Trudne gry ssą. Skąd ich popularność?
Pytam na serio, skąd popularność na trudne gry? Gry powinny mieć dostosowany poziom trudności dla każdego, żeby mógł odkrywać fabułę, a często się nie da przez zbyt wysoki poziom gry! Wybór poziomu trudności powinien być standardem, a do tego dodatkowe opcje, w postaci nieśmiertelności, żeby ominąć za trudne momenty. Trudne gry tylko frustrują, nie ma w nich nic satysfakcjonującego, jak wielu mówi.
Sam ostatnio grałem w Zombie Army Trilogy i byłem po prostu sfrustrowany i zmęczony, jak ta gra jest trudna i fatalnie zrobiona dla jednego gracza nawet na najłatwiejszym poziomie. Brak automatycznego celowania na padzie to też jakaś padaka. To musi być standard, inaczej strzelanka jest niegrywalna!
ludzie lubia sie meczyc. ja sam szczegolnie od wielu lat jak mam malo czasu to unikam wszystkiego co musze powtarzac, wiec jak zgine kilka razy to szukam kodów xD
Via Tenor
git gud, scrub
Bo większość mężczyzn (wśród kobiet jest to cecha tez obecna ale rzadsza) lubi wyzwania i przekraczanie granic.
I tak, nie dla każdego wyzwania w grach zadziałają w ten sposób, dla części osób musza to być wyzwania np. fizyczne itd.
No i nie zadziałają, jeżeli ma się mózg przeładowany śmieciową dopaminą z tik-toka czy tym podobnych używek.
Gracze w większości są dość leniwi, a trudne gry dają iluzję wyzwania i dokonania czegoś ambitnego. Nie ma tu raczej wielkiej filozofii.
"Trudne" są tak samo popularne jak każde inne "nietrudne".
Rozumiem, że gry bywają momentami frustrujące czy potrafią czasem zmęczyć, ale to nie powód, by uznać je za "fatalnie zrobione"!
Wymagasz nieśmiertelności? Automatycznego celowania? Co jest takiego ciekawego w samograjach?
To, że człowiek czasami wraca po pracy zmęczony i chce się po prostu wyluzować, a nie wkurzać na grę. Wymagam nieśmiertelności, żeby ją włączyć na trudne etapy, a nie przez cały czas. Mogę zadać to samo pytanie, co jest fajnego w ginięciu 20 razy albo powtarzaniu jakiegoś etapu, żeby dotrzeć do bossa? To tylko męczy i nudzi.
A brak automatycznego celowania to dość oczywista niedogodność. Wyobrażasz sobie grać w grę snajperską na padzie bez tego?
Ale, bracie! Przecież masz mnóstwo innych gier, które są "leciutkie" i idealnie pasują dla człowieka zmęczonego swoją pracą. W te "trudne, możesz pograć w dni wolne od pracy. Nie rozumiem czemu wybierasz sobie te "trudne" gdy chcesz się wyluzować?! Nie rozumiem też, dlaczego chciałbyś, by Twoje preferencje stały się ogólnoświatowym standardem?!
co jest fajnego w ginięciu 20 razy albo powtarzaniu jakiegoś etapu, żeby dotrzeć do bossa?
To zależy! Ale uogólniając, pokonując przeszkody w życiu, zazwyczaj możesz się wiele nauczyć, to prowadzi do Twojego rozwoju. Ja nie pamiętam, żebym osobiście musiał pokonywać jakikolwiek etap dwudziestokrotnie, zazwyczaj 2-3 razy mi wystarczą, by stwierdzić czy dam radę czy np. (o ile mogę) wrócę tu później. Nie pamiętam gry, która by mnie pokonała na tyle bym z frustracji musiał dawać gdzieś temu upust. Możliwe, że tego typu gry nie są dla Ciebie, nie wszystko musisz znać, nie wszystkiego musisz doświadczać.
Zdarza mi się grywać w strzelanki na padzie. Myślę że takiego Sniper Elite przechodziłem na padzie, więc tak, wyobrażam sobie. I powiem więcej, spora część tych doświadczeń była całkiem satysfakcjonująca. Owszem, wymaga to nieco przyzwyczajenia się, ale generalnie nie widzę tu potrzeby dodawania opcji automatycznego celowania tym bardziej, że cała satysfakcja pochodzi właśnie z oddania celnego strzału, który sam sobie przygotowałeś.
Zależy jak ta trudność jest zaimplementowana. Może być w sposób irytujący albo ubogacający rozrgywkę.
Ja bym miał odwrotne stwierdzenie. Te wszystkie samograje od Sony, Microsoftu i innych studiów robiących gry "AAA" ssą. Nie rozumiem skąd ich popularność.
Właśnie nie. Gry AAA, a zwłaszcza od Ubisoft to zbawienie dla takich graczy jak ja. Siadam sobie po pracy, gram bez stresu i podziwiam piękne widoki w ich grach.
Nie potrzeba też niewiadomo ile czasu, żeby coś przejść. Wystarczy pół godziny i jesteś w stanie wykonać jakieś zadanie, oczyścić posterunek, czy sprawdzić kilka znaczników. Coś pięknego. Zamiast frustrować się przez pół godziny nie robiąc postępu w grze, tutaj robisz aż tyle.
Mnie jak już nuży gra i 10 razy w tej samej misji zginę to szukam właśnie kodów do gry. Najczęściej są to trainery. Do większości gier idzie takowy znaleźć. Nawet tu na stronie są podane.
Sam czasami też lubię się pomęczyć w grze ale to jest rzadkością.
Ludzie lubią na ogół wyzwanie, adaptować się i rozwijać. A trudne gry nam to dają. Jeśli gra jest trudna i sprawiedliwa to da więcej satysfakcji. Uczenie się i rozwijanie jest fundamentem człowieczeństwa.
Choćby dlatego że są ludzie którzy mają lepsze umiejętności zręcznościowe czy inne tacy wolą trudniejsza rozrywkę.
Tylko że takich ludzi jest mało ale są więc grają w trudne gry.
Więc większość to osoby które w grach szukają spełnienia swoich potrzeb poprzez wyzwanie i poprzez wygrywanie wyzwań bo życie nie dostarcza tego czego potrzebują.
Moim zdaniem szkoda czasu na samograje. Malo ktora gra posiada na tyle solidna warstwe fabularna by rywalizowac z dobrymi filmami czy nawet z przecietnymi ksiazkami. Oprocz tego nuzy mnie schematycznosc - a do tego sprowadzaja sie w moim odczuciu prawie wszystkie gry AAA od czasow trzeciego Wieska. Ogolnie to po spedzeniu jakichs 20h w AC Origins doszedlem do wniosku, ze chyba jednak mnie w grach najbardziej cieszy zabawa gameplayem, a mashowanie guzikow zeby przejsc dalej nie sprawia mi frajdy. Od tamtego czasu jakos tak zaczalem sobie dryfowac w strone gier oferujacych wyzwanie wlasnie na plaszczyznie zrecznosciowo-gameplayowej. Natomiast trudnosc w zadnym wypadku nie jest dla mnie jakims wymogiem bez ktorego gra nie moze sie obejsc.
Według mnie większość gier ma odpowiedni poziom trudności tylko czasami sterowanie jest niedopracowane albo występują błędy akurat wtedy kiedy jest najciężej. Gdyby gry były łatwe to szybko by się znudziły.
Gram od ponad 30 lat i nigdy nie traktowałem gier jako prymitywnej rozrywki po "ciężkim" dniu w szkole czy pracy. Od gier zawsze wymagałem czegoś więcej, jakiegoś zaangażowania, konieczności skupienia czy zrozumienia jakiś mechanik. To, że ginąłem w soulsach na potęgę mnie nie zrażało, zawsze była ochota spróbować jeszcze raz aż się udawało :)
To, że ginąłem w soulsach na potęgę mnie nie zrażało
To, że się padło na bosie to jeszcze uj ale najgorsze było powtarzania tego etapu dojścia do bosa. Znowu zgon na bosie i powtarzanie drogi od checkpointa. Później dochodziły respawny wrogów w miejscach w których już walczyłeś.
Na pierwszy etap nie wchodzi trudność walki z mobkami czy bosów ale frustracja i zmarnowany czas. Dla mnie powtarzanie tego samego etapu przez 1-2-3h to zwyczajna strata czasu, a czas ma dla mnie znaczenie bo nie chce go marnować na gó... jak są inne dobre gry do sprawdzenia.