zakończenia - nie ma tu łatwych i prostych podziałów na "dobre" i "złe". Jedno i drugie jest smutne, na swój sposób.
Wolę to, które oglądamy grając Verso:
spoiler start
Smutna rzeczywistość, dająca jednak szansę, na zaleczenie traumy, jest pomimo wszystko lepsza, niż zatracenie się w świecie urojonym
spoiler stop
.
BARDZO ten tytuł polecam.
Mam pytanko jak zmieniać fryzury czy ciuchy,gdzie to się robi ?
Elden ring przeszedłem a tu nie mogę pokonać 4 bossa,szok,albo mi się niechce,albo się starzeje.Chyba sobie grę odposzcze.xd
akurat ta gra obok gier from software nigdy nie stała pod względem trudności, chyba robisz coś nie tak
Gra świetna, z czystym sumieniem dycha, nie grałem za dużo już na end game, - jedynie kilka world bossów, bo skoro będzie DLC to na pewno wrócę. Praktycznie każdy element trzyma poziom.
Gra rewelacyjna pod kazdym wzgledem,polecam kazdemu kto nie grał nie zaiedzie sie na grze.A do tego zazdroszcze przechodzic ja 1 raz.
Po dłuższym zastanowieniu daję dychę i naprawdę nie widzę żadnego powodu dla którego mógłbym dać mniej. Zdecydowanie jest to jedna z najlepszych gier w jakie kiedykolwiek grałem.
To jest po prostu coś niesamowitego. Clair Obscur przy grach AAA wygląda na pierwszy rzut oka jak ubogi krewny. Nie ma tam tylu możliwości, aktywności, przedmiotów, rozbudowanych wielowątkowych dialogów ani mechanik. Nie znajdziemy tu zbyt wielu skomplikowanych animacji ani przerywników filmowych. Ta gra miejscami jest wręcz topornie prosta.
A pomimo tego - jest jednocześnie obłędnie dobra. Developerzy prostymi, oszczędnymi pociągnięciami pędzla i korzystając z dość ubogiej palety kolorów stworzyli niesamowite dzieło sztuki w którym przepadamy od pierwszego uruchomienia. Dzieło, które chwyta za serce, myśli i uczucia. W Clair Obscur tak właściwie się chyba nie gra - to się przeżywa.
Żeby stworzyć coś takiego - trzeba mieć prawdziwy talent. Za pomocą dłuta można w kamieniu wyrzeźbić kamienny blok - ale daj je Michałowi Aniołowi, to dostaniesz coś, co będzie zachwycać całe pokolenia.
BTW: fabuła i jej zakończenie zadziałały na mnie szczególnie mocno (uwaga, potężny spojler).
spoiler start
Sam jestem kaleką - nie wchodząc w szczegóły, straciłem przez to bardzo dużo i już nigdy nie uda mi się tego odzyskać. Dzięki temu rozumiem >pewną postać< i jej dylematy znacznie lepiej niż się niektórym wydaje. Tutaj końcowy wybór naprawdę był dla mnie piekielnie trudny, a już na pewno żaden nie był lepszy czy gorszy. Gdybym mógł porzucić parszywą rzeczywistość i stworzyć sobie lepszy świat w którym byłbym sprawny i szczęśliwy - to pokusa byłaby naprawdę wielka.
Oczywiście taki świat nigdy by nie był do końca doskonały, konsekwencje przyjdą i tak - oraz będą naprawdę paskudne. Tak samo jest zresztą z ucieczką w narkotyki czy alkohol - co tylko mocniej podbija głębię fabuły i jej przesłanie.
spoiler stop