Mój dom murem podzielony, czyli o tym, jak chciałam zrobić przysługę, a wyszło jak zwykle.
(made by life in Sosnowiec)
Otóż mamy na osiedlu takiego jednego ananasa, który swoją srebrną Ibizą parkuje w miejscu newralgicznym dla mieszkańców (wjazd na zatoczkę parkingową - ale jeszcze nie parking - plus domyślna droga wyjazdowa dla np karetek pogotowia, które by podjechać pod klatkę bloku, muszą się poruszać chodnikiem, i aby z tego chodnika zjechać w tempie jak najszybszym, muszą używać tego chodnika i tego wyjazdu, notorycznie blokowanego przez srebrną strzałę)
Mnie to ogólnie laska leży na ten problem, ale sąsiadom już nie. Nie miałam pojęcia, kto jest właścicielem tego pojazdu, aż do dziś. Wracam sobie do domu, i widzę, jak z auta wychodzi młody typ (oczywiście znowu zaparkował tak, żeby blokować domniemany wyjazd). W przypływie dobroci serca ruszam ku niemu.
- dobry wieczór, a pan to jest właścicielem tego auta? radziłabym uprzejmie nie parkować tutaj, bo to jest teoretyczna droga wyjazdowa dla służb, sąsiedzi się denerwują, po co mają nasyłać straż miejską albo policję, po co płacić te głupie mandaty...
- proszę pani, to jest parking (nie jest - przyp. red.), tutaj nie ma żadnej koperty, ja kartki z pogróżkami dostaję od dwóch lat
- ja chciałabym tylko lojalnie ostrzec...
potem nastąpiła wymiana zdań już mniej kulturalna, z której wynikało, że się czepiam, a poza tym to pewnie ja donoszę. No i bardzo smutno zrobiło mi się na serduszku, bo przecież chciałam tylko zwrócić uwagę w dobrej wierze, po koleżeńsku, żeby gówniak mandatów nie płacił.
Kwintesensją okazało się, że mieszkamy w jednej klatce, bo po awanturze weszliśmy do tej samej (to było dopiero niezręczne :D ale ja też jestem nieogar, że typ mieszka w mojej klatce... <lol> <klaun> )
Coś tam jednak zadziałało w tej niepotrzebnej awanturze, bo zanim dojechałam na swoje 9 piętro i się ogarnęłam (pięć minut max), to srebrna strzała z podjazdu/wyjazdu zniknęła. Co najwyżej jutro będę mieć przerysowane auto, moje własne.
Na koniec bierze mnie takie esencjonalne pytanie - po *uj się starać? W moim mniemaniu, chciałam rozwikłać newralgiczną kwestię, polubownie i bez konsekwencji, żeby młody mandatów nie płacił, wydawało mi się, że robię coś dobrze - w zamian za to zostałam opierdzielona, przestraszona i zrugana. W pewnym momencie miałam taką myśl "sama zadzwonię i doniosę, może się debil nauczy - już nawet nie parkowania, tylko szacunku do sąsiedzkich relacji".
No i też w głowie mi się nie mieści, żeby taki szczyl mi pyskował ;P (a robił to nieźle - choć ostatecznie auto przestawił jak radziłam ;) )
Bardzo złe emocje we mnie narosły, ale patrząc na to, co się dzieje dookoła, to takie emocje są najbardziej pożądane. Jak już człowiek człowiekowi wilkiem... :/
znajac twoje wypowiedzi na forum - "megerowe" passive aggressive ton wypowiedzi, to sie nie dziwie ze Pan się wkurzył.
kazdy mial w szkole, w klasie taką wkurzająca, bioraca udzial we wszystkich apelach toksyczną typiare, ktora "pomaga" kazdemu. poki się z nią zgadzasz jest ok, jak coś się nie zgadza, to poakzuje prawdziwe oblicze (przeklenstwa, inwektywy, agresja etc).
czuc w tym fałsz. cringe
A gdzie link do Kultu?
PS. Z sąsiadami to jak z rodziną. Byle jak najdalej.
Wielce prawdopodobne, ale co mi teraz implikujesz? Zostało orzeczone, że to forum to już nie jest forum, tylko "feedback życia" (made by Bullz ;) )
Po głębszej analizie - o bezczelnych, niewdzięcznych gówniakach to chyba tematu jeszcze nie zakładałam. :)
EDIT
jak jest za mało rozrywkowo, to mogę też napisać o jakimś skiśniętym owocu. ;)
Stary cytacik
"Za każdy dobry uczynek czeka Cię zasłużona kara"
Niestety często gęsto tak jest.
Koleś od dwóch lat dostawał kartki z pogróżkami, i ani razu nie dostał mandatu? Przecież nie od dziś wiadomo, że w momencie łamania prawa łamiący nie myśli o ewentualnych konsekwencjach, tylko potencjalnym zysku. Mandat, drugi i trzeci szybko nauczyłyby gościa gdzie parkować. I nie ma to nic wspólnego z "donosicielstwem", które z jakiegoś powodu w naszym społeczeństwie kojarzone jest z wykorzystywaniem służb do realizacji ich zadań w celu poprawy życia publicznego.
Chcesz formalnie to dzwonisz na straż miejską, przedstawiasz problem, prosisz o nazwisko funkcjonariusza i numer rejestru zgłoszeń. Muszą zareagować, i tak do skutku.
Albo prywatnie, cichutko i w spokoju, strzykawka z klejem epoksydowym (czas użytkowy zależny od producenta), zamek domowy, strużka kleju do środka, nie za dużo, żeby nie wyciekał. Efekt murowany (literalnie), że o radości nie wspomnę. Sprawdź przedtem kamery na klatce i w drzwiach, czy są itd. Jeżeli są to wychodzisz wcześniej na zewnątrz ubrana normalnie (jak kobieta?) w samochodzie przebierasz się w bluzę z kapturem i dres (taki bardzo męski), działasz i wracasz jak Fantomas. Oczywiście samochód twój nie stoi pod klatką tylko jedzie sobie gdzieś, dobre jest centrum handlowe, tam dużo kamer i wszystkie potwierdzą Twoją obecność.
Tylko karny kutas. Na kierowców bez wyobraźni nic lepszego jeszcze nie wymyślono.
W takich chwilach może pomóc tylko piosenka
https://www.youtube.com/watch?v=5BFwXUxGviM&list=RD5BFwXUxGviM&start_radio=1
Co to za podróbka wspaniałego oryginału?
Tylko to! https://www.youtube.com/watch?v=qqK1FrO3BdM&list=RDqqK1FrO3BdM
A gdzie link do Kultu?
Nie będzie, Kult jest kvlt i nie zamierzam bezcześcić tego utworu swoją daremną historyjką. ;P
E tam jakieś Kazie, lepsze masz to na rozładowanie emocji ;)
https://www.youtube.com/watch?v=R8XwTqVhZL0
Sprzedam Seat Ibiza, kolor srebrny. Gdzie: Sosnowiec, cena do negocjacji.
Żadna ibiza żadnego wjazdu/wyjazdu nie toruje, a resztą parkingu się nie interesowałam, więc powiedzmy, że mam "win" ;)
specjalnie dla ciebie update ;)
Sytuacja jednak uległa zmianie, typek sobie zaparkował jeszcze_gorzej, bo pod klatką. Jakby co to karetka wjedzie (ale na żyletki), ale nie daj boziu żeby pożar wybuchł, wóz strażacki nie wjedzie, nie ma bata.
Ale jako drama queen nie spuszczam z tonu, dzisiaj przypadkowo spotkałam sąsiadkę i gdzieś między "dzień dobry" a "jaka daremna dzisiaj pogoda" wplotłam "a czy wie pani który to nasz sąsiad jeździ to srebrno ibizo?" - ofc wiedziała. Taki Filip z drugiego. ;) Na to wszystko dostałam poradę "no on tak wiecznie parkuje.. niech pani porozmawia z matką". Co oczywiście ochoczo zrobię. :)
Co za ciul. U mnie od razu takich zgłaszają. Więcej niż dwa razy nie dałby rady w ten sposób zaparkować.
A wiesz co, ja nie chcę się z nikim żreć na siłę. Naprawdę, jakieś agresywne, negatywne akcje - to nie jest w moim poziomie pożądania :) Mnie się naprawdę wydawało, że jak powiem typowi grzecznie "odradzam parkowanie w tym miejscu", to typ to weźmie na spoko. Tymczasem wyskoczył mi z mordą i jaki to on jest albo nie jest. No my już widocznie totalnie nie rozumiemy tych pokoleń XYZ, bo jesteśmy starymi zgredami z milenialsów co najwyżej. ;)
Mnie na starość rośnie pewnego rodzaju świadomość. W skrócie - nie chciałabym, żeby np. wzywać karetkę pogotowia bo mój rodzic ma udar/zawał i mierzyć się z tym, że karetka nie może podjechać pod dom/klatkę, bo jakiś 20letni pizdeusz postanowił, że on nie przejdzie więcej niż 10 kroków, z auta do domu.
Ja z tym typem jeszcze nie skończyłam. Doigra się :<
Buraki byli, są i będą. Niezależnie od wieku. W pracy mam dużo bardzo młodych osób i nie wrzuciłbym ich do jednego pudełka. Kwestia wychowania lub jego braku.
Gdyby moje dziecko zaparkowało samochód w ten sposób to sam zwróciłbym uwagę, uprzedzając w ten sposób sąsiadów. A ten młody tylko z matką mieszka? Dziwię się, że nie zwróci mu uwagi.
Punkt dla ciebie, faktycznie zgeneralizowałam (niepotrzebnie i być może krzywdząco)
Młody jest bezczelny, ale matki słucha. Przypominam, że jak darł ze mną koty parę dni temu, to miał mnie w dupie, ale "dziwnym trafem" zanim zdążyłam wejść do własnego mieszkania, to młody już przestawiał auto (o dziwo wtedy miejsce parkingowe się znalazło) - nie dlatego, że zwróciłam mu uwagę, ale pewnie dlatego, że mamusia go opierdoliła i kazała.
Nie bez przyczyny chyba inna sąsiadka doradziła mi dzisiaj "niech pani porozmawia z jego matką". IMHO cwaniaczek, ale mamusi się boi. Nie sprawia mi żadnej frajdy robienie afery, poddymianie, eskalacja - ale akurat ten mały gnojek, swoim zachowaniem, sprawił, że czuję się tak jakbym miała... nie wiem jak to porównać. Drzazgę pod paznokciem. Niby nie boli, ale uwiera i denerwuje. I ja tę "drzazgę" wyjmę, aż mu w pięty pójdzie. <nerwus> :<
znajac twoje wypowiedzi na forum - "megerowe" passive aggressive ton wypowiedzi, to sie nie dziwie ze Pan się wkurzył.
kazdy mial w szkole, w klasie taką wkurzająca, bioraca udzial we wszystkich apelach toksyczną typiare, ktora "pomaga" kazdemu. poki się z nią zgadzasz jest ok, jak coś się nie zgadza, to poakzuje prawdziwe oblicze (przeklenstwa, inwektywy, agresja etc).
czuc w tym fałsz. cringe
... a ty tam byłeś i słyszałeś mój ton wypowiedzi.
Smutne trochę, że nawet taki z dupy i głupi wątek cię triggeruje, i jeszcze masz jakieś flashbacki z podstawówki (o, to było passive agressive). FYI, nie za bardzo uczestniczyłam w apelach. :) Ale mogę nie pamiętać, bo szkoła mi się skończyła dawno temu, a nie tak jak tobie zaledwie wczoraj (kolejne passive agressive, zamierzone).
Także sorka, ziomuś, jeśli cię urażam w swoich wypowiedziach, nie przypominam sobie bym kiedykolwiek celowała w ciebie swoją domniemaną agresją, a jeśli tak to odebrałeś - przykro mi, nie chciałam, bo nawet cię nie kojarzę to be serious.
No chyba że jesteś właścicielem tej srebrnej ibizy - to wtedy wszystko chciałam. :)
nie przypominam sobie bym kiedykolwiek celowała w ciebie swoją domniemaną agresją, a jeśli tak to odebrałeś
Ja sobie przypominam ataki na siebie takie z czapy jak nic z tobą nie zaczynałem także tutaj się zgodzę z użytkownikiem ziomuje i nawet wyobrażam sobie całą tą sytuacje z tym Panem pod blokiem.
megera. niesamowite, jak nawet teraz twoja wypowiedz jest nasączona jadem. damn.
jesli chodzi o urazenie mnie, to piszę o swoich doswiadczeniach z toba na forum
i dyskusjach swiatopogladowych, w jakich bralas udzial
kazda kolejną wypowiedzią tylko utwierdzasz mnie w tych przekonaniach
koncze, bo spoznie sie na przyrodę
No to weźcie się zgrajcie i mi napiszcie całą litanię gorzkich żalów, jak to was źle traktowałam, napisałam niemiłe słowa, pomówiłam, obelżyłam, cokolwiek. Chętnie się do tego odniosę i porozstrzygam. Przecież nie może być tak, że zatajacie urazę i z mojego głupiego powodu sikacie w nocy.