Maszeruj albo giń. Nasze realne perspektywy w obliczu przyszłego konfliktu.
Czasem przechodzą mi przez myśl pytania, czy w przyszłości w razie militarnej kacapskiej agresji będziemy w stanie odłożyć na bok animozje polityczne oraz ideologiczne i stawić wspólnie czoła wrogowi w obliczu wojny obronnej? Czy znajdzie się przywódca na tyle odpowiedzialny, ponad wszelkimi podziałami, żeby scementować polskie społeczeństwo? Czy będziemy wtedy na tyle silni, żeby przynajmniej przez pierwszy okres inwazji odeprzeć samodzielnie wroga? Na czyją pomoc najszybciej możemy liczyć? Wspólnotę państw bałtyckich i nordyckich o ile sami nie staną się ofiarami agresji, grupę wyszehradzką?
Czy te zagadnienia, dla nas Polaków, z naszą historią i doświadczeniami, mają jednak sens? Czy są dla nas ważne?
Może warto czasem poświęcić chwilę na głębszą refleksję, ponieważ zagrożenie jest realne w nie aż tak długim przedziale czasowym. Sądzę, że powinniśmy mieć tego wspólną świadomość, być przygotowani na najgorszy, najczarniejszy scenariusz, żebyśmy mogli samodzielnie walczyć na każdym froncie, nie tylko militarnie.
PS. Ostateczny i przewidywalny koniec z dobrym wujaszkiem Samem.
https://wszystkoconajwazniejsze.pl/pepites/startegia-bezpieczenstwa-narodowego-usa/
Marche ou creve, Europe.
Te animozje polityczne i ideologiczne to typowe działania polityków tzw sterowanie mas w demokracji.
Obecnie mozna juz stwierdzić ze System okazał się wadliwy i w konsekwencji odprowadza państwa ku przepaści gdyż w ostateczności braknie pieniędzy aby system obsłużyć A raczej dług który generuje.
Co będzie jak kacap nas napadnie? Szybko się dostosujemy i po chwilowych problemach poradzimy sobie. Tak jak Ukraina.
Po wojnie zmieni się system i na początku będzie szło w dobrym kierunku A później pewnie jak zawsze.
Zawsze mozna wyjsc z tej %$#% Unii i byc sobie sterem, zeglarzem, okretem. Co zlego moze sie stac? W koncu bedziemy potega!
Tylko Kaczyński albo Nawrocki, Tusk ucieknie na zachód.
Dlaczego redagowałeś post i uciekłeś do banałów, sprowadzając do przepychanki politycznej?
Realnie, Kaczyński to dziadek z początkami starczej demencji, Tusk do tego czasu powinien również zniknąć ze sceny politycznej.
Nawrocki ma jak najbardziej rację, bo to jest oczywiste, że realne, w tym gospodarcze, zagrożenie jest ze wschodu.
Jakim okazałby się przywódcą w przyszłości dla wszystkich Polaków?
Ciężko obecnie ocenić, sygnał dla Orbana, tym samym dla innych wspierających Putina pokroju Fico, był jednak jasny.
Chcialem tylko przypomniec ze za kaczego, tuz przed wybuchem wojny na Ukrainie, caly rzad trenowal "ucieczke do Londynu" (koniec 2021 roku iirc). I to wtedy, kiedy wiedzieli, ze konflikt Ukraina-Rosja juz byl nieunikniony. Cos jeszcze?
ruscy od początku wojny nie są w stanie nawet doniecka w całości zdobyć. Po 4 latach starań. Gdzie im do Polski. Możesz spać spokojnie
Myślmy perspektywicznie, nie piszę o teraźniejszości. Putin być może będzie gryzł piach do tego czasu i zastąpią go innym watażką.
Najwiekszym Problemem są sojusznicy nie Rosja i to jak sobie radzi.
Jak sojusznicy sprzedadza Ukrainę to kacap nie będzie musiał zajmować reszty bo mu oddadzą.
Ich słabość, niechęć do wydawania z budżetu środków na zbrojenia, jest dość jasnym dla nas sygnałem. To właśnie my musimy być tymi silnymi.
Często kieruję wzrok na państwa bałtyckie i skandynawskie, jako najbliższe nam geopolitycznie.
Sory. Ale po akcjach z czasów covida mam wywalone na wszystkie tego typu atrakcje.
To największy od lat sygnał, że architektura europejskiego bezpieczeństwa przesuwa się na wschód co oznacza, że Polska staje się jednym z kluczowych państw nowego ładu. Dla Polski ta Strategia Bezpieczeństwa Narodowego USA jest więc jednocześnie szansą i wyzwaniem. Szansą – bo wreszcie potwierdza to, co było intuicją środkowoeuropejskich elit: że centrum realnej odpowiedzialności za bezpieczeństwo kontynentu przesuwa się na nasz region i że państwa Europy Środkowej mogą stać się głosem, który nada ton strategicznym dyskusjom, a regionalna współpraca, rozwój przemysłu obronnego i ambicja polityczna mają sens. Ale jest to także wyzwanie – bo oznacza koniec komfortu, domniemania, że Ameryka zawsze „zrobi za nas” ciężką pracę. Koniec iluzji, że bezpieczeństwo można outsourcować, a obronność traktować jako fakultatywny wydatek.
Powstaje pytanie - kto u władzy daje nam gwarancję podjęcia odpowiednich kroków, które sprawią, że w końcu wstaniemy z kolan i przestaniemy robić "łaskę" Amerykanom? Nie chcę uciekać tutaj w polityczne wojenki, ja nikogo takiego nie widzę.
Rozważam, czy taka persona mogłaby się nam objawić, czy nasz naród jest w stanie wyłonić tak silną i charyzmatyczną osobowość.
Przywódcę w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie silnego tylko gębę i rozpoznawalnego z politycznych, wewnętrznych gierek.
Myślę, że podziały polityczne są najmniejszym problemem, a w obliczu zewnętrznego zagrożenia przestaną w ogóle się liczyć.
Słabość natomiast widzę w 3 podstawowych dla prowadzenia wojny aspektach. Po pierwsze nie mamy amunicji, ani nawet jej nie produkujemy. Ta którą mamy starczy na tydzień prowadzenia działań bojowych. Po drugie nie mamy rezerw paliwa wystarczających do prowadzenia długotrwałego konfliktu. Po trzecie nie mamy tak naprawdę żadnych sojuszników, którzy kosztem obrony Polski pozwoliliby sobie na otwarty konflikt z Rosją. Jak zwykle skończy się na gadaniu i pozoracji poparcia.
Dochodzi jeszcze zagadnienie znikomej ilości sprzętu wojennego jaki posiadamy, a ten jest w większości albo przestarzały albo amerykański, co jego serwisowanie na szerszą skalę czyni mało prawdopodobnym.
Celne uwagi i prawdziwe wyzwania, z którymi musimy zmierzyć się już teraz.
https://radar.rp.pl/przemysl-obronny/art42677181-pgz-potwierdza-w-2028-r-180-tys-pociskow-artyleryjskich-155-mm
Pozostaję niestety trochę sceptykiem czy uda się osiągnąć powyższy cel ale mimo to trzymam kciuki.
Kolejno, trafiamy na:
https://wysokienapiecie.pl/113864-polska-ma-problem-z-zapasami-paliw-sa-pieniadze-ale-nie-ma-ani-nowych-magazynow-ani-rurociagow/
Brak obecnie rzeczowych rozwiązań.
Jeżeli chodzi o sojuszników to sądzę, że częściej będą patrzyli na nas i jak sobie poradzimy. Nie odrzucam tym samym założeń NATO, jednak mam świadomość responsywności odpowiedzi sojuszu oraz potencjalnych chęci do wywiązania się ze zobowiązań jego uczestników.
Tak, w obliczu wroga będziemy w stanie działać wspólnie. Wrogowie to jedyne co cementuje nasz naród. Żyjemy w ciągłej walce, permanentnie poszukując wroga. Jeśli zdarza się jakiś spoza kraju to świetnie, jeśli nie to szukamy ich sobie wewnątrz. Rodzina jest najważniejsza, somsiad to już wróg. Ale lepszy somsiad niż ten prostak z sąsiedniej wsi. Ale lepszy on niż ci z drugiego województwa. Prawaki-lewaki, katole-bezbożniki, pedalarze-blachosmrodziarze, konflikt to stan domyślny polskiego społeczeństwa. Na drodze nienawidzimy siebie nawzajem, ale jeśli trafi się policja, to już oni przejmują rolę wroga a reszta kierowców ostrzega się wzajemnie. Jak to powiedział Wicia Pawlak "was w kupie trzyma tylko wspólna złość".