Cześć jakie macie doświadczenia co do pracy w delegacji krajowej np. poniedziałek -piatek delegacja i weekend w domu?
Co robiliście po pracy i czy w delegacji pracuje się więcej czy mniej niż w pracy stacjonarnej? ( Czy po prostu zależy to od ludzi)
To zależy. Kiedyś pracowałem w delegacji. Dziś bym się na to nie zdecydował nawet za zauważalnie wyższe wynagrodzenie niż to które mam.
Głównie przez etap życia na którym jestem. Praca w delegacji to praca z dala od rodziny, a jednocześnie mniejsza elastyczność co do wykorzystania własnego czasu. Nawet jeśli wieczorami masz czas teoretycznie dla siebie to w większości przypadków spędzisz go siedząc w hotelu albo pracując po godzinach.
Oczywiście ja nie mówię o okazjonalnych delegacjach, np. tydzień w miesiącu, ale przypadkach, gdy praca w delegacji wiąże się z pracą poza stałym miejscem zamieszkania cały czas. Nawet załatwienie jakiejś głupoty w urzędzie czy wyjście do lekarza wiąże się z koniecznością brania urlopu.
Duże znaczenie ma też jak się liczy czas pracy i dojazd. W większości przypadków ludzi pracujących w delegacji jakich znałem, w tym ze swojego własnego doświadczenia, firmy zwykle unikały płacenia nadgodzin jeśli w delegacji pracowało się więcej niż 8h dziennie.
Do tego czas dojazdu nie zawsze był liczony do oficjalnego czasu pracy (choć to było 10 lat temu, więc może teraz firmy już tak nie robią). W tym sensie, że np. miałeś być w miejscu delegacji od 10 do 18 i to były oficjalne godziny pracy, ale akurat delegacja trafiła się do tak dalekiego miejsca, że dojazd zajmuje 6 godzin, więc musiałeś wyjechać o 4 rano (a potem pracować do 18), żeby być na czas, ewentualnie w ogóle dzień wcześniej, np. w niedzielę wieczorem. Efekt? Poświęcasz swój prywatny czas, który mógłbyś wykorzystać na coś innego.
Jeśli delegacja było naprawdę daleko (dojazd >6h) to bardzo często nie opłacało się nawet wracał na weekend do domu i były naciski, żeby jednak zostać na miejscu. W moim przypadku potem zwykle firma wynagradzała to jakimiś premiami, tylko to jest fajne na początek kariery.
Jeżeli jesteś sam to tam możesz sobie jechać na tydzień. Ale jeżeli masz żonę, dzieci to proponuje zrezygnować z tego pomysłu.
Z niczego nie rezygnuj, poznaj młodą z dużym biustem, żona się nie dowie.
Z niczego nie rezygnuj, poznaj młodą z dużym biustem, żona się nie dowie.
Naprawdę musisz mieć smutne życie żeby dowartościowywać się kochanką na BOKU XD
Może trzeba bylo sobie znaleźć lepsza żonę? XD
Może trzeba bylo sobie znaleźć lepsza żonę? Tyle, że ja nie mam żony. i lubię korzystać z życia. A te złośliwe teksty poślij pod poduszkę gdy będziesz bawić się z kaloryferem.
To powinieneś wiedzieć koleś, że zdrada to coś okropnego, i samo jej proponowanie jest obrzydliwe
Po pierwsze :
praca w delegacji - wiążę się z dietą podróżną.
Praca z luźno określonym miejscem pracy - nie. Luźno określonym czyli np województwo - wpisane w umowie o pracę np dla dostawcy czy ekipy budowlanej.
Czy taka praca ma zalety? Zwykle wieksza stawka i jak wyjazd po za granice miejsca pracy dieta. Do tego pozwiedzasz sobie kraj i okolice. Przy okazji poznasz rożnych ludzi
Wady
Praktycznie nigdy nie masz wyjazdów tylko w tygodniu i tylko 40h tygodniowo, masz np wyjazd z wtorku na wtorek za 2 tygodnie np jako montażysta - tydzień przygotowujesz np. targi, poóżniej obsługa techniczna i rozbieranka tego na koniec ..
Wiec pozbywasz się zycia prywatnego i socjalnego - bo praca mocno nie przewidywalna terminowo. Zdarza sie i wyjazdy w okolice świat, ważnych rocznic dla ciebie i rodziny. Załatwianie spraw w urzędach czy sadach też tragedia
Dodatkowo strasznie trudno uciec z ekipy z którą jedziesz - i utykacie w tym samym np hotelu na 3 tygodnie - a wiadomo jak z ludźmi w pracy bywa jednych lubisz a drugiego będziesz miał ochotę zabić po 15 min a macie np wspólny pokój hotelowy :P
A w takiej pracy warto mieć przynajmniej dobrego laptopa i czytnik książek, bo inaczej szybko zaczniesz za dużo chlać :P
Dużo też zależy od rodzaju pracy :P
"Cześć jakie macie doświadczenia co do pracy w delegacji krajowej np. poniedziałek -piatek delegacja i weekend w domu?"
Pracowałem tak jako handlowiec/technolog.
"Co robiliście po pracy i czy w delegacji pracuje się więcej czy mniej niż w pracy stacjonarnej? ( Czy po prostu zależy to od ludzi)"
Zależy bardziej od firmy, w której się pracuje i jej oczekiwań, ale raczej powiedziałbym, że pracuje się więcej.
Moje doświadczenie jest takie, że obsługiwałem całą Polskę pod względem sprzedaży konkretnych produktów w firmie która handlowała każdą możliwą chemią, ja miałem pod sobą produkty do oczyszczania wody i ścieków.
Mieszkam w Krakowie, najbliższe biuro terenowe było na śląsku
ale po kraju były inne biura terenowe: wielkopolskie, warmińskie, mazowieckie i łódzkie
ogólnie nie miałem tak, że zawsze miałem cały tydzień w trasie, ale były całe miesiące gdzie wyjeżdżałem z domu w poniedziałek i wracałem w piątek. I przykładowo wyjeżdżałem w poniedziałek rano z Krakowa jechałem do biura na śląsku, tam brałem sprzęt, z pół dnia robiłem biurowe rzeczy i następnie ruszałem np. do Poznania, tam dojeżdżałem na wieczór, w hotelu odpisywałem na maile itp. następnie rano jadłem śniadanie w hotelu i ruszałem na spotkania z klientami, albo kilka krótkich, albo jedno całodziennie, następnie zostawałem w tym samym hotelu, lub np. jechałem do zachodniopomorskiego i tam spałem, tak czy inaczej po skończeniu np. pracy i Klienta o 14-15 ruszałem dalej, za 1-3h byłem na kolejnym noclegu, odrobienie się z robotą papierkową, jakaś obiadokolacja i sen. i tak kolejny dzień. Planowałem wszystko tak aby np. z czwartku na piątek spać w okolicach torunia/łodzi/częstochowy, w piątek jakieś spotkania/testy i do domu, potem po powrocie z domu jeszcze papierkowa robota - raporty/oferty/odpowiedzi na maile z firmy itp.
Więc koniec końców pracowałem dużo więcej niż obecnie, chociaż dzisiaj też jeżdżę na podobnym stanowisku jak w tamtej firmie, ale mam mniejszy teren więc codziennie śpię w domu.
Opisana poprzednia praca pod względem finansowym zupełnie moim zdaniem jest nie opłacalna. tzn. co z tego, że miałem np. 5 pełnych diet (wtedy 30 zł), jeżeli pracowałem tak naprawdę po 10-14h/dobę. Zarabiałem wtedy powiedzmy 3000 zł/rękę podstawy
+ 600 zł diet za 80 nadgodzin za które powinienem przy normalnym rozliczaniu dostać: jakieś 2100 zł. A jeszcze z tych 600 zł trzeba się wyżywić w trasie. Teraz dieta jest 45 zł za ponad 12h w trasie. Ale wzrosły też pensje oraz koszty jedzenia.
Dodatkowo w tego typu pracy nie ma żadnych szans na "zwiedzanie".
Inna sprawa, pewnie wygląda jak np. w poniedziałek pakujecie się do firmowego busa, jedziecie pół polski na miejsce np. budowy czegoś. tak potem jest wykonywania normalna 8h praca, do spania i tak przez 5 dni. Ale często też w tego typu pracach pracuje się więcej niż 8h (jeżeli tylko prawo na to pozwala) bo "trzeba nadgonić kontrakt" który ktoś podpisał na styk, nie biorąc pod uwagę czasu pracy. Plus warunki noclegowe i żywieniowe są mocno słabe.
Tak czy inaczej jeżeli podobna robota stacjonarnie to pensja np. x zł, w przypadku delegacyjnego trybu pracy w tym samym zawodzie to nie brałbym pod uwagę niczego poniżej +30 do +50% więcej. Dodatkowo jak masz rodzinę to nie brałbym tego w ogóle pod uwagę, a jak nie masz to dopiero po konkretnym przeliczeniu kosztów.
Ma to sens tylko gdy:
1. Jesteś na początku kariery zawodowej,
2. Wyjazdy są zagramaniczne i chcesz trochę zobaczyć,
3. Ludzie, z którymi jedziesz są ok. Wierz mi, że piwo/spędzanie wolnego wieczoru po pracy z szefem nie jest szczytem marzeń.
4. Nie masz zobowiązań.
5. Można ew. dorzucić płacą lepiej, ale to już zależy od pkt 2.
W delegacji robi się godziny ile wlezie o ile masz płatne nadgodziny. W hotelu nie odpoczniesz więc lepiej pracować.
Wieczorem flacha albo browary ze współlokatorem. I tak przez cały tydzień.
Sam pamiętam swoje delegacje jakieś 10 lat temu, na jednej siedziałem 3 miesiące z 300 km od domu, na drugiej siedziałem z 500 km od domu, tu też z 3 miesiące, robota poniedziałek - piątek do 18:00 i sobota do 14:00 i był zjazd po tej sobocie do domu kto chciał, gdzie przyjeżdzałeś na noc w sobote, szedłeś spać budziłeś się połowa niedzieli i rano poniedziałek godz. 02:00 wyjazd znowu xD potem już nawet do domu nie zjeżdzałem bo sensu nie było i dobry miesiąc siedziałem bez zjazdu, powiem tak, nikomu nie polecam za żadne pieniądze w sumie, chyba że np. jak ktoś jedzie za granicę na stałe to tak wiadomo, ale takie prace to ja już podziękuje, w jednej delegacji była niska jakość wynajętego domku, niskie pieniądze bo Szef Janusz taki chciał i gość nie grzał prawie wcale a była jesień-zima, trzeba było się upominać, w okolicy tylko biedronka, a że się nie chciało gotować lub nie było na to czasu to jadło się śmieciowe żarcie (znana lazania z biedry, burgery z mikrofali) jedynie dobre pierogi i naleśniki, co trzeci dzień kebab na obiad bo lepsze to niż jakiś burger, czy kasa była tego warta ? chyba nie, ile się zarobiło więcej niż normalnie ? można powiedzieć że jakieś 1500 - 2000 zł z dietą, ogólnie źle tego nie wspominam bo fajna taka przygoda raz czy dwa, ale teraz bym odmówił, a jeszcze były wyjazdy za granicę z firmy to Hiszpania, to Portugalia, kto chętny to jeździł, teraz tak jak piszą inni raczej nikt by nie pojechał, wiekszość ma rodzinę, dzieci, alkoholiki i problemy zdrowotne, no i życia prawie nie masz wcale, chodzisz jak robocop bo przejechaniu walcem.
W delegacji robi się godziny ile wlezie o ile masz płatne nadgodziny. W hotelu nie odpoczniesz więc lepiej pracować.
Wieczorem flacha albo browary ze współlokatorem. I tak przez cały tydzień.
No to dokładnie tak było u nas xD sensu na kwaterze siedzieć nie było, nie było co robić to praca jak najdłużej, a potem flacha z lokatorami albo piwko wszyscy i tak to wygląda, wszystko czarno-białe, nie kolorowe.