Czy naukowym określeniem na kontratak/"argumenty" Kraftonu nie jest przypadkiem: Wy*rywy?
Czytam ten artykuł, w którym niby udowadniają jak to nie zrobili w h* swojego kontrahenta, a tam teksty jak u pięciolatka:
Ktoś odważył się mieć opinie, w tej naszej woke dystopii, na temat Koreańczyków (nieprawidłową? negatywną?) i jeszcze chciał odszkodowania za poza-finansowe szkody. No k* diabeł wcielony!!! -- gdzie podbić/podpisać, że Krafton mógł ich w takim wypadku traktować wedle swoich zachcianek, i że devsi powinni się cieszyć że nie skończyli w parówkach?
Poprawność polityczna i chciwość na pieniądze to największe przyczyny tego kryzysu. Trzeba mieć talent, żeby zaangażować tyle tysięcy osób i wydać produkt, w którym nie widać żadnego dotyku ludzi z pasją. Bo głównym celem jest wydymanie własnych pracowników. Krafton to obecnie slangowy synonim oszustwa.