Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Poza grami Programy 18 lutego 2008, 12:18 Shinobix

Sen o elektronicznej dystrybucji

Cyfrowa dystrybucja to hit ostatnich lat, a branżą, na której odcisnęła swoje piętno są także gry komputerowe i video. Przyjrzeliśmy się jej bliżej.

Instalator wybiera też odpowiednią wersję oprogramowania zależnie od wybranego języka i rodzaju systemu operacyjnego. Pamiętajmy, że Steam to przede wszystkim sklep internetowy, więc klient jest wyposażony w system kodowania przesyłanych danych. Zakupy możemy robić przy pomocy popularnych kart kredytowych oraz znanego i uznanego systemu Paypal. Ceny w cenniku na stronie głównej nie są niskie, ale właściwą kwotę otrzymamy dopiero, gdy klikniemy przycisk „kup”. Wtedy to system doliczy podatek 22% podatku VAT i tak zsumowana kwota może czasem przyprawić o zawrót głowy przyzwyczajonych do niskich cen polskich graczy. A te mogą być nawet o 30% wyższe od sklepowych, nie wspominając już o okazjach, promocjach, wyprzedażach etc. Steam jest za to bardzo atrakcyjny dla graczy zza zachodniej granicy, gdzie ceny gier na PC nie zawsze są tak niskie jak w naszym kraju. Cóż więc polskiemu graczowi może zaoferować ten system, bo cenowo konkurencyjny z pewnością nie jest. Bardzo istotna jest wygoda użytkowania i możliwość kontaktowania się ze znajomymi graczami w jednolitym, zintegrowanym systemie. No i najważniejsze – całkowite uniezależnienie od widzimisię sprzedawców, daty dostawy, zapasów i innych niespodzianek. Valve nie jest jednak monopolistą na rynku bezpośredniej sprzedaży oprogramowania online, więc zawsze można rozejrzeć się za jakąś alternatywą.

What?!

Oprócz ogromnej grupy tytułów MMORPG, z których większość posiada własny system sprzedaży istnieją też sklepy podążające własną, niezależną od konkurencji drogą. Do takich należy m. in. EA Store należący do Electronic Arts i sprzedający gry tej firmy. Zakupy w tym sklepie są jeszcze prostsze niż za pośrednictwem Steamu. Nie jesteśmy zmuszeni do instalacji żadnego oprogramowania, a jedyne co musimy zrobić to podać dane karty lub skorzystać z systemu Paypal. Ceny nie są niestety specjalnie konkurencyjne, ale producent na głównej stronie podaje je od razu z doliczonym podatkiem VAT. Dodatkową zaletą jest też pełna polonizacja systemu zakupów – ceny podane są w złotówkach, a regulamin został przetłumaczony na nasz rodzimy język (regulamin Steam jest w języku angielskim). Prawie ideał – gdyby jeszcze tylko ceny były nieco bardziej konkurencyjne. Nie zapominajmy też o konsolach, które także posiadają własne, bardzo rozbudowane systemy sprzedaży. Sony i ich Playstation Store, daje przynajmniej możliwość przeglądania cen w naszej rodzimej walucie. Z kolei Microsoft mimo ofensywy cenowej wciąż zwleka z otwarciem serwisu Xbox Live dla Polaków. Świadczy to tylko o tym jak bardzo marginalnym rynkiem jesteśmy, a przecież usługa działa w wielu krajach i to znacznie mniejszych niż Polska. W tych palących kwestiach wciąż czekamy na jakieś wielkie przebudzenie.

Target czyli gracz

Trudno dziś dokładnie przewidzieć w stronę którego modelu podąży ten rodzaj sprzedaży oprogramowania. Wszystko wskazuje jednak, że zintegrowane systemy takie jak Xbox Live czy Steam zdobędą coraz większą przewagę i ta forma handlu będzie dominować w przyszłości. Co to oznacza dla graczy? Przede wszystkim centralizację i zduszenie cenowej konkurencji. Czy będziemy skazani na takie ceny, jakie podyktują nam w cenniku np. właściciele systemu Steam? Szybko to nie nastąpi bo cyfrowa dystrybucja długo jeszcze będzie współistnieć z tradycyjną, ale kto wie, co przyniesie przyszłość. Pamiętajmy, że producenci gier to nie to samo, co producenci sprzętu. Nie muszą instalować bazy w danym kraju, nie potrzebują sieci serwisów i tak naprawdę wsparcia technicznego może nam udzielić ktokolwiek mówiący po polsku z dalekiego Delhi czy Kuala Lumpur. Tradycyjne kanały dystrybucji oprogramowania nie zaczną zamierać dziś i jutro, ale w dużo odleglejszej przyszłości jest to bardzo prawdopodobne. Kolejną dyskusyjną sprawą są dane kolekcjonowane przez właścicieli takich serwisów. Zainstalowany w trayu program śledzi naszą aktywność jako graczy, a producenci mogą dokładnie zliczyć przeznaczany przez nas na granie czas oraz gotówkę. Mogą poznać nasze ulubione gatunki gier, w tym także ulubione gry znajomych, z którymi regularnie gramy. Nikt jednak nie powinien popadać w paranoję, gdyż tego typu dane (lub często znacznie bardziej dokładne) mają o nas również firmy ubezpieczeniowe, operatorzy telekomunikacyjni, serwisy aukcyjne, banki oraz wiele innych instytucji i oprócz okresowych doniesień od kradzieży danych z jakiejś bazy, nic tak naprawdę się nie dzieje. Gry stają się branżą coraz droższą i zarazem bardziej dochodową, a stereotyp wymiętolonego gracza-maniaka w cywilizowanych krajach już dawno odszedł do lamusa. Granie jest częścią mainstreamu i czy tego chcemy czy nie, jesteśmy i będziemy cały czas pod lupą speców od marketingu, a elektroniczne zakupy tylko ułatwią im zadanie.

Maciej „Shinobix” Kurowiak

1 2 3